Dom - 46

Dom - 46Stałem oparty o bieżnię.
-Młody, dzisiaj mamy środę. A środa to nasz dzień na treningi - powiedział Kamil stojąc naprzeciwko mnie.
Teraz zobaczyłem że wszyscy mają dobrze rozwinięty abs. Prawie wszyscy raczej…
Zdjąłem koszulkę i rzuciłem na podłogę. Potem spojrzałem na Kamila.
-Też będziesz taki miał, uwierz mi - Kamil uśmiechnął się widząc że gapię się na jego brzuch.
Mój nie był gruby ale też nie był umięśniony.
-Dobra, gleba ludzie - Powiedział i padł do pozycji robienia pompek.
-Wolniejsze tempo, dajmy mu nadążyć - Czekał aż ja też będę gotowy - Jedziemy!
I tak się zaczęło. Doszliśmy do 61 pompki a Kamil już spojrzał an dyszącego mnie.
- Nie mów że wymiękasz, dopiero zaczynamy - Ja spojrzałem na niego. Moje mięśnie były zmęczone a on jakby w ogóle się nie przemęczał.
-Kondycji nie masz - powiedział Daniel który był obok mnie.
-Chyba - uśmiechnąłem się lekko.
Docierpiałem do 110 pompki. Ale wtedy już byłem na granicy.
- Kamil litości - powiedziałem. Naprawdę nie dawałem już rady
- Ja nie znam tego słowa - zaśmiał się.
Miałem dosyć. Oparłem się o lusterko. Parowało trochę od mojej gorącej skóry.
Ej, co jest? - Kamil zarządził pauzę. Stanął nade mną i czekał aż cos powiem.
-Daj odpocząć - dyszałem przez usta.
-Masz 5 sekund żeby przyjąć pozycje.
Nawet się nie ruszyłem.
- Nie dam rady, sory - Dla niego to żadne usprawiedliwienie.
-Chcesz wrócić na łańcuchy? - zapytał trzymając ręce na bokach.
-Proszę, Kam.
- Już na glebę - powiedział groźnie i pokazał mi podłogę.
Miałem jakieś pół minuty przerwy. Mięsnie trochę odpoczęły a wiedziałem że Kamil nie odpuści. Wróciłem do ćwiczeń.
- Żeby mi to było ostatni raz - powiedział wracając na swoje miejsce.
Kiedy już robiliśmy dalej pompki Daniel spojrzał na mnie i z dezaprobatą pokręcił głową.
Po 220 pompkach zajęliśmy 4 bieżnie które były w pokoju. Nawet nie musiałem mówić że padam, wszyscy to widzieli i się z tego śmiali. Nie myślałem też o przerwie, nie chciałem wracać do piwnicy.
Biegliśmy przez pół godziny. Nogi odmawiały posłuszeństwa i myślałem że zemdleje ale starałem się dotrzymywać tempa chłopakom. Chce być jak oni, musze ćwiczyć jak oni. Po tym wykonaliśmy jeszczę kilka ćwiczeń.
Po treningu koniecznie chciałem wziąć prysznic, domyślam się że nie tylko ja. Na bieżni wisiał ręcznik którym właśnie otarłem sobie twarz.
Kiedy wycierałem swoją szyję kierowałem się w stronę drzwi, byłem za chłopakami. Ale Kamil został i stał przy oknie.
-Dom, mogę cię prosić? - powiedział.
Zmęczony, z twarzą lepiącą się od potu spojrzałem na niego i zbliżyłem się.
- Lubię cię wiesz to - Tu zrobił mała pauzę - Ale nie wkurwiaj mnie.
Patrzyłem na staw. Pogoda się poprawiła i błyskało słońce. Pomyślałem że afera z trawą będzie jedyną dzisiaj.
-Dom, spójrz na mnie- Zdanie którego dawno nie słyszałem.
Moją twarz oświetlało słońce, przeniosłem wzrok na Kamila.
- Ta akcja dzisiaj musi się udać, dasz rade?
-Myślę że tak - stwierdziłem choć wcale nie byłem tego taki pewien.
-Spoko, jedziemy o 17 - Kamil wyszedł.
Była 13. Miałem jeszcze cztery godziny. Teraz poszedłem do pokoju i wziąłem szybki prysznic. Przebrałem się i zastanowiłem co robić dalej.
W szarych dżinsach i czarnej bluzie chodziłem po pokoju gapiąc się na moje białe Nike’i. Były chyba świeżo kupione, ani grama kurzu czy brudu. Uśmiechnąłem się i zbliżyłem do wnęki w ścianie. Podniosłem z niej magazynek do broni.
Trzymając go w prawej ręce dokładnie się mu przyjrzałem, na pewno był do mojej broni.
Spojrzałem, był pełny. Całe 17 nabojów.
Skoro nie strzelałem jeszcze z mojej w magazynku w pistolecie powinna być taka sama ilość.
- Jeszcze z niego nie strzelałem - powiedziałem cicho sam do siebie. Uśmiechnąłem się łobuzersko.
Podniosłem z łóżka Glocka, zostawiłem go tam idąc pod prysznic. Popatrzyłem, dokładnie mu się przyjrzałem. Jako dziecko miałem wiele podobnych, ale lżejszych. Na plastikowe kulki, kończyło się na siniakach. A tym mogę zabić człowieka albo zrobić z niego kalekę. Może nie powinienem się tym bawić?

EdD

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 811 słów i 4300 znaków.

Dodaj komentarz