Życie to ciągły trening cz.17

Życie to ciągły trening cz.17W poniedziałkowy poranek wstał, jako pierwszy i wziął się za przygotowanie śniadania. Usmażył jajecznicę z dziesięciu jaj z podwójną porcją boczku i żółtego sera. W sam raz na rozpoczęcie dnia solidna dawka tłuszczów i białka. Słyszał ukradkiem jak poszła pod prysznic. Chciał do niej dołączyć, ale skupił się na śniadaniu. Kiedy wszystko ładnie przyozdobił w całej dolnej części domu czuć było zapach pysznego jedzenia.
Wycierając włosy dołączyła do niego zachwalając piękny aromat.
– Jak pachnie! Zjem wszystko, co mi zaserwujesz.
– Proszę, częstuj się. Zrobiłem większą porcję.
– Tak wspaniale wygląda, że szkoda zjeść.
– Starałem się – zarumienił się, ale otrzymał w zamian soczystego całusa.
– Gotowy?
– Na?
– Twój powrót…
– Marzyłem o tym od dawna i wyczekiwałem tego dnia jak dziecko na prezent gwiazdkowy. Nawet nie wiesz, jaki jestem nabuzowany.
– Domyślam się.
– Zaoferowaliśmy profesjonalną opiekę trenerską a ja siedziałem w domu. Tak się nie traktuje klientów.
– Nic na to nie mogliśmy poradzić. Ważne, że przybywa nam chętnych na karnety.
Agata zaproponowała mycie po śniadaniu i choć nie chciał jej odpuścić to jednak poszedł się wykąpać. Ogolił kilkudniowy zarost, użył wody po goleniu Adidas i poszedł się przebrać. Założył czerwoną koszulkę z napisem „My name is Daniel Lugo and I believe in fitness” zamówioną na specjalne życzenie, kiedy obejrzał film z Markiem Wahlbergiem jednym z jego ulubionych aktorów. Dołożył spodnie dresowe z wzorem moro w biało–czarnych barwach. Lekkie adidasy od Nike idealnie uzupełniały strój dresiarza. Będąc w pełni formy efektownie zbiegł po schodach zeskakując z ostatniego niemal padając przed jej nogami.
– Czuję się wyśmienicie – przeciągnął się odsłaniając brzuch.
– Widzę. Jedziemy?
– Jasne. Mogę prowadzić?
– Skoro chcesz.

Pod klubem byli kilka chwil po ósmej. Kiedy Janek zauważył czerwone auto wyszedł na zewnątrz na powitanie. Podszedł otworzyć drzwi szefowej, ale uprzedził go Olek.
– Cieszę się, że do nas wróciłeś. Naprawdę – uścisnął go mocno.
– Ale wyrosłeś. Ile przybyło na wadze?
– Jakieś dwadzieścia kilogramów. Wszystko dzięki tobie.
– Ja dałem ci tylko kilka wskazówek. Resztę zrobiłeś sam.
– Starałem się abyś nie był zawiedziony.
– No i nie jestem. Zaimponowałeś mi swoim postępem.
– Wczoraj przywieźli automaty z białkiem. Nic nie zostało – wskazał ten pusty.
– Niemożliwe.
– Dziś przyjedzie facet i uzupełni.
– Wiedziałem, że ludzie będą chcieli spróbować jednorazowej porcji – uśmiechnął się w jej kierunku.
– To był twój pomysł. Ja się tylko zgodziłam. Uważam, że zasługujesz na premię.
Przystawił swoje usta do jej ucha i szepnął:
– W sypialni mam najlepszą premię z twojej strony, moja droga.
Agata zaczerwieniła się trochę, ale zaraz uśmiechnęła się obnażając swój piękny, biały uśmiech.
– A byłbym zapomniał. To jest Andżelika.
– Miło mi – przedstawiła się blondynka w wieku dwudziestu lat.
– Agata wiele o tobie wspominała. Olek – wyciągnął dłoń. Jej uścisk był dość mocny jak na tak drobno zbudowaną dziewczynę.
– Cieszę się, że sobie dobrze radzicie.
– Pani Agato. Chciałem zapytać w jej imieniu. Czy jest szansa na nową umowę?
– Myślę, że możemy nad tym pomyśleć.
– Będzie mi miło dalej tutaj pracować – uśmiechnęła się pokazując swój aparat ortodontyczny.
– No to do roboty – przybił piątkę każdemu i poszli do jej biura.
Zerknął jeszcze na trenujących i z zadowoleniem kiwnął głową. Usiadł na jej miejscu i zakręcił się na fotelu obrotowym.
– Uwielbiam to miejsce. Masz naprawdę wygodny fotel.
– Ale to miejsce szefowej.
Natychmiast wstał i odmaszerował przed biurko.
– Jak stoimy finansowo?
– Zyski się podwoiły, ale nie wszystkie plany zostały wdrożone.
– Sporo. Myślałem o budynku obok.
– I co wymyśliłeś?
– Powinniśmy go wykupić.
– Dlaczego?
– Możemy stworzyć strefę specjalną.
– Co masz na myśli?
– Strefa seniora albo korporacyjna. Wiesz nerdzi lubią swoje towarzystwo. Możemy zastanowić się nad strefą slow fitnessu.
– Super wizja. Takiej świeżości potrzebowałam – pocałowała go w usta.
– W każdym miejscu automaty z przekąskami, napojami i odżywkami.
– Ok. Policzyłeś, jakie koszty musielibyśmy ponieść?
– Rozmawiałem z Adamem.
– O czym?
– O pieniądzach. Mam dwa pomysły.
– Jakie?
– Pożyczyć od niego brakującą kasę albo zaprosić do zarządu.
– Sama nie wiem. Prowadziłam ten biznes zawsze sama.
– Czasy się zmieniają…
– Świetnie cię rozumiem. Lepiej pożyczyć od znajomego niż z banku.
– Dokładnie. Przebiorę się i pójdę trochę poćwiczyć.
– Jak chcesz. Nie przemęczaj się, bo mam pomysł na wieczór.
– Jaki?
– Niespodzianka…
Pocałował ją namiętnie i poszedł do szatni. Odkodował swoją szafkę. Wyprane, ale leżące od jakiegoś czasu ciuchy nie zachęcały do treningu.  
– Trudno, muszę się przemęczyć.
Jego ciało nadal przebijało się przez obcisłą koszulkę. Odczuwał ból po łomocie, jaki dostał, ale nie odpuszczał lekkich treningów. Dieta trzymana sztywno, więc niewiele się zmieniło w kompozycji jego sylwetki. Obmył twarz zimną wodą i przeciągnął rękami po włosach.
Kiedy wszedł na największą salę oczy wszystkich skupiły się na jego osobie. Zastanawiał się, co spowodowało taką reakcję. Obejrzał ciuchy i wyglądały na czyste, więc nie miał pojęcia, o co chodzi. Niektórzy szeptali coś do siebie.
– Witam wszystkich – zaczął mówić w momencie, kiedy sala ucichła.
– Przepraszam, że nie mogłem pracować z każdym z was osobiście. Od dzisiaj wracam i jestem do dyspozycji.  
W tłumie było słychać wyraz zadowolenia.
– Miałem małe problemy, ale wszystko jest już uporządkowane.
Rękę do góry podniósł jakiś młodzik:
– Tak? – zapytał patrząc w jego kierunku.
– Wiem, co się stało. Czy jest szansa na kurs samoobrony?
– Wezmę to pod uwagę, aby nikt nie podzielił mojego losu – uśmiechnął się przypominając sobie tamten ból.
Publika oczywiście zareagowała aplauzem jak na koncercie.
– Dziękuję za wsparcie. A teraz do pracy!
Po kolejnych brawach wszedł na bieżnię. Zamyślił się tak, że przebiegł dziesięć kilometrów. Potem wyciskanie sztangi z obciążeniem siedemdziesięciu pięciu kilogramów, martwy ciąg i wiosłowanie sztangą. Poczuł nagły przypływ energii i nie chciał opuszczać sali. Podchodził i rozmawiał z kilkoma osobami, aby dowiedzieć się, jakie mają oczekiwania. Kochał tą pracę, bo chciał być jeszcze lepszy.

1 komentarz

 
  • AuRoRa

    Powrót do pracy, widać że Olek odżywa. Nowe pomysły, nowa energia, szefowa zadowolona na razie jest super :)

    4 wrz 2018

  • mydream2017

    @AuRoRa Jak ma się odpowiednie wsparcie to wszystko jest znacznie łatwiejsze ;)

    4 wrz 2018