Życie trudne jest cz. 25

Życie trudne jest cz. 25Jak w prawie każdy piątek do pracy pojechał samochodem. I od samego rana dzień był już taki dziwny. Kiedy wyjechał z garażu zauważył przebite koło. Nie wściekał się, ale nawet sprawna wymiana koła powodowała, że spóźni się do pracy. Po uporaniu się z tym zadaniem odwiedził stację paliwową, aby umyć ręce. Przy okazji zatankował auto do pełna. Jakby tego było mało wypadek przed samym zjazdem na drogę S10. Czołowe zderzenie, czarne worki na drodze i gigantyczny korek. Miejsce, w którym nawet nie da się zawrócić. Sięgnął po telefon i zadzwonił do dyrektora, że będzie jeszcze później. Bez nerwów przyjął wiadomość dziękując, że go poinformował. Sześć czarnych worków ułożonych obok siebie świadczyło dobitnie o tragedii, jaka się tutaj wydarzyła.

Kiedy dojechał na parking pod firmę czekał na niego Sebastian nerwowo pociągający papierosa. Jego wzrok utkwiony gdzieś w oddali był złym znakiem.
– Co jest? – zapytał, kiedy wysiadł.
– Mamy wielki problem.
– Jaki?
– Ktoś wykradł kilka ważnych plików z serwera.
– Przecież to niemożliwe.  
– A jednak.
– Czemu do mnie nie zadzwoniłeś od razu?
– Próbowałem, ale byłeś poza zasięgiem.
– Może w lesie był tak słaby, albo zbyt wielu ludzi naraz dzwoniło z miejsca wypadku.
– Całkiem możliwe, że sieć nie wyrabiała.
– Mów jaśniej. Co zginęło i w jaki sposób.
– Ktoś wykradł kosztorysy, z jakimi zgłosiliśmy się w przetargach. Co do sposobu jeszcze nie wiem.
– Po co komuś potrzebne takie dane?
– Aby złożyć korzystniejszą ofertę?
– W sumie masz rację.  
– Co robimy?
– Pójdę do dyrektora najpierw.
– Sam?
– A mam wyjście?
– Powodzenia – rozstali się na korytarzu.
Poprawił koszulę, wziął głęboki oddech i wszedł, kiedy go zawołał.
– Dzień dobry.
– Witaj. Mamy wielki problem.
– Przepraszam za spóźnienie. Makabryczny wypadek.
– Ile ofiar?
– Sześć czarnych worków.
– Niemiły widok z samego rana. Ale do rzeczy.
– Sebastian coś mi wspomniał o kradzieży.
– Ktoś ukradł wrażliwe informacje. Jeżeli ich nie odzyskamy ktoś poleci ze stołka i to chyba ja jestem w pierwszej kolejności. Słucham.
– Znamy czas kradzieży? – zapytał.
– Nie mam pojęcia. To wasze zadanie.
– W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak zacząć działać. Mogę?
– Co mam powiedzieć prezesowi?
– Prosiłbym o sprawdzenie wejść i wyjść z budynku. Najlepiej jakby nikt nie opuszczał firmy. Żadnego podłączania urządzeń, odcinamy internet. Załatwi Pan to, aby dotarło do wszystkich?
– Spróbujmy.
– Dziękuję – wyszedł i niemal biegiem ruszył do swojego komputera.
Na korytarzu czuł presję otoczenia. Był zły, bo ktoś naruszył regulamin firmy wyciągając to, czego nie można wynieść z tego budynku.
– Mam mało czasu. Mogę cię prosić o jeden kubek kawy? – zapytał Anetę z księgowości, która czekała przed jego biurem.
– Bo ja mam do ciebie sprawę.
– Coś pilnego?
– Nie wiem.
– Wiesz, co się dzieje. Ktoś może dziś stracić stanowisko i mogę to być ja.
– Idę po kawę.
– Dziękuję.

Włączył swoje małe centrum zarządzania i zaczął szukać winowajcy. Przejrzał logowania komputerów do wewnętrznej sieci i zgadzały się z liczbą osób przebywających w firmie. Liczba podłączonych nowych urządzeń wynosiła siedem sztuk.
– Nie powinnaś patrzeć na ekran.
– Przepraszam – postawiła kubki na stoliku obok.
– Nie jest tak źle. Jest światełko w tunelu.  
– Co się stało?
– Jeszcze nie wiem, ale muszę przejrzeć wszystkie komputery z podłączonymi dzisiaj urządzeniami. Spisał adresy wszystkich komputerów i razem z Anetą odwiedzał współpracowników.
Na jego liście pozostał jeden komputer, ten o numerze przypisanym do Anety. Kiedy stanęli pod jej biurem stała się jakaś nerwowa.  
– Mogę?
– Nie mam nic podłączonego aktualnie.
– Pozwolisz, że sam to sprawdzę?
– Chyba nie mam wyjścia.
Zadzwonił jego telefon, w samo południe, kiedy kończył się czas na uporanie się z problemem. Na ekranie zdjęcie Agaty, trochę się zdenerwował, bo zawracała mu głowę w nieodpowiednim momencie.
– Słucham.
Nikt się nie odzywał, ale słychać było płacz.
– Jesteś tam?
– Tata…
– Co się stało?
– Pojechał przed chwilą do szpitala.
– A ty?
– Już jadę z mamą.
– Co się stało?
– Sąsiad znalazł go przy samochodzie.
– Gdzie go zabrali?
– Na świętego Józefa.
– Będziesz?
– Mam dzisiaj urwanie głowy. Gruba sprawa. Opowiem ci jak uda się ją rozwiązać. Dam znać, kiedy będę w drodze.
– Proszę, przyjedź – rozłączyła się pozostawiając mu dylemat.
– Mam pilną sprawę do załatwienia. Chcesz mi coś powiedzieć?
– Bo ja…
– Co?
– Chciałam się zająć rozliczeniem pensji w domu. Chciałam przekopiować kilka plików na pendrive’a.
– I co?
– Uruchomił się jakiś program. Nie zdążyłam nic skopiować a on sam zgrywał dane.
– Gdzie go masz?
– Wyciągnęłam go natychmiast – wyjęła srebrną pamięć z kieszeni.
– Co teraz?
– Nie wiem. Myślę, że możesz się pakować, bo złamałaś procedury bezpieczeństwa firmy.
Spochmurniała, ale dobrze wiedziała, jakie czekają ją konsekwencje.
– Proszę, ja nie mogę stracić teraz pracy.
– Nie mogę nic zrobić, bo komputer przetwarzający wszystkie logi komputerów będzie miał to działanie w swoim dzienniku.
– Gdzie idziesz?
– Do siebie. Sprawdzę go na izolowanym komputerze.

Wrócił do siebie i odpalił całkiem fajną zabawkę, z którą uwielbiał pracować. Komputer posiadający najmocniejszą konfigurację, ale też specjalne oprogramowanie. Podłączył pendrive’a do niego i start. Aplikacja zaczęła kopiowanie danych na zagraniczny serwer i próbowała je przesłać, ale brak dostępu do sieci zewnętrznej uniemożliwił to działanie.  
– Bingo! – wykrzyknął klaszcząc w dłonie.  
Przejrzał jeszcze dziennik komputera z logami sprawdzającymi przepływ danych w sieci. Natknął się na kilka ciekawych rzeczy przeglądając spis z ostatnich dwudziestu czterech godzin. Ktoś oglądał zakazane tutaj strony a numer przypisany do komputera był zarezerwowany dla kadry zarządzającej. Odpuścił sobie informowanie o tym kogokolwiek.
Z pamięcią w ręku poszedł do dyrektora.
– Mam źródło problemów – kiwnął pendrivem.
– Jakie straty?
– Wydaje mi się, że nikt nie uzyskał dostępu do tych plików.
– Masz taką pewność czy ci się wydaje?
– Pamięta pan jak prosiłem o zakup jednego z produktów od Kaspersky Lab?
– Co to było?
– Takie szkolenie, na które mnie pan wysłał w ubiegłym roku.
– Fakty mój drogi.
– Program, który zamyka porty routera, kiedy ktoś podłączy urządzenie, które nie zostało wpisane do rejestru bezpiecznych. Nikt w tej firmie nie podłączy pendrive’a bez mojej autoryzacji, którą przeprowadzam na Cyber X.
– I co?
– Wszystkie logi świadczą, że uruchomiony program nie uzyskał dostępu do sieci, kiedy chciał wysłać skopiowane dane. Wszystko dzięki temu programowi.
– Miałeś nosa.  
– Po prostu pracowałem zgodnie z procedurą. Szkolenie jednak się przydało. Ten zakup był bardzo mądrym posunięciem – podsumował decyzję dyrektora, ale była pozytywna, ze względu na jego rekomendację.
– Kto zawinił?
– Co się z nią stanie?
– To ona powiadasz.
– Aneta z księgowości.
– Zwolnienie dyscyplinarne z powodu złamania regulaminu.
– Nic nie da się zrobić?
Zadzwonił i zjawiła się z kartonem w ręku. Cała rozmazana, nadal płakała.
– Ma pani coś na swoją obronę?
Kiwnęła przecząco głową.
– Muszę złożyć wniosek o zwolnienie.
– Proszę tego nie robić. Nie zrobiłam tego specjalnie.
Aby być dyrektorem trzeba mieć twardy tyłek i być bezwzględnym tyranem. Nie można pozwalać sobie na słabości, kiedy ktoś płacze.
– Krystian powiedz pani, na co naraziła firmę.
– Mogę tylko powiedzieć, że na całe szczęście żadne dane nie zostały wykradzione poza firmę. Na jej obronę dodam tylko, że natychmiast wypięła urządzenie z komputera, kiedy zaczęło się wykonywanie programu.  
– I co z tego?
– Najedliśmy się wszyscy strachu, ale program nie zawiódł.
– Chce pani coś dodać?
– Chciałam popracować w domu przez weekend. Chciałam tylko dobrze dla firmy.
– Musimy spisać protokół z tego, co się stało. Pamięć musi zostać zniszczona komisyjnie.  
– A co ze mną? – zapytała, choć już nie płakała.
– To decyzja zarządu. Gdyby to ode mnie zależało już by pani tutaj nie było. Może pani odejść.
Wychodząc spojrzała na Krystiana w podzięce, że się za nią wstawił.
– Opiszesz przebieg tego, co się stało. Załączysz odpowiednie wydruki na potwierdzenie, że nic nie wyszło poza firmę. Jak będziesz miał wszystko gotowe zadzwonisz do mnie a ja przedstawię sprawę prezesowi.
– Oczywiście. Pan pozwoli.
– Pospiesz się. Musimy dzisiaj to załatwić.
Wyszedł natychmiast udając się do siebie. Czekali na niego Sebastian i Michał.  
– I jak?
– Nie jest źle. Niestety Aneta wyleci z pracy.
– Ta księgowa?
– Dokładnie ta – dodał ponuro.
– Co odwaliła?
– W skrócie?
– No.
– Podłączyła zainfekowany pendrive.
– I co?
– Zaczął zgrywać dane i chciał je wysyłać bezpośrednio na zagraniczny serwer.
– Ale? – dopytywał Michał.
– Jakiś czas temu kupiliśmy fajny program od Kasperskiego. Wtedy, co byłem na szkoleniu na Słowacji.
– Na szkoleniu czy na wycieczce?
– Daj spokój. Ważne, że się sprawdził przy pierwszej wpadce.
– Co teraz?
– Spotkanie z zarządem. Muszę zrobić raport z tego, co się stało. Na już. Pomożecie czy będziecie mnie rozpraszać?
– Bierzmy się do roboty – zajęli miejsca przy komputerach i po pół godziny wszystko było gotowe.
– Trzymajcie kciuki. Wielkie dzięki za pomoc.

Poszedł nieco zdenerwowany w kierunku gabinetu dyrektora. Czekała przed nim Aneta. Musiała poprawić makijaż, bo wyglądała znacznie lepiej.
– Dziękuję, że tak to rozegrałeś. Jakby to wyszło poza firmę pewnie byłabym skończona.
– Może tak. Chyba najmniejszym wymiarem kary będzie zwolnienie, co?
– Jeżeli tylko na tym się skończy odejdę z wielką ulgą.
Z gabinetu wyszedł dyrektor. Po jego spoconej koszuli widać było, że denerwuje się bardziej niż oni.
– Proszę za mną.
Drzwi do sali, w której zawsze zbierał się zarząd były otwarte. Siedziało tam kilka osób z dość pochmurnymi twarzami świadczącymi, że to będzie łatwy wyrok.
– Mieliśmy dzisiaj bardzo przykry incydent – zaczął prezes.
Atmosfera była dość napięta a jeszcze te spojrzenia w kierunku Anety dobijały ją całkowicie.  
– Krystian opowiesz państwu, co się stało?
Skinął głową i zaczął opowiadać. Puścił wśród obecnych sprawozdanie i wydruki z dziennika komputera zarządzającego. Przeglądali chwilę w milczeniu. Im dłużej to trwało, kiedy skończył mówić tym bardziej bał się o finał tej sprawy.
– Ma pan całkowitą pewność, że nic się nie stało i nie stanie? – zapytał łysy gość, chyba wice prezes.
– Przetestowałem oprogramowanie na Cyber X.
– Co to jest? – zapytał prezes, który raczej nie miał pewnie pojęcia o istnieniu takiego sprzętu w tej firmie.
– Taki specjalny komputer testowy. W nim można bezpiecznie sprawdzić działanie wszelkich aplikacji, testować działanie wirusów i wykonać wiele innych testów. Każde urządzenie, które ma mieć dostęp do sprzętu w tym budynku musi przejść autoryzację wykonaną przeze mnie na Cyber X.
Prezes słuchał z zaciekawieniem, ale widać było po nim, że niezbyt łapie, o co chodzi.
Członkowie zarządu szeptali coś między sobą. Ustalali dalszy przebieg tego zebrania.
– Czy chce pani coś powiedzieć?
– Przepraszam. Chciałam popracować w domu, dlatego to zrobiłam.
– Złamała pani regulamin dotyczący bezpieczeństwa używając niedozwolonego sprzętu.
– Wiem. Ja nie chciałam – spuściła głowę.
– Możemy panią zwolnić, ale jest jeszcze jedno rozwiązanie.
– Jakie? – zapytała.
– Z uwagi na pani kompetencje i już kilkuletni staż pracy postanowiliśmy ukarać panią grzywną. Mając na uwadze to, co zaszło zdecydowaliśmy o karze dziesięciu tysięcy złotych.
Aneta zbladła trochę, ale przy jej zarobkach kwota była dość niska.
– Jest jeszcze jedna rzecz – dodał prezes.
– Tak? – patrzyła prosto na niego.
– Musimy zniszczyć sprzęt. Poza tym to, co się wydarzyło ze względu na reputację firmy nie może opuścić tego budynku. Podpisze pani bezwarunkową klauzulę tajemnicy przedsiębiorstwa. Panie Krystianie pana podpis też się w niej znajdzie.
Kiwnął głową akceptując warunki zarządu. Klauzula i przyjęcie grzywny zostały natychmiast podpisane.  
– Czy sprzęt jest bezpieczny? Dane skasowane? – zapytał wice prezes.
– Tak. Raport zawiera informację o bezpiecznym skasowaniu danych. Proszę – położył pamięć na stole.
Wice prezes wsadził ją do swojego komputera i nic się nie stało.
– W porządku. Proszę to zniszczyć – oddał mu pendrive.
Krystian wziął śrubokręt i usunął aluminiową obudowę. Sięgnął po stojącą porcelanową popielniczkę.
– Potrzebuję ogień.
Prezes wyjął zapalniczkę Zippo i puścił przez stół w jego kierunku.
Na oczach wszystkich zaczął palić pamięć. Kiedy plastik się nagrzał zaczął skapywać do popielniczki. Po kilkunastu minutach przy otwartym oknie pendrive uległ procesowi zniszczenia pozostawiając po sobie kilka srebrnych elementów. Każdy po kolei dostał do obejrzenia popielniczkę.  
Po tak atrakcyjnym pokazie spisano protokół zniszczenia i dołączono go do protokołu głównego. Po ostatnim podpisie prezesa wszyscy odetchnęli z ulgą. W gabinecie został tylko Krystian, Aneta i dyrektor Stefan Jarocki.
– Muszę to przyznać. Wykonał pan wspaniałą robotę.
– Zrobiłem to, co mogłem. Najważniejsze, że dobro firmy nie ucierpiało.
Z niesmakiem, ale przyznał, że dzięki niemu ocalił swoje stanowisko. Spojrzał na księgową z pogardą. Miał szacunek do wszystkich w tej firmie, ale dzisiaj wybitnie wyprowadziła go z równowagi.

Został sam z Anetą. Milczał dając jej chwilę do przemyśleń zanim wróci do siebie.
– Ja nie wiem jak będę mogła ci się odwdzięczyć…
– Dlaczego nie zadzwoniłaś do mnie od razu?
– Myślałam, że nic się nie stało.
– Dlaczego nikogo nie poinformowałaś?
– Nie wiem. Dowiedziałam się z działu finansowego, że brakuje sporo plików z serwera finansowego.
– Dobrze wiesz, że to my kupujemy jakikolwiek sprzęt i musi być podpisany cyfrowo w sieci firmowej.
– Wiem. Przepraszam. Napijemy się kawy?
Miał na głowię większe zmartwienia niż kawa z księgową. Odmówił grzecznie i wrócił do dyrektora. Poprosił o pozwolenie na wcześniejsze wyjście. Ze względu na dzisiejszy dzień dostał zgodę bez problemu.
Przyjaciele czekali na niego przed jego biurem.  
– Jak poszło? Wylali ją?
– Nie. Chłopaki nie mam czasu na wyjaśnienia. Muszę jechać do szpitala.
– Co się stało?
– Coś z ojcem Agaty. Cześć – wyszedł na parking.
– Daj znać jak będziesz wiedział coś więcej.

Odpalił samochód i ruszył w kierunku szpitala. Z powodu roztargnienia wymusił pierwszeństwo omal nie doprowadzając do stłuczki w pobliżu firmy.

3 komentarze

 
  • AuRoRa

    Ten odcinek jest trochę inny, masz pomysły, można by z tego zrobić osobną opowieść. Czuję się napięcie. Odpowiedzialność za dane to poważna sprawa. Wybór antywirusa też  :D ciekawe gdzie ściągnęła tego trojana. Może psikus konkurencji. Pozdrawiam

    26 lip 2018

  • dreamer1897

    @AuRoRa Myślałem aby z tej opowieści stworzyć książkę... kto wie może losy się tak skomplikują, że coś z tego da się napisać. Do szuflady napisałem już kilka takich "książek" (w ramach wolnego czasu niż możliwości wydania- choć kto wie co będzie za ileś lat?). Bezpieczeństwo komputerów jest ważne szczególnie w firmach typu Data Center więc trzeba uważać co i gdzie się kupuje. Dzięki za odwiedziny! Pozdrawiam.

    28 lip 2018

  • Fanka

    O cholerka. Ale się porobiło. Mam nadzieję że z tata Agaty będzie dobrze. Trzymam kciuki!  
    Świetna część :bravo:

    8 lip 2018

  • dreamer1897

    @Fanka Może być nieciekawie. Dziękuje za kolejny, miły komentarz :yahoo:

    8 lip 2018

  • Fanka

    @dreamer1897 :przytul:

    8 lip 2018

  • dreamer1897

    @Fanka  :przytul:

    9 lip 2018

  • blondeme99

    O kurczę. Ale się porobiło, problemy w pracy z księgową i danymi, tata Agaty. Trzyma w napięciu. Część jak zwykle fenomenalna. Umiesz zaciekawić ;) Oby wszystko z tatą Agaty było w porządku  :sad:

    8 lip 2018

  • dreamer1897

    @blondeme99 I jak tu nie doceniać swoich czytelników poprzez staranie się w pisaniu kolejnych części? Takie miłe słowa są naprawdę wspaniałym kopem do pisania. Dziękuje serdecznie za miłe słowa :dancing:

    8 lip 2018

  • blondeme99

    @dreamer1897 Należą się ;)

    8 lip 2018

  • dreamer1897

    @blondeme99  :przytul:   :)

    9 lip 2018