Życie to ciągły trening cz.26

Życie to ciągły trening cz.26Zajął stolik w ogródku jednej z kawiarni. Z menu wybrał mrożone frappe i ciastko z kremem. W ten upalny dzień, kiedy każdy chłodził się lodem on zamówił tylko to. Bez problemu rozpoznał Jerzego Adamskiego po dość sztywnym kroku i zgarbionej postawie. Kiwnął ręką w jego kierunku.
– Cześć – przywitał się facet z łysiną na głowie.
– Dzień dobry – uścisnął jego dłoń.
– Jezu. Olek, ale się zmieniłeś – zdziwił się Artur, syn znajomego jego ojca.
– Hej.
– W czym możemy ci pomóc?
– Kawa, ciastko?
Spojrzeli po sobie i zdecydowali się na to samo. Poszedł i przyniósł dwie szklanki i dwa ciastka.
– Ładny pomnik wybrałeś. Rodzice byliby dumni z twojego gustu.
– Dziękuję – chłodno spojrzał w ich kierunku.
– Często tu bywasz?
– Jestem pierwszy raz. Potrzebuję pomocy w jednej sprawie.
– Słucham – spojrzał badawczo na niego młody.
– Moja dziewczyna – zawahał się chwilę czy tak powinien ją nazywać – Potrzebuje schody do swojego domku. Obecne wykonane są z drewna, ale zaczęły skrzypieć.  
– I hałasują…
– Dokładnie.
– Artur?
– Ogólnie nie zajmowaliśmy się schodami seryjnie. Wykonaliśmy kilka projektów na specjalne zamówienie, ale to nic specjalnego.
– Teraz to on przejął firmę – dodał od siebie ojciec.
– Rozumiem. Oczywiście pieniądze nie są najważniejsze. Chcę, aby ona była zadowolona.
– Obiecałem ci wtedy, że możesz na nas liczyć.
– Dziękuję i jestem bardzo wdzięczny, że mogliśmy się spotkać.
– Jeżeli byś chciał możesz do nas wpaść i zobaczyć nasze schody.
– Z miłą chęcią. Zabiorę ją ze sobą.
– Jasne. Przedzwoń, kiedy będziecie mogli przyjechać.
– Ile?
– Za co?
– Za kawę i ciastko Olku.
– Przecież to ja was zaprosiłem.
Ojciec położył pięćdziesiąt złotych na stoliku.  
– Proszę to zabrać – wskazał banknot.
– Olek? Co porabiasz teraz?
– Jestem trenerem personalnym.
– Naprawdę?
– Tak i lubię swoją pracę.
– Mogłem się tego domyślić po twojej budowie – pochwalił jego wygląd Artur.
– Trochę czasu poświęciłem na to, ale jestem szczęśliwy z tego powodu. Wpadnij to potrenujemy.
– Ja się do tego nie nadaję.
– Czemu?
– Podnoszenie ciężarów sprawia mi trudność. Plecy nie dają rady.
– Mamy inne ciekawe sekcje, ale chętnie ci pomogę.
– Gdzie pracujesz?
– Agata Gym.
– Nie słyszałem, ale skoro nalegasz.
– Świetnie.
Zauważył, że ktoś mu się przygląda z daleka. Patrzył pod słońce i nie mógł jej rozpoznać. Pomachała mu dwa razy, ale nie zareagował.
– To, kiedy możemy się was spodziewać?
– Może być w piątek?
– Wieczorem?
– Jesteśmy dogadani.
Uścisnęli sobie dłonie a on uregulował rachunek, który był bardzo niski w porównaniu z tym, co mógł zyskać w oczach ukochanej.

Zadzwonił jego prawnik, że spóźni się jakieś pół godziny ze względu na stłuczkę na jednej z głównych ulic.  
– Cześć – zagadała dziewczyna.
– Aleksandra?
– Wolę Olka jakby, co Aleksandrze.
– Jak chcesz.
– Nie zadzwoniłeś.
– Zgubiłem kartkę. Pewnie w autobusie.
– Niedobrze.
– Co niedobrze?
– Liczyłam, że się odezwiesz.
Postawiła go w niezręcznej sytuacji, bo nic jej nie obiecywał.
– Przejdziemy się?
– Gdzie?
– Na lody włoskie – zaproponował.
Olka skinęła tylko głową i podążyła za nim. Przeszli przez rynek do jednej z budek.
– Wybacz, że pytam, ale czym przyciągnąłem twoją uwagę?
– Masz fajny uśmiech i twoja sylwetka jest niczego sobie.
Spocił się, niemal natychmiast szukając jakiegoś rozwiązania.
– A jakbym się okazał sepleniącym i głupim, napakowanym chłopcem?
– Ale nie jesteś, więc…
– Bo ja…
– Co?
– Nic – z grzeczności postanowił, że zjedzą razem lody i powie jej o Agacie.
– Mieszkasz tutaj?
– Dojeżdżam do szkoły. Ale teraz spotkałam się z koleżankami, aby iść na zakupy.
– Nie masz żadnych reklamówek.  
– Bo jeszcze nic nie kupiłam.
– Dlaczego?
– Czemu pytasz? Chcesz się przyłączyć?
– Nie mogę. Mam umówione spotkanie.
– Szkoda. Poznałbyś moje koleżanki – posmutniała, ale zaproszenie na lody było dobrym znakiem dla niej.
– Dałyśmy sobie pięć minut na prywatne sprawy. Skoro cię zauważyłam to chciałam pogadać.
– Miło z twojej strony.
– Czemu mi nie pomachałeś?
– Słońce mnie oślepiało i nie wiedziałem czy to do mnie ktoś machał.
– Rozumiem. Masz wolną sobotę?
– Muszę odwiedzić kogoś. Może, kiedy indziej…
– Ale zadzwonisz?
– Nie mam numeru.
Wyciągnęła karteczkę i wcisnęła mu w dłoń.
– Już masz.
Zdążył tylko powiedzieć Ej a ona pobiegła do koleżanek, które od kilku chwil im się przyglądały.
– Pięknie. Kiedyś nie miałem powodzenia a szczególnie, kiedy z kimś byłem – powiedział na głos.

Zadzwonił do Michała, który czekał już na niego w kawiarni, w której był kilkanaście minut wcześniej.
– Cześć. Zmieniłeś się trochę od ostatniego razu.
– Witaj. Troszeczkę przybrałem na wadze.
– Ja biorę herbatę, bo jestem już po deserze i lodach. A ty?
– Może być espresso i koniecznie jakiś pączek do tego.
Gość zdjął marynarkę i podwinął rękawy koszuli rozsiadając się w wiklinowym krześle.
– Proszę – postawił jego zamówienie.
– Mam dobre wiadomości.  
– Jakie?
– Znalazły się trzy osoby. Klienci tego komisu, którzy również stracili swoich bliskich w podobnym wypadku, co ty.
– Nie jestem hieną.
– Olek daj spokój. Chcemy uniknąć takich nieczystych gierek w przyszłości nie?
– Nie mogę zaprzeczyć, bo trzeba coś z tym zrobić.
– Odszkodowania i konsekwencje mogą wstrząsnąć branżą.
– Nie chcę się nad nimi pastwić.
– Rozmawiałem w twoim imieniu z ich adwokatem. Nie gniewasz się?
– Przecież wiesz, że bez ciebie nic bym nie zrobił. Coś miałem podpisać?
– Tak. Proszę. Data jest z ubiegłego tygodnia, bo musiałem mieć twoją zgodę na wtedy.
– Jasne – postawił parafkę.
– Proponowali nam ugodę. Wszystkim w zamian za zakończenie sprawy. Powiedziałem, że skonsultuję to z innymi.  
– I?
– Mogę zapalić?
– Ja nie mam nic, przeciwko ale tutaj jest zakaz – wskazał mu tabliczkę z przekreślonym papierosem.
– Cholera. W aucie nie paliłem a muszę.
– Wypij kawę i pójdziemy nad Wisłę. Co ty na to?
– Dobry pomysł – zostawił ostatni kęs pączka i pustą szklankę.
– Dziękuję – uśmiechnął się w kierunku właścicielki pozostawiając dla niej pięćdziesiąt złotych z solidnym napiwkiem.
– Co z tą ugodą?
Michał odpalił papierosa i zaciągnął się nerwowo trzy razy pod rząd.
– Te szuje chcą dać po pół miliona w zamian za koniec sprawy. Tamte rodziny się nie zgodziły.
– A my?
– Twoja decyzja. Raczej powinieneś odmówić.
– Dlaczego?
– Oni będą walczyć i ugrają coś a ty zostaniesz z tak małą kwotą.
– Co robimy?
– Tak jak mówiłem. Przeliczyłem kwoty po najniższej linii oporu i zgarniesz dziesięć razy tyle.
Perspektywa szybkiej kasy była całkiem miła dla niego.
– Skąd taka pewność?
– Przez wiele lat handlowali trupami po mocno zawyżonej cenie. Sprzedawali też luksusowe auta mając niezłą przebitkę.
– Obiecałem coś rodzicom.
– Co?
– Że sprawca wypadku zgnije w więzieniu.
– Wina handlarza też jest spora.
– On nie żyje i nie odpowie za to.
– Tu nie chodzi o zemstę. Oni zbili fortunę na ludziach jak twoi rodzice czy inni kupujący u nich auta.
– Wiem, że to twój zarobek.
– Jeżeli mi zaufasz będę reprezentował tylko ciebie bez kancelarii.
– Cała prowizja do ciebie.
– Tak. I jak dobrze wiesz im większa kwota tym moja prowizja większa.
– Jak długo to może potrwać?
– W ciągu roku wszystko powinno być zamknięte a kasa na twoim koncie.
– Mam kilka wydatków na głowie i grzechem byłoby nie skorzystać z takiej szansy.
– Olek posłuchaj uważnie.
Skupił wzrok na adwokacie czekając na to, co powie, ale i tak podjął już decyzję.
– Nie chcę się z tobą targować o kwotę. Zróbmy to dla twoich rodziców.  
– Jak bardzo stracą na procesie z nami?
– Nie mam pełnych danych, ale jeżeli do podziału będą tylko te cztery osoby to zostanie im drugie tyle na życie.
– To znaczy ile każdy dostanie?
– To są bezpośrednie więzy rodzinne. Szacuję, że półtora miliona za osobę z ich majątku. Do tego, co najmniej milion euro do pięciu z odszkodowania komunikacyjnego w przypadku zatajenia przez komis prawdy o stanie pojazdów.
– Marzyłem o aucie, jakie ma mój znajomy.
– Co to było?
– Zgaduj?
– Z taką kasą będziesz mógł kupić każde auto.
– Nie trafiłeś.
– I tak nie zgadnę.
– BMW X6 to moje marzenie.
– Marzenia są od tego, aby je spełniać.
– Ale nie cudzą krzywdą…
– To oni skrzywdzili ciebie świadomie sprzedając taki wrak.
– Muszę nad tym pomyśleć.
– Olek tu nie ma, co myśleć. Decyzja jest prosta tak albo nie.
Przypomniał sobie widok wraku i to, co zobaczył. Na jego policzkach pojawiły się łzy. Agent nie naciskał widząc jego smutną twarz. Poczekał aż sam się odezwie.
– Zgoda.  
– Jesteś pewien? Kiedy procedura ruszy będzie potrzebne twoje zaangażowanie.
– Dogadam się z szefową.
– Dobrze. Postaram się umówić terminy badań w szpitalu.  
– To konieczne?
– Pozostali mają już takie badania i tylko my pozostaliśmy w tyle.
– Rozumiem.
– Mogę cię gdzieś podrzucić?
– Chciałem jeszcze na chwilę wrócić do klubu.
– Nie ma sprawy.
Wrócili na parking podziemny przy Wałach Generała Sikorskiego. Rozmawiali pół zdaniami ustalając kolejne etapy tej walki. Kiedy dojechali odprowadził go pod drzwi klubu.
– Fajny ten klub. Może i ja bym poćwiczył kiedyś?
– Zapraszam. Co to za Mercedes? – spojrzał na czarnego sedana.
– Klasa E.
– Sporo kosztował, co?
– To tylko leasing.
– Czemu nie kupisz na własność?
– Nie opłaca się.
– A jak zgarniesz prowizję?
– Chciałem wybudować dom.
– Czy wszyscy wokół mają takie same marzenia?
– Dlaczego pytasz?
– Ja, ty, Agata i mój znajomy…
– To dziwne chcieć domu i prawdziwej rodziny?
– Chyba nie, ale nikt nie mówi o podróżowaniu czy inwestowaniu w biznesy.
– Jak wszystko sobie poukładasz to z nudów będziesz szukał zajęcia.  
– Z jednej strony chciałbym mieć tyle kasy, ale mam chyba więcej obaw.
– Wszystko pójdzie dobrze. Zaufaj mi.
– Ufam ci. Nie mam nikogo bliższego, kto tak walczy w mojej sprawie.
– Dzięki. Zadzwonię do ciebie jak ustalę konkrety – agent przytulił go jak brata i takie odczucia miał wobec niego Olek.
– Wpadnij kiedyś.
– Jasna sprawa.
Popatrzył jak odjeżdża swoją limuzyną, bo za taką uważał auto niemieckiego producenta. Wszedł do klubu, ale Agaty nie było w środku. Jasiek powiedział mu tylko, że pojechała do domu przygotować obiad. No to miał już plany na resztę dnia.

2 komentarze

 
  • Użytkownik AuRoRa

    Tragedia, ale skoro nie tylko rodzice Olka ucierpieli, to dobrze, że ruszyli tą sprawę. Dobrze, ze ma przyjaciół, którzy go podtrzymują na duchu i służą radą. Schody również zrobią, Agata będzie zadowolona. Ciekawie to wszystko się rozwija. Pozdrawiam :)

    16 paź 2018

  • Użytkownik mydream2017

    @AuRoRa Jest szansa, że da się uratować innych kosztem tych, którzy zginęli. Są sprawy kiedy bez wsparcia możemy sobie nie poradzić więc dobrze mieć takiego kogoś. Dziękuje za tak motywujący komentarz. Pozdrawiam serdecznie :)

    18 paź 2018

  • Użytkownik blondeme99

    Smutny wątek o rodzicach  :cray: Mój kobiecy instynkt podpowiada mi, że Ola może trochę namieszać w zyciu Olka. Cześć jak zwykle genialna ;) no i znowu musze czekać na dalszy rozwój wydarzeń (Z niecierpliwością!) :yahoo:

    6 lip 2018

  • Użytkownik mydream2017

    @blondeme99 Takie poruszenie aż mnie przyprawia o mały smutek. Coś może się wydarzyć ale niech to będzie tajemnicą. Znów wspaniały komentarz będzie siłą napędową do pisania kolejnej części. Dziękuje pięknie za motywację do dalszego pisania. Ja też czekam na Ciebie i Sophie (i nie mogę sobie zaparzyć kawy do czytania) :)

    7 lip 2018

  • Użytkownik blondeme99

    @mydream2017 Ehh życie bywa nieprzewidywalne  :sad: Dobrze, ale mam nadzieje ze niedługo ją wyjawisz ;) Dla takich rozdziałów pochwały to konieczność ;) no muszę się za nią wziąć, bo domaga się, żebym znów się nią zajęła XD hahaha

    7 lip 2018

  • Użytkownik mydream2017

    @blondeme99  Czasem tak nieprzewidywalne, że trudno uwierzyć. Coś już tam się pisze i sam nie wiem co już napisać z powodu takich pochwał wobec kogoś tak uzdolnionego jak Ty. No to trzymam kciuki i czekam na zaskoczenie.

    8 lip 2018

  • Użytkownik blondeme99

    @mydream2017 jestem amatorką i nie uważam ze jestem uzdolniona, ale dziekuje.

    8 lip 2018

  • Użytkownik mydream2017

    @blondeme99 Ty nie inni tak uważają, w tym ja :bravo:

    8 lip 2018