Życie to ciągły trening cz.7

Życie to ciągły trening cz.7Siłownię opuścił o trzynastej trzydzieści by przebrać się w jakieś lepsze ciuchy. Po szybkim prysznicu założył ciemno–niebieskie joggery, t–shirt z napisem You can win everything i czerwone buty Pumy z logo Ferrari. Wody toaletowej też nie pożałował, ale uwielbiał zapach drzewa sandałowego i piżma. Ten zapach ukajał jego nerwy i wprowadzał spokój. Kilka chwil przed trzecią był pod klubem gdzie spotkał tą samą rudą, co za pierwszym razem. Przyciągała go swoim wzrokiem, ale nie ugiął się mimo swoich słabości.  
– Jaki elegancki – pochwalił go Jasiek.
– Wiem, wiem ta ruda też była zachwycona – zgrywał się, ale musiał.
– Też mi się spodobała. Niezła laska.
– Potrenujesz to może się tobą zainteresuje?
– Muszę powalczyć. Ona jest na wyciągnięcie ręki, o tam 4 metry dalej.
– Szefowa u siebie?
– Tak.
Poszedł do gabinetu Agaty.
– Możemy pogadać o tych kartach?
– Wyskoczymy gdzieś?
Jej pytanie natychmiast przetrzebiło jego wszystkie wnętrzności. Odczucie podobne z kopem prosto w brzuch. Nie wykazywała żadnych oznak zainteresowania a teraz chce gdzieś wyjść. Okazja była niesamowita, ale kompletnie się do niej nie przygotował. Postanowił nie robić sobie żadnych nadziei, byle wypaść jak najbardziej naturalnie.
– Chyba autobusem.
– Nie masz samochodu?
– Nie. Przykro mi z tego powodu.
– Nic się nie stało. Nie każdego stać na własne auto.
– Dzięki za wyrozumiałość.
Zawstydził się i nie potrafił spojrzeć jej w oczy. Gdyby wiedział postarałby się o jakiekolwiek auto, bo uważał, że wykorzystywanie kobiety w ten sposób jest bardzo nieeleganckie. Szczególnie, że trafił na dziewczynę zupełnie odmienną od obowiązujących na Instagramie standardów. Niesamowicie przesadzony makijaż, tipsy do ziemi i fotki z drogimi ciuchami i torebkami zrobione w jakichś przymierzalniach. Od samego początku wykazywała się niesamowitą skromnością. Telefon nieznanego mu producenta, ciuchy eleganckie, ale bez drogich metek. Brał jeszcze pod uwagę to, że nie ma bladego pojęcia o kobiecej garderobie. Na ulicy wszędzie widział noszone przez trochę zbyt dużą masę ludzi koszulki z logotypami BOSS, GUCCI zapewne tanie podróbki a oryginały były warte setki i tysiące złotych, choć pozostałe dodatki o tym nie świadczyły. Brudne buty, zegarki i torebki już mocno sfatygowane, ale wielkie logo na klacie krzyczało „Zobacz biedaku, co się nosi”. Jednym słowem wielkie zmaterializowanie społeczeństwa nadeszło. Co gorsze? Wydać pół wypłaty na jedną koszulkę i jeść zupki chińskie do końca miesiąca czy kupić podróbkę za pięć dych i udawać, że kasa sypie się z kieszeni przy każdym schyleniu?  
– Chodźmy – uśmiechnęła się dziarsko.
Dopiero teraz dostrzegł aparat na jej zębach. Jezu jak on uwielbiał takie uśmiechy z aparatem. Były pełne, niewymuszone i dodawały tysiąc punktów do osobowości.
Na parkingu stało kilka samochodów, ale tylko jeden się otworzył, gdy nadusiła pilot rozbrajając zamek. Światłami mignął, czerwono krwisty Mercedes CLA. Było pod wrażeniem prestiżu, jakim emanował samochód, choć to nie była najwyższa półka tej firmy. W środku pachniało nowością w końcu na liczniku dostrzegł nieco ponad pięć tysięcy przebiegu. Wykończenie skórzane, silnik pojemności 1,6l wg katalogów to wydatek ponad sto pięćdziesiąt tysięcy  
– Nie kupiłam za gotówkę.
– Jak to?
– Leasing na dwa lata, na firmę.
– Prawdziwa kobieta biznesu – mrugnął do niej okiem.
– Nie popieram rozrzutności.
– Tysiąc razy lepszy niż passat w highline.
– Nie zawsze wyższa cena to lepszy produkt.
– W pełni się z tobą zgadzam.  

Przejechali pół miasta krążąc w poszukiwaniu wolnego miejsca parkingowego. Wysiadł, jako pierwszy i poszedł po bilet do parkomatu. Zapłacił za trzy godziny, bo chciał jeszcze pospacerować po rynku. Gdy zajęli miejsce przy stoliku na zewnątrz restauracji podszedł do nich Adam.  
– Dzień dobry.
– Dzień dobry – odparła lekko zdziwiona.
– Cześć. To mój znajomy od kart VIP. Z tym panem musisz się rozliczyć.
– Adam – podał jej rękę.
– Agata, miło pana poznać.
– Mnie również. Nie będę wam przeszkadzał – mrugnął okiem koledze – Zadzwonię później – przyłożył rękę do ucha udającą telefon.
– Ładnie się ubiera, ale to nie mój typ – skomentowała znajomego.
– Jest totalnym szczęściarzem. Ma żonę, dzieci i podpisał wiele lukratywnych kontraktów. A znam go bardzo długo i wiem ile przeszedł, aby to wszystko osiągnąć.
– A ty? Czego chcesz od życia? – zadała mu bardzo kłopotliwe pytanie, ale wczorajsze poszukiwania autorytetów dały mu jakieś ukierunkowanie na to, co pragnie osiągnąć.
– Stabilizacja, kochająca żona i dzieci. Pełnia szczęścia po prostu. Samotność jest tak bardzo wyniszczająca, że nie wyobrażam sobie wracać przez całe życie do pustego mieszkania.
Patrzyła na niego jak zamurowana. Słuchała uważnie, ale jakieś trybiki w jej głowie dosadnie analizowały jego odpowiedź.
– Wiem, że to utopia w dzisiejszym świecie – przerwał jej rozmyślania.
– Dlaczego?
– Nie można być szczęśliwym, gdy masz na karku do spłacenia kredyt na realizację swoich marzeń. Marzeń, którymi są żona, dzieci i duży dom. Jednego dnia możesz zostać kaleką, stracić życie w wypadku i zostajesz z wielką sumą do spłaty, bądź pozostawiasz to swojej rodzinie. Kwota często przekracza o kilkadziesiąt procent wartość nieruchomości a w przypadku braku spłaty komornik bezwzględnie wyrzuci cię na bruk razem z rodziną, dla której tyle walczyłeś o realizację tych marzeń. Takiego iluzorycznego poczucia szczęścia się nie pragnie, bynajmniej ja tego nie chcę.
– Aleks…
Zatrzymał na chwilę swój wywód. Podniósł wzrok na nią. Jej oczy błyszczały, ale nie miał pojęcia, z jakiego powodu. Nie powiedział przecież nic imponującego w świecie, gdzie materializacja społeczeństwa staje się codziennością ważniejszą niż te proste rzeczy. Uśmiech żony i dzieci o poranku, pożegnanie przed szkołą i powitanie po powrocie.
– Proszę pani? – kelner stał przed nią z wyciągniętą ręką, w której trzymał kartę dań.
– Tak? – ocknęła się, ale wyglądała jak po podróży w zupełnie innej rzeczywistości.
Poprosili o polędwiczki z grilla z dipem czosnkowym.
– Potrzebujemy sprzedawać suplementy i odżywki, dodałbym jeszcze ciuchy sportowe. Taki dział dodatkowy z jakimiś ciekawymi projektami. Ludzie motywują się koszulką z jakimś cytatem lub niesamowitym hasłem. Różnorodność kolorów i rozmiarów. Inne dodatki jak opaski sportowe i wspomagające przy niewielkich urazach. Taki skonsolidowany klub, do którego wchodzisz z marszu. Jesteś w stanie wejść i zaraz zabrać się za trening. Ludzie kochają rabaty i zakup każdego produktu powinien obniżać cenę końcową. I w tym również można upatrywać szansy dla kart VIP. Te kilka złotych upustu może się przydać na zakup batonu białkowego, napoju izotonicznego czy jednorazowej porcji jakichś suplementów jak kreatyna, BCAA i białko.
– Gdzie to wszystko pomieścimy? Pomyślałeś o tym?
– Wynajmiemy pomieszczenie od sklepikarza albo pójdziemy do właściciela budy oferując mu więcej niż handlarz.
– Nie chcę powodować konfliktów.  
– Chcemy powiększyć zyski?
– Ja zarabiam dobrze. A ty?
– Jeszcze nie miałem wypłaty, ale gadałem z Adamem i chciałbym go dogonić w jego osiągnięciach. Patrzę na ludzi, którzy mają lepiej ode mnie.
– Agata – pozwolił sobie złapać ją za dłoń. Nie odciągnęła jej, ale natychmiast przeniosła swój wzrok na niego. Widział w jej oczach jakąś niepewność, ale dostrzegł również płomyczek nadziei na coś więcej niż relacja pracodawca–pracownik.
– Myślisz, że to się może udać?
– Wierzę w to. Marzę o prawdziwej rodzinie, domu, stabilizacji…
– Takie są twoje plany?
– Coś w tym dziwnego? – zapytał zaskoczony.
– Nie musisz się jeszcze wyszaleć w tym wieku?  
– Nie ten rocznik – uśmiechnął się szczerze.
Na stół podano obiad. Wszystko wspaniale pachniało, ale podczas jedzenia żadne z nich nic nie powiedziało aż do momentu, kiedy skończyli.
– Pyszne – podsumował Aleks.
– Wiem. Jadam tu dość często.
Była pod wrażeniem jego wypowiedzi. Jego duża pewność siebie zaczynała mieć podparcie w konkretnych liczbach i pomysłach, ale przede wszystkim w deklaracjach dla niej najważniejszych jak rodzina, szczęście i stabilizacja. Tego szukała w momencie, gdy jej sytuacja finansowa wyglądała w miarę stabilnie. Trochę się obawiała tych kilku lat różnicy, ale on wyglądał na autentycznie zainteresowanego jej osobą. Czy pieniędzmi też? Temu nie mogła zaprzeczyć, ale też nie miała żadnych argumentów, że tak było. Po tych kilku dniach nie poznała go zbyt dobrze, ale jego pracowitość i zaangażowanie napawały optymizmem. Chciała dać mu szansę, ale obawy o to, że ją zostawi po osiągnięciu sukcesu nadal biły się z jej pozytywnym myśleniem, że tej mąki może być dobry chleb.
– Chodźmy na lody. Ja stawiam – odsunął jej krzesło, gdy wstała.
Kupił jej dwie gałki o smaku kokosa i białej czekolady, sobie wybrał to samo dodając jeszcze gałkę smaku malinowego.
Szli wzdłuż rynku i zajęli miejsce w parku na ławce pod dębem z informacją o jego wieku sięgającym stu lat.
– Też bym chciał dożyć takiego wieku. Najlepiej w towarzystwie niesamowitej kobiety.
– Poznałeś już taką?
– Teraz czy kiedyś?
– A była już taka?
– Nie wiem. W naszym tak ekspresowym życiu, bo te siedemdziesiąt lub osiemdziesiąt lat takie właśnie jest dzień w dzień coś się zmienia. Pewne decyzje wpływają bezwzględnie na przyszłość i kształtowanie poglądów niekiedy właśnie na całe życie. Jeżeli ktoś nie może znaleźć miłości przez pewien okres czasu w końcu stwierdza, że nie ma jej wcale i żyje do końca swoich dni w samotności.
– A teraz?
– Jest taka kobieta, która powoduje ból brzucha.
– To chyba niedobrze, że sprawia ból.  
– To chyba taki pozytywny efekt. Taki wiesz… – zamyślił się – Że powinieneś coś z tym zrobić – dodał po chwili.
– Kim ona jest?
– Brunetka, średniego wzrostu z pięknymi niebieskimi oczami. Z niebiańskim uśmiechem, który mógłbym oglądać bez przerwy.
– Jak jej na imię?
Zatrzymali się.
– Agata – złapał ją za podbródek i patrzył w turkusowe oczy. Gdzieś w oddali widział w nich marzenia, które były wspólnym celem obojga.
– Aleks – szepnęła tak zmysłowo, że obleciał go dreszcz.
Nie mógł się powstrzymać. Wiedział, że pokonał psychologiczną barierę, ale nie potrafił przewidzieć skutków jej złamania. Postawił wszystko na szali. Dalszą pracę, przedstawione jej projekty i marzenia dotyczące budowania utopijnej przyszłości. Szczerość i swobodne wyrażanie poglądów zawsze powinny być skutecznym fundamentem budowania relacji, która wiąże losy dwojga i większej ilości osób w przypadku pojawienia się dzieci.
Pocałował ją. Długo, namiętnie nie dając chwili wytchnienia. Sekundy upływały jak zaczarowane. Świat zwolnił, ale jego serce przyspieszyło znacznie szybciej niż podczas machania żelastwem.
– Przepraszam – naszły go wyrzuty sumienia, że znów pozwolił sobie na zbyt dużo.
– Zrób to jeszcze raz – jej błyszczące oczy dawały jeden znak. To była niesamowita chwila, która powinna się powtarzać niczym ulubiony kawałek na zdartej płycie w odtwarzaczu.
Powtórzyli to jeszcze raz… i jeszcze jeden.
– Gdzieś ty się uchował?
– Że co?
– W tym świecie materializmu, drogich metek i cyfrowego świata poprawianego za pomocą filtrów.
– Nie można przez całe życie nosić maski. A właśnie tym dla mnie jest makijaż. Maską, która fałszuje nieco oblicze drugiej osoby. Starość i zmiany w organizmie to proces, którego nie da się cofnąć i prędzej czy później każdego z nas dotkną zmarszczki, słabsza forma i gorsze dni. Najważniejsze to poznać kogoś takim, jakim jest naprawdę, a nie pod przykrywką maski. Nikt nie jest doskonały, ale na boga nie można się obudzić rano obok zupełnie kogoś innego niż takim, jakim był w ciągu dnia. To nie przetrwa próby czasu.
– Uszczypnij mnie.
– Nie mógł jej tego zrobić, ale pocałował ją ponownie.
Otworzyła oczy.
– To jednak nie sen – szepnęła.
– Dziękuję – uśmiechnął się do niej.
– Za co?
– Pomogłaś mi tak szybko dorosnąć…
– Do czego?
– Do uporządkowania swojego życia, postawienia celów na przyszłość. Pojawienie się w twoim klubie tak bardzo odmieniło moje marzenia. Zapragnąłem nie tylko pieniędzy, sukcesu, ale też szczęścia, które jest na wyciągnięcie ręki.

Wrócili do samochodu i pojechali do niego do mieszkania i choć nalegał na jedną chwilkę u niego nie chciała zostać tłumacząc się, że jutro z rana musi wyjechać do Gdańska. Chciała sobie wszystko przemyśleć na spokojnie rozmawiając z najlepszą przyjaciółką. To mogła być kluczowa decyzja w jej życiu.

2 komentarze

 
  • AuRoRa

    Znajomość przechodzi na wyższy poziom, ciekawe co dalej .

    10 sie 2018

  • mydream2017

    @AuRoRa Trzeba się poznawać jeżeli chcemy sobie ufać we wszystkim. Dziękuje za odwiedziny :)

    11 sie 2018

  • Robert72

    Bardzo faine, czemu tak krótkie ?

    15 lut 2018

  • mydream2017

    @Robert72
    Dzięki bardzo.
    Dziś będzie dłuższa część:)

    17 lut 2018