Dom - 50

Dom - 50Poczułem że nie powinienem go to pytać ale przecież nie powiedziałem nic takiego. Może dla niego te słowa znaczą więcej niż dla mnie?
Nienawidziłem ciszy ale wiedziałem że nie powinienem się odzywać dopóki Kamil nie odezwie się pierwszy. W milczeniu patrzyłem na łąki które mijaliśmy gdy las zniknął daleko za samochodem.
Niebo było ciemne. Słońce zachodzi ok. godziny 18 ale teraz było ciemniej niż zwykle o tej porze. Pewnie przez tą okropną pogodę za dnia. Nie padało ale szare niebo dobija. Dlatego na jesieni ludzie przechodzą depresje. A ja mam taki okres zawsze na wiosnę, sam nie wiem dlaczego. Ale teraz tego nie czuję. Owszem, brakuje mi rodziny ale jakoś nie czuję chęci skończenia ze sobą.
Jechaliśmy kawałek ulicą ale jakieś 10 minut od lasu skręciliśmy w polną drogę. Zjeżdżało się na nią z wysokiego pasa asfaltu więc samochód troche podskoczył moje ciche "Jezu” był dźwiękiem który przełamał tą wstrętną ciszę.
- Zaraz będziemy - usłyszałem Kamila. Nie sądziłem że będzie pierwszym który się do mnie odezwie.
- Twój kumpel mieszka na polu? - spojrzałem na kolegę.
- Nie, stwierdził że jeśli będziemy w ruchu nie namierzą nas tak szybko. Ma czekać vanem pod mostem.
-Na tym zadupiu jest most? - przez szybę starałem się go wypatrzeć.
- Niedaleko. Nikt już nim nie jeździ.
Za jakieś 2 minuty zjechaliśmy po niezbyt stromym wzniesieniu do doliny. Kiedyś chyba była tu rzeka, teraz cały teren gdzie nie spojrzeć pokrywała trawa i wysokie chwasty.
Pod mostem w którym brakowało co drugiej deski a jego wysoka rama była spróchniała stała czarna furgonetka. Zapadał zmrok, czułem się jak w jakimś gangsterskim filmie czy książce o tematyce kryminalnej które tak lubię.
Kamil zaparkował pod deskami, obok lewych drzwi vana. Kiedy zaczęliśmy wysiadać z charakterystycznym dźwiękiem te otworzyły się.
W środku na pojedynczym siedzeniu naprzeciwko wejścia siedział jakiś facet z bronią. Nie celował w nas ale zauważyłem że ma się na baczności i nie siedzi tam dla relaksu.
Drzwi otworzył nam inny mężczyzna. Wychylał się z prawej strony drzwi i zapraszał:
-Wchodźcie, wchodźcie - uśmiechał się przy tym i sprawiał wrażenie sympatycznego człowieka. Gdybym nie wiedział kim jest nigdy bym go o to nie posądził. Tak samo jak reszty moich znajomych.
Ja stałem koło drzwi naszego auta kiedy chłopaki witali się z mężczyzną. Kamil z szerokim uśmiechem objął chłopaka jakby ciesząc się z tego spotkania. Pytał co u żony i jak interesy… Nawet nie sądziłem że w tym fachu można mieć rodzinę.
Kiedy Grzesiek z Danielem już zniknęli we wnętrzu samochodu Kamil spojrzał na mnie. Jakoś nie czułem się tam mile widziany.
-Ej Dom! - Skinął głową w stronę samochodu po czym wszedł i czekał aż do niego dołączę.
Po chwili stałem koło Kamila w furgonetce. Przy obu ścianach bocznych auta były po 3 siedzenia ustawione koło siebie. Na suficie wisiała jarzeniówka a pod nią stał stolik. Znajdował się na nim laptop i jakieś podłączone do niego urządzenia których nie znałem.
- Gringo, to jest Dom - Powiedział Kamil do mężczyzny który ich przywitał. Był mniej więcej wzrostu Kamila. Jego krótkie czarne włosy połyskiwały od żelu które nałożył. Miał lekko zarysowaną szczękę którą pokrywały ciemne włoski. Uśmiechnął się do mnie pokazując białe zęby.
- Miło mi. Mów mi Gringo - podał mi rękę. Przywitałem się, jego ciepła, większa od mojej dłoń była jakby spracowana, czułem to po dotyku. Odwzajemniłem jego uśmiech.
-Dobra Grin, do rzeczy - powiedział Kamil mocnym głosem kończąc te uprzejmości. Jednak Gringo był dla mnie zagadką… jakoś nie widziałem w nim ani cząsteczki gangstera. Dla mnie wyglądał jak ojciec z dwójką dzieci. Kochający swoją żonę i pracujący 8 godzin dziennie przykładny obywatel.

EdD

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 733 słów i 3967 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik EdD

    Już :)

    21 sty 2014

  • Użytkownik ja

    I co wiadomo kiedy nastepne ??

    21 sty 2014

  • Użytkownik ja

    Chyba wiesz co o tym sądzę....boskie....fajne...ciekawe....itd ale ja chcieć wiecej :smh:

    20 sty 2014