Życie to ciągły trening cz.4

Życie to ciągły trening cz.4Zasnął dopiero nad ranem, ale usatysfakcjonowany swoim działaniem poprzedniego wieczoru i do połowy nocy. Na śniadanie do jajecznicy na bekonie dołożył mocną kawę. Termometr wskazywał ponad dwadzieścia stopni, ale chciał się pokazać z lepszej strony. To mogła być rozmowa, podczas której podpisze umowę. Nie chciał tego skopać. Wciągnął ciemne dżinsy a do nich atramentową koszulę. Czarne buty dopełniły całości. Do siłowni wszedł z bukietem czerwonych róż w ręku, które kupił po drodze.
– Szafka gotowa?
– Nie – pokręcił głową – Dla kogo te kwiaty?
– Masz klucz do gabinetu szefowej?
– Mam.  
– Daj mi go na chwilę.
– Nie wiem czy mogę…
– Pomożesz?
– To jest randka czy rozmowa o pracę?
Aleks poszedł do jej gabinetu, wstawił bukiet do wazonu i postawił na środku biurka. Zamknął drzwi i wrócił na recepcję.
– Trenujesz w ogóle? – zerknął na okularnika.
– A wyglądam na takiego?
– Żaden facet nie wygląda na twardziela dopóki nie zacznie ćwiczyć.  
– Z tych pięćdziesięciu pięciu kilogramów za dużo nie wyrzeźbię.
– Ale ja tak.
– Nie nadaję się do dźwigania.
– Każdy się nadaję. Wykaż trochę dobrej woli. Chcę ci pomóc.
– W czym?
– Masz dziewczynę?
– Nie. A ty masz?
– Aktualnie nie.  
– Nie lecą na ciebie? Taka rzeźba i ten uśmiech…
– Leczę złamane serce – próbował się uśmiechnąć, ale skoro napoczął temat to zamierzał go dokończyć.  
– Nie widać po tobie…
– Z zewnątrz każdy może być twardzielem. Prawda jest taka, że w każdym z nas jest mały chłopiec, który skrzywdzony może się rozpłakać w każdej chwili.
– Jezu, ale wyznanie. Nie spodziewałem się czegoś takiego po tobie.
– Dobra – machnął ręką – Nie o mnie miało być. Chcesz przybrać masy mięśniowej?  
– Będę coś płacił?
– Zrobię to gratis…
– Za darmo?
– Pod jednym warunkiem.
– Jakim?
– Że się przyłożysz i będę widział rezultaty, a jak nie to naliczę odsetki. Powinieneś się orientować ile zarabia trener personalny.
– Kiepsko u mnie z motywacją.
– Typowe…
– Co?
– Zachowanie nerda.
– Nie jestem nerdem.
– Odniosłem inne wrażenie.
– Może tak tylko wyglądam. Zupełnie jak mówiłeś. Ty z zewnątrz napakowany a podobno skrywasz małego, skrzywdzonego chłopczyka.  
– Skąd wiesz, że to o mnie było?
– Powiedziałeś, że leczysz złamane serce i nawiązałeś do małego chłopczyka.
– A jaki ma to związek z tobą?
– Z zewnątrz wyglądam na nerda, ale chciałbym być taki jak ty. Też bym chciał, aby dziewczyny się za mną oglądały. Wiesz ile zajebistych dziewczyn się tutaj przewija? Ja mogę sobie tylko popatrzeć, a chciałbym też dotknąć.
– Zaimponowałeś mi w końcu.
– Czym?
– Motywacja mała, ale chciałbyś być jak ja. Dobre i to na początek. Poza tym marchewką są kobiety…
– Nie zrozum mnie źle, ale chciałbym wyglądać jak ty. Bez twojego charakteru jednak…
– Charakter to pięćdziesiąt procent osobowości. A co ci się w nim nie podoba?
– Zarozumiałość i zbyt duża pewność siebie.
– Bez tych dwóch cech nie byłoby mnie tutaj dzisiaj. Upartość, zarozumiałość i pewność siebie to kluczowe cechy w osiąganiu najlepszych efektów. To nie jest tak, że tym emanuję. To musi być w środku i popychać cię do działania, do utrzymywania formy a nawet do weryfikowania jej w bezpośredniej konfrontacji. Życie ogólnie to jedna, wielka rywalizacja. Ludzie się prześcigają w tym, kto ma droższego smartfona, lepsze auto czy wystawniejszy dom. To jest rywalizacja o to, żeby mieć lepiej od drugiego.
– Ale wykład…
– Chciałem wykrzesać z ciebie trochę zaangażowania.
– Tego uczą na kursach?
– Tak. Uczą wydobywania motywacji niezbędnej do rozpoczęcia życiowej przemiany. Bo taką jest przebudowa sylwetki i dostosowanie do niej swojego charakteru.  
– Niech mnie. Ty nie powinieneś tutaj pracować. Nie lepiej zostać coachem?
– Nie. Chcę być bliżej ludzi i patrzeć jak się zmieniają. Ich przemiana wpływa również na mnie. To ja zdobywam kolejne doświadczenia patrząc na innych, że im również się udało.
– Ty to jesteś przekonywujący. Domyślam się, że szefową też oczarowałeś.
– Okaże się dzisiaj.
– Była zachwycona twoim zaangażowaniem wczoraj.
– Serio?
– Powiedziała, że podziękuje tamtym dwóm obibokom.  
– Komu?
– Markowi i Kubie. Naszym aktualnym trenerom.
– Tak powiedziała?
Zamyślił się na chwilę, bo kompletnie nie spodziewał się takiego obrotu spraw.
– Jeżeli się okaże, że robisz mnie w konia to pożałujesz – nadal nie mógł uwierzyć.
– Teraz najlepsze – podał mu coś zawinięte w papier – Przymierz.
Aleks wyjął czerwoną koszulkę i rozprostował ją.
– Naprawdę piękna – uśmiechnął się szyderczo, ale słowa nadrukowane z tyłu Bądź fit i dołącz do Agata Gym nawet mu się trochę spodobały.
– Nie założysz?
– Nie. Jeszcze tutaj nie pracuję.
– Jestem przekonany, że masz tą robotę.
– Oby. I co? Akceptujesz moją propozycję?
– A jaka jest gwarancja, że poznam fajną dziewczynę?
– Żadna. Wszystko zależy od twojego zaangażowania, ale miej na uwadze, że nie każda kobieta lubi napakowanych facetów. Są też takie, które pomimo tego, że trenują to akceptują również mężczyzn z brzuchem.
– Ale nie zrobisz ze mnie grubasa?
– Wszystko zależy czy przełożysz dobre odżywanie na skuteczny trening. Decyzja należy do ciebie – położył koszulkę przed nim.
– Nie zakładasz?
– Ty załóż. I chodź pokaż mi, że chcesz.
– Nie mam spodenek ani butów.
– To żadna wymówka. Przebierz, chociaż koszulkę. Czekam na jedynce. Załatw kogoś na swoje zastępstwo.
– Kasia będzie dopiero za piętnaście minut.
– Idę się rozejrzeć – otworzył szklane drzwi zderzając się z zapachem sukcesu i efektem treningów do niego prowadzących. Pot, łzy i niestety gazy to były podstawowe czynniki uzupełniające atmosferę na każdej siłowni. Ale każdy, kto chce osiągnąć sukces musi się do tych warunków dostosować. Tutaj przynajmniej dobrze działała wentylacja w połączeniu z klimatyzacją, że cała mieszanka była mniej uciążliwa niż w bardziej zaniedbanych klubach.  
Przechodząc między sprzętami dotykał każdego urządzenia. Nie zauważył ani grama kurzu a dodatkowo większość wyglądała na w miarę nowy sprzęt. Oczywiście dla kogoś, kto posiada niesamowitą motywację i chęci bez znaczenia był kolor czy zużycie sprzętu. Dla takich osób najważniejszy jest dostęp do czegoś, co uczyni z nich jeszcze lepszym na kolejnym treningu.  
– Szerzej dłonie i większy luz przy wyproście – pochylił się nad leżącą na ławeczce rudowłosą, którą zobaczył poprzedniego dnia przed klubem.
– Nowy trener?
– Nie – uśmiechnął się – Ale nie chciałbym, aby doznała pani kontuzji. Wiele osób się zniechęca, gdy musi leczyć uraz. A jak wiadomo urazy przeciążeniowe czy bardziej złożone leczy się bardzo długo.
– A co robię źle?
– Proszę podnieść jeszcze raz, a ja nagram wideo.
Dziewczyna podniosła sztangę, nagrał i zapisał.
– Moja kolej – przyniósł kilka talerzy i dołożył na gryf – Do dzieła – klasnął w dłonie i uniósł parę razy – Nagrało się?
– Tak – oddała mu telefon.
Usiadł obok niej na ławce i objaśniał nagrania.
– Aleks – wyciągnął dłoń.
– Milena.
– Chwytasz zbyt wąsko i ciężar zbyt mocno oddziałuje na twoje nadgarstki. Spleć dłonie i pokręć nimi.
– Ałć – wyraźny grymas wystąpił na jej twarz.
– Trzeba wolno, ale stabilnie podnosić sztangę. Bez nagłego wypychania w obawie, że nie podniesiemy założonego obciążenia.
Złapał jej dłoń i czubkami palców, delikatnie uciskał nadgarstek.  
– Sugeruję kilkudniową rezygnację z obciążania rąk. Mięśnie są za mocno spięte od złego powtarzania ćwiczenia.
– Czyli koniec na dzisiaj? – powiedziała wyraźnie zrezygnowana.
– Jeżeli pracujesz według jakiegoś planu, ale wymaga on ćwiczeń w, które zaangażowane będą dłonie to zalecam powstrzymanie się od treningów. Pracuj dalej nad brzuchem i nogami, ale ręce nie mogą teraz dźwigać.
– Jasne. Dzięki za dobrą radę – podniosła się z ławki i poprawiła falujące od powiewów klimatyzacji miedziane włosy.
– Nie chciałem, abyś zniechęciła się do treningów. Aktywne życie daje wiele frajdy.
Uśmiechnęła się i poszła do szatni.

– Zaczynamy?
– Trochę zbyt duża, ale stawiłeś się. Najpierw rozgrzewka.
Aleks pokazywał mu kolejne, niezbędne do rozgrzania mięśni ćwiczenia.
– Zasada numer jeden. Zawsze rozgrzewka. Kontuzja to przeważnie efekt niedogrzania mięśni lub zbyt duże obciążenie, nieadekwatne do aktualnych umiejętności. Oczywiście nie zapominając o złej technice przy tym. Numer dwa. Dźwigasz regularnie zwiększając obciążenie. Gdy czujesz, że nie dasz rady wracasz do obciążenia z poprzedniego treningu. Zasada numer trzy. Wszystkie grupy mięśniowe po trochu, ale zaczynasz od największej grupy jak tors. Zasada numer cztery. Odpoczynek i regeneracja. Na każde sześćdziesiąt minut treningu dzień przerwy i minimum osiem godzin spania. Zasada numer pięć. Dyscyplina dotycząca odżywiania. O tym później. Zapamiętałeś?
– Spiszesz to na kartce?
– Później ci podyktuję. Kładź się na ławkę.
Olek założył mu dwa krążki po dziesięć kilogramów na ważący siedem kilogramów gryf.
– I jak?
– Za dużo.
Założył dwa razy po pięć kilogramów.
Młody bez trudu podnosił sztangę.
– Wyciskanie zaczniesz od tej wagi. Teraz przysiad. Obciążenie bez zmian. Janek wykonał pięć przysiadów.
– I jak?
– Lekkie.
– Zostaje.
– Ostatnia rzecz. Martwy ciąg. Tu możemy zaszaleć – założył mu dwa razy dziesięć kilogramów, które podniósł bez problemu.
– Na start powinno wystarczyć. Te trzy ćwiczenia robisz 5x5. Rozumiesz?
– Nie bardzo…
– Pięć powtórzeń na ławce, pięć przysiadów, pięć martwych ciągów. Dwie do pięciu minut przerwy. Zaczynasz kolejną serię. Pięć takich serii.
– Panie trenerze?
Obrócił się. Patrzyły na niego błyszczące oczy Agaty.
– Przepraszam. Zapomniałem. Czas tak szybko tutaj płynie.
– Przekonałeś go?
– Chciał coś zmienić w swoim życiu.
– Masz minutkę?
– Poradzisz sobie? – zerknął na swojego, nowego podopiecznego, który uniósł tylko kciuk do góry.
– W takim razie zapraszam do mojego biura.
I poszli na ważną rozmowę.

1 komentarz

 
  • AuRoRa

    Wdraża się do zespołu, jak na razie idzie mu gładko :)

    1 sie 2018

  • mydream2017

    @AuRoRa Czasami potrzeba trochę szczęścia i zaangażowania :)

    1 sie 2018