Jechaliśmy przez miasto jakieś 15 minut. W końcu znaleźliśmy się na ulicy gdzie roiło się od wystaw sklepowych. Po obu stronach ulicy parkowały samochody. Dużo samochodów…
-Nie zaparkujesz tutaj - powiedziałem do Daniela kiedy zawrócił na końcu ulicy i już drugi raz przejeżdżał szukając wolnego miejsca.
-Damy rade - powiedział i kręcił kierownicą żeby ominąć samochód który wystawał za bardzo z parkingu.
Spojrzałem w lewo na wystawę telewizorów. Obok tego sklepu była cukiernia a dalej jakiś butik. Zauważyłem tam lukę w ciągu aut.
-Daniel, kilka metrów prosto i po lewej - powiedziałem podekscytowany że ja to znalazłem.
-Zauważyłbym - uśmiechnął się widząc moją minę w lusterku wstecznym.
-Ha ha, jesteśmy - powiedziałem kiedy wpasował się w miejsce. Po lewej stał bordowy mini van. Ostrożnie uchyliłem drzwi żeby go nie uderzyć.
Po prawie dwugodzinnej jeździe miałem ochotę być w domu na kanapie. Nic mi się nie chciało.
Ale wysiadłem z samochodu tak jak pozostali. Spotkaliśmy się na chodniku i Kamil pokazał gestem że idziemy w lewą stronę od samochodu.
Było cipło choć na dworze już panował mrok. Schowałem ręce do kieszeni dresów i delikatnie kopiąc powietrze butem szedłem wyluzowany za chłopakami.
Kiedy zobaczyłem że skręcili do jakiegoś pomieszczenia podnisłem wzrok z codnika i obejrzałem szyld nad drzwiami. Prowadziły do salonu tatuażu. Niespodzianka dla mnie?
Na prawo od sklepu był sklep z koszulami męskimi a na lewo fryzjer. Wszedłem po schodkach do salonu za Olegami.
Moje Jordany stanęły na wykładanej żółtymi płytkami podłodze. Salon był pomalowany na ciemno zielono. Były tam 3 stanowiska pracy. Chłopaki usadowili się na skórzanej kanapie na lewo od drzwi, tuż obok stojącej w doniczce palmy.
Za biurkiem naprzeciwko nich stała dziewczyna, może z 20 lat. Miała ciemnoczerwone włosy i coś szkicowała. Podszedł do niej krótko obcięty szatyn, coś powiedział po czym spojrzał na moich towarzyszy. Ja stałem oparty o szybę obok drzwi.
-Siema Kamil, jak tam? - Kamil wstał i przybił piątke z tym facetem.
-Dobrze, mamy dla ciebie klienta. - Spojrzał na mnie - Młody chciałby rękaw.
-Tak, serio chciałbym? - pomyślałem wystraszony. Wiele słyszałem o tym bólu. Że jest nie do wytrzymania, okropność. Miała być miła niespodzianka…
Dodaj komentarz