Telefon Krystiana milczał od tygodnia a zbliżały się święta i nie chciała zostawić go bez prezentu wobec jego podarunku. Poprzez Oliwię wypytywała Michała, dlaczego nie odbiera telefonu. Jedyne, czego się dowiedziała to, że wziął kilka dni wolnego i wróci do pracy dopiero po świętach. Postanowiła zrobić rodzicom na złość z powodu zachowania ojca wobec ukochanego. Zostawiła prezenty z krótkim listem dla nich w swoim pokoju i wyszła pakując torbę zanim wrócili z pracy. Z powodu założonej ortezy nie zdążyła na planowany autobus, więc przyszło jej czekać na dworcu przez kolejną godzinę. Ubrała się dość cienko. Założyła tylko kurtkę bez podpinki i jesienne buty. Jak to na dworcu stale ktoś wchodził i wychodził, więc w środku było zimno jak na zewnątrz. Trzęsła się z zimna, ale wiedziała, że robi to w słusznym celu. Po drodze do niego ugrzała się trochę w autobusie i z dworca udała się prosto pod jego drzwi gdyż do mrozu dołączył padający śnieg. Skryła twarz w dłoniach i czekała aż wróci nie wiadomo, kiedy przecież był na wolnym.
Słysząc jakiekolwiek kroki wstawała i wypatrywała czy się zbliża i dopiero po godzinie oczekiwania zauważyła znajomy kolor kurtki. Nie miała mu za złe jego braku kontaktu, bo to nie on zawinił. Zostawiła torbę pod drzwiami a sama schowała się za wnęką na korytarzu. Postawił reklamówki z zakupami i rozejrzał się kilka razy stale spoglądając na leżącą torbę. Przestawił ją ręką na bok i wszedł do środka. Nie zdążyła wyskoczyć w odpowiednim momencie i musiała zapukać. Zasłoniła oko boga w drzwiach i czekała na otwarcie drzwi. Kiedy je otworzył zawołała:
– Niespodzianka!
– Agata? Co ty tutaj robisz?
– Chciałam spędzić z tobą święta.
– A twoi rodzice?
– Nie cieszysz się?
– Nie, no cieszę się, ale… – zamurowało go.
– Ale?
– Co zrobisz, jeżeli znów przyjadą po ciebie?
– Nie przyjadą. Zostawiłam im list.
– Jaki list?
– Napisałam, że chcę spędzić święta z tobą. Jeżeli będą mi to utrudniać to pokrzyżuję im plany i przestanę się uczyć w drugim semestrze.
– Nie możesz.
– Dlaczego?
– Chciałaś iść na studia. Musisz ukończyć szkołę.
– Nic nie muszę. Poza tym gadasz jak oni.
– Chcę dla ciebie dobrze jak oni. Tyle.
– Więc pozwól mi w końcu wejść. Zmarzłam jak diabli.
– Jasne. Wchodź – wyjął torbę z jej ręki i postawił w pokoju
– Kawa czy herbata?
– Kawa z mlekiem raz.
Wstawił wodę i poszedł do szafy. Przyniósł jej sweter, którego nie nosił od bardzo dawna.
– Proszę. Musisz się rozgrzać.
– Fajny – uśmiechnęła się.
– Oryginalny, turecki wyrób. Kosztował kilka stówek – poszedł do pokoju jeszcze raz.
Kiedy wrócił dość głośno szczękała zębami.
– Wstań – owinął ją kocem i poszedł zalać kawę.
Nie zezłościł się wcale, ale niezbyt spodobała mu się jej akcja wobec rodziców. Najważniejsze było teraz wyrównanie temperatury jej ciała.
– Nadal się gniewasz? – zapytała, gdy postawił dwa kubki i karton mleka na stoliku.
– Ja się gniewam?
– Nie odbierałeś telefonu ode mnie…
– Nie jestem na nikogo obrażony. Musiałem przemyśleć kilka spraw. Twój ojciec…
– Zachował się jak suk…
– Agata! – przerwał jej zanim skończyła.
– Co?
– Nie mów tak o nim. Jesteś z dobrego domu?
– Po jego zachowaniu w szpitalu zaczęłam się nad tym zastanawiać.
– Po prostu uderzył poniżej pasa. Wybacz, ale to dla mnie trudny temat.
– Rozumiem cię w pełni. Nie chcę go tłumaczyć.
– Nie musisz.
– Wybaczysz mi?
Objął ją mocno i pocałował w czubek głowy. Tak bardzo stęsknił się za nią przez ostatnie dni.
– Nie mam, czego wybaczać. Przecież powiedziałem, że na nikogo się nie obraziłem. Pij póki gorąca – podał jej kawę.
– Dziękuję.
– Gotowy na wigilię?
– Zrobiłem zakupy i miałem coś wykombinować. Gdyby nie wypadek pewnie byś mnie zaprosiła do siebie, ale wyszło jak wyszło.
– Chciałam cię zaprosić abyśmy wyjaśnili tamtą sytuację.
– Mocno mnie dotknęły jego słowa, że nie mam pojęcia jak to jest stracić kogoś bliskiego.
Milczała przez chwilę, bo wstydziła się słów ojca.
– Zostawmy ten temat. Musimy zrobić coś pysznego dla nas.
– Ty masz gorączkę – trzymał przez kilka sekund dłoń na jej czole.
– Ależ skąd?
– Czuję przecież.
– Dopiero się rozgrzewam.
– Dam ci coś z paracetamolem.
Poszedł do kuchni i zaczął przeglądać leki, jakie miał na wyposażeniu swojej domowej apteki. Wybrał saszetkę z proszkiem na przeziębienie i rozpuścił.
– Powinno zacząć pomagać. Gardło cię nie boli? Szalika i czapki też nie nosisz.
– Ty za dużo przebywasz z moimi rodzicami. Mama też by tak powiedziała.
– Za dużo? Przecież ja z nimi prawie wcale nie rozmawiałem.
– Żartuję – spojrzała na niego, ale jej oczy miały szklisty wyraz.
– Mam lepszy pomysł. Weźmiesz gorącą kąpiel i położysz się spać.
– A potrawy?
– To może zaczekać. Jutro pojedziemy do lekarza. Nie możesz się męczyć przez weekend.
– To, co kąpiemy się?
– Chyba ty. Ja jeszcze mam czas.
Pomógł jej wstać i zaprowadził do łazienki. Zanim się rozebrała podał jej nowy ręcznik.
– Jeszcze piżama. Jest w mojej torbie.
– Proszę – wsadził tylko rękę przez lekko uchylone drzwi.
Wzięła piżamę, ale chwyciła go za rękę i próbowała zmusić do kąpieli. On był jednak nieugięty.
– Proszę. Im szybciej się położysz tym lepiej.
Zamknął drzwi i przygotował jej świeżą pościel. Nie chcąc się zarazić postanowił, że prześpi się na kanapie w drugim pokoju.
Z łazienki wyszła po pół godziny, ale pytał, co pięć minut o jej stan.
– Suszarki nie masz?
– Wybacz. Nie używam.
– Trzeba będzie kupić.
– Może kiedyś.
– Dlaczego?
– Jeszcze nie mieszkasz ze mną. To tylko ferie poza domem.
– Powinieneś się przyzwyczajać.
– Bo?
– Mogę nie mieć kiedyś wyjścia…
– Uważam, że do momentu ukończenia studiów powinnaś mieszkać z rodzicami.
– A my?
– Nadal będziemy się spotykać. U mnie i u ciebie.
– Nie chcesz mnie tutaj?
– Chcę, ale uniwersytet masz blisko.
– Mogę dojeżdżać.
– Daj spokój. Będziesz musiała dużo wcześniej wstawać.
– Przyzwyczaję się.
– Odłóżmy ten temat na później. A teraz pójdziesz grzecznie spać.
– Będziesz musiał mi opowiedzieć jakąś bajkę albo poczytać książkę – uśmiechnęła się pięknie, ale była niewyraźna. Zupełnie jak na reklamie Rutinoscorbinu.
– Jesteś trochę za duża na bajki. Co do czytania to lubię, ale robię to tylko dla siebie. Weź to i popij – podał jej polopirynę i szklankę wody.
– Dziękuję – jej uśmiech sprawiał mu przyjemność, ale w tym stanie nie chciał jej oglądać.
Kiedy się położyła przykrył ją kocem i usiadł obok. Gładził ją po włosach delikatnych jak aksamit. Zasnęła dość szybko. Zapowiadało się, że to dopiero początek ich zmagań z chorobą.
– Szykują się super święta – zamknął za sobą drzwi i poszedł przed telewizor. Włączył na kanał piąty gdzie puszczali jeden z jego ulubionych filmów. Skazani na Shawshank to klasyka jedyna w swoim rodzaju.
Zajadał chipsy i popijał colą, aż wykończył całą paczkę. Zasnął w fotelu zanim film się skończył, bo kto wytrzyma tak potężną dawkę reklam w czasie wieczornego seansu…
1 komentarz
AuRoRa
Agata stawia na swoim, pewnie i tak chce się do niego wprowadzić. Fajnie rozwijasz opowieść. Ten film jest bardzo życiowy, ale jego pozytywne zakończenie zaskakuje.
dreamer1897
@AuRoRa Wolno ale trzeba się przyzwyczajać do niektórych spraw szczególnie do stałej obecności kogoś drugiego. Miło słyszeć tak wartościowe pochwały od ludzi, których chce się naśladować
Tak Shawshank to klasyka mojego pokolenia