Życie to ciągły trening cz.66

Życie to ciągły trening cz.66Po nocy spędzonej we własnym łóżku czuł się o niebo lepiej niż podczas męczarni na pooperacyjnym. Widok córki wtulonej w pierś matki nadal podtrzymywał w nim przekonanie, że nie warto się mścić w sposób, który przyszedł mu na myśl, jako pierwszy. Ich połączone dłonie i mała główka leżąca na szyi Agaty były najwspanialszym obrazkiem, jaki mógł zobaczyć tego ranka. Z lekkim grymasem bólu na buzi wciągnął kapcie i zszedł na dół. Aromat świeżej kawy z ekspresu wypełnił salon i znów poczuł, że jest w domu. Uznał, że wypis na własne życzenie, choć był ryzykowny to okazał się jednak zbawiennym rozwiązaniem dla jego samopoczucia.
– Jeszcze to – podłączył telefon przez bluetooth do wieży, jaką sobie sprawili podczas ostatnich zakupów.  
Nowoczesny odbiornik z tą funkcją dzięki internetowi pozwalał na dostęp do nieograniczonej liczby utworów muzycznych. Wpisał tylko Elvis Top 50 i wyskoczyło mu mnóstwo propozycji. Sięgnął po składankę mającą kilkadziesiąt milionów odsłon. Pierwsza piosenka wpadła mu w ucho tak bardzo, że cofał się do niej kilkukrotnie. Po usmażeniu jajecznicy, pokrojeniu warzyw zabrał się za finalizację śniadania. Tkwił w przekonaniu, że od dobrego śniadania zaczyna się dobry dzień. Słysząc kroki na górze znów wrócił do hitu numer jeden. Kiedy się pojawiła na schodach Elvis akurat śpiewał:
„I've got a thing about you baby
Ain't nothing I can do
I've got a thing about you baby
A thing about lovin' you”
– To o mnie? – uśmiechnęła się na widok jego zadowolonej buzi.
– Bez cienia wątpliwości. Tylko skąd on wiedział, że przyjdzie na ten świat ktoś tak cudowny jak ty?
– Słodziak z ciebie.
– Wiem – posłał jej wirtualnego całusa i czekał, aż podejdzie i odwdzięczy mu się tym prawdziwym.
Zrobiła to tak jak zawsze, kiedy byli sami w sypialni. Chwyciła go za szyję przyciągając do siebie zupełnie oddając się zapomnieniu, wędrując językiem po zakamarkach jego buzi.  
– Oho – spojrzała na jego bokserki.
– No cóż. Elvis ma rację, co do ciebie baby – poruszył komicznie brwiami – Córeczka śpi jeszcze?
– Tak. Nakarmiłam ją i dalej kima.
– Ciekawe, po kim z niej taki śpioch?
– Ty wcześnie wstajesz, ja też. Nie wiem – wzruszyła ramionami i nałożyła sobie jajecznicy.
– Smacznego.
– Dziękuję – znów posłała mu szczery uśmiech, bez którego nie wyobrażał sobie poranka, a te w szpitalu takie były. Trudne, męczące i bardzo przygnębiające.
– Pojadę dziś do lekarza. Będzie chyba lepiej jak rzuci na to okiem.
– Nie wiem czy to dobry pomysł…
– Czemu?
– Rzucać okiem w zaszytą ranę.
– You made my day – mrugnął okiem, a potem wstawił talerze do zmywarki.
Cieszył się bardzo z tego poranka. Kolorowa kuchnia, zapach jedzenia i towarzystwo najbliższych. Ta rodzinna atmosfera była czymś wspaniałym w odróżnieniu do przerażającej sali pooperacyjnej. Nie miał zamiaru z nią rozmawiać na temat wczorajszych wydarzeń dopóki sama się nie odezwie.
– Może pojedziemy z tobą?
– Nie mam nic przeciwko. Wolę was mieć przy sobie.
– Wykąpię się i ubiorę małą.
– Jasne. Może odwiedzimy dziś salon?
– Który?
– BMW.
– Masz na myśli auto dla mnie?
– Tak. Mam nadzieję, że wiesz, o czym marzysz.
– Przeglądałam oferty i chcę X5.
– No i słusznie. Dasz mi pojeździć od czasu do czasu?
– Ale tylko w moim towarzystwie.
– No cóż – westchnął – Jesteś zazdrosna o blacharki?
– O kogo?
– Gold diggers? Nic ci to nie mówi?
Widząc jej zaskoczoną minę przerwał królowi w środku piosenki. In the ghetto urwało się w pół słowa.
– Wybacz – spojrzał w zamrożoną twarz Elvisa – Gold digger– wpisał w wyszukiwarce i wyskoczyła masa filmików – Popatrz – położył telefon przed nią i poszedł do łazienki. Podczas kąpieli nie zdjął opatrunku, dopiero jak wyszedł sięgnął po apteczkę i zmienił go na świeży.  
– I jak? – zawołał, gdy zawijał brzuch.
– Nie wierzę – położyła przed nim telefon.
– Czemu?
– To wszystko wygląda jak ustawka do filmu.
– Tak myślisz?
– W większości filmów powtarza się tekst Is that your car?
– A jak inaczej zapytasz typka czy to jego samochód?
– No tak.
– Czy gdybyś mnie nie znała to też byś poleciała na BMW?
– Nie. Stać mnie na własne.
– A jakbym to ja był właścicielem klubu, a ty byś była na moim miejscu?
– Ale nie jesteś.
– To nie była odpowiedź na moje pytanie.
– Nie poleciałabym.
– Czyli nie jesteś gold digger. Boże jak ja ci dziękuję, za taki skarb.
– Co powiedziałeś?
– Że dziękuję za taki skarb jak ty.
– Powiedziałeś boże.
– Przejęzyczyłem się tylko. On nic dla mnie nie znaczy.
– Wracając do twojego pytania. Dałeś mi powody do sądzenia, że ty możesz być gold digger…
– A jestem według ciebie?
– Niby wtedy w klubie nie widziałeś, czym przyjechałam. Nie wiedziałeś, na początku, kim jestem, a już wtedy jak to powiedziałeś zwariowałeś na moim punkcie.
– Bo się zakochałem w tobie, a nie w tym, co masz.
– I tak nie rozumiem gold diggers w odniesieniu do tych filmików.
– Ja też nie. Ważne, że nas to nie dotyczy.
– Idę się wykąpać. Możesz na chwilę przyjść jakby, co.
– Zaczekaj – poszedł na górę i wsadził nosidełko z dzieckiem do stelaża wózka.
– Zapraszam – wskazała drzwi łazienki, gdzie swoim niezdarnym przez ograniczone ruchy masażem sprawił jej nieco przyjemności.
Po kąpieli mała nadal spała i chyba nie chciała im przerywać wspólnych chwil, bo nawet nie zmieniła pozycji, od kiedy zabrał ją na dół.  
Chwycił nosidełko i poszedł za Agatą na górę. Podała mu ciuchy i zaczął ubierać śpiocha, co się okazało łatwym zadaniem w szczególności, że spała jak kamień. Różowa bluzka z napisem: „Córka tatusia, rączki trzymaj z daleka” wywołała na jego twarzy szczery uśmiech.
– Słusznie – skwitował tekst – Rączki z daleka od mojej córci – uśmiechnął się do niej, kiedy przebierała rączkami, aby ją tylko podnieść do góry – Żaden chłopak bez mojej zgody nawet nie spojrzy na ciebie, a szczególnie żaden łobuz.
– Cały tata. Nie pamięta, jaki był. Zapniesz? – odwróciła się do niego, aby zaciągnął zamek na plecach turkusowej sukienki, w której wyglądała obłędnie.
– Nie rób mi tego.
– Czego.
– Wszyscy będą tylko pożerać cię wzrokiem.
– Wystroiłam się dla was.
– Inni też mają oczy.
– Jesteś zazdrosny?
– Uhm.
– Aleks, Olek…
– Tak Agatko? – powiedział tak poważnie, jakby ojciec zwracał się do córki.
– Jak myślisz, dlaczego dałam ci dziecko i zaprosiłam do swojego życia?
– Bo mnie kochasz?
– A ty mnie nie?
– Ponad życie. Ciebie i tą pannę.
– I to była odpowiedź, jaką chciałam usłyszeć. Nadal zazdrosny?
Pokręcił głową przecząco, ale nadal czuł ten dreszczyk zabawy, w jaką z nim grała. Choć nieśmiało, to uwielbiał jednak tą grę. Zszedł na dół z nosidełkiem i postawił na automacie. Spryskał się wodą toaletową.
– I jak się prezentuje tata? Może pokazać się w towarzystwie tak ładnej mamy?
Natalka posłała mu bajeczny uśmiech.
– Podrywasz mnie? Słusznie. Niech mama będzie trochę zazdrosna.
– O kogo? – zeszła na dół.
– Córka puściła mi oczko. Śmiem twierdzić, że to była propozycja randki.
– Kochana. Daj sobie spokój. Mógłby być twoim dziadkiem.
– Bardzo śmieszne, mamo…
– Foch?
– Ja się nigdy nie obrażam.
– Chodźmy. Taka ładna pogoda, że pójdziemy chyba nad Wisłę na spacer.  
– Koniecznie.
Agata przekręciła zamki, Olek zamontował fotelik w aucie. Jechał równe pięćdziesiąt ustawione na tempomacie, aby nie dać się podpuścić młodzikom na światłach jednego ze skrzyżowań. Ci ruszyli z piskiem zostawiając ich w tyle.
– Dałeś im wygrać?
– Nawet nie wziąłem udziału w tym szaleństwie. Wyrosłem.
– To dobrze.
– Moja rodzina jest najważniejsza i nie będę was narażał.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Driver

    Mieć BMW i nie dać popalić małolatom? Cały Olek. Zmieniał się przez całe opowiadanie i to wszystko dla rodziny. :bravo:

    8 maj 2019

  • Użytkownik dreamer1897

    @Driver Można szaleć, ale mając na pokładzie tyle żyć lepiej nie ryzykować. Trochę się zmieniał, mam nadzieje, że na lepsze. Pozdrawiam.

    11 maj 2019

  • Użytkownik blondeme99

    Żarty trzymają się Olka XD i to bardzo dobrze, teraz potrzebuje dobrego samopoczucia ;) uwielbiam czytać te ich docinki ;) Urocze  :zakochany: Oby teraz wszystko szło w dobrą stronę i żeby Olek już więcej nie trafiał do szpitala, chyba że, na poród Agaty i kolejnego bzdąca ;)

    5 maj 2019

  • Użytkownik dreamer1897

    @blondeme99 Świat byłby smutny bez odrobiny humoru. Jak to w związku- musi być trochę przekomarzania. Powinno iść do przodu. Jeżeli drugie dziecko będzie jak pierwsze, to pewnie nie będą mieli problemów z decyzją. Dzięki za wizytę i uroczy komentarz :zakochany:  :yahoo:  :bravo:

    6 maj 2019