Dom - 109

Dom - 109Cześć. Szczerze, chciałbym wam powiedzieć kiedy next ale naprawde nie wiem. Pisze kilka opowiadań naraz, mam nadzieje że czytacie i wam sie podobają. Staram sie co chwilę dodawać coś nowego.

Zaniosłem piwo do kuchni i powiedziałem Kamilowi że zadzwonie do Bartka i zapytam o której mamy być w Warszawie.  
Rozwaliłem sie na kanapie w swoim pokoju i wybrałem numer Jordana.
- Yo, J. Zapomnieliśmy zapytać o której mamy być w Wawie?
- A, wiesz... jakoś koło 18 – odparł chłopak.
-Oki, wyślij mi adres smsem. Nara.
Zakończyłem połączenie i zamierzałem przekazać Kamilowi wiadomość... tylko coś mi sie przypomniało.
Warszawa... kiedy ostatni raz tam byłem zdarzyło sie coś dziwnego.
Jednak kiedy tylko zszedłem ze schodów prowadzących do salonu zobaczyłem widok którego nie spodziewałem się ujrzeć.  
Po drugiej stronie ulicy stała Corsa. Ale nie jakaś zwykła Corsa. To było TO auto… to któro woziło mnie setki razy. Kierowcą była moja ukochana, ta za która mógłbym oddać życie. Lakier błyszczał się jak zwykle, wszędzie mógłbym poznać tego Opla.  
-Nie… - podpowiadał mi rozsądek. Ona siedzi przed telewizorem jak zawsze o tej porze. Poza tym ona nie znosi Warszawy.  
-Dom, chodź! - usłyszałem Kamila.  
Zamknąłem otwarte ze zdziwienia usta i poszedłem do niego. Czekał przy naszym Hummerze.  
- Co jest? - zapytał otwierając mi drzwi.  
-Nic, coś mi się przewidziało - powiedziałem spokojnie, jakbym był smutny spoglądając w miejsce gdzie widziałem ślad mojego dawnego życia.
Miałem tą sytuacje przed oczami. Nie wiedziałem czy to napewno była Ona.
Ostatnio... nie wiem co sie stało ale zaczynamy sie od siebie oddalać. Ja już prawie o niej nie myśle. Jestem zajęty pracą, Magdą... Może to ona zajęła jej miejsce w moim sercu?
#Siedziała na tarasie pijąc gorzkie piwo. Zawsze jej smakowało, teraz jakoś piła tylko żeby pić. Ostatnio złe myśli wróciły.
To dlatego że już jakiś miesiąc nie widziała sie ze swoją siostrą. Nawet nie wiedziała czy żyje.
- To dobijające – pomyślała, podpierając głowę dłonią. Jej oczy błyszczały, zawsze były piękne. Jednak, nie błyszczały od słońca. Coś w nich było. Smutek, czy jakoś tak to sie nazywa.
Nienawidziła tego uczucia. Bezradność, pojawia sie kiedy bardzo czegoś chce ale wiesz że nie możesz nic zrobić.  
Może prowadzić do depresji.
- Wszystko w porządku? – Ania nawet nie zauważyłą kiedy jej mama pojawiła sie na tarasie.
- Tak, jest ok – odparła, chowając swoje oczy przed wzrokiem rodzicielki.
- Nie martw sie, jakoś damy rade – Kobieta pogłaskała córkę po jej blond włosach i wróciła do domu.
Dziewczyna znowu została sama. Wyglądała teraz jak nastolatka. Taka niewinna, zapłakana, zraniona. A była silną kobietą. Swoje w życiu wycierpiała a tu Bóg po raz kolejny kopnął ją w dupe.
- Elo – usłyszała znajomy głos z pokoju. Ale jakoś sie nie cieszyła.
Sylwek przyjechał.
- Hej – zarzuciła mu ręke na szyje kiedy usiadł obok niej.
- Co jest? – zapytał patrząc na jej delikatną twarz.
- Nic... raczej kogo nie ma – delikatnie sie uśmiechnęła chcąc pokazać że jest ok.
- Daj spokój – przytulili sie mocniej – Znajdzie sie.
Czując jego szyję na policzku, zrobiło jej sie cieplej. Od bliskości kochanej osoby wszystkie smutki potrafią wyparować.
- Jak sie czujesz? – zapytał chłopak, kładąc ręke na jej brzuchu.
- Chujowo.  Źle, niedobrze mi cały czas...
Zamilkła na chwilę, po czym pociągając nosem rzekła „Ona nawet nie wie”.
Sylwek już nie wiedział co robić. Dziewczyna rozpłakała sie w jego ramionach. Tulił ją do siebie wiedząc że tylko tyle może zrobić.
Drugą ręką gładził ją po brzuchu który ostatnio nieco sie powiększył.

EdD

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 703 słów i 3818 znaków.

Dodaj komentarz