-Dzięki - wyszeptałem sam nie wiem do kogo.
-Nie ma za co - usłyszałem głos Kamila. Spojrzałem, stał w drzwiach do salonu i uśmiechał się. Spojrzał w lustro i podszedł do mnie.
-Zadowolony? - Był ode mnie wyższy. Ja mam 1, 57m a on chyba 1, 80… Spojrzał na mnie z góry.
-Tak, jasne - uśmiechnąłem się.
A gdzie te dwa durnie?
-Koło samochodu, omawiają jakieś sprawy osobiste - Podszedłem do drzwi po mojej lewej i zrobiłem cudzysłów palcami.
-U nas nie ma czegoś takiego jak sprawy osobiste - Kamil przybrał poważny wyraz twarzy - Zaraz wracam - Wyszedł na dwór..
Wzruszyłem ramionami. W sumie, co mnie obchodzą ich sprzeczki? Chociaż… teraz i ja jestem częścią tej ekipy więc raczej powinny mnie obchodzić. Dopóki nic się nie dzieje nie będę wtrącał nosa w ich awantury. Otworzyłem drzwi i wszedłem do salonu.
Był to duży, wyłożony panelami z jasnego drewna pokój. Pomalowane na biało ściany zdobiły granatowe listwy przy podłodze i miejscami pozawieszane obrazki. Głównie widoczki.
Po mojej prawej była duża wnęka w której mieściła się nowocześnie urządzona kuchnia. Białe szafki, czarna kuchenka i srebrna lodówka stanowiły wyposażenie. Na środku stała wyspa kuchenna z grafitowym blatem. Oświetlona była dwoma podłużnymi, metalowymi żyrandolami z trzema żarówkami Led. Na jednym z blatów pod ściana stały czajnik, ekspres do kawy i srebrna mikrofalówka. Obok były pojemniki z przyprawami i makaronem.
Spojrzałem w lewo. W ścianie oddalonej ode mnie dwa metry była winda a parę metrów alej drzwi. Otworzyłem je, znajdowała się tam łazienka. Na podłodze były czarne płytki a na ścianach położono jasno niebieskie. W łazience była duża wanna, umywalka, wisząca, plastikowa szafka na przybory kosmetyczne i sedes.
Zamknąłem drzwi i stanąłem przodem do dużej, skórzanej kanapy która mieściła z 15 osób. Ogromny mebel stanowił centralną część salonu. Na ścianie przed nią wisiał dużych rozmiarów telewizor. Pod nim były szafeczki na płyty z filmami i muzyką, a na podłodze stały dwie konsole.
-Musza mieć kasę - pomyślałem. W końcu są gangsterami, na pewno maja dużo pieniędzy.
Na lewo od kanapy, na oddalonej od niej ścianie były dwa duże okna między którymi znalazłem drzwi na taras. Jednak zanim je otworzyłem spojrzałem na lewo, ponieważ były tam drzwi garażowe.
Zdziwił mnie dom w stylu modern w środku lasu ale pierwszy raz widziałem też takie drzwi w domu. Szerokie, z czerwonej blachy mogły być otworzone tylko kodem którego nie znałem. Zostawiłem w spokoju elektroniczny zamek i spojrzałem na prawo od drzwi balkonowych gdzie było boisko do kosza.
-Nie no… - Wpadłem w zachwyt - Oni są cholernie bogaci - Z otwartymi z zachwytu i szczęścia ustami chodziłem po parkiecie. Na białych ścianach gdzie niegdzie odpryskiwała farba, pewnie po za mocnych uderzeniach piłką.
Przeszedłem przez cały pokój i na końcu znalazłem małą, wyłożona granatową wykładzina dywanową siłownie. Było tam lustro, skład piłek do kosza, bieżnia, ławeczka do podnoszenia ciężarów i duży Atlas..
Wróciłem do salonu myśląc co jeszcze przyjdzie mi zobaczyć.
Padłem na kanapę. Leżąc na brzuchu gapiłem się na palmę stojąca w doniczce przy wejściu do kuchni. Jeśli ja tu mieszkam…
-Jestem najszczęśliwszym chłopakiem na świecie - zmrużyłem oczy i przypomniałem sobie moje stare życie. Wieczory spędzone na huśtawce przed domem, nocne przejażdżki rowerem… teraz to wszystko znikło na zawsze. Nie żałuje. Fakt, tęsknie za rodziną. Jest możliwość ze już ich nie obaczę… ale mam nadzieję że uda mi się wynieść z nowego życia jak najwięcej korzyści.
Wstałem z kanapy. Zapomniałem że nie byłem jeszcze na tyłach domu. Otworzyłem drzwi balkonowe i znowu znalazłem się w raju. Na drewnianym tarasie z ciemnego drewna było 6 leżaków i basen.
-Kurde… - Patrzyłem na porośnięte trawą podwórko sąsiadujące z tarasem. Był tam też kawałek wylany betonem gdzie leżały trzy deskorolki. Obok nich stał kosz do gry. Walała się tam też piłka.
-Ha! - powiedziałem głośno z wielkim uśmiechem na twarzy. Spojrzałem w słońce które już mi nie przeszkadzało. Niebo dalej było bezchmurne, słońce oświetlało pomost na końcu podwórka. Właśnie się dowiedziałem że mieszkamy nad jeziorem.
Szedłem po trawie w kierunku pomostu. Dzień był dość piękny, aby zacząć nowe życie. Cały czas się uśmiechałem sam do siebie.
Wstąpiłem na drewnianą ścieżkę prowadząca do pomostu. Doszedłem do końca słuchając moich butów uderzających o drewno. Rozejrzałem się w lewo i w prawo podziwiając małe, lecz urocze jeziorko.
Woda falowała lekko. Patrzyłem w nią, czując jakbym odpływał razem z tym pomostem.
Na drugim brzegu jeziora widać było tylko sosny. Las był duży, co zdążyłem cenić po czasie spędzonym w samochodzie. Gdybym chciał stąd uciec mógłbym zabłądzić, nie jestem tak głupi żeby uciekać drogą gdzie mogliby mnie zabić bez problemu.
-Co? - zapytałem sam siebie krzywiąc się. Sam nie wiedziałem czy myśleć u ucieczce. Przecież nawet nie wiem gdzie jestem, poza tym to miejsce mi się podoba. Trochę mnie podoba mi się cel mojego pobytu tutaj i ludzie z którymi tu jestem.
Ja nie strzelałem aby dostać się do armii. Nie hakerowałem aby wykradać duże sumy. Nie kradłem żeby stać się milionerem. Ja to robiłem dla zabawy i z czystej konieczności kiedy nie było pieniędzy czy piwa. Nie po to aby zostać gangsterem. Chociaż… sam nie wierzyłem w to co mówię ale trochę mnie to pociągało.
Dodaj komentarz