Życie to ciągły trening cz.68

Życie to ciągły trening cz.68Z braku miejsc pod samym szpitalem musieli zostawić auto kilkaset metrów dalej. O tej porze nikt nawet nie łudził się, że będzie coś wolnego. Z nosidełkiem w lewej ręce i dłonią Agaty w prawej szedł dumny jak paw. I miał powód do tej dumy, bo w towarzystwie dwóch najbliższych mu osób nic nie mogło zakłócić jego wewnętrznego spokoju. Sam by tu nie przyjechał, ale ich obecność dodawała mu otuchy w znienawidzonym przez niego szpitalu. Wybrał numer Adama, by zapytać go o obecność siostry na oddziale. Według zapewnień przyjaciela miała znaleźć chwilę dla niego. Wjechali windą na oddział chirurgii, przeszli przez korytarz pod sam gabinet lekarski. Miał trochę obaw po tym, w jaki sposób zakończyła się jego wizyta poprzednim razem. Choć nie uważał, że zachował się źle to jakiś niepokój targał jego umysłem. Bał się wtedy tej konfrontacji sam na sam, ale z oczywistych powodów, jakie miał dziś ze sobą. Nie mógł pozwolić sobie nawet na odrobinę słabości wobec Agnieszki. Zapukał dwa razy. Drzwi otworzyła właśnie ona. Uśmiech, jaki pojawił się na jej twarzy mówił wszystko. Nie trzeba było się domyślać, dla kogo był.
– Cześć – rzucił ciepło.
– Witaj. Nie będę ukrywać, że trochę się zdenerwowałam po telefonie Adama.
– To nic poważnego, ale Agata nalegała.
– Zapraszam do czwórki.
Agata nie chciała wchodzić tłumacząc się niezbyt przyjemnym widokiem dla wzroku dziecka. Olek jednak przekonał ją skutecznie i w gabinecie znaleźli się wszyscy.  
Agnieszka z wielką precyzją cięła bandaż wąskimi nożyczkami nie powodując nawet grama bólu w ciele Aleksa.
– Wygląda nieźle. Rana oczyszczana prawidłowo.
Olek promiennie spojrzał na swoją narzeczoną uśmiechając się szczerze za to, że tak dobrze się nim zajmowała.
– Wymienimy te dwa szwy – chwyciła luźne nici zbyt mocno i Olek lekko podskoczył – Przepraszam – złapała go za ramię.
– Wszystko w porządku – poprawił się na kozetce.
– Mogę ci podać jakieś znieczulenie miejscowe, jeżeli chcesz?
– Nie ma takiej potrzeby.
– Na pewno?
Przytaknął głową i zacisnął mocno zęby w nadziei, że wytrzyma. Pierwszy wyszedł gładko, ale drugi trzymał jak diabli. Choć Agnieszka starała się jak mogła to tym razem Olek przekręcił się i szarpnięcie było dość bolesne. Ścisnął mocno dłoń siedzącej przy nim Agaty, a w jego oczach pojawiły się łzy.  
– Moja wina – wypuścił całe powietrze z płuc i otarł łzy.
– Moja też. Teraz będzie łatwiej, ale nie ruszaj się.
Wypuścił dłoń ukochanej, a ta położyła ją na wierzch jego ręki. Najgorsze było to, że nie bał się konfrontacji z pijakami, ale widok igły do szycia go przerażał. Zamknął oczy, aby nikt nie zobaczył łez gdyby te znów się pojawiły. Myślał o czymś przyjemnym, co w połączeniu z masażem pleców robionym przez Agatę pozwoliło mu wytrwać do końca mini zabiegu.
– Skończone – usłyszał dźwięk odkładanych na tacę narzędzi i otworzył oczy.
– Nawet nie bolało.
– Cieszę się – Agnieszka odstawiła tackę i sięgnęła po opatrunki.
To była chyba najlepsza część tej wizyty. Wrota bólu zostały zamknięte i zapieczętowane. Szwy miały rozpuścić się same i nie miał już ochoty tutaj wracać. Nie w roli pacjenta przynajmniej.
– Jest taka słodka – dziewczyna uśmiechnęła się szczerze na widok małej, rozpromienionej buźki ich córki.
– A jaka grzeczna – dodał Olek.
– Chyba po mamie – spojrzała na milczącą Agatę.
– Zapewne tak. Ojciec to niezłe ziółko. Lubi wdawać się w bójki.
– Jeżeli mogę coś dodać – spojrzała niepewnie na Olka – Nigdy nie widziałam, aby zaczynał bójkę, więc musiał mieć mocny powód do walki.
– Tak ten był poważny. Było minęło.
– Czy to wszystko pani doktor?
– Agnieszka – podała rękę Agacie.
– Agata.
Olek wydawał się nieco zaskoczony przebiegiem tej wizyty. Nie nalegał na poznawanie między sobą dziewczyn, bo uznał, że to nie jest najlepsza okazja. Jego przeczucie sugerowało mu nawet, że to nie jest etyczne zachowanie. I nie wiedział nawet skąd się wzięło to przekonanie.
– Ranę można przemywać jak dotychczas. Zmiana opatrunku dwa razy dziennie do końca tygodnia, potem wystarczy raz na dzień. Szwy powinny się rozpuścić za kilka dni.
– A co z moim treningiem?
– Nawet o tym nie myśl – Agata rzuciła mu groźne spojrzenie.
– Od zawsze taki byłeś. Uparty i konsekwentny. Czasami pod prąd bez patrzenia na konsekwencje. Tak. Agata ma rację. Żadnych treningów, co najmniej przez miesiąc.
– Ile? To będzie przecież katorga.
– Niestety.
– Szybko się regeneruję.
– Olek…
– Dobra, dobra. Będę musiał jakoś wytrzymać.
– Dacie sobie radę?
Agata skinęła głową chwytając nosidełko.
– Ja to wezmę – Olek złapał za fotelik.
– Przecież jesteś po zmianie szwów.
– Mówiłem, że szybko się regeneruję.
– Pani doktor… to znaczy Agnieszko. Proszę przywołać pacjenta do porządku – uśmiechnęła się do niej.
– Niestety nic nie poradzę na problemy rodzinne – odwzajemniła uśmiech wzruszając bezwładnie ramionami.
Olek szedł przodem stale coś mówiąc do córki, ale miał na oku dziewczyny. Kiedy się za nimi obracał szły pod rękę, śmiejąc się na widok jego ciekawości. Był zły, że nie słyszał, o czym rozmawiają. Dopiero w samochodzie spostrzegł się, że nie ma Agaty. Zamocował fotelik i usiadł obok córki.
– Gdzie ta mama? – spojrzał na Natalkę.
Wielkie, niebieskie oczy badały go od środka. Chciałby się dowiedzieć, co sobie myśli na jego temat, ale zaraz posłała mu uśmiech, jakby czytała w jego myślach.
– Nic z tego tato! – powiedział za nią.
Uśmiechnął się z tego, co sobie wyobraził i odchylił głowę do tyłu zamykając oczy na kilka dłuższych chwil. Ocknął się dopiero, gdy usłyszał zamykane drzwi. Rozejrzał się dookoła. Agata rozmawiała z jakimś facetem. Wyszedł ze środka i już wiedział gdzie są. Stali przed salonem BMW.
– Mogłaś mnie obudzić.
– Byłeś zmęczony i potrzebowałeś odpoczynku.
– Może coś do picia? – zaproponował młody handlowiec.
– Chętnie. Zaschło mi w gardle.
– W takim razie zapraszam do środka.
Chłód, jaki panował w salonie był miłym ukojeniem. Na korku przyniesionej przez chłopaka wody było wybite logo BMW. Etykieta też była przyozdobiona charakterystycznymi kolorami pakietu M.
– Dziękuję – Olek odkręcił butelkę i prawie jednym haustem opróżnił jej zawartość.
– Jeszcze jedną?
– Jeżeli można.
Stojące na biurku BMW X6M w skali 1:18 robiło wrażenie. Każdy szczegół był odwzorowany zgodnie z oryginałem i ten czerwony kolor lakieru, no palce lizać.  
– Gdzie można takie kupić?
– Nie można. To egzemplarz pokazowy. Proszę – chłopak podał Olkowi kolejną butelkę zimnej wody.
– Jaki byłby czas oczekiwania?
– Około miesiąca proszę pani.
– Strasznie długo – wtrącił się Olek chwytając model w ręce.
– Jest spore zapotrzebowanie. Proszę wybrać sobie opcje i zaznaczyć znacznikiem. Cena aktualizuje się na bieżąco.
Agata przejęła od chłopaka tablet z logiem jabłka i zaczęła przeglądać dostępne wyposażenie.
Olek z bliska oglądał miniaturę X6. Jako dzieciak zbierał różnego rodzaju modele aut. Po pożarze w domu dziecka przekazał swoją kolekcję znacznie młodszym dzieciom, aby miały się, czym bawić w nowym obiekcie. Płakał przez kilka nocy z tego powodu, ale rodzice kupili mu w nagrodę grę wideo, dzięki której prawie zapomniał o samochodach.  
– Podoba się?
– Tak. Wspaniale odwzorowany. Wybrałaś wszystko? – spojrzał w ekran.
– Chyba tak. Myślę, że wszystko, co niezbędne zaznaczyłam.
Chłopak przesłał plik do bazy i przerzucił się na laptopa. Przeskakiwał szybko po klawiaturze, ale jego twarz przybrała kolor purpury.
– Coś się stało?
– Czas oczekiwania będzie dłuższy ze względu na wybrany silnik i napęd xDrive.
– O ile?
– Co najmniej dwa tygodnie.
– No cóż – Olek wzruszył ramionami – Nie wiem kochanie czy jest sens czekać. Do Warszawy nie mamy za daleko. Tam jest więcej salonów.
– Proszę zaczekać – chłopak wyszedł z biura.
Agata spojrzała na Olka z rozbawieniem.
– Co chcesz ugrać?
– Ja? – spojrzał zdziwiony – Nic. Podoba mi się ten model.
– Mogę ci kupić taki w sklepie z zabawkami.
– Na pewno nie ten – postawił przed nią autko.
– Podobny?
– Chcę ten.
– Dzieciak.
– Kto?
– Przecież nie ja.
– I co z tego? Kupujemy drugie auto i chyba mamy prawo wymagać. My też chcemy przywiązać klientów do naszej marki. Zapewniamy dostęp do odżywek, do konsultacji. Chcemy, by nasi klienci odnawiali abonament.
– Postawiłeś go w trudnej sytuacji. Widziałeś, jaki spięty był?
– Właściciel jest nastawiony tylko na zysk. Chcę tylko, aby dawał tyle samo od siebie ile wpłaca nabywca auta.
Widok kartonowego opakowania i jego prawdopodobna zawartość utwierdziły Olka w przekonaniu, że warto trochę pomarudzić. Nie zawsze dostawał to, co chciał, ale w tym przypadku wygrał walkę z handlowcem.
– Proszę.
Miał w dłoniach model z biurka i po wadze opakowania domyślił się, że w kartonie czeka go równie miła niespodzianka. Uchylił wieko i wyjął chyba z pięć metrów bąbelkowej folii. Otworzył styropianową kostkę. W środku był dokładnie ten sam model, jakim przyjechali. Miniatura w kolorze long beach blue była jeszcze piękniejsza niż ta z biurka.
– Jest świetny. Złapał pan plusa. Myślę, że ma pan coś jeszcze dla nas.
– Olek – Agata spojrzała na niego nieco zła.
– Oczywiście. Przepraszam, ale nie wiedziałem, że nabyli państwo u nas te X6.
– W takim razie słucham.
– Auto będzie szybciej.  
– Już lepiej.
– Za trzy tygodnie będzie do odbioru.
– Myślałem, że będzie na jutro – Olek uśmiechnął się szyderczo – Może wytrzymamy…
– Klienci naszej marki posiadający auto, mają więcej przywilejów przy zakupie następnego. Skontaktuję się z państwem, gdy auto będzie gotowe.
– Oczywiście. Dziękujemy.
Facet odprowadził ich do auta i nie czekając, aż odjadą zdjął krawat i rozpiął dwa pierwsze guziki granatowej koszuli mokrej od potu.
– Jesteś okropny.
– Jaki? Niedosłyszałem kochanie.
– Słodki.
– Bardzo słodki.
– Oczywiście.
– A teraz moja ukochana opowie mi, o czym tak rozmawiała z panią doktor.
– Chciałbyś wiedzieć – roześmiała się i odjechali w kierunku Lawendowej.

1 komentarz

 
  • blondeme99

    Urocze, uwielbiam czytać o postawie Olka względem córeczki ;) Jest naprawdę świetnym ojcem ;) Biedny, miesiąc bez treningu, ale musi się zregenerować. Ktoś musi się opiekować dziewczynami ;) Brawo dla ciebie  :bravo: czekam na następną część ;)

    21 maj 2019

  • dreamer1897

    @blondeme99 Oby nie był zbyt stanowczy :rotfl: Musi się podporządkować jakiemuś rygorowi, ale czy będzie potrafił? Ma dla kogo żyć i musi się starać w tym co robi. Dziękuje za tak miłe słowa uznania. Kłaniam się :yahoo:  :bravo:

    25 maj 2019