-Lubię takie poranki - powiedział Kamil - Taki relaks przed pracą.
-Każdego dnia robisz coś podejrzanego? - spojrzałem na kumpla.
- Nie ale jak już to lubię sobie tak z rana odpocząć. Jak normalny człowiek z rana wypić kawę.
Uśmiechnęliśmy się do siebie.
Wypiłem trochę kawy i zapytałem " To co dzisiaj robimy?”
-Nie powiem ci bo uciekniesz - syknął. Kawa była jeszcze gorąca.
Ja zamilkłem na chwilę próbując wymyślić jakie to ważne i nietypowe a jednocześnie straszne zadanie dzisiaj mi przypadnie. Może warto dać nogi za pas…
-Nawet o tym nie myśl - Kamil z poważną mina patrzył na mnie. Siedziałem nachylony nad stolikiem z rekami na kolanach.
Po chwili jego usta pokazały uśmiech.
-Weź - zaśmiałem się i walnąłem go szarą poduszką która leżała obok na kanapie.
-Spadaj! - Śmiejąc się zabrał mi poduszkę i odłożył na lewy róg kanapy.
-Gramy? - zapytał wskazując głową na konsolę i stos gier pod telewizorem.
- Czemu nie - Kamil wstał i zabrał ze stolika dwa pady włączając przy tym konsolę.
Usiadł na kanapie i podał mi jednego. Zaciekawiło mnie w co będziemy grać.
Zapowiadało się ciekawe popołudnie. Na telewizorze pojawiło się logo Nba 2k13.
-Moja ulubiona gra - powiedziałem już rozgrzewając ręce przed meczem.
-Wiem - Kamil uśmiechnął się do mnie.
Zagraliśmy jeden mecz, po którym poszedłem odstawić puste już kubki do zlewu. Ale nie mogłem się powstrzymać przed kolejną grą. Wróciłem na sofę i dałem wycisk Kamilowi.
Potem zagraliśmy następny mecz… i jeszcze jeden… Graliśmy do godziny 15. Wtedy na telefon kolegi przyszedł sms. Byliśmy w połowie meczu, ja cieszyłem się z fajnego popołudnia aż tu nagle Kamil wcisnął pauzę i przestał się śmiać. Odczytał wiadomość po czym spojrzał na mnie mówiąc "Już czas”.
-Na co czas? - zapytałem myśląc że zaraz wrócimy do gry.
Kamil wstał, odłożył pada na stolik i przechodząc koło mnie klepnął mnie w ramię.
-Wstawaj, czas do pracy.
Spojrzałem jak Kamil idzie w stronę drzwi i wstałem. Poszedłem za nim. Otworzyłem drzwi do przedsionka kiedy Kamil już otworzył wejściowe.
Domyślałem się że to Daniel i Grzesiek przyjechali. Kamil wyszedł, ja za nim.
Stanąłem na schodach i przyglądałem się scenie. Przed naszym domem stanął granatowy Ford Mondeo z 93 roku. Za kierownicą siedział jakiś facet którego nie znałem. Kamil z Grześkiem stali przy bagażniku. Michał dopiero wysiadał z auta.
Przystanął kładąc ręce na klapie.
-Gotowi? Mieliśmy z nim szarpaninę więc…
-Otwieraj to! - krzyknął Kamil.
Stałem na tych schodach myśląc " O co tu chodzi?”. Czekałem na rozwój wydarzeń patrząc na zniecierpliwionego Kamila.
2 komentarze
Fatim
kurcze, pisze dłuższe, bo tak to spoko jest.
xxv
next please..