Życie trudne jest cz.69

Życie trudne jest cz.69W domu był, jako pierwszy i natychmiast przebrał się w strój do biegania. Nie było teraz dla niego nic ważniejszego, niż uwolnienie się od myśli o Agacie. Potrzebował chwili wytchnienia w pogoni, za czymś, co się okazało tylko pustym marzeniem. Zawiązał buty i wyszedł przed bramę zaczynając od rozgrzewki.  
– Cześć – usłyszał za swoimi plecami i natychmiast się obrócił.
– Hej – odparł nieco zmęczony.
– Gotowy?
– Mam niezłe braki, także powoli poproszę.
Dawid spojrzał na Ewelinę i kiwnęli sobie głowami porozumiewawczo. Pierwszy i drugi kilometr zaczęli od tempa sześciu minut i trzydziestu sekund. Na prośbę Krystiana zatrzymali się na chwilę odpoczynku.
– Też gracie w turnieju?
– Ja nie, ale moja firma także wystawia team. A ty?
– Gram. Jestem kapitanem nawet.
– W takim razie przyjdziemy popatrzeć jak sąsiad sobie radzi.
– Lepiej nie.
– Dlaczego?
– Choć kiedyś nieźle mi szło, to uważam, że może być śmiesznie.
– Przecież to nie mistrzostwa świata. Ja też kiedyś grałam.
– Naprawdę?
– Tak. Byłam nawet w reprezentacji kobiet.
– Ja bym się nawet nie załapał do kadry paraolimpijskiej – Krystian uśmiechnął się, a potem utkwił wzrok w pomarańczowych od słońca chmurach.
– O czym tak myślisz?
– O wszystkim. O tym, co było i o tym, co będzie.
– Wiem, co będzie – Ewelina złapała go za ramię.
– Przeczucie czy wróżką jesteś?
– Widzę dziecko – zamknęła oczy – Nie! To bliźniaki – wykrzyknęła.
– Ha! – żachnął się i zaczął się rechotać.
– Przecież Agata chce mieć dzieci.
– Może i chce, ale nie ze mną.
– Co? – zmarszczyła brwi tak komicznie, że przypominała mu Earniego z ulicy sezamkowej w damskim wydaniu. I był gotów się roześmiać z tego powodu, ale nie byłby już w stanie uzasadnić im swojej wizji.
– Zostawiła mnie.
– Na pewno?
– Zabrała rzeczy. Nie otwiera mi drzwi swojego mieszkania.
– Czy coś się stało w Londynie?
– Nie wiem czy powinienem o tym mówić.
– Nie nalegam, ale byłoby znacznie łatwiej się odnieść do tego wszystkiego.
– Wszystko skończone, więc nie ma, do czego wracać.
– Nie wierzę.
– W co?
– Że cię tak zostawiła. Widziałem w jej oczach ten blask, taki jak u mojej Eweliny, gdy na mnie patrzy.
– A myślałem, że to na mój widok – Krystian przybrał smutny wyraz twarzy i otarł wirtualne łzy.
– Sorry, ale ona jest zajęta – Dawid poklepał go po plecach i ruszyli w drogę powrotną. Wspólnie uznali, że pięć kilometrów to niezły dystans na rozruszanie kości Krystiana.  
– Widzimy się pojutrze?
– Oczywiście. Dzięki.
– Nie ma, za co.
– Tego mi było trzeba.
– Nie musisz się zmuszać do biegania, jeżeli potrzebujesz rozmowy.
– Dokładnie. Ewelina ma rację. Jakaś butelka w rękę i możemy rozmawiać o wszystkim.
– Wezmę to pod uwagę.
– Hej.

Wrzucił mokre od potu ubrania do pralki i pobiegł na górę. Szybki prysznic przyniósł mu miłe odświeżenie. Ubrał się w luźne dresy i czerwony T–shirt. Wrócił na dół i zaparzył dwie kawy, bo czerwony zegarek kuchenki wyświetlał 16:25.  
Równo o 16:30 usłyszał ciepłe cześć w przedsionku.
– Jak było w pracy?
– Spokojnie. Dwa spotkania z klientami i dwie podpisane umowy sprzedaży.
– Gratulacje siostra.  
– Dzięki. Czuję, że zaczynam się rozkręcać.
– Zrobiłem dwie – wskazał czerwone kubki.
– Byłeś u niej? – spojrzała na niego pełna zatroskania i nadziei.
Pokręcił głową przecząco.
– Może po drodze z cmentarza?
– Nie ma, po co.
– Dlaczego?
– Michał ją widział jak przyjechała do Oliwii. Przy mnie zadzwonił do niej, aby się upewnić, że była u niej.
– I co?
– Potwierdziła, że tak.
– Odezwałeś się?
Znów pokręcił głową przecząco.
– Czemu?
– Nie chciałem, aby się wydało, że Michał sprawdza jej prawdomówność.
– Słusznie. Nie potrzebne ci problemy sercowe innych skoro masz swoje.
– Wydaje mi się, że to już koniec. Definitywny – westchnął.
– Dlaczego?
– Agata nie kazała nikomu mówić o jej wizycie.
– Czemu?
– A skąd mam wiedzieć? – podniósł głos i wstał.
Milczeli przez chwilę. Po kilku minutach ciszy podszedł do siostry.
– Przepraszam.
– Nie szkodzi. Rozumiem cię braciszku.  
– Na pewno?
– Tak. Taka bezsilność jest gorsza niż śmierć.
– Zjemy coś na mieście?
– Chyba nie mamy wyjścia. Ja nic nie przygotowałam.
– Ja też.
Krystian spakował w torbę krótką bluzkę i spodenki. Dorzucił jeszcze buty na sztuczną trawę, butelkę napoju izotonicznego i piłkę.
– Nic nie mówiłeś, że masz trening.
– Zapomniałem ci powiedzieć.

Zatrzymał auto na parkingu przed cmentarzem. Minęło już trochę czasu i nie potrzebował się zbierać przed odwiedzinami grobu babci. Weszli do kiosku, aby wybrać kwiaty i kupić znicze. Przepuścił siostrę w bramie, a potem poprowadził ją na grób. Z żalem przeżywali widok alei, w której swoje groby miały małe dzieci. Wiek od kilku dni do kilku lat. Makabryczny widok i jeszcze większa tragedia rodziców, którzy musieli pochować własne dzieci.
– To niesprawiedliwe, że tak małe istoty musiały opuścić ten świat.
Krystian dostrzegł na jej policzkach łzy wzruszenia nad losem niekiedy zupełnie małych istot, którym nie było dane cieszyć się życiem.  
– To tutaj – przyklęknął i zmówił modlitwę, a potem wstał i wyjął trzy czerwone znicze z jednorazowej reklamówki.
– Ładny nagrobek.
– Zasługiwała na taki. Za to, co zrobiła dla nas i dla innych dzieci. Jako opiekunka w domu dziecka wychowała wiele pokoleń.  
– Czy na pogrzebie był jakiś jej wychowanek?
– Wydaje mi się, że tak. Kilka młodych twarzy mi nieznanych zaszczyciło ją swoją obecnością.
– Ładny gest z ich strony, co?
– Jeżeli dzięki jej opiekuńczości i sposobie wychowania osiągnęli dosyć dobry poziom życia to, dlaczego mieliby nie być z nią podczas ostatniej drogi? Wydaje mi się, że wielu z nich wyrosło na dobrych ludzi i chcieli, chociaż w ten sposób spłacić swój dług.
– Masz rację braciszku – Marta wstawiła bukiet róż w granitowy wazon – Ładnie się prezentują.
Krystian skinął głową na potwierdzenie.
– Choć czasem była surowa, to uważam, że swoimi metodami dawała każdemu jakąś naukę. Przygotowywała każdego do wkroczenia w dorosłość z pewnym doświadczeniem.
– Szkoda, że nie mogłam być z tobą wtedy.
– I tak bywa – wzruszył ramionami.
– Choć nie miałam łatwo, to cieszę się, że dzięki niej trwałam w wierze, że kiedyś będzie lepiej. I ten dzień nastał. Wróciłam tutaj w całości. Ona zawsze powtarzała, że nie wolno się poddawać, bo to cecha przegranych. Trzeba robić wszystko, aby wykorzystać każde rozwiązanie w danej sytuacji.
– Tak bardzo mi jej brakuje.
– Mi też – wzięła go pod rękę – Chodźmy. Kapitan nie może się spóźnić.

Na boisku byli pierwsi. Krystian przebrał się w strój i zabrał się za rozgrzewkę.
– Piękny strzał – Marta biła brawo, kiedy piłka wpadła do siatki po strzale ze środka boiska – Mój brat jest najlepszy – zaczęła krzyczeć.
Uśmiechnął się do niej i ukłonił jak sługa królowi.  
Kilka chwil później usłyszał znane mu słowa piosenki jednego z najpopularniejszych obecnie raperów. Po chwili przebrani i pełni zapału wbiegli na boisko jego przyjaciele.
– Cóż za wjazd – sapnął do nich Krystian po strzale w same okienko.
– Dawaj jeszcze raz, tym razem z bramkarzem – Michał klasnął w dłonie.
– A obronisz? – Krystian zaśmiał się i ustawił piłkę na linii – Leci – posłał strzał w okienko, ale kolega wykazał się refleksem i sparował jego strzał na słupek w ostatniej chwili. Po czym ta odbiła się od pleców Michała i wpadła do bramki.
– Proszę państwa. Jak on to zrobił? – Krystian krzyczał biegnąc w kierunku trybun z dłonią przy uchu.
– Nie byłem rozgrzany – ustawił się w bramce Michał.
– Chciałbyś – Krystian ukłuł go palcem w brzuch i zaśmiał się.
– Fajnie, że zabrałeś siostrę.
– Dlaczego?
– Z takim dopingiem będziesz grał jak natchniony – powiedział Sebastian.
– Zawsze się wspieramy, więc tym bardziej jestem jej wdzięczny.
– Zazdroszczę.
– Najlepsza fanka mojego talentu.
– Tez bym lepiej grał, gdybym miał taki doping.
– Nic na to nie poradzę, że jestem największą gwiazdą tej drużyny.
– Chciałbyś – Michał żachnął się i wykopał złapaną piłkę na drugą stronę boiska.
Krystian i Sebastian przepychali się w walce o piłkę, ale to Krystian był górą i pobiegł z akcją na bramkę. Szybki rzut oka na bramkarza, minął Michała marsylską ruletką i strzelił do pustej bramki.
– Kibice klaszczą i skaczą z radości. Ależ to zrobił – krzyczał podbiegając do siostry.
– Pięknie braciszku. Powołanie do reprezentacji czeka.
Michał i Sebastian spojrzeli na siebie z rozbawieniem.
– No cóż. Piękna akcja Krystianie.
Wszyscy obrócili się, aby zobaczyć właściciela tego głosu. Postać oświetlona promieniami słońca była nie do rozpoznania.
– Panie dyrektorze…
– Widziałem.
– No cóż – Krystian podrapał się po głowie, nieco zawstydzony – Tak jakoś mi wyszło.
– Tak jakoś? Widziałem super technikę.
– Zwykły fuks – dodał a potem posłał jemu piłkę.
– Nie wiem, czy dam radę takim młodzikom.
– Na pewno. Proszę strzelać. Bronię.
Jarocki posłał niezbyt mocny strzał, który został wyłapany przez Michała.
– Było blisko – uśmiechnął się pod nosem i wyrzucił piłkę przed siebie.
Krystian przyjął piłkę, podał do Sebastiana, a ten oddał ją podaniem wzdłuż linii. Krystian dośrodkował przed linią końcową. Przed Michałem wyskoczył Jarocki i skierował piłkę głową do siatki.
– I jak młody? – przeleciał koło Michała z kpiącym uśmieszkiem.
– Super zagranie – pochwalił dyrektora Krystian.
– Kiedyś się grało.
– Możemy zmienić nazwiska na liście.
– No, co ty. Nie nadążyłbym za wami.
– Na pewno?
– Tak – dyrektor podał piłkę pod nogi Sebastiana, a ten posłał ją górą do Krystiana. Ten wyszedł w powietrze i nożycami umieścił piłkę w prawym, górnym rogu bramki.
Oklaskom nie było końca. Sam dyrektor podał mu rękę, aby pomóc mu wstać.
– Genialne zagranie.
– Samo jakoś, tak wyszło.
– Nawet, jeżeli? To i tak wpadła piękna bramka.
– Dziękuję.
Kiedy przybyła reszta zespołu podzieli się na dwie ekipy. W drużynie Krystiana byli jego przyjaciele, Jarocki i Stanisław z działu HR. Gość podobno nigdy nie grał w piłkę. Na ławkę był jak znalazł i należało go traktować, jako gracza do użycia w przypadku katastrofy.  
Trening zakończył się remisem, bo nikt nie miał sił na rozegranie dogrywki.
– To było wspaniałe uczucie zagrać po tylu latach.
– Cieszę się, że zdecydował się pan zagrać z nami.
– Nie mogłem się powstrzymać. Wierzę w was.
– Dziękuję. Zrobimy, co w naszej mocy, aby prezes miał powód do dumy.
– Powodzenia panowie.
Dyrektor podał każdemu rękę i życzył im sukcesu.
– Ten dziadek to wasz dyrektor? – zapytała Marta.
– Tak.  
– Nieźle się ruszał jak na swój wiek.
– Niedawno skończył pięćdziesiąt lat.
– Naprawdę?
Krystian skinął głową.
– Może przedstawiłbyś nas swojej siostrze?
– No tak. Marta moja kochana siostrzyczka.
– Marta.
– To jest Michał. Nasz bramkarz.
– My się już znamy – spojrzała na Sebastiana.
– To mi jest miło poznać siostrę naszego najlepszego przyjaciela – odezwał się Michał.
– Obaj macie rację. Mój brat to najlepszy brat pod słońcem.
– I ma najpiękniejszą siostrę – dodał Sebastian.
– Która zasługuje na kogoś wspaniałego.
– Czy jest wśród nas ktoś taki? – zapytał Seba.
– Nie wiem. Zbierajmy się, bo ciemno się robi.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Ela

    LOL ale czad ale co z Agata

    13 maj 2019

  • Użytkownik dreamer1897

    @Ela Dzięki za wizytę. Jeszcze kilka tajemnic przed nami. Pozdrawiam :)

    13 maj 2019

  • Użytkownik blondeme99

    Sebiastian chyba polubił siostrę Krystiana  :zakochany: Ehh...co do Agaty nadal nic nie wiadomo, tyle mam teraz myśli...a może ona jest w ciąży i bała się powiedzieć o tym Krystianowi? Ale czy po tych wydarzeniach z Londynu nadal by miała wątpliwości, co do miłości Krystiana? Tyle pytań, ehhh, cóż, życie trudne jest

    12 maj 2019

  • Użytkownik dreamer1897

    @blondeme99 Nie miał wyjścia, bo Marta to dobra dziewczyna, ale pewne sprawy z przeszłości są nie do przeskoczenia. Jakiś powód musiał być i to nie byle jaki. Mam nadzieje, że rozwikłanie zagadki wkrótce zagości na tej stronie. Tak. Życie trudne jest.
    Dzięki za wizytę. Pozdrawiam  ;)

    13 maj 2019