Życie to ciągły trening cz.41

Życie to ciągły trening cz.41W oknie kwiaciarni dostrzegł Beatę Górską, właścicielkę i znajomą jego rodziców. Postanowił, że skorzysta z okazji i zamieni z nią kilka słów.  
– Dzień dobry.
– Olek – kobieta uśmiechnęła się wyraźnie na jego widok – Dawno cię nie widziałam.
– Ostatnio, kiedy tu byłem zastałem kogoś innego.
– Tak. Zatrudniliśmy dziewczynę do pomocy. Napijesz się czegoś? Kawa czy herbata?
– Mam tylko kilka minut, bo Agata czeka z obiadem.
– To twoja żona?
– Jeszcze nie.
– Narzeczona?
– Też nie.
– Więc?
– To szefowa klubu, gdzie pracuję.
– Nie rozumiem.
– Pracuję w siłowni. Poznaliśmy się i jesteśmy razem.
– Czyli to twoja dziewczyna.
– Tak.
– Moje gratulacje. Obyś był szczęśliwy.
– Dziękuję.
– Jak się czujesz?
– Niedobrze. Ruszy kolejny proces.  
– Przecież wszystko było wyjaśnione.
– Pojawiły się inne osoby, które kupiły u niego auto. Też kogoś stracili. Tu chodzi o dużą kasę.
– Wiem, że żadne pieniądze nie wrócą życia twoim rodzicom, ale sprawiedliwość musi wygrać.
– Mówi pani jak mój prawnik – roześmiał się.
– Wiesz, że konkretny wyrok może ukrócić takie zabawy w okłamywanie klientów.
– Być może. Proponowali ugodę pół miliona euro…
– I co?
– Ja chciałem się zgodzić, ale reszta rodzin nie. Michał mnie namówił na udział w procesie.
– A ty nadal nie chcesz?
– Ile można wracać do tamtego dnia i opowiadać każdemu o tym, co widziałem?
– No tak – zasępiła się na chwilę – To, co napijesz się czegoś?
– Szklanka wody?
– Już przynoszę.
Postawiła butelkę lodowatej wody i dwie szklanki na stoliku. Olek nalał wody do obu i wypił zawartość swojej do połowy.
– Przygotuje pani dla mnie bukiet czerwonych róż?
– Dla Agaty?
– Tak.
– Daj mi chwilę.
Przychodził tu jeszcze, jako dziecko. Czasem z matką, czasem z ojcem. Kwiaty kupowali głównie na pogrzeby, choć czasem zdarzały się jakieś imieniny czy dzień babci albo dziadka. Wystrój nie zmienił się zupełnie wcale. Ściany nadal były obdrapane w miejscach, gdzie znajdowały się meble od czasu do czasu przestawiane jakby zmiana ich położenia wpływała na świeżość lokalu. Wiszący na suficie żyrandol ze śmigłem robiący za wiatrak nadal działał, kiedy go włączył.  
– Wszystko po staremu – powiedział do siebie dziwiąc się, że kwiaciarnia nadal na siebie zarabia.
– Proszę – przyniosła bukiet róż.
Miały krwisty kolor, ale pachniały tak mocno, że czuł je z odległości ponad pięciu metrów.
– Są piękne.
– Cieszę się, że ci się spodobają. Agata też powinna być zachwycona.
– Będzie na pewno. Mogę o coś zapytać?
Spojrzała na niego poprawiając okulary.
– Przychodziłem tu jeszcze z rodzicami. Niewiele się zmieniło a kwiaciarnia nadal istnieje. A jak to wygląda z biznesowego punktu widzenia?
– Na wszystko wystarcza. Planujemy nawet otworzyć kolejny punkt z dostawą pod adres.
– Tak?
– Mamy kilku stałych klientów. Trzy zakłady pogrzebowe również. Kupują u nas kwiaty nawet urzędy i kilka firm. Jakoś się kręci.
Rozejrzał się jeszcze raz wokół.
– Nie chcieliśmy zamykać kwiaciarni na dłużej, dlatego odkładamy ten remont. Nie możemy jednak odkładać tego w nieskończoność.
– Wiecie to najlepiej. Ile płacę?
– Dla ciebie gratis.
– Chciałbym dorzucić cegiełkę na remont.
– No dobrze niech będzie koszt kwiatów. Wykonanie dla twojego szczęścia masz gratis
– Będzie dobrze? – położył pięćdziesiąt złotych.
– Za dużo mój drogi.
– Ma pani za dobre serce – uśmiechnął się – A jak się czuje pan Marek?
– Siedzi w domu. Problemy z kręgosłupem.
– Proszę go pozdrowić ode mnie.
– Pozdrowię go na pewno. Powodzenia przy wręczaniu bukietu.
– Przyda się – wyszedł rozglądając się wokół.
Kompletnie nie znał się na alkoholu. Nie chciał kupować wina do obiadu, bo nawet nie wiedział, co będzie. Wybrał kilka owoców, jakieś jogurty i czteropak pepsi. Widział pod monopolowym pojazd straży miejskiej. Podnosili z ziemi dresa, z którym miał starcie jakiś czas temu. Widok zalanego człowieka w tym wieku był przykry i kompletnie nie miał pojęcia jak można się tak upić bez powodu.

Uchylił drzwi i poczuł wspaniały zapach obiadu. Muzyka spokojna, ale grała po cichu.  
– Już jestem.
Nie odezwała się, bo układała jedzenie na stole w salonie.
– W samą porę – pocałowała go w policzek.
– Czy ja o czymś zapomniałem?
– Nie. Idź umyć ręce.
Wykonał polecenie bez zastanowienia, odświeżył się wodą toaletową i wrócił do kuchni.
– To dla ciebie. Jesteś najwspanialszą kobietą na świecie.
– Jakie one są piękne a jak pachną. Kocham cię – pocałowała go stając na palcach a ich pocałunek trwał kilkanaście sekund.
– Pomóc ci w czymś?
– Wszystko gotowe. Możemy jeść.
Przeszli do salonu i jak w restauracji zasunął za nią krzesło. Nałożył sobie batatów i pieczeni wołowej. Sięgnął po widelec, ale chwycił coś innego. Wyglądało jak długopis, ale miało dwa okienka. Kwadratowe i okrągłe. W obu znajdowały się czerwone kreski. Przez chwilę wpatrywał się w przedmiot.
– Czy my będziemy… – spojrzał na nią.
Jej rozpromieniona buzia i piękny, biały uśmiech potwierdziły jego przeczucia.
Zerwał się na nogi.
– Wspaniała wiadomość. Będę ojcem. Tak! Kocham cię!
Podniósł ją do góry i całował ze szczęścia.
– Kiedy idziemy na zakupy? Trzeba coś kupić naszemu dziecku – nie mógł przestać mówić z wrażenia.
Była dumna z jego reakcji. Nie przestawała się uśmiechać. Czuł przyspieszone bicie jej serca, kiedy się do niej tulił.  
– Obiad.
– Już – znów zasunął za nią krzesło – Będę tatą – wykrzyknął tak, aby wszyscy usłyszeli.
– Jestem taka szczęśliwa.
– Ja…nadal nie mogę w to uwierzyć.
– Mogę cię uszczypnąć jak chcesz.
– Nie trzeba. Czuję to – podniósł test ciążowy do góry.
– Później zadzwonię do rodziców.
– Po co? Możemy ich odwiedzić.
– A chcesz?
– Taką informację powinnaś przekazać osobiście.
– Świetnie. Myślałeś o samochodzie?
– Zadzwonię do Adama.
– Najpierw zjedz.
– Jasne – zabrał się za jedzenie.
Kiedy skończył zaprowadził ją do salonu na kanapę.
– Ja zmywam a ty musisz odpocząć.
– Olek. Przecież zmywanie nie zagrozi dziecku.
– Wolę chuchać na zimne.
– Myślisz, że dasz radę przez dziewięć miesięcy?
– Tylko tyle? – roześmiał się na cały głos.
– A po schodach do góry też będziesz mnie nosił?
– Jak będzie trzeba…
– A masaż?
– Teraz czy jak pozmywam?
– Nie jestem księżniczką…
– Ale jesteś już mamą.
– Gdzie ty się ukrywałeś przez tyle czasu?
– Tu i tam. Biorę się za pracę.
Uśmiechnęła się szeroko i włączyła telewizor.
Zmywając stale zerkał na leżący obok test. Oczami wyobraźni widział w nim ich dziecko, więc nie przestawał się do niego uśmiechać.
– Idę zadzwonić.
– Pamiętaj o masażu…
– Jasne.
Pobiegł na górę i wybrał numer Adama. Odebrał dopiero za drugim razem.
– Sorry, ale mam spotkanie.
– Zadzwonię później.
– Coś ważnego?
– Prawie.
– Zadzwonisz za pięć minut?
– Jasne.
Zszedł na dół i usiadł obok niej.
– Już pogadałeś?
– Ma spotkanie. Zadzwonię później.
– Czuję się taki naładowany, że zrobiłbym jeszcze dwa treningi.
– Obyś miał tyle energii, aby się z nim bawić. Byłeś zobaczyć ekipę?
– Zapomniałem. Zadzwonię do Jasia by zdał relację.
– Daruj sobie. Zostały poprawki i odbiór prac.
– Skąd wiesz?
– Dostałam zdjęcia od Krzysztofa.
– Miałaś się nie przemęczać.
Spojrzała na niego błagająco.
– Jestem chyba zbyt przewrażliwiony.
– Lepiej niż miałbyś znikać z domu…
– Nie ma mowy.
– Zobaczymy, gdy znudzi ci się podawanie mi ogórków z nutellą.
– No, co ty?
– Moje znajome miały takie smaki.
– Od czego to zależy?
– Od wszystkiego. Od humoru, płci dziecka a nawet pogody.
– O boże…
– Co?
– Będzie trzeba zrobić niezłe zapasy jakbyś dostała nagłego ataku głodu w nocy…
– Sporo bezdomnych kotów i psów się kręci po okolicy – roześmiała się.
– Zrobiłabyś to?– zapytał całkiem poważnie.
– Być może – nie przestawała się śmiać.
– Jestem przyjacielem zwierząt jakby, co…
– To dobrze.
– Nie będę ci przygotowywał psa w sosie pomidorowym czy nadziewanego jabłkiem kota.
Oboje wybuchli gromkim śmiechem.
– Wystarczy udko z labradora.
– To nie jest śmieszne…
– Sądzisz, że byłabym zdolna do takich rzeczy?
– Widziałem, co zombie potrafi zrobić.
– Za dużo filmów oglądasz.
– Niektóre potrafią uczyć pewnych rzeczy. Masz czosnek?
– Daj spokój.
– No, co?
– I co podszedłbyś do zombie i machał przed nim główką czosnku wypowiadając zaklęcia?
– Być może.
– A czosnek czasem nie jest na wampiry?
– Nieważne.
– Ważne, bo mógłbyś zginąć stosując niewłaściwą broń.
Położył głowę na jej brzuchu. Choć wiedział, że ono dopiero się formuje i nie ma jeszcze serca to chciał być jak najbliżej już od samego początku. Agata głaskała jego włosy słuchając propozycji, co do imienia.  
– Przyjdzie jeszcze na to czas. Odpocznij.
I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zasnął niczym niemowlę, które wkrótce miało się pojawić w ich domu.

3 komentarze

 
  • AuRoRa

    Niespodzianka i to jaka :) Olek wychodzi z siebie z radości, Agata również, chociaż tak nie biega ;) Fajny odcinek , bardzo pozytywny, rodzina będzie zachwycona, w końcu rodzina się powiększy .

    22 sty 2019

  • dreamer1897

    @AuRoRa Życie potrafi zaskakiwać, czasem nawet pozytywnie. Być może osiągają to nad czym pracowali od początku tego związku? Okaże się w przyszłości. Pozdrawiam :)

    26 sty 2019

  • Zakochana22

    Cudowna wiadomość! Będą rodzicami! Oby się sprawdzili w tej roli bo ich miłość jest niesamowita. Agata, Olek i dziecko. Hurrra! Emocje Olka i jego reakcja doskonałe. Uwielbiam tą opowieść :yahoo:  :zakochany:  <3

    26 paź 2018

  • mydream2017

    @Zakochana22 I na nich przyszedł czas. Dziękuje za tak miłe słowa. Pozdrawiam serdecznie :dancing:

    26 paź 2018

  • blondeme99

    Tak! Tak! Tak! Cieszę się razem z nimi :) To świetna wiadomość i do  tego ta radość Olka  :zakochany: Będzie dobrym ojcem, wiem to i Agata również  :dancing: Tak czekałam na tą wiadomość  :zakochany:

    18 paź 2018

  • mydream2017

    @blondeme99 W końcu marzenie o rodzinie zaczyna się spełniać. Powinni być dobrymi rodzicami bo przyszłość niemrawo ale zmierza ku dobremu. To musiało się potwierdzić i cieszę się, że ta informacja spotkała się z tak wspaniałym przyjęciem z Twojej strony. To jest dopiero pozytywna energia płynąca z Twoich komentarzy! Dziękuje :przytul:

    18 paź 2018

  • blondeme99

    @mydream2017 Uwielbiam dzieci, więc wieść o nich w opowiadaniach działa lepiej niż kawa ;)

    18 paź 2018

  • mydream2017

    @blondeme99 Miło słyszeć, że lubisz dzieci bo mieć dzieci to jedno z najfajniejszych doświadczeń życiowych dla rodziców. :yahoo:

    20 paź 2018

  • blondeme99

    @mydream2017 I najbardziej odpowiedzialnym :)

    20 paź 2018

  • mydream2017

    @blondeme99 Dokładnie. Musiało ulecieć mi z głowy ale dobrze, że czuwasz :bravo:

    21 paź 2018

  • blondeme99

    @mydream2017 Czuwam jak harcerz  :lol2:

    21 paź 2018

  • mydream2017

    @blondeme99 Czuwaj!

    25 paź 2018