Życie to ciągły trening cz.67

Życie to ciągły trening cz.67Zaparkował na miejscu opisanym numerem rejestracyjnym ich BMW.  
– Kazałaś namalować numer?
– Tak. Jasiek się zadeklarował, że to zrobi.
– Miło z jego strony – otworzył tylne drzwi, aby wyjąć fotelik z córką.
– Wszystko w porządku?
Wyjrzał, aby zobaczyć, kto pyta.
Naprzeciw BMW zaparkowało białe Camaro.
– Tak. Dziękuję za pomoc – odpowiedziała Agata i stanęła obok niego.
– Czy coś się stało? – objął ją przyglądając się chłopakom w aucie.
– To oni mi wczoraj pomogli.
– Cześć – jeden z nich podszedł i przywitał się z nim podając mu rękę.
– Czy to wy?
– Co my? – zapytał drugi.
– Pomogliście mojej narzeczonej.
– Ta pani jest twoją narzeczoną?
– Tak – uniosła rękę pokazując pierścionek.
– Nie wiedziałem.
– No cóż. W jaki sposób mogę się wam odwdzięczyć?
– Ty? Nic nie musicie. Przecież dałeś nam wejściówki od tak.
– Sądzę, że to za mało.
– Niech będzie. Przydałaby się jakaś kawa przed treningiem.
– W takim razie zapraszam do środka.
Na recepcji siedziała Olka i czytała jakąś gazetę.
– Hej! – podniosła się z krzesła na ich widok – Jak wspaniale, że przyjechaliście. Jaka ona słodka – podeszła do fotelika i chciała wyjąć ich córkę.
– Nie widzisz napisu? – Olek spojrzał na nią z powagą.
– Córka tatusia, rączki trzymaj z daleka – przeczytała na głos i zaczęła się śmiać.
– Mogę?
– Na razie dziewczyna cieszy się wolnością – powiedziała Agata i wyjęła małą – Ciocia się tobą zajmie.
– Słodki Jezu. Też chcę taką ślicznotkę.
– Niestety ja ci nie pomogę – Olek spojrzał na nią i dodał – To robota dla Jaśka.
Agresywne spojrzenie Aleksandry przeraziłoby niejednego typka, ale Olek spławił ją bezczelnym uśmiechem. Wyszczerzając zęby, jak u dentysty. Na jej ripostę nie musiał czekać. Pokazała mu język.
– Dobra, dobra. Już. Panowie? Za mną.
Agata zabrała się za papierkową robotę, a Olek przygotował świeżą kawę
– Mam nadzieję, że nie będziecie mieli kłopotów.
Chłopaki pokręcili przecząco głowami.
– Słyszałem, że była policja.
– Ale nas już nie było.
– Sklepowa twierdzi, że poturbowaliście jej klientów.
– My? To przecież oni zaczęli. Prawda pani Agato?
Wychyliła nos zza laptopa i skinęła głową, bo już mówiła o tym Olkowi.
– Zachowali się prostacko wobec pani. Grozili wam obojgu.
– Szkoda, że nie mogłem wam pomóc.
– Dzwoniłeś do tego lekarza? – zapytała.
– Zaraz spróbuję.
– Coś się stało?
– Nic takiego.
– Możesz im powiedzieć, bo to jest związane z tą sprawą.
– Już się z nimi biłem. Jak widać pomału wszystko się goi – potarł policzek, a potem brew nad lewym okiem–To jeszcze potrwa – podniósł koszulkę do góry.
– Co to?
– Wycięli mi śledzionę drugiego dnia.
– Przez nich?
– Niestety.
– Daliśmy im grzecznie do zrozumienia, że jakiekolwiek próby zbliżenia się do pani Agaty i jej rodziny mogą skończyć się bardzo źle.
– Grzecznie do zrozumienia? Może być coś jeszcze gorszego niż wyjazd do szpitala?
– Może być.  
– Nie pytam, co, bo nie chciałbym was uwikłać w swoje problemy.  
– Bez obaw. Odniosłem wrażenie, że chłopaki nie zbliżą się już do tego sklepu. Jestem przekonany.
– Na pewno nie będziecie mieć problemów?
– Nie. Sądzę, że nie będą chcieli podejmować takiego ryzyka.
– Dziękuję. Zrobiliście coś, co powinienem zrobić ja. Ochroniliście moją rodzinę.
Chłopaki dopili kawę i poszli do szatni.
– Wiedziałeś, komu dać karty.
– Wyglądali na sympatycznych, ale nie do końca są.
– Też się obawiałam, że to się mogło źle skończyć.
– Sądzisz, że my możemy mieć przez to problemy?
Wzruszyła ramionami.
– Zrobisz mi owocowej?
– Już. Twierdzą, że to się więcej nie powtórzy. Nie chcę wiedzieć, jakiego argumentu użyli, ale dobrze mieć ich po swojej stronie.
– Nie sądzę, by nadużywali siły w złych zamiarach.
– Tak myślisz? – postawił przed nią kubek z gorącym naparem.
Do gabinetu wszedł Jasiek.
– Cześć. Olek mam newsa.  
– Musi być bardzo ważny, skoro nie raczyłeś zapukać.
– Przepraszam.
– Co to takiego?
– Bilety na walkę MMA.  
– Powiedz mi jeszcze, że zabierasz Olę.
– Oczywiście.
– Pomyśl o dziecku, bo dziewczyna zawiedziona jest.
– Dlaczego o dziecku?
– Bo ona marzy o takim słodziaku – odpowiedziała mu szefowa.
– Tak to ujęła?
– Tak. Co w związku z tymi biletami?
– Wiesz, z kim się skumałeś?
– Z nikim się nie zakolegowałem ostatnio.
– A komu kazałeś dać karty VIP?
– I co z tego?
– Mogę? – Jasiek wskazał laptopa palcem. Agata obróciła go ekranem do nich. Chłopak wstukał dwa nazwiska w wyszukiwarce i zobaczyli zdjęcia.
– Nie wierzę.
– Zatkało? Tomasz Głowiński i Andrzej Nowakowski. Przyszłość polskiego MMA. Na toruńskiej arenie będzie turniej organizowany przez jednego z najbogatszych mieszkańców naszego miasta.  
– I ty tam będziesz. Dopinguj ich za mnie, niech wiedzą, że mają wsparcie klubu.
– A ty nie pójdziesz?
– Nie przepadam, za takim okładaniem się po gębach i gdzie jeszcze się da. Po ostatnich wydarzeniach zbrzydły mi bijatyki.
– W sumie masz rację. Idę poćwiczyć.
– Powodzenia. Pamiętaj o Aleksandrze i jej potrzebach.

– Nie musisz udzielać mu takich rad. Chłopak powinien robić to, czego chce, a nie to, czego się od niego oczekuje.
– Nie wnikam w ich związek. Zachowanie Oli na widok dziecka jest jednoznaczne i tylko, dlatego tak zareagowałem.  
– Bawisz się w ojca czy swatkę?
– Ojcem już jestem. Na swatkę się nie nadaję.
– Przecież to ty ich ze sobą zderzyłeś.
– Myślisz, że nadal wierzą w przypadek?
– Pewnie trwają w tym przekonaniu.
– I niech tak pozostanie. Wszystko dobrze się rozwija, a młody w końcu zrozumie, że bycie ojcem to fajna sprawa i nie ma, co odwlekać tematu.
– A ty, kiedy to zrozumiałeś?
– Ja zawsze tego pragnąłem.
– I uznałeś, że to ja powinnam być matką twoich dzieci?
– Naszych dzieci?
– Moich i twoich.
– To rozumiem. Powiedziałaś dzieci. Czy to oznacza, że…
– Na jednym dziecku, chyba nie poprzestaniemy, co?
– Ale powiesz mi, kiedy? Żebym się nie zagapił jak młody.
– Wariat.
– Wiem. Zacznij wolno liczyć w myślach, a ja powiem stop.
Spojrzała na niego z politowaniem, ale skupiła się na tym, co powiedział.
– Stop! Ile?
– Ile, czego?
– Ile będziemy mieć dzieci?
– Nie chcesz wiedzieć.
– Będę kochał każdą ilość.
– Siedem – uśmiechnęła się.
– No to jak ta z bajki, co było ich siedmiu.
– Nie wiem, jakie bajki oglądasz, ale to nie były jej dzieci.
– Ale ktoś musiał ich urodzić.
– Na pewno nie królewna Śnieżka.
– No tak. Była za młoda, by urodzić siedmiu facetów z brodą i czapką na głowie.
– A mi się wydawało, że wyszedłeś cało ze starcia z tymi spod sklepu.
– Przecież czuję się dobrze.
– Chyba nie do końca, bo jakieś dziwne bajki opowiadasz.
– Nie zgadzam się.  
– Jak skończę pojedziemy do lekarza.
– To już nie przeszkadzam. Idę do naszej córki.
Poszedł na recepcję, ale przyglądał się z kąta Oli. Uśmiechała się do ich córki, przytulała i opowiadała jej, że też kiedyś będzie mamą. Sygnały, jakie wysyłała były jasne, o ile on je rozumiał to pewnie Jasiek nie chciał jeszcze słyszeć o dzieciach. Obiecał sobie, że nie będzie się wtrącał między nich, bo co za dużo to nie zdrowo. Udał, że kaszlnął i wszedł, aby oprzeć się o ladę.
– Zgodziłaś się?
– Na co?
– Na wieczorną galę MMA.
– Tak. Idziemy w sobotę.
– Żadnego, ale?
– Czemu?
– Bicie, kopanie gdzie popadnie to chyba nie najlepszy pomysł na randkę.
– Mi się podoba cała atmosfera. Wiesz jak inne kobiety krzyczą z emocji?
– Serio? Byłaś już?
– Kilka razy.
– Ale nie trenujesz MMA?
– Gdybym miała dobrego trenera to, czemu nie?
– Rozważę twoją propozycję.
– A jesteś trenerem?
– Ja? Pokazałem im swoje umiejętności, ale nie obyło się bez urazów.
– Miałeś dużo szczęścia. Nie wiem jak Agata to wszystko przeżyła. Ja to bym umarła ze strachu w tym szpitalu.
– Nie pierwszy raz mnie odwiedzała w takim stanie.
– Oby ostatni.
– Też jej to obiecałem.
– Masz, dla kogo żyć. Twoja córka i przyszła żona powinny być dla ciebie najważniejsze.
– I są.  
– I jak się ciocia sprawowała?
– Myślę, że będzie dobrą mamą – Olek puścił oczko Olce – Oby tata się postarał być dobrym ojcem.
Zarumieniła się na jego słowa.
– Dziękuję za komplement, tato.
– Tato? Ja mógłbym być jeszcze twoim chłopakiem.
Posłała mu bardzo słodki uśmiech.
– Lubię motywować ludzi.  
– Do robienia dzieci? – zapytała Agata.
– Nie. Do realizacji swoich marzeń.
– Chodź. Ty faktycznie jesteś dziś jakiś dziwny.
– Trzymaj się – uśmiechnął się do Olki i wyszli z klubu.

dreamer1897

opublikował opowiadanie w kategorii miłość i przygodowe, użył 1510 słów i 9073 znaków, zaktualizował 24 lip 2021. Tagi: #dziewczyna #chłopak #przyjaciele #pasja #praca #dziecko #pomoc #rodzina

1 komentarz

 
  • blondeme99

    Riposty Olka są boskie  :zakochany: Siódemka dzieciaków? Cudownie! ;) czekam na nich wszystkich z niecierpliwością w takim razie  :zakochany: Genialny rozdział, koniecznie muszę się nauczyć od Olka ripost, bo to po prostu talent  :zakochany:

    12 maj 2019

  • dreamer1897

    @blondeme99 Uczę się od najlepszych i Twoja ocena mocno mnie raduje. Nauka nie idzie w las i Sophie należy się piwo za taki wzór do naśladowania :yahoo:  :bravo:  :)

    13 maj 2019

  • blondeme99

    @dreamer1897  :redface:

    13 maj 2019