Życie to ciągły trening cz.96

Życie to ciągły trening cz.96Powrót do domu zajął im niecałe piętnaście minut. Auto zostawili na podjeździe i poszli się przebrać. Nawet ślub cywilny wymagał bardziej eleganckiego ubrania i tylko z tego powodu Aleks dał się namówić na kupno garnituru. Jego opinia na temat tego stroju była jednoznaczna, że założy go tylko do trumny, a raczej go w niego ubiorą, bo sam przecież nie da rady. Fotelik położył na łóżku, aby mieć na oku swój najcenniejszy skarb.
Agata wciągnęła błękitną suknię.
– Zapniesz? – odwróciła się do niego plecami.
– Uwielbiam zapach twojej skóry – pociągnął głośno nosem celebrując zasuwanie zamka.
– Patrzy na nas…
– Niech widzi, że ma kochających się rodziców – obrócił ją przodem do siebie i całował przez kilka sekund, aż Natalka wybuchła śmiechem.
– Chyba się jej spodobało.
– I takiej od niej reakcji oczekiwałem – uśmiechnął się i mrugnął okiem w kierunku dziecka.
Stanął przed ogromnym lustrem będącym drzwiami szafy. Spojrzał groźnie, wciągnął brzuch i zapiął ostatni guzik koszuli.
– Nie pasuje mi ten strój.
– To tylko kilka godzin.
– Uduszę się w tym.
– Nie marudź. Zobacz jak cię obserwuje – skinęła głową na dziewczynkę wyraźnie pochłoniętą jego widokiem.
– Podoba ci się tata? – nachylił się nad nią i wyciągnął ją, gdy tylko wyprostowała w jego kierunku swoje malutkie rączki – Mama to dopiero wygląda. Nawet za całe złoto tego świata bym jej nie zamienił.
– A za osiemnastkę?
– Nawet za cztery nie dałbym się przekonać.
– Wariat – uśmiechnęła się szczerze i przytuliła do nich.
Przez chwilę żałował, że nie ma tutaj ukrytej kamery. Mieliby niezły materiał do wspomnień. Czuł się wyśmienicie i nic nie było w stanie zmącić jego spokoju.

Do urzędu pojechali X5, które kolorem lakieru znacznie wyróżniało się wśród pozostałych aut. Przed budynkiem stali Olka z Jankiem.  
– Jak samopoczucie? – Aleks przywitał się ze swoim współpracownikiem, a potem pocałował w policzek jego przyszłą żonę – Wyglądasz olśniewająco.
Olka miała na sobie krótką, turkusową sukienkę bez rękawów. Jej włosy rozpuszczone na ramiona wydawały się nie mieć końca.
– A gdzie wasza limuzyna?
– Samochód nawalił kuzynowi.
– Macie coś w zastępstwie?
– Przyjechaliśmy autobusem – próbował się uśmiechnąć Jasiek.
– Czemu nie zadzwoniliście do mnie?
– Nie chcieliśmy wam zawracać głowy.
– Zabierzemy was do restauracji.
– Naprawdę?
– Tak. Idziemy?
– Nie ma jeszcze naszych rodziców.
– Też im auto nawaliło?
– Na całe szczęście nie. Utknęli gdzieś w korku.
– Czyli się spóźnią?
Janek zerknął na zegarek.
– Myślę, że tak. Ceremonia za pięć minut.
– Czekamy na górze.
Złapał za rękę Agatę i weszli do środka. Zostali skierowani pod pokój numer dziewięć.  
– W przyszłym roku nasza kolej – spojrzeli równocześnie na przechodzącą kobietę z wielkim, metalowym orłem na piersi.
– Nie mogę się doczekać.  
Po chwili z sekretariatu wyszła młoda dziewczyna.
– A państwo, na którą godzinę byli umówieni?
– My? Jeszcze nie teraz. Dopiero w przyszłym roku – podniósł prawą rękę Agaty pokazując dziewczynie piękny pierścionek zaręczynowy.
– Gratuluję. Czekamy na Jana i Aleksandrę.
– Są pod budynkiem. Oczekują przyjazdu swoich rodziców.
– Poinformuję panią kierownik – wróciła się do gabinetu.
Oboje nie spodziewali się, że ich pracownicy zawrą związek małżeński szybciej niż oni.
– Odważna decyzja z ich strony.
– Jestem pewna, że sobie poradzą. Skoro znają się tak krótko, że nie muszą testować tej więzi to widocznie odkładanie tej decyzji w czasie nie miało sensu.
– Kiedy damy im prezent?
– W restauracji?
– A czemu nie tutaj?
– Nie stresujmy ich. Niech to wszystko przypieczętują na dobre.

Piętnaście po dwunastej w towarzystwie rodziców zjawiła się młoda para. Oboje uśmiechnięci zerkali na Olka, jakby wdzięczni za to, że dzięki niemu ich drogi się zeszły i mogli zjawić się tutaj, aby oficjalnie potwierdzić swoje uczucie.
– Wyglądają niesamowicie – szepnęła Agata na ich widok.
– O, tak – westchnął Olek i posłał Jankowi pełne nadziei spojrzenie.
Oprócz nich w kameralnie urządzonym biurze byli tylko rodzice młodych i prawdopodobnie ktoś z rodzeństwa, bo pokrewieństwo dało się zauważyć na pierwszy rzut oka.
Stojąca na środku kobieta w średnim wieku z orłem na piersi sama była już mężatką, więc miała jakieś doświadczenie, gdyby przyszło jej udzielać rad młodej parze. Poprawiła włosy i lekkim chrząknięciem dała znak, że będzie zaczynać i trzeba się wyciszyć. Poprosiła, aby wszyscy wstali. Na sam początek przypomniała, po co zebrali się goście, potem przedstawiła cele małżeństwa i rodziny w życiu. Sama przysięga była chyba najbardziej wyczekiwanym momentem przez wszystkich. Rodzice Oli i Janka synchronicznie złapali się za ręce, jakby to oni przysięgali sobie wspólne życie zamiast ich dzieci. Błysk w oku Aleksandry nie uszedł uwadze Janka, który odpowiedział jej uśmiechem tak jednoznacznym, że wszyscy go zrozumieli. Jestem szczęśliwy mając obok siebie kogoś takiego jak ty. Lampki szampana poszły w górę. Olek tylko trącił kieliszki młodych, a potem Agaty i odstawił na bok. Dzisiaj to on prowadził i procenty nie dotyczyły go zupełnie. Łzy w oczach rodziców spowodowały wzruszenie w oczach pozostałych. Agata też miała wilgotne oczy, choć to nie był ich dzień.
– Piękna chwila – objęła Olka.
– Nasza też nadejdzie. Obiecuję, że to będzie piękny dzień.
– Nasza kolej – poprawiła sukienkę.
Podeszli do swoich pracowników.
– No cóż – westchnął Olek – Cieszę się, że możemy tutaj być. To wielki dzień dla was. Życzyłbym sobie i oczywiście wam, abyśmy dalej współpracowali na takim samym poziomie. Mam nadzieję, że nasza relacja, choć trochę przypomina to, co łączy was. Pełna uczciwość i wspólne dążenie do sukcesu, który jest nagrodą za wkładany trud. Wszystkiego najlepszego – uścisnął mocno dłoń Janka – A ty moja piękna – uśmiechnął się – Pilnuj tego gościa. To dobry chłopak i zasługujecie na siebie oboje.
– Jako szefowa, ale też wasza przyjaciółka przyłączam się do tego, co powiedział Olek. Jesteśmy wspaniałym zespołem i liczę, że nadal będziemy pracować nad rozwojem naszego klubu. Proszę – podała im brelok z kluczami.
– Co to? – zdziwił się Jaś.
– Początki młodego małżeństwa są trudne. Kupiliśmy mieszkanie na wynajem, ale możecie w nim mieszkać do momentu, aż nabędziecie coś własnego. Oczywiście bez czynszu dla nas. Płacicie rachunki, ale tak jakby rata kredytu was nie dotyczyła. Zamiast nam płacić zbierajcie na swoje lokum.
– Kurczę Olek – sapnął Jasiek – Nie wiem, co powiedzieć…
– Nie musisz nic mówić. Chcemy abyście zostali z nami na dłużej. Oczywiście nie możemy was do niczego zmusić i decyzja należy do was.
– Jasne, że zostajemy – ucieszyła się Ola – Mieć takich przełożonych, którzy dają ci mieszkanie to jak wygrać na loterii.
– No i muzyka gra. Teraz czas na zabawę.
– Zapraszamy.
– W takim razie za mną – Olek chwycił fotelik.  
Natalka znudzona ceremonią przycięła komara i nie miała zamiaru sobie przerywać. Na parkingu goście podzielili się na trzy samochody i pojechali do niewielkiego zajazdu na wylocie z Torunia w kierunku Lubicza.  

Właściciele niemalże natychmiast stanęli w progu starając się, chociaż w niewielkim stopniu stworzyć tradycyjny nastrój witając gości chlebem i solą.
– Witajcie młodzi – zaczęła blondynka – Małżeństwo to ważny etap na drodze każdej pary. Oby nigdy nie zabrakło wam chleba i żeby życie zawsze miało smak. Najlepsze życzenia od całego personelu.  
Ola i Jasiek grzecznie podziękowali i skonsumowali fragmenty pociętego pieczywa. Opłacony przez nich DJ zachęcił wszystkich do wzniesienia toastu za przyszłe życie młodej pary:  
„Są młodzi to fakt. To, że zdecydowali się na ślub podkreśla, że są dojrzali i chcą razem iść przez życie. Oby wam się wiodło! Proszę państwa kieliszki w górę. Niech żyją młodzi.”
Tym razem Olek wypił zawartość swojego kieliszka uprzednio trącając nim o szkło młodych. Był dumny, że swoim zagraniem skrzyżował ich drogi, ale nie spodziewał się, że pobiorą się tak szybko.
Pierwszy taniec w kłębach sztucznego dymu wyglądał jak w zwolnionym tempie. Przytuleni do siebie Ola i Jasiek sprawiali wrażenie, jakby znali się od wielu lat a ten pokaz był kolejną próbą przed tanecznymi zawodami. Po krótkim obiedzie goście zostali zaproszeni przez DJ–a do wspólnej zabawy. Grupa liczyła trzynaście osób i bez problemu wszyscy się zapoznali zanim podano deser. Kawa i ciasto w pokaźnej ilości zachęciły wszystkich do szerszego poznania, co nie był trudne, bo siedzieli przy trzech stolikach i nie trzeba było krzyczeć, by komuś coś powiedzieć. Spokojne zachowanie Natalki i spontaniczne reakcje na żarty pozostałych bawiły każdego. Wszyscy życzyli młodym dziecka tak spokojnego jak córka Agaty i Olka. Oboje zarumienieni na te propozycje zupełnie nie wiedzieli jak odpowiadać swoim gościom. Z opał ratował ich Olek tłumacząc, że są młodzi i mają jeszcze czas na dziecko. Najpierw powinni stworzyć ku temu warunki planując stabilną przyszłość będącą podstawą do założenia rodziny. Do samego końca zostali młodzi oraz ich przełożeni. Nie było potrzeby sprzątać, bo personel na bieżąco zabierał brudne naczynia. Kiedy Olek był zupełnie pewny, że alkohol z szampana wyparował wstał dając sygnał Agacie, że na nich również czas.
– Podrzucić was?
– Będziemy wdzięczni. Oczywiście, gdy nie będziemy problemem.
– Przyjechaliśmy razem, to wrócimy razem.
– Dzięki Olek – Janek lekko zawstydzony spojrzał na swoich przełożonych – W tak ważnym dniu taka gafa.
– Zdarza się. Chcecie podjechać do nowego mieszkania?
Jasiek zerknął na Olę.
– Chcesz?
– Jestem za.
Natalka wycieńczona zabawianiem gości spała jak kamień. I nawet nierówna droga na osiedle jej nie zbudziła. Obejrzenie mieszkania trwało ledwo kilkanaście minut, ale wrażenia były pozytywne i pokrywały się z tym, co obiecała właścicielka agencji. Pojechali do mieszkania Janka, gdzie obecnie pomieszkiwali.
– Jeszcze to – Olek podał im kopertę.
– Przecież tak wiele dla nas zrobiliście.
– Na dobry początek. Mam nadzieję, że w poniedziałek będziesz w pełni formy.
– Postaram się.
– Wejdziecie?
– Z chęcią, ale to wasz dzień. Nacieszcie się sobą – odmówiła Agata, bo sama była już zmęczona.
– Spokojnego wieczoru – powiedziała Ola i poszli na górę.
Aleks zapakował fotelik do auta.
– Taki młody i już wpakował się w małżeństwo.
– Przecież byłeś zachwycony.
– Jestem, ale małżeństwo to wiele obowiązków i więcej jest tych wspólnych.
– Nie chcesz się ze mną ożenić?
– Jasne, że chcę. Możemy podjechać do urzędu…
– Już zamknięte.
– Ale możemy w poniedziałek zaklepać termin. Jestem do twojej dyspozycji.
– Każdego dnia?
– O każdej godzinie – zamknął za nią drzwi i zajął miejsce za kierownicą.
– Chcesz to wszystko przyspieszyć? – zapytała autentycznie zdziwiona jego deklaracją.
– Jeżeli znajdzie się wolna sala i terminy nie widzę żadnych przeciwwskazań. Jestem gotowy.
– Zgrywasz się…
Objął ją za szyję i przyciągnął do siebie. Całował przez kilkanaście sekund.
– Jeszcze jakieś pytania? – wyszczerzył zęby.
– Żadnych.
Wcisnął start i z piskiem opon odjechali spod bloku pozostawiając czarny ślad na asfalcie.

Dodaj komentarz