Życie trudne jest cz. 19

Życie trudne jest cz. 19Ze snu zbudził go intensywny zapach kawy. Wiele razy cierpiał z powodu spania na kanapie, ale zapominał o tym, kiedy oglądał filmy do późnych godzin nocnych. Jego zesztywniały kark wyraźnie strzelił i wrócił do normalnej pozycji. Opierała się o futrynę drzwi pokoju, w którym spał.
– Fatalnie wyglądasz.
– Jak to zawsze po spaniu na kanapie.
– Nie mam pojęcia jak trafiłam do swojego łóżka.
– To sprawka Mikołaja. Chodź – klepnął miejsce obok siebie.
Dołączyła do niego i pocałowała w policzek.
– Sam zjadłeś całą paczkę?
– Bałem się wczoraj…
– Czego?
– Pana Piły.
– Znowu to oglądałeś?
– Puszczali czwartą część.
– Nudy i do tego bez sensu.
– Mi się podoba taki challenge walczących o swoje życie.
– Myślisz, że znalazłby się ktoś taki w realu?
– Wielu chciałoby się zemścić na kimś w taki sposób.
– Zobacz – podniosła nogawkę piżamy do góry pokazując brak ortezy.
– Jak to?
– Już mnie nie boli.  
Stanął przed nią, ukłonił się i wyciągnął rękę, aby zaprosić ją do tańca.
– Pozwolisz?
– Tak bez muzyki?
Włączył wieżę i popłynęła muzyka.
Pociągnął ją do siebie zatrzymując się wzrokiem na jej twarzy. Puścił jedną rękę i wykonała trzy obroty. Przytulenie, pocałunek i znów obrót. Dwa kroki w przód i jeden wstecz. Zjazd w dół plecami do siebie i koniec.
– Kiedy zabawa?
– Jaka?
– Przecież kończysz liceum.
– No i?
– Studniówka.
– Idę sama.
– Jak to?
– Nie mam, z kim iść. To znaczy jak tworzyliśmy listę gości to tak było.
– Nie wierzę w to, co słyszę.
– Że?
– Tak piękna dziewczyna i nie miała, z kim iść?
– Zdarza się.
– Można jeszcze coś w tym temacie zrobić?
– To znaczy?
– Umiem zatańczyć poloneza…
– Wpraszasz się?
– Chcę ci towarzyszyć.
– Nie wiem czy coś da się jeszcze zrobić.
– Zadzwoń, do kogo trzeba.
– Może później teraz czas na śniadanie, bo kawa wystygła.
– Z twojej ręki zjem wszystko.
– Nawet zatrute jabłko?
– Zrobiłabyś to?
– Jeżeli miałbyś kilkanaście milionów na koncie – uśmiechnęła się obnażając perłowy uśmiech.
– Wszystko oddam Kindze.
– Dlaczego jej?
– Na złość tobie.
– Wiesz, co…
– Nie wiem.
– Nigdy nie mogłabym cię skrzywdzić.
– Wiem. Widziałem jak walczysz z ojcem.
Sięgnął po nie do końca rozmrożone bułki posmarowane pastą z łososia. Ugryzł połykając niemal połowę, co natychmiast popił solidnym łykiem kawy.
– Nikt cię przecież nie goni.
– Głodny jestem. Przepraszam.
– Co z naszym ostatnim dniem tego roku?
– Chcesz gdzieś wyjść?
– Z miłą chęcią.
– Zadzwonię do Kingi może ma wolne miejsca na domówce.
– Czy ty chcesz wzbudzić we mnie zazdrość?
– Ależ skąd.
– Nic z tego nie będzie.
– Nawet jak zostanę ojcem jej dziecka?
Jej twarz przybrała wyraz zaskoczenia. Wahała się chwilę zanim zadała pytanie.
– Czy ty chcesz mi coś powiedzieć?
– Miałem sen. Albo nie lepiej nie kusić losu. Sny i tak się nie spełniają.
– Opowiadaj. Chętnie posłucham.
– Nie będziesz zła?
– Zobaczymy.
– Dzwonił do mnie telefon. Na wyświetlaczu miałem twoje imię. Odebrałem i powiedziałaś, że jedziesz do szpitala, bo rodzisz. Całkiem świadomy we śnie wiedziałem, że to niemożliwe, bo my przecież…
– No i?
– Wsiadłem do samochodu i pędziłem jak głupi. Droga była jakaś taka całkiem mi nieznana, ale dojechałem. Wbiegłem do szpitala, ale nie wpuścili mnie do ciebie. Dopiero po kilku chwilach zaprowadzili mnie do pokoju gdzie leżałaś…– przerwał na chwilę i wziął głęboki oddech.
– Co było dalej? – wyraźnie nie mogąc się doczekać dopytywała.
– Ale nie będziesz zła?
– No mów.
– Otworzyłem drzwi i zobaczyłem…
– Kogo?
– Kingę. Powiedziała, że mamy córeczkę Agatę.
– Co?
– Wiedziałem, że się zdenerwujesz.
– Ciągle myślisz o niej.
– Przecież dobrze wiesz, że mózg generuje całkowite głupoty poza tym sny się nie spełniają, więc możesz spać spokojnie.
– Jestem zazdrosna.
– Mówiłem przecież, że oddzieliłem przeszłość grubą kreską.
– Ale nadal do niej wracasz.
– Zadzwonię do Karola.
– Kto to jest?
– Mój znajomy z czasów, kiedy graliśmy w lokalnym klubie.
– Ja zadzwonię do mojego wychowawcy.
Rozstali się, aby pogadać w spokoju. Zajęło im to kilkanaście minut, ale mieli dla siebie dobre wiadomości.
– Ja mam dobrego newsa a ty?
– Ja też. Jeżeli nadal chcesz zatańczyć poloneza to trzeba wpłacić kasę. Najlepiej dzisiaj.
– Świetnie. Mamy zaproszenie na jutrzejszą domówkę do Karola.
– Dużo będzie ludzi?
– On, jego dziewczyna i my.
– Będę musiała sobie poradzić jakoś z ubiorem.
– Przecież to nie będzie bal na zamku.
– Pomyślę nad tym. Pojedziemy do Torunia?
– Po co?
– Trzeba wpłacić kasę a ja nie mam tyle przy sobie. Wezmę od rodziców i zapłacę osobiście, aby zaklepać miejsce.
– No to ubieraj się, bo do dwunastej już niewiele.
Rozstali się na kilka chwil i pojechali, aby załatwić formalności związane z balem.  
Otworzyła drzwi mieszkania rodziców i weszli do środka.
– To ja.
Mama wyszła z kuchni uśmiechając się od ucha do ucha.
– Agata. Zostaniecie na obiedzie?
Spojrzała na niego i kiwnął głową porozumiewawczo.
– Załatwimy kilka spraw na mieście i wrócimy. Na którą mamy być?
– Ojciec wraca przed piętnastą.
– Pasuje. Będziemy za dwie godziny.

Wiadomo jak to jest w galerii. Wchodzisz i pachnie jedzeniem. Obiad mieli zaklepany, więc zrezygnowali z kebabu. Odwiedzili stoisko Sowy gdzie kupili lody o smaku ciasteczek z kokosem. Kupili kilka potrzebnych na imprezę gadżetów w markecie i pojechali do Filmaru gdzie opłacili wejście na bal dla Krystiana. Urocza blondynka nie miała powodów, by mu odmówić. W końcu to interes firmy, aby zarabiać szczególnie, gdy taki wykup na ostatnią chwilę to stówka więcej.

Do jej domu wrócili przed ojcem. Kiedy zobaczył dodatkowe buty przed drzwiami zapytał od razu:
– Mamy gości?
– To ja tato! – Agata wyjrzała z kuchni uśmiechając się szeroko.
– Chyba wy, bo więcej butów tam stoi.
– Dzień dobry – dołączył do niej, kiedy ściskała ojca.
– Witaj. Co was skierowało do nas?
– Mieliśmy kilka spraw do załatwienia.
– Jakich?
– Agatko pomożesz mi podać do stołu?
Kiwnęła tylko głową a faceci poszli do pokoju, gdzie nadawał wiadomości włączony od rana telewizor.
– Gdzie pracujesz?
– W Data Center w TPT.
– Coś związane z komputerami?
– Tak jakby. Przetwarzanie i przechowywanie danych.
– Ostatnio czytałem o tym. Podobno sporo tam zarabiają.
– Nie narzekam, ale zawsze może być lepiej.
– Jasna sprawa. Ja po dwudziestu paru latach nie mam takiej wypłaty jak w tym IT na start.
– Czym się pan zajmuje?
– Agata nic ci nie powiedziała? Jestem kierowcą w komunikacji miejskiej.
– Dziwne. Sporo jeździłem kiedyś, ale nigdy pana nie spotkałem.
– Zdarza się.
– Coś ważnego załatwialiście?
– Tak.
– Krystian będzie mi towarzyszył na studniówce.
Ojciec Agaty zrobił wielkie oczy a jego twarz przybrała nerwowy grymas.
– Miałaś iść sama o ile pamiętam. Mówiłaś, że chłopcy są źli i chcą tylko zaliczyć na takim balu.
Krystian spojrzał na nią i wybuchł śmiechem.
– Ciekawa teza moja droga. Oglądałaś American Pie albo Wiecznego Studenta?
– Oglądałam.  
– I?
– Nie wyciągnęłaś wniosków.
– Jakich?
– To typowy American dream.
– Czy upatrzyłaś już sukienkę? – wtrąciła się mama.
– Coś tam oglądałam, ale nie wiem czy jemu się spodoba – zwróciła swój wzrok na chłopaka.
– W piżamie też dobrze wyglądasz, więc, po co wydawać kasę.
Mina ojca mówiła wiele, ale powstrzymywał się od jakichkolwiek uszczypliwości. W końcu zaufał mu podczas poprzedniej wizyty.
– Pijesz alkohol?
– Od czasu do czasu podczas meczu zdarzy się jedno piwo, ale za wódką nie przepadam. Niestety nie będę mógł panu dotrzymać towarzystwa w ten sposób – nie wspomniał o whisky na specjalne okazje.
– O mnie nie chodzi. Zależy mi, aby dobrze się bawiła. Bez awantur.
– Ma pan moje słowo.
– Trzymam cię za nie.
– Pieczeń z indyka przepyszna proszę pani.
– Nie podlizuj się za bardzo – Agata, jako mistrz ciętej riposty musiała się wykazać nawet teraz.
– Cieszę się, że ci smakuje. Co wy przez te święta jedliście?
– Zrobiliśmy jakieś sałatki. Odgrzało się coś kupionego ze sklepu. Takie tam.
– Mało czasu mieliśmy na przygotowania do świąt. W przyszłym roku będą lepsze nie?
– Co?  
– Chciałam z nim zamieszkać…
– Nie ma mowy. Ja się nie zgadzam – zbulwersował się ojciec.
– Tak. Twój tata ma rację. Rozmawialiśmy o twojej edukacji tak? – strasznie zaimponował jej rodzicom tym stwierdzeniem.
– Jeżeli nie chcesz mnie u siebie to powiedz mi to prosto w twarz.
– To nie tak. Przecież odwiedzasz mnie, kiedy chcesz a ja nie chcę być przeszkodą między tobą a rodzicami.
– Pozwalamy ci na więcej niż inni rodzice, choć ledwo osiemnaście lat skończyłaś.
– Już dobra. Rozumiem. Zawarliście jakiś pakt, w, którym to ja jestem przedmiotem wymagającym specjalnej troski.
– Chcemy po prostu twojego dobra – tata przytulił ją do siebie tak jak robił to zawsze przed spaniem.
– Będziemy już wracać, bo ciemno się zrobiło a droga niebezpieczna – Agata delikatnie, ale stanowczo uwolniła się z objęć ojca.
– Uważajcie na siebie. Tyle zwierzyny wychodzi w poszukiwaniu jedzenia.
– Wychodzą całym stadami – dodał Krystian.
W oczach matki pojawiły się łzy, ale to były łzy szczęścia, bo widziała córkę jak stawia pierwsze kroki w swoje dorosłe życie. Nie miała zamiaru mówić jej, co jest lepsze a, co gorsze, bo ona też kiedyś wyprowadziła się z domu.  

Byli u niego kilka chwil przed dziewiętnastą. Czasu starczyło tylko na kąpiel i natychmiastowy sen, bo następnego dnia czekała zabawa do samego rana.

2 komentarze

 
  • dreamer1897

    Moim zdaniem takie delikatne przekomarzanie jest wskazane inaczej w związkach wiałoby nudą ;)

    20 lip 2018

  • AuRoRa

    Przekomarzają się, ale na razie dość łagodnie na szczęście. Mama rozumie Agatę, dobrze, że ma dystans. :)

    19 lip 2018