Dom - 25

Dom - 25-Ty tak bez broni? - zapytał go Grzesiek.
-A po co? - Kamil najpierw spojrzał na niego, a potem na otwarty przez Daniela bagażnik.
Usłyszałem jakieś dobiegające ze środka odgłosy, a potem zobaczyłem jak moi koledzy nachylają się i wyjmują coś z bagażnika.
-Trzymaj go! - usłyszałem Kamila.
Wyjęli z bagażnika i trzymali człowieka. Miał worek na Glowie i ręce skute z tyłu. Ubrany elegancko, w marynarkę i spodnie od garnituru.
Szarpał się, usiłując odepchnąć trzymających go Kamila i Daniela. Grzesiek zamknął bagażnik i dał jakieś pieniądze kierowcy. Pożegnał się z nim, ten odjechał. Chłopaki prowadzili szarpiącego się mężczyznę do domu. Stałem w przejściu, odsunąłem się na bok i zapytałem” Kto to jest?”
-To robota o której ci mówiłem - Kamil trzymał gościa i uderzał go w brzuch żeby się uspokoił. Jednak to nie działało, na schodach zaparł się nogami.
-Dobra kurwa koniec tego! - Kamil się wkurzył i zaciskając zęby ze złości walnął mężczyznę łokciem w plecy.  
Grzesiek już otworzył drzwi wejściowe a teraz zbliżył się do porwanego i z pięści przyłożył mu w skroń.
Poskutkowało, przestał się szarpać. Usłyszałem tylko jakieś jęki i odgłosy świadczące o tym że go boli. Dziwne, nie?
Patrzyłem na całą czwórkę myśląc że kiedyś też będę musiał porywać ludzi i ich bić. Nie chciałem tego ale wiedziałem że to nieuniknione.
Kamil zobaczył że z wielkim skupieniem przyglądam się ich działaniom. Kazał Grześkowi zająć się więźniem i podszedł do mnie.
- To dopiero początek. Prawdziwa zabawa zacznie się w piwnicy - objął mnie ramieniem i przez chwilę patrzyliśmy przed siebie milcząc. Po chwili dodał:
-W taki sam sposób obezwładniłem ciebie - Zaciekawiło mnie to. Podniosłem wzrok i spojrzałem na Kamila.
-Szedłeś do sklepu, pamiętasz? - zapytał.
Pokiwałem głową. Pamiętam, zachciało mi się zapiekanki z szynką i pieczarkami. Wziąłem pieniądze z mojego słoiczk na oszczędności i wyszedłem. Byłem sam w domu więc nikt o tym nie wiedział.  
- Mieliśmy cię zgarnąć w drodze ze szkoły ale ta okazja była lepsza. Spontaniczna akcja ale nam się udało. - Kamil się uśmiechał. Ja wspominałem dalej.
Pamiętam że miałem na sobie czarne rurki i niebieską bluzę. Nałożyłem kaptur na głowę i włożyłem słuchawki w uszy. Włączyłem nową płytę Seana Kingstona i patrząc w chodnik jak zwykle szedłem po jedzonko.  
- A gdybym choć raz podniósł głowę - uśmiechnąłem się zawstydzony. Zawsze trzymałem głowę w dół, nie patrzyłem na ludzi do których mówiłem. Teraz to się zmieniło…
- Tak, ale żałujesz tego? - zapytał spokojnym głosem Kamil. Fajnie się z nim gada, jest naprawdę dobrym kumplem.
-Nie, znaczy trochę - Zaśmiałem się cicho.
-A gdzie mój telefon? - Gwałtownie spojrzałem górę, na Kamila.
- Kazałem Grześkowi go zniszczyć.
- A słuchawki?
-Zgniotłeś je jak upadłeś. Nadawały się do śmieci.
-Damn… - powiedziałem cicho.
Kamil się zaśmiał.  
-Pamiętasz jak byłeś koło kościoła?
Tak, pamiętam. Szedłem chodnikiem. Po mojej lewej stronie było ogrodzenie posiadłości samotnej kobiety po osiemdziesiątce. Zwykle nic nie robi tylko przesypia dzień w łóżku i nigdy nie wychodzi na dwór. A po prawej, po drugiej stronie ulicy był kościół. Kiedyś tam chodziłem.
Kiedy kończy się ogrodzenie ulica obok której szedłem skręca w lewo. Miasteczko jest tak spokojne że nikt by się nie spodziewał porwania w biały dzień. Poza tym wszyscy byli w pracy a ja akurat zaspałem do szkoły. Na cztery pierwsze lekcje i nie opłacało mi się iść na dwie ostatnie.

EdD

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 708 słów i 3718 znaków.

1 komentarz

 
  • Gabi14

    No, nie... czemu zostawiasz to w takim momencie??? :3

    3 sty 2014