Biegnąc w stronę dziury, całkiem zapomnieliśmy o leżącym tam trupie. Kamil zastanawiał się tylko Jak daleko są te skurwysyny i skąd się tu wzięły?
Przepchnęliśmy się na zewnątrz i widok dostrzeżony na horyzoncie nas sparaliżował.
Widniała tam łuna niebieskiego światła. Jakby jechało ku nam stado radiowozów.
Ożyliśmy, i jak na strzał z pistoletu podczas wyścigów koni wskoczyliśmy do naszego auta.
- To kurwa mamy problem... – Kamil myślał na głos. Zdenerwowanie było słychać w jego głosie.
Jak stąd wyjechać? Na pewno nie ulicą którą tu przyjechaliśmy. Ale to jedyna droga ucieczki.
- Ja pierdole... - Kamil stukał przedramieniem w kierownicę starając się wymyślić drogę ucieczki. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z jednego: STOIMY. Oni się zbliżają, a my stoimy i myślimy. Atmosfera robiła się coraz bardziej piekielna.
- Kurwa, no nie ma opcji! – Kamil i jego odpowiedzi na pytania zadawane w głowie – to były jedyne słyszalne dźwięki które odwracały naszą uwagę od świateł policyjnych samochodów.
Błądził przez kilka sekund po placu, objechał budynek... Wszyscy pogodziliśmy się że to koniec... Że Gingo nawalił i jednak nie przyjedzie do nas... i że skończymy z 25letnim wyrokiem za zabójstwo.
Nagle poziom adrenaliny w Kamila organizmie podskoczył. Po chwili również w naszych.
- Pierdolić to! – wydarł się i wjechał w glinę której było pełno w całej okolicy. Nie na asfalt czy beton tylko w nierówną glinę. Auto trzęsło sie.
Kamil za wszelką cene chciał nas stąd wydostać. Nawet kosztem swojego samochodu.
Rył, trząsł i wciskał coraz więcej gazu byle tylko oddalić się od tego pieprzonego magazynu. My trzej staraliśmy się uspokoić a Kamil myślał za nas wszystkich.
Spojrzałem w tył. Za niewielkim pagórkiem dojrzałem już kilka aut zgromadzonych na podwórzu.
Kamil zgasił wszystkie światła, nawet te wewnątrz i powoli... bardzo powoli żeby silnik nie hałasował, posuwał się dalej po grząskim podłożu. Przed nami widniało jakieś pole, za nami wzgórze które, mam nadzieję, skutecznie chowało Range Rovera od wzroku policjantów.
- Ja pierdole... Ja pierdole...Panie Boże Wybacz mi... – usłyszałem szept obok mnie. To Grzesiek.
Skulony, ze złożonymi rękami, mrużąc oczy modlił się cicho. Nie wiem czy Bóg to słyszał ale wszyscy w aucie napewno.
- Już nam pomógł, podziękuj za ten pagórek – odezwał się Kamil. Już trochę ochłonął. Wysoka trawa ocierała się o samochód.
- I za szalony pomysł Kamila – usłyszałem Dana.
- Ty módl się żeby auto było całe – zaśmiał się kierowca.
Nagle, w samochodzie zrobiło się jakoś cieplej. Strach ustąpił, atmosfera się rozluźniła. Byliśmy już daleko... ale chyba niewystarczająco skoro wszyscy co jakiś czas oglądali się w tył.
Niebieskie światła widoczne były nadal, ale mieliśmy nadzieję że już tam zostaną. Że żadna samotna suka, lub ich grupa nie zajedzie nam drogi w szczerym polu.
- Ja pierdole, co to było... – Daniel, dopiero teraz puściły mu emocje i zaczął myśleć jak Kamil. Czyli kurwiać na wszystkie strony.
- Skąd te pizdy się tam wzięły? Przecież cała jebana kolumbryna psów nie jeździ co wieczór po pustkowiach szukając pierdolonych zbirów!
- Nie jeździ, tu masz rację... – powiedział Kamil spokojnie. Twarz Daniela była czerwona i chłopak w środku płonął.
- To co kurwa tam robili?! – gorączkował się dalej młodszy z braci.
- Nie wiem, zamknij się – Kam... spojrzał na brata. Bez wyrazu, mówiąc w duszy "Ogarnij sie”.
12 komentarze
EdD
Dzisiaj bdzie ale krótkie
becia.
I co?
EdD
Na tygodniu jak dam rade
becia.
To kiedy.? tylko nie mów że w piątek
EdD
Sory ale nie dałem rady. Siły nie mam na nic kompletnie. Mam w zeszycie ale przepisywac mi sie nie chce
Paweł
Gdzie ten odcinek?
becia.
Kiedy będzie.?
Paweł
No i gdzie ten odcinek?
becia.
A nie możesz wcześniej.? Albo wstaw dwa proszę.
EdD
Miałem zawalony tydzień ;/ Ale w ten piątek będzie
Paweł
Czemu nie ma odcinka? :(
becia.
Lubię to.!