Życie to ciągły trening cz.38

Życie to ciągły trening cz.38Kiedy się obudził nie było jej w łóżku. Przeciągnął się pochodząc do okna. Słońce było już prawie na środku nieba a termometr wskazywał niecałe trzydzieści stopni. Zapowiadał się dzień idealny na wycieczkę. Wciągnął klapki i w samych bokserkach zszedł na dół.  
W łazience paliło się światło i było słychać szum prysznica. Zapukał i zapytał:
– Wszystko w porządku?
– Chodź sprawdź – usłyszał.
– Z miłą chęcią – uchylił drzwi i zajrzał do środka.
Agata leżała w wannie pełnej piany.
– Widzę, że dobrze się bawisz. Nie będę przeszkadzał.
– Nigdy nie przeszkadzasz – uśmiechnęła się zalotnie.
– Wybierasz się do kościoła?
– A chcesz iść ze mną?
– Nie przepadam za tą instytucją. Zdążysz napić się kawy i zjeść śniadanie?
– Coś szybkiego zjem.
– Będzie gotowe jak wyjdziesz – zamknął drzwi, choć kusiła go niemiłosiernie.

Wyjął mleko z lodówki. Do dwóch miseczek nasypał płatków czekoladowych. Wstawił mleko na piec i wodę w czajniku elektrycznym. Przez chwilę zachwycał się zapachem świeżo otwartej kawy. Kosztowała sześćdziesiąt złotych za kilogram, co w jego przypadku było majątkiem. Nigdy nie pił tak drogiej kawy, kupował głównie rozpuszczalną. Kiedy ją wybierał widział znacznie droższe, ale wtedy zdał się na poradę innej, kupującej kobiety.
– Jak pięknie pachnie. To jakaś nowa kawa? – zapytała wycierając włosy w ręcznik.
– Tak. Kupiłem przy okazji.
– Co to?
Podniósł paczkę do góry, bo nie chciał się siłować z jej egzotyczną nazwą.
– Brzmi ciekawie – pociągnęła łyka z filiżanki.
– I jak?
– Całkiem pyszna. Przekonałeś mnie.
– Spodziewałam się większego śniadania, ale powinno starczyć w tą i z powrotem.
Sięgnął po koszyk z owocami i postawił przed nią.
– Witaminy dla dziewczyny. Proszę.
– Już lepiej.
Sięgnął do lodówki i wyjął tabliczkę Milki z herbatnikami.
– Znacznie lepiej – przyciągnęła go i pocałowała.
– Już jestem najedzona.
– Przecież nic nie zjadłaś.
– Twoja miłość daje mi znacznie więcej energii niż zwykłe jedzenie.
Zarumienił się dość ostro, bo nie przeszło to jej uwadze.
– Oho. Co za rumieńce.
– Bo twój komplement był jakby to powiedzieć…
– No, jaki?
– Romantyczny. Wywołujesz takie emocje, że nie da się ich ukryć.
Patrzyła na niego w ten magiczny sposób. Jej oczy lśniły a twarz zdobiona była szczerym, białym uśmiechem. Przygryzła wargę i popiła kolejny łyk kawy.
– Nie dość, że silny to jeszcze taki wrażliwy.
– No, co ja na to poradzę?
– Uwielbiam takie połączenia.
– Co? Myślałem, że twardziele i pakerzy muszą mieć twardy tyłek.
– Można mieć mięśnie jak skały, ale nie mając uczuć to tak jakbyś nie miał w sobie życia.
– Złote słowa. Jedz, bo się spóźnisz. Smacznego.
Zjadła porcję płatków, banana i rządek czekolady, po czym podziękowała i poszła na górę się ubrać.
Olek pozmywał i usiadł w fotelu. Wyjął smartfon i przeglądał miejsca, gdzie można pojechać nad wodę. Nawet nie wiedział, że tyle jest jezior w okolicy, w których można się kąpać.
– Wychodzę.
– Wyglądasz obłędnie. Czarny zwariuje, gdy cię zobaczy.
– Usiądę w dyskretnym miejscu.
Miała na sobie błękitne dżinsy, czarną bluzkę i kremowe szpilki.
– Jak ty pojedziesz samochodem?
– Idę piechotą.
– Uważaj na siebie.
– Jasne.

Odłożył telefon i zabrał się za małe sprzątanie. Odkurzył wszystkie dywany i pozmywał podłogi. Schody też ogarnął i wszystko pachniało płynem konwaliowym. Kiedy skończył był cały mokry, ale uznał, że warto było. Wypił szklankę pepsi i poszedł się wykąpać. Ogolony i całkiem świeży poszedł na górę sprawdzić pocztę. Odezwał się Stasiek informując go, że umówił się z rudą. Odpisał mu, że się cieszy z tego powodu, ale ma zachować się jak normalny facet a nie jak napalony goryl. Zamknął komputer i wrócił na dół. Włączył telewizor i zaczął oglądać film przyrodniczy o życiu na Sawannie. Nie przepadał za oglądaniem kotów zagryzających bezbronne gnu czy antylopy, ale w pełni rozumiał selekcję naturalną.  
Musiał przysnąć, bo nawet nie usłyszał, kiedy się zjawiła w domu. Obudziło go szuranie garnków. Zrzucił koc, jakim go przykryła i poszedł do kuchni.
– Jak czarny?
– Nie wiem. Pewnie mnie nie widział. Siedziałam na samym końcu.
– Słusznie. Jeszcze by zwątpił w swoje powołanie. Szczególnie, gdyby cię zobaczył. Krew zaczęłaby mu krążyć zupełnie gdzie indziej.
– Ale ty złośliwy jesteś.
– Wcale nie. Ślubowali czystość no nie?
– Pewnie tak.
– Więc powinni żyć jakby kobiet nie było.
– Ksiądz też człowiek.
– No też, ale ma pewne obowiązki i wyrzeczenia.
– Nieważne.
– Wyskoczymy gdzieś się wykąpać?
– A chcesz?
– Zadzwonię do Jasia. Może namówi Olkę i będziemy mieli komplet. Co ty na to?
– Nie jestem o nią zazdrosna, ale nie wiem czy po tym, co sobie wyobrażała wobec ciebie powinna z nami przebywać.
– Wczoraj zachowała się spoko. Może faktycznie byłem dla niej za stary?
Parsknęła śmiechem.
– Być może.
– To jak?
– Zadzwoń.
Wybrał numer młodego i w ciągu kilkunastu sekund namówił go na wyjazd.
– Jedzie z nami. Da znać czy Olka też będzie chciała.
– Gdzie pojedziemy?
– Myślałem o plaży w Chmielnikach. Recenzje w Google nawet dobre. Jedzenie też jest.
– Dobrze kojarzę, że to okolice Bydgoszczy?
– Przy trasie Bydgoszcz–Inowrocław.
– Jeszcze pamiętałam.
– Schowaj te garnki. Zjemy tam.
– Idę się spakować.
– Spakować?
– Krem, okulary i strój kąpielowy.
– No tak.
Swoje kąpielówki, ręcznik i klapki wrzucił do sportowej torby i postawił przy drzwiach.
– Jedziemy?
– No to w drogę. Mogę prowadzić?
Dała mu kluczyki i dokumenty. Zapakował dwie torby do bagażnika i pojechali po młodego na Reja.  

Przejazd przez miasto zajął im osiem minut, bo w niedziele mało ludzi bywało na toruńskich drogach.
Jasiek i Ola gawędzili swobodnie, kiedy zatrzymali się na przystanku.
– Cześć – przywitała się z nimi młoda.
– Jak po wczorajszym? Mocno bolą głowy? – uśmiechnął się Olek.
– Ja wymiotowałem – smutno dodał Jasio.
– Przesadziłeś. Myślałam, że twardy chłopak z ciebie.
– To przez Olka pani Agato. On sobie popijał bezalkoholowe.
– Ktoś musiał prowadzić.
– Ja tam czuje się w porządku a wypiłam tyle, co ty.
– Skąd pomysł na wyjazd?
– Uznałem, że ładna pogoda pozwala na kąpiel i trochę piasku.
– Ja się z miłą chęcią poopalam.
– A ty umiesz pływać Olek?
– Nie.
– Jak to?
– Nikt mnie nie nauczył.
– Ja cię nauczę – wyrwała się Ola.
– Jestem oporny na naukę pływania.
– Dam sobie radę. Nie takich uczyłam.
– Spokojnie. Jeszcze nie dojechaliśmy – tonowała ich zapędy Agata.
Zjechali z Poznańskiej do marketu gdzie kupili Pepsi i Laysy w różnych smakach. Zdecydowali, że raz od czasu do czasu można zgrzeszyć. Dystans pięćdziesięciu kilometrów pokonali w niecałą godzinę cały czas jadąc dziesiątką i zjeżdżając dokładnie na trasę Bydgoszcz– Inowrocław dojechali na plażę. Wjeżdżając na parking wyjął pięć dych.
– Przypilnuj go szczególnie. Jak będzie cały dostaniesz drugie tyle.
– Jasne.
Zaparkowali dość blisko plaży, bo akurat ktoś wyjeżdżał. Zabrali torby i poszli. Wrzucili po piątaku do kasy przy bramkach i weszli na plażę. Ludzi było dość sporo, ale dziewczyny nie miały problemu paradować w dość lekkich strojach kąpielowych. Rozłożyli ręczniki i zaczęli od użycia kremu z filtrem. O tak. To bardzo ważna sprawa w pełnym słońcu.
Olek pomógł Agacie i wzajemnie. Ola próbowała sama, ale Jasiek dokończył wmasowywanie kremu na jej plecach, za co mu podziękowała. Dziewczyny wybrały opalanie, więc chłopaki poszli się wykąpać. Siedzieli na pomoście i machali nogami stale zerkając na dziewczyny.  
– Fajna ta Ola. Nie zepsuj tego.
– Chciałbym, ale zbytnio sobie nie radzę.
– W czym problem?
– Nie bardzo wiem, o czym z nią rozmawiać.
– Jest licealistką. Zacznij od szkoły. Pytaj, co chciałaby robić w przyszłości, jakie studia planuje. Czy lubi podróże, co lubi robić w wolnym czasie.
– Czekaj. Pójdę po karteczkę.
– No, co ty. Daj spokój.  
Jasiek skoczył przecinając wodę rękami. Olek niestety nie powtórzył jego wyczynu.
– No dawaj do wody – dopingował go z dołu.
– Nie.
– Pękasz?
– Niestety – wzruszył ramionami.
– Idę na brzeg.
– Szerokiej drogi.
Siedząc na drewnianym pomoście rozglądał się na plażowiczów. Oczywiście najbardziej irytowali go pseudo pakerzy. Chodzili szeroko jakby mieli z dwa metry w barkach a faktycznie byli zalanymi tłuszczem prosiakami. Być może oni tego nie dostrzegali, ale z punktu widzenia drugiej osoby wyglądało to makabrycznie. Wśród żeńskiej części nie widział żadnej, idealnej sylwetki. Zdarzały się jakieś płaskie brzuchy, ale z oczywistych względów te dziewczyny miały więcej płaskości z przodu i z tyłu. Oczywiście to kwestia samooceny i odwagi by pokazywać się na plaży bez jakiejkolwiek tremy. Nikt nie jest idealny, ale potrzeba wielkiej odwagi by eksponować swoje ciało niekiedy zaniedbane tylko z własnej winy.
– Nad czym tak myślisz? – zaszła go od tyłu Agata.
– Co widzisz?
– Ludzi, wodę i piasek. A ty?
– Plażę, wodę i ogromną różnorodność.
– To znaczy?
– Wielu ludzi na własne życzenie zatraciło swoje zdrowie – wskazał gościa z brzuchem o wiele większym niż ten, z którym Mikołaj przeciska się przez komin.
– Nic na to nie poradzisz. Każdy decyduje za siebie.
– No tak. Boli mnie to, że ludzie nie zdają sobie sprawy, jakie czekają ich problemy w przyszłości.
– Może im dobrze z tym?
– Cukrzyca, insulinooporność, problemy z sercem czy stawami. Jak widzę tylu młodych jak na przykład tamten – wskazał chłopaka wyglądającego na ucznia podstawówki mającego sporo masy do dźwigania – To zastanawiam się czy on naprawdę chce brać leki do końca życia zaczynając już za kilka lat?
– Nie uratujesz wszystkich. Nie da się. Biznes farmaceutyczny musi się kręcić.
– Też kiedyś walczyłem z fast foodami. Oczywiście uznaję jedzenie kebabu od czasu do czasu, jako formę nagrody za ciężką pracę nad swoją sylwetką.
Opuścił się w dół palcami trzymając krawędź pomostu. Skoczył i zaraz się wynurzył.
– Złapiesz mnie? – patrzyła na niego z góry.
– Postaram się. Skacz – wyciągnął ręce i złapał ją zanurzając ramiona w wodzie.
– Ciężka jestem?
– Lekka jak piórko – uśmiechnął się na te słowa.
– Chyba się dogadują?
– Widocznie potrzeba było im czasu.
– Kiedy pierwszy raz przekroczyłem próg siłowni wyglądał mi na typowego nudziarza. Z czasem mocno go polubiłem. To mądry i ambitny chłopak. Będę trzymał kciuki za niego.
– Cieszę się, że się dogadujecie.
– Wiadomo, kiedy zaczynamy ten remont?
– Jutro mam otrzymać wstępny kosztorys.
– I ruszamy z kopyta. Już widzę te tłumy zimą jak będą chciały się przygotować na letni sezon.
– Nie wyrobisz się z obsługą.
– Młody przejmie część obowiązków. Wyślemy go na kurs trenera. Co ty na to?
– Nie mam nic przeciwko.  
– Idę się ogrzać.
– Ja też.
Wyszli z wody.
– Jak się podoba?
– Dużo tu pseudo pakerów – powiedział młody.
– Też to zauważyłeś?
– Ciężko nie zauważyć, gdy stanowią dość pokaźną grupę tutaj.
– Jak koguciki – wtrąciła się Ola.
– No, ale przyznaj. Lepszy mniej umięśniony, ale widoczny brzuch czy biceps czy gruby a nie widać rzeźby wcale?
– No jasne, że krata. To coś, co tylko świadczy o zawziętości właściciela.
– Co powie Agata?
– Mi wystarczysz ty – położyła mu rękę na sześciopaku.
– Kocham cię – przytulił ją i założył srebrne aviatory na oczy.
Młodzi poszli do wody. Zostali sami.

– Tyle jeszcze w życiu chciałbym zrobić.
– Na przykład?
– Spotkać się z jakimś człowiekiem sukcesu.
– Po co?
– Zapytać jak to jest być bogatym i nie musieć się martwić o jutro.
– A coś bardziej przyziemnego?
– Zostać tatą – powiedział to z wielkim entuzjazmem.
Nie widziała jego wzroku przez okulary, ale uśmiech odprężenia, jaki gościł na jego twarzy był jednoznaczny.
– Czyli jednak.
– Co?
– Chcesz założyć rodzinę.
– Zawsze chciałem.
Odwróciła się w jego kierunku i obdarowała całkiem niezłym pocałunkiem.
– Jeżeli będę dostawał takie za każde dziecko to nie mam nic przeciwko całej gromadce – roześmiał się i sięgnął po butelkę Pepsi.
– Mogę ci to zagwarantować.
– Ale całusy czy gromadkę?
– Poradzimy sobie z jednym i drugim.
Otworzył butelkę i dał się jej napić potem sam pociągnął kilka łyków. Wiedział, że bezcukrowa wcale nie jest zdrowsza niż słodzona normalnym cukrem.
Jako jedni z nielicznych zostali prawie do zamknięcia plaży. Ściemniało się coraz bardziej i choć się nie kąpali to siedzieli w towarzystwie świerszczy i granej przez nich melodii.
Przed wyjazdem razem z parkingowym obejrzeli auto z latarką w ręku i zgodnie z danym słowem dał mu pięć dych za specjalny nadzór. Podrzucili Olę na Rydgiera, młodego na Reja i po drodze kupili pizzę w jednym z najdłużej otwartych lokali. Zaparkował auto w garażu i dołączył do niej przed telewizor. Pizza parowała, film się zaczynał a wieczór był dopiero przed nimi.

2 komentarze

 
  • AuRoRa

    Olek poważnie myśli o przyszłości, oboje chcą być z Agatą szczęśliwi. Fajnie, że poruszyłeś temat zdrowia, czasem złe jedzenie i brak ruchu odbija się nie tylko na wyglądzie. Wieczorne dźwięki świerszczy,  słyszy się je w wyobraźni przy czytaniu :)

    11 sty 2019

  • dreamer1897

    @AuRoRa Musi się starać jeżeli nie chce jej stracić. Nic nie da się poradzić na to, że wrzucają wszędzie chemię a najwięcej do tych najtańszych produktów bo liczy się ilość a nie jakość a zdrowie konsumentów...kto się tym przejmuje?  
    Dzięki za wizytę i kolejne dobre słowo ;)

    13 sty 2019

  • blondeme99

    Plaża  :zakochany: teraz w te chłodne dni warto przypomnieć sobie wakacje i ciepełko  <3 Rozmowa o przyszłości bardzo zacieśniła ich związek ;) Gromadka dzieci  :yahoo: Olek byłby świetnym ojcem  :danss:

    27 wrz 2018

  • mydream2017

    @blondeme99 Jak brakuje słońca to człowiek marzy o krótkich spodenkach :rotfl:  
    Na pewne tematy zawsze nadchodzi czas...Może będzie się nadawał?

    28 wrz 2018

  • blondeme99

    @mydream2017 A jak jest gorąco to marzy o chłodzie ;) Oczywiście, że by się nadawał  :dancing:

    28 wrz 2018

  • mydream2017

    @blondeme99 Tak już jest, że lubimy to co nam pasuje. Przyszłość pokaże!

    30 wrz 2018