Życie trudne jest cz. 14

Życie trudne jest cz. 14Telefon Krystiana milczał od tygodnia a zbliżały się święta i nie chciała zostawić go bez prezentu wobec jego podarunku. Poprzez Oliwię wypytywała Michała, dlaczego nie odbiera telefonu. Jedyne, czego się dowiedziała to, że wziął kilka dni wolnego i wróci do pracy dopiero po świętach. Postanowiła zrobić rodzicom na złość z powodu zachowania ojca wobec ukochanego. Zostawiła prezenty z krótkim listem dla nich w swoim pokoju i wyszła pakując torbę zanim wrócili z pracy. Z powodu założonej ortezy nie zdążyła na planowany autobus, więc przyszło jej czekać na dworcu przez kolejną godzinę. Ubrała się dość cienko. Założyła tylko kurtkę bez podpinki i jesienne buty. Jak to na dworcu stale ktoś wchodził i wychodził, więc w środku było zimno jak na zewnątrz. Trzęsła się z zimna, ale wiedziała, że robi to w słusznym celu. Po drodze do niego ugrzała się trochę w autobusie i z dworca udała się prosto pod jego drzwi gdyż do mrozu dołączył padający śnieg. Skryła twarz w dłoniach i czekała aż wróci nie wiadomo, kiedy przecież był na wolnym.  

Słysząc jakiekolwiek kroki wstawała i wypatrywała czy się zbliża i dopiero po godzinie oczekiwania zauważyła znajomy kolor kurtki. Nie miała mu za złe jego braku kontaktu, bo to nie on zawinił. Zostawiła torbę pod drzwiami a sama schowała się za wnęką na korytarzu. Postawił reklamówki z zakupami i rozejrzał się kilka razy stale spoglądając na leżącą torbę. Przestawił ją ręką na bok i wszedł do środka. Nie zdążyła wyskoczyć w odpowiednim momencie i musiała zapukać. Zasłoniła oko boga w drzwiach i czekała na otwarcie drzwi. Kiedy je otworzył zawołała:
– Niespodzianka!
– Agata? Co ty tutaj robisz?
– Chciałam spędzić z tobą święta.
– A twoi rodzice?
– Nie cieszysz się?
– Nie, no cieszę się, ale… – zamurowało go.
– Ale?
– Co zrobisz, jeżeli znów przyjadą po ciebie?
– Nie przyjadą. Zostawiłam im list.
– Jaki list?
– Napisałam, że chcę spędzić święta z tobą. Jeżeli będą mi to utrudniać to pokrzyżuję im plany i przestanę się uczyć w drugim semestrze.
– Nie możesz.
– Dlaczego?
– Chciałaś iść na studia. Musisz ukończyć szkołę.
– Nic nie muszę. Poza tym gadasz jak oni.
– Chcę dla ciebie dobrze jak oni. Tyle.
– Więc pozwól mi w końcu wejść. Zmarzłam jak diabli.
– Jasne. Wchodź – wyjął torbę z jej ręki i postawił w pokoju
– Kawa czy herbata?
– Kawa z mlekiem raz.
Wstawił wodę i poszedł do szafy. Przyniósł jej sweter, którego nie nosił od bardzo dawna.
– Proszę. Musisz się rozgrzać.
– Fajny – uśmiechnęła się.
– Oryginalny, turecki wyrób. Kosztował kilka stówek – poszedł do pokoju jeszcze raz.
Kiedy wrócił dość głośno szczękała zębami.  
– Wstań – owinął ją kocem i poszedł zalać kawę.  
Nie zezłościł się wcale, ale niezbyt spodobała mu się jej akcja wobec rodziców. Najważniejsze było teraz wyrównanie temperatury jej ciała.  
– Nadal się gniewasz? – zapytała, gdy postawił dwa kubki i karton mleka na stoliku.
– Ja się gniewam?  
– Nie odbierałeś telefonu ode mnie…
– Nie jestem na nikogo obrażony. Musiałem przemyśleć kilka spraw. Twój ojciec…
– Zachował się jak suk…
– Agata! – przerwał jej zanim skończyła.
– Co?
– Nie mów tak o nim. Jesteś z dobrego domu?
– Po jego zachowaniu w szpitalu zaczęłam się nad tym zastanawiać.
– Po prostu uderzył poniżej pasa. Wybacz, ale to dla mnie trudny temat.
– Rozumiem cię w pełni. Nie chcę go tłumaczyć.
– Nie musisz.
– Wybaczysz mi?
Objął ją mocno i pocałował w czubek głowy. Tak bardzo stęsknił się za nią przez ostatnie dni.
– Nie mam, czego wybaczać. Przecież powiedziałem, że na nikogo się nie obraziłem. Pij póki gorąca – podał jej kawę.
– Dziękuję.
– Gotowy na wigilię?
– Zrobiłem zakupy i miałem coś wykombinować. Gdyby nie wypadek pewnie byś mnie zaprosiła do siebie, ale wyszło jak wyszło.
– Chciałam cię zaprosić abyśmy wyjaśnili tamtą sytuację.
– Mocno mnie dotknęły jego słowa, że nie mam pojęcia jak to jest stracić kogoś bliskiego.
Milczała przez chwilę, bo wstydziła się słów ojca.
– Zostawmy ten temat. Musimy zrobić coś pysznego dla nas.
– Ty masz gorączkę – trzymał przez kilka sekund dłoń na jej czole.
– Ależ skąd?
– Czuję przecież.
– Dopiero się rozgrzewam.
– Dam ci coś z paracetamolem.
Poszedł do kuchni i zaczął przeglądać leki, jakie miał na wyposażeniu swojej domowej apteki. Wybrał saszetkę z proszkiem na przeziębienie i rozpuścił.
– Powinno zacząć pomagać. Gardło cię nie boli? Szalika i czapki też nie nosisz.
– Ty za dużo przebywasz z moimi rodzicami. Mama też by tak powiedziała.
– Za dużo? Przecież ja z nimi prawie wcale nie rozmawiałem.
– Żartuję – spojrzała na niego, ale jej oczy miały szklisty wyraz.
– Mam lepszy pomysł. Weźmiesz gorącą kąpiel i położysz się spać.
– A potrawy?
– To może zaczekać. Jutro pojedziemy do lekarza. Nie możesz się męczyć przez weekend.
– To, co kąpiemy się?
– Chyba ty. Ja jeszcze mam czas.
Pomógł jej wstać i zaprowadził do łazienki. Zanim się rozebrała podał jej nowy ręcznik.
– Jeszcze piżama. Jest w mojej torbie.
– Proszę – wsadził tylko rękę przez lekko uchylone drzwi.
Wzięła piżamę, ale chwyciła go za rękę i próbowała zmusić do kąpieli. On był jednak nieugięty.
– Proszę. Im szybciej się położysz tym lepiej.
Zamknął drzwi i przygotował jej świeżą pościel. Nie chcąc się zarazić postanowił, że prześpi się na kanapie w drugim pokoju.
Z łazienki wyszła po pół godziny, ale pytał, co pięć minut o jej stan.
– Suszarki nie masz?
– Wybacz. Nie używam.
– Trzeba będzie kupić.
– Może kiedyś.
– Dlaczego?
– Jeszcze nie mieszkasz ze mną. To tylko ferie poza domem.
– Powinieneś się przyzwyczajać.
– Bo?
– Mogę nie mieć kiedyś wyjścia…
– Uważam, że do momentu ukończenia studiów powinnaś mieszkać z rodzicami.
– A my?
– Nadal będziemy się spotykać. U mnie i u ciebie.
– Nie chcesz mnie tutaj?
– Chcę, ale uniwersytet masz blisko.
– Mogę dojeżdżać.
– Daj spokój. Będziesz musiała dużo wcześniej wstawać.
– Przyzwyczaję się.
– Odłóżmy ten temat na później. A teraz pójdziesz grzecznie spać.
– Będziesz musiał mi opowiedzieć jakąś bajkę albo poczytać książkę – uśmiechnęła się pięknie, ale była niewyraźna. Zupełnie jak na reklamie Rutinoscorbinu.
– Jesteś trochę za duża na bajki. Co do czytania to lubię, ale robię to tylko dla siebie. Weź to i popij – podał jej polopirynę i szklankę wody.
– Dziękuję – jej uśmiech sprawiał mu przyjemność, ale w tym stanie nie chciał jej oglądać.
Kiedy się położyła przykrył ją kocem i usiadł obok. Gładził ją po włosach delikatnych jak aksamit. Zasnęła dość szybko. Zapowiadało się, że to dopiero początek ich zmagań z chorobą.

– Szykują się super święta – zamknął za sobą drzwi i poszedł przed telewizor. Włączył na kanał piąty gdzie puszczali jeden z jego ulubionych filmów. Skazani na Shawshank to klasyka jedyna w swoim rodzaju.
Zajadał chipsy i popijał colą, aż wykończył całą paczkę. Zasnął w fotelu zanim film się skończył, bo kto wytrzyma tak potężną dawkę reklam w czasie wieczornego seansu…

1 komentarz

 
  • AuRoRa

    Agata stawia na swoim, pewnie i tak chce się do niego wprowadzić. Fajnie rozwijasz opowieść. Ten film jest bardzo życiowy, ale jego pozytywne zakończenie zaskakuje. :)

    16 lip 2018

  • dreamer1897

    @AuRoRa Wolno ale trzeba się przyzwyczajać do niektórych spraw szczególnie do stałej obecności kogoś drugiego. Miło słyszeć tak wartościowe pochwały od ludzi, których chce się naśladować :bravo:  
    Tak Shawshank to klasyka mojego pokolenia :rotfl:

    18 lip 2018