Życie to ciągły trening cz.30

Życie to ciągły trening cz.30Nienawidził szpitali a cały miesiąc, jaki tutaj spędził tylko umocnił w nim to przekonanie. Siedział na łóżku w oczekiwaniu na przyjazd ukochanej. Po chwili zjawił się pielęgniarz.
– Fajnie było cię poznać.
– Ciebie też. Jakby, co wiesz gdzie mnie szukać.
– Agata Gym. Pamiętam.
– Przyjedzie po ciebie ta śliczna dziewczyna?
– Tak powinna tu być za kilkanaście minut.
– Więc mówisz, że dziewczyny lubią napakowanych gości?
– Uważam, że coś w tym jest. Może nie do końca chodzi mi o przerośniętych pakerów bądź grube parówy udające napakowanych facetów. Olejki, samoopalacz to też nie dla mnie.
– Więc?
– Myślę, że wytrenowany facet to zdrowy gość. Postura dająca, choć trochę poczucia bezpieczeństwa to też ważna kwestia. Nie jestem jakimś ideałem, nie mam twarzy Brada Pitta ani mięśni jak Arnold w szczytowej formie. A jednak chcę dbać o siebie a przy tym robić to, co lubię, czyli dźwigać ciężary.
– Masz ambitne plany. Oby ci się wiodło. Trzymaj się i nie wracaj tu zbyt często. Oczywiście nie będę miał nic przeciwko, kiedy byśmy sobie tu pogadali podczas twojej następnej wizyty, ale nie wracaj tutaj by znów zaglądali ci do mózgu. Trzymaj się.
– Dzięki. Posłucham twoich rad. Wielkie dzięki za wszystko – uścisnęli sobie dłonie.
Podszedł do okna zerkając na parking w poszukiwaniu czerwonego Mercedesa. Słońce dość ostro dawało o sobie znać nawet przez szybę. Uwielbiał lato za to, że można pokazać więcej ciała. Tak dziewczyny też miały taką możliwość. Tym razem wzięła go z zaskoczenia, obejmując go w pasie.
– Jak to możliwe?
– Ale co?
– Że nie słyszałem jak weszłaś.
– Mam ciche buty.
Odwrócił się i zerknął na jej stopy. Miała niebieskie sandały bez obcasa, dlatego nic nie słyszał.
– Nie widziałem twojego auta.
– Mała niespodzianka.
– Jaka?
– Przekonasz się za chwilę. Gotowy?
– Od zawsze. Idziemy.
Pielęgniarz podziwiał ich kroczących korytarzem. Aleks mrugnął do niego okiem, na co nowy znajomy skinął głową z uznaniem. Odczytał z jego ust wypowiedziane trzymaj się i zjechali na dół windą.
Westchnął głęboko, kiedy przeszli przez drzwi.
– Nareszcie wolność – wykrzyknął tak, że niektórzy przechodnie zaczęli się oglądać.
– Olek.
– Co?
– Powiedziałeś to jakbyś wyszedł z więzienia.
– A to nie było jak więzienie?
– To szpital. Tu leżysz, aby się wyleczyć a nie odpokutować swoje winy.
– Jeden pies. Chociaż nie. W więzieniu można trenować a tutaj nie.
Spojrzała na niego z rozbawieniem. Szli wolno, aby mógł się nacieszyć świeżym powietrzem wydychając z płuc ostatnie resztki stęchłego smrodu szpitala. Czuł się dość nieswojo, kiedy w zasięgu swojego wzroku nie widział czerwonego CLA. Rzucał mu się w oczy jeden pojazd w morskim kolorze i w związku z tym czuł mały dreszczyk emocji. Kulminacja nastąpiła, kiedy wyjęła kluczyk a światła Porsche Macana błysnęły otwierając drzwi.
– Nie, to nie możliwe – zdziwił się a szczęka mu opadła niemal do ziemi.
– Coś się stało? – pytała rozbawiona widokiem śliny cieknącej mu po brodzie.
– Uszczypnij mnie, szybko.
Bez wahania szczypnęła go w szyję, na co zareagował jak oblany kubłem zimnej wody.
– Ała!
– Przecież sam chciałeś.
– To jednak nie sen.
– No nie. Wsiadasz?
– Jak to możliwe?
– Co?
– Auto.
– To tylko wypożyczenie. Miałam stłuczkę.
– I nic mi nie powiedziałaś?
– Nie była z mojej winy. Dostałam auto zastępcze załatwione przez firmę zajmującą się rozwiązywaniem takich spraw.
– Trzeba było mi powiedzieć mimo wszystko.
– Nie chciałam zawracać ci głowy takimi bzdetami.
Obszedł auto kilka razy dotykając je w różnych miejscach. Zwariował na widok takiej bryki. Jego oczy były wielkie jak u dziecka w sklepie z zabawkami.
– No już starczy tego podniecania. Wsiadasz?
– A mogę…
– Nie ma mowy. Nie jesteś całkiem zdrowy. Nie chcę cię mieć na sumieniu.
– Mam focha!
– Nie wiem jak długo potrwa ocena szkody, ale mam jeszcze dwa tygodnie do końca wypożyczenia. Jak będziesz zdrowy pojedziemy gdzieś zaszaleć.
– Jupi! – wykrzyknął z radości.
– Jak dziecko – roześmiała się widząc jego ekstazę.
– Jako dziecko marzyłem o sportowym aucie.  
– No to już czas spełniać marzenia. Jedziemy?
– Jak najdalej stąd.
Kiedy dodała gazu natychmiast wbiło go w fotel. Po przejażdżce z Adamem nie był zaskoczony mocą ponad dwustu pięćdziesięciu koni mechanicznych. Gładko pokonywała zakręty uśmiechając się, co chwila w jego kierunku.
– Prowadzisz jakbyś urodziła się w samochodzie.
– Dziękuję. Miło z twojej strony. Pojedziemy do moich rodziców?
– Tak, ale nie mam dla nich żadnych upominków…
– Myślisz, że oni czekają na podarki jak małe dzieci?
– Jasne, że nie, ale jakieś kwiaty by się przydały.
– Mam się gdzieś zatrzymać?
– Wyskoczę na kilka minut. Teraz w lewo a na następnym skrzyżowaniu w prawo.
Delikatnie zamknął drzwi i zniknął za rogiem. Nie chciał ujawniać swojego źródła pięknych kwiatów. Niósł niemalże bliźniaczy bukiet, jaki kupił jej poprzednim razem. Stanął za bagażnikiem a ten otworzył się jak za dotknięciem magicznej różdżki. Obok położył pakunek z butelką alkoholu.
– No dobra. Teraz do domu. Przebiorę się i odświeżę.
– Co tam kupiłeś?
– Butelkę whisky.
– No ładnie zaczynasz znajomość.
– Tata nie pije?
– Coś tam wypije.
– Świetnie. Skoro nie mogę prowadzić to pozwolę sobie z nim pogawędzić.
– Nie jest łatwym człowiekiem. Ostrzegam.
– Zaufaj mi.

Po kilkunastu minutach byli w domu. Kiedy wysiedli nie mógł się nacieszyć tak przyjemnym widokiem.  
– Muszę coś przyznać.
– Słucham?
– Jest tak zgrabny jak ty. Tył ma zupełnie zaokrąglony jak twoja pupa.
Zarumieniła się, choć porównywanie jej do samochodu nie było najlepszym pomysłem. Uznała jednak, że jest bardziej wartościowa niż te kilka blach. Pocałowała go w policzek i otworzyła drzwi domu.
– Ty za to nie masz ceny. Żadne skarby świata nie przekonałyby mnie, aby cię oddać.  
– Nie podlizuj się.
– Mówię szczerze. Wolałbym żyć w biedzie, ale z tobą. Oddałby każdy kawałek chleba abyś ty nie była głodna.
– To bardzo romantyczne. Przypomnę ci twoje słowa gdyby nam się kiedyś nie udało.
– Z kimś takim jak ty nie mam żadnych obaw. Jesteś skazana na sukces – komplementował ją dalej.
Puściła mu zalotny uśmiech i weszli do środka. Pobiegł na górę po świeże ciuchy i zamknął się w łazience. Miał jeszcze lekkie zawroty głowy pod prysznicem, ale skoro lekarz powiedział, że przejdzie to nie przejmował się tym. Kiedy wrócił na górę jego ubrania były gotowe. Sam przygotował sobie fajny t–shirt ze sztangą i hasłem Train to beat Goku, ale wyprasowana była czerwona koszula. Bez słowa założył jeszcze ciepłą, potem dżinsowe joggery i czerwone sneakersy z logo Nike. Kiedy wrócił do niej na dół nie mógł opędzić się od komplementów z jej strony.
– No proszę, jaki elegancki.
– Skoro tak uważasz…
– A ty nie?
– Uwielbiam swobodne ciuchy.
– Ja też. Ale jest niedziela i jedziemy w odwiedziny.
– Kiedy wyruszamy?
– Ja jestem gotowa. A ty?
– Napiję się jeszcze – sięgnął do lodówki po butelkę Coli i wyjął kilka kostek lodu. Nalał do dużej szklanki po piwie i przysiadł się koło niej, kiedy oglądała telewizję. Objął ją ramieniem i pozwolił się napić ze swojej szklanki. Każdy po łyku i cola się skończyła. Odstawił szklankę, zamknęli dom i wsiedli do auta.  

Jechali krajową dziesiątką, przy której stały dostarczycielki mocnych wrażeń. Jednej nawet odpowiedział rozbrajającym uśmiechem, ale Agata nie dostrzegła jego zachowania.  
– Ładne osiedle. Chyba poszłaś w ich ślady.
– Nie lubię chaosu. Takie osiedla są zazwyczaj spokojne.
Widziała, że jest stremowany, bo pierwszy raz ma okazję zobaczyć jej rodziców.
– Co jest?
– Zapytam, aby nie wyjść na głupka.
– O co chodzi?
– Czy są jakieś tematy, jakich nie powinienem poruszać?
– Moi rodzice są bardzo wyrozumiali, więc nic nie powinno ich zaskoczyć.
– Świetnie – wysiadł z samochodu.
Poszedł do bagażnika, który był już otwarty. Wyjął pakunek i bukiet niemal zasłaniający jego całego. Jej rodzice czekali przed drzwiami aż podejdą oboje. Uśmiechnięci od ucha do ucha.
– Więc to jest ten Aleksander – przywitał się ojciec dość mocnym uściskiem dłoni.
– Olek. Proszę pana. Jestem Olek. Ewentualnie Aleks. Nie lubię tej powagi Aleksandra. To dla pana a dla pani to – wręczył podarki.
– Jakie piękne – zachwyciła się różami matka i zaniosła je do środka.
– Gdzie mercedes? – dopytywał ojciec.
– Miałam małą stłuczkę. Oceniają szkodę.
– Kochanie, dlaczego nic nam nie powiedziałaś? – przejęła się Maria.
– No ładnie. Mnie nie powiedziałaś, ale własnym rodzicom?
– Chyba będę cię musiał przełożyć przez kolano i co nieco wytłumaczyć – zażartował Stefan.
– Myślę, że to dobry pomysł – Olek wskazał pasek w swoich spodniach.
– Nie zgadzam się na bicie mojej córki. Chodź kochanie – objęła ją ramieniem i weszli do środka.
Rozejrzał się trochę podziwiając wystrój domu. Nie komentował tylko oglądał.  
Po chwili poczuł rękę na swoim ramieniu, kiedy na nią spojrzał wiedział, że to nie ręka ukochanej.
– Chodź pogadamy sobie chwilę – zabrał go do gabinetu.
Zamknęli za sobą drzwi i usiedli pośród setek książek. Ich ilość robiła wrażenie, ale nie na nim. Od czasu do czasu czytał jakieś nowości. Tu większość stanowiły książki naukowe czy encyklopedie. Patrzył na niego dość poważnie, ale nie miał złych zamiarów.
– Pozwolę sobie zadać ci kilka pytań.
Skinął głową akceptując propozycję.
– To nasza córka. Pragniemy, aby była szczęśliwa, co najmniej jak my. Rozumiesz?
Kiwnął głową a ojciec kontynuował.
– Wiesz jak ciężko pracowała na to, co ma. Początkowe lata jej działalności były dość wyczerpujące fizycznie i psychicznie. Jednak jest uparta i za wszelką cenę dążyła do uzyskanie tego sukcesu. Nie boję się tego nazwać sukcesem. Jeździ nowym autem, ma własny biznes i własny dom. Jednakże pieniądze nie mieszają jej w głowie i nadal twardo stąpa po ziemi.
Olek nie przerywał mu słuchając uważnie. Zastanawiał się, do czego zmierza.
– Ujmę to tak. Wyglądasz na dość ciekawego faceta. Za dużo o tobie nie opowiadała, bo zawsze się śpieszyła. Chcę, aby była szczęśliwa i tyle. Nigdy nie byłem bogaty także twój status finansowy, choć go nie znam nie ma tutaj żadnego znaczenia. Ja swoje powiedziałem teraz ty możesz mi zdradzić jak to widzisz.
Spojrzał mu prosto w oczy i z trudem przełknął ślinę. Stefan widząc jego wysiłek sięgnął po paczkę.
– Chodzi panu o moje plany wobec Agaty? – zapytał drżącym głosem, bo jego pewność siebie ulotniła się w jednej chwili.
Skinął tylko głową na potwierdzenie i poszedł szukać szklaneczek.
– A więc tak. Zakochałem się w pana córce. Chcę być częścią jej życia. Chcę pomóc jej w prowadzeniu klubu. Wdrożyliśmy już kilka pomysłów i myślę, że powinno się udać – odniósł wrażenie, że go nie słucha, bo zniknął gdzież za regałem.
– A ślub? – zjawił się z dwoma szklaneczkami.
Milczał przez chwilę, aby znaleźć odpowiednie słowa. Chciał się z nią ożenić, ale nigdy nie myślał na poważnie o konkretnej dacie.  
– Tak. Chcę, aby została moją żoną – powiedział całkiem pewny siebie.
– No i świetny pomysł. Polubiłem cię, choć twoja niepewność zbyt mocno rzuca się w oczy.
– To nie tak. Jestem po prostu zbyt nieśmiały.
– Co? Myślałem, że mając taką sylwetkę dziewczyny same do ciebie lgną.
– Po części tak jest. Wiele razy miałem tak, że tylko się uśmiechnąłem a dziewczyna sama podchodziła.
– Agata pokochała cię za to, jakim jesteś człowiekiem. Jej rozmowy o tobie były pełne emocji. Opowiadała jak broniłeś kasy za karnety.
Wiedział, że nie o to wtedy chodziło, ale skoro tak to ujęła to nie będzie zmieniał wersji wydarzeń.
– No dobra twoje zdrowie – podał mu jedną ze szklanek i walnęli po łyku whiskey.
Nie lubił tego alkoholu, ale jakoś musiał łapać pierwsze plusy w oczach Stefana.
– Dawno nie piłem whiskey. Prawie zapomniałem jak smakuje.
– A jak smakuje?
– Szczerze? To nie jest najwyższa półka.
Zdawał sobie sprawę, że produkty na rynek wschodni są gorszej, jakości ale na whiskey nie znał się tak dobrze.
Agata zapukała w drzwi i dołączyła do nich.
– No ładnie zaczynacie przed obiadem.
– Sama spójrz – ojciec podniósł butelkę do góry.
– Wypiliśmy po jednej szklance. Prawda? – spojrzał na Olka.
– Widzę, że już trochę się poznaliście.
– O tak. Aleks to bardzo mądry facet – mrugnął okiem w jego kierunku.
– Czy ja powinnam o czymś wiedzieć?
Patrzył na nią oczekując pytań. Coś obiecał Stefanowi, ale całe szczęście nie wypytywał o konkrety, więc tym bardziej przed nią nie chciał nic precyzować. Postanowił wszystko dograć i dążyć do tego, co obiecał swojemu przyszłemu teściowi.
Spojrzeli na siebie porozumiewając się za pomocą mimiki twarzy.
– Możesz spać spokojnie. Pokazałem mu tylko moją bibliotekę.
– I co o niej myślisz? – zapytała.
– Piękny zbiór. Jestem pod wrażeniem. Taka wiedza w jednym miejscu.
– Czas na obiad. Chodźcie.
– Skorzystam z łazienki. Gdzie jest? – zapytał i Maria wskazała mu toaletę, po czym wróciła podawać obiad.
Załatwił potrzebę i obmył twarz lodowatą wodą. Spojrzał na swoje odbicie wypuszczając powietrze.  
– Całkiem nieźle ci poszło. Taki pewny siebie a bałeś się staruszka – powiedział na głos do swojego odbicia – Dasz radę. Chcesz tej miłości. Marzenia są po to, aby je spełniać.
Czekali aż wróci i dopiero zaczęli jeść. Czuł na sobie spojrzenia matki Agaty. Przyglądała mu się kilka razy. Udawał, że tego nie dostrzega i starał się zachowywać naturalnie. Podziękował za smaczny obiad układając sztućce na talerzu. Panie zabrały się za sprzątanie a ojciec poszedł do gabinetu i wrócił po chwili z butelką.
– To, co? Jeszcze jedna kolejka?
– Będzie mi miło – ale nie było, bo nie cierpiał smaku whiskey.
Jego grymas dostrzegła Agata i poszła przynieść Pepsi z lodówki.
– Dolej tego. Lepiej smakuje.
– Dziękuję kochanie – chwycił ją za dłoń i posadził na kolanach – Łatwiejsze do przełknięcia – dodał już nie wykrzywiając ust po każdym łyku.
– Kiedy zaczynacie remont lokalu?
– Nie mamy ekipy remontowej.
– Zaczekaj pójdę po Krzysztofa – mama poszła dwa domy dalej.
Agata wstawiła wodę na kawę i poszła pokroić sernik na kawałki.  
– Dzień dobry – przywitał się dość szczupły mężczyzna średniego wzrostu z siwymi włosami na skroniach.
– Cześć – wyjrzała z kuchni Agata.
– Miło cię widzieć. Kiedy to było ostatnio?
– Bo ja wiem. Nie pamiętam, kiedy wyjechałeś.
– Będzie już z dziesięć lat.
– To jest Aleks, mój chłopak.
Sąsiad wyciągnął żylastą dłoń chwytając rękę Olka. Jego uścisk był dość słaby jak na budowlańca. Miał kilku znajomych pracujących w budowlance i większość miała dobry chwyt. On niestety nie.
– W czym mogę wam pomóc?
– Odkupiliśmy lokal, ale wymaga remontu. Potrzebujemy ekipy, która podejmie się zadania.
– Ile metrów?
– Ponad dwieście będzie.
– Ciężka sprawa. To zajęcie dla kilku osób.
– Nie masz jakichś znajomych chcących dorobić? – zapytał Olek.
– Kilku by się znalazło, ale ja mam tylko trzy tygodnie wolnego.
– Nie zdążysz w tym terminie?
– Zależy jak dużo do roboty.
– Przyjdź jutro do klubu to pójdziemy zobaczyć. Płacimy gotówką.
Panie przyniosły kawę i ciasto. Aromat świeżo zaparzonej kawy roznosił się po całym domu.  
– Czym się zajmujesz? – spojrzał w kierunku Olka.
– Jestem trenerem personalnym. To moja szefowa – objął ją za ramiona i pocałował.
– Ostra dziewczyna.
– Oj tak – zaśmiał się wspominając kilka sytuacji z przeszłości.
– A ty jak sobie radzisz? – zapytała Krzysztofa.
– Mam trójkę dzieci. Mieszkamy wszyscy w Monachium. No dobra kilka kilometrów od Monachium. Kupiliśmy domek na kredyt.
– Świetnie. To niełatwa sprawa urządzić się za granicą.
– Wiele razy zmieniałem pracę, ale w końcu trafiłem na coś porządnego.
– Czym się zajmujesz?
– Jestem elektrykiem. Pracuję w firmie uzbrajającej w kable nowe budynki. Ciągle coś się buduje, więc praca jest.
– Ile twoje dzieci mają lat? – zapytała Agata.
– Stasio pięć, Ania trzy, Michał roczek.
– Młody tata – pochwalił go Stefan.
– Jakoś trzeba sobie radzić.
Przez całe popołudnie przypominali sobie o tym, co działo się na osiedlu jeszcze kilkanaście lat temu. Z wielu sytuacji śmiali się do rozpuku a przy niektórych czuli zażenowanie. Olek poznał Agatę od jej bardziej „złej” strony. Okazało się, że nawet ustrzeliła okienko futbolówką podczas jednego z meczów. Rodzice zapłacili za szybę potrącając jej z kieszonkowego.
– Będziemy się zbierać. Chcemy jeszcze odpocząć przed jutrzejszym dniem – Agata wstała od stołu.
– No cóż nie mogę was zatrzymać na siłę. Stefan? – szturchnęła go Maria, ale się nie obudził.
– Niech śpi. Widocznie whiskey dobrze działa na niego.
– Odprowadzę was.
Gawędzili jeszcze kilka chwil na podjeździe. Krzysiek również dokładnie obejrzał samochód. Zachwycał się jak małe dziecko. Kiedy poszedł pogadali jeszcze na jego temat uznając, że nadaje się do tej roboty.
Maria przytuliła ich oboje naraz życząc spokojnej podróży. Porsche wolno stoczyło się z podjazdu na ulicę i zniknęło zaraz po wdepnięciu gazu do oporu. Nie mogła się powstrzymać i musiała go zapytać o rozmowę w gabinecie.
– Co ci tam mówił?
– Kiedy?
– Na osobności.
– A takie tam ciekawe rzeczy.
– Mi możesz powiedzieć.
– Chwalił twój upór, kiedy dążyłaś do tego, co masz. Mówił, że poświęcałaś wiele czasu na klub i wracałaś strasznie zmęczona.
– Trochę racji miał. Co jeszcze gadał?
Zastanawiał się czy powiedzieć jej o wstępnej akceptacji ojca. O ślubie nie chciał gadać.
– Powiedział, że chce abyś była szczęśliwa. Dodał, że akceptuje mój status finansowy bez względu na to, jaki jest jego stan.
– Musiałeś zrobić na nim dobre wrażenie.
– Nie wiem czy tym wstrętem do whiskey go nie zraziłem.
– Nie każdy to lubi.
– Ja na pewno. Ble – wywalił język na wierzch.

Po drodze kupili wielką pizzę, bo w planach mieli obejrzeć jakiś film na VOD. Kiedy przekroczyli próg domu Olek sięgnął po butelkę Coli i zabrał do salonu dwie szklaneczki. Razem ustalili, że obejrzą Piratów z Karaibów Zemsta Salazara. W ciągu godziny zjedli pół metrową pizzę zapijając ją dwoma litrami coli – całe szczęście bez cukru. Z nadmiaru wrażeń i stresu podczas wizyty Olek zasnął leżąc na jej udach. I choć było jej nie wygodnie przez ostatnią godzinę seansu to nie miała serca by go budzić. Przykryła go kocem i wyszła na zewnątrz podziwiać wspaniały zachód słońca…

2 komentarze

 
  • Użytkownik AuRoRa

    Świetnie sobie poradził jak na pierwsze spotkanie. Czuć od ojca dystans, bo w końcu to jego córka, więc wybranka chciał wybadać, jak to ojciec. musiał czuć się nieswojo, ale dal radę. :) Matka ciepło go przyjęła, wygląda że będzie dobrze. Trenować zawsze warto, ale nie wiem czy da się dogonić Goku :D ale Olek ma zadatki.

    9 lis 2018

  • Użytkownik mydream2017

    @AuRoRa Trzeba opanować presję w najtrudniejszych momentach. Tak ojcowie muszą znać gościa zabierającego córkę z domu. Trzeba próbować naśladować najlepszych bohaterów stających w obronie Ziemi.  
    Dzięki za odwiedziny. Pozdrawiam :)

    12 lis 2018

  • Użytkownik blondeme99

    Wiedziałam, że Olek zrobi dobre wrażenie na rodzicach Agaty :) kobieca intuicja XD poza tym jak mogliby go nie polubić? Olek to najlepsza postać jaką znam :) Bardzo przyjemny i romantyczny rozdział :) tak trzymaj! Herbatka wypita w cudownym towarzystwie Olka :) Ahh ta zadziorna Agata :) jeszcze pewnie nie raz zadziwi głównego bohatera :)

    3 sie 2018

  • Użytkownik PLMatrix

    @blondeme99 i tutaj cie z tobą zgadzam w 100%

    3 sie 2018

  • Użytkownik mydream2017

    @blondeme99 Jednak kobieca intuicja to genialna cecha jakiej można Wam zazdrościć, jakie życie byłoby prostsze mając taką intuicję :bravo: Wstaję i czytam komentarz i nie wiem co napisać na tak piękne słowa oceny tego rozdziału. Jest mi niezmiernie miło, że czytanie tej opowieści wyzwala jakieś emocje i daje fajne poczucie "brania" udziału w życiu bohaterów. Dziękuję pięknie za tak motywujące słowa :yahoo:

    4 sie 2018

  • Użytkownik mydream2017

    @PLMatrix Cieszę się, że Ci się podoba. Komentarze oceniające prace są natchnieniem do dalszego pisania. Pozytywne wzmagają pewność a negatywne mobilizują do poprawy. Dziękuję za odczyt :)

    4 sie 2018

  • Użytkownik blondeme99

    @mydream2017 To ja dziękuję, że mogę czytać twoje prace :)

    4 sie 2018

  • Użytkownik mydream2017

    @blondeme99 Mi jest bardzo miło, że chcesz czytać więc muszę się starać aby Cię nie zawieść :)

    4 sie 2018

  • Użytkownik blondeme99

    @mydream2017 Nie zawiedziesz, wiem to :)

    4 sie 2018

  • Użytkownik mydream2017

    @blondeme99 No co mogę teraz napisać? Że Twoja wiara we mnie jest paliwem do pisania kolejnych części. Dziękuje :yahoo:

    4 sie 2018

  • Użytkownik blondeme99

    @mydream2017 Jak paliwem to idealnie. Ah, tylko, że szkoda, że ceny za paliwo zamiast nas rozpieszczać to tylko wprowadzają nas w depresje :)

    4 sie 2018

  • Użytkownik mydream2017

    @blondeme99 Paliwo w postaci motywacji nie ma swojej ceny ale tak to na stacji gdzie płacisz ponad 5,20zł za litr vervy to już nasila stan depresji, oj tak :rotfl:

    5 sie 2018

  • Użytkownik blondeme99

    @mydream2017 Stan depresji połączony z wkurzeniem ;)

    5 sie 2018

  • Użytkownik mydream2017

    @blondeme99 Chyba lepiej się nie da tego ująć :lol2:

    6 sie 2018