Dzisiaj też krótko. Sory ale po sylwestrowym kuligu coś mnie rozkłada :(
Stałem przy windzie. Kiedy Kamil nacisnął przycisk do otwierania drzwi zapytałem:
-Co on zrobił?
Chłopak lekko się uśmiechnął mówiąc " Popełnił jeden z tych błędów których nie wybaczam”
-Czyli? - spojrzałem na niego, on na mnie. Stałem po jego lewej stronie i opierałem się o ścianę.
- Okłamał mnie, a tego nie znoszę - Kamil powiedział to spokojnie ale widziałem że coś w nim siedzi.
-Znałeś go? Lubiłeś? - Gdy o to zapytałem kolega nie zmienił wyrazu twarzy. Dalej zamyślony czekał na windę. Wywnioskowałem że tak zanim mi powiedział.
-Był moim przyjacielem ale okazał się szują i kłamcą. Wsypał mnie i gdyby nie chłopaki już dawno siedziałbym za kratami.
-Przykra sprawa - skrzywiłem się. To były jedyne słowa które przychodziły mi na myśl. Nie umiem pocieszać ludzi.. Usłyszałem jakiś dźwięk i drzwi windy się otworzyły.
-Zapraszam - powiedział Kamil. Ruszyłem się z miejsca i wsiadłem do windy, kumpel wszedł za mną. Spodziewałem się że będzie elegancka jak w hotelach czy gdzieś. Chłopaki lubią luksus i swoje duże zabawki stojące w garażu. Na podłodze było drewno, na ścianach też. Na błyszczącym panelu sterowania po prawej stronie drzwi były tylko dwa przyciski "0” i "-1”. Kamil wcisnął drugi z nich i winda ruszyła.
To dziwne uczucie kiedy jedziesz windą… lubie je. Powoli opadasz, powoli się wznosisz. Mógłbym tak godzinę a i tak by mi się nie znudziło. Potem winda otwiera się i wychodzisz w towarzystwie swojego szefa.
Po wyjściu z windy znaleźliśmy się jakby na slumsach czy jakiejś opuszczonej dzielnicy. Jedynym źródłem światła w tym średniej wielkości pomieszczeniu był stary blaszany żyrandol na suficie. O ile lampkę z metalowym kloszem można nazwać żyrandolem. Stojące na betonowej podłodze cztery drewniane filary podpierały sufit. Na nim ciągnęły się rurki na których wisiały łańcuchy z kajdankami lub same.
Ściany były z szarych cegieł choć w tym świetle wydawały się ciemniejsze. Wszystko wyglądało jak ślepy zaułek w którym ten skazaniec pojawił się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie. Teraz wisiał na rurach zakuty w łańcuchy.
-Mocne te rury - pomyślałem kiedy zbliżyłem się do centralnego miejsca pomieszczenia. Patrzyłem na nie czy aby się nie zerwą. Były cienkie. Postanowiłem to sprawdzić choć utrzymywały cięższego ode mnie gościa.
W pokoju było dużo łańcuchów. Chłopaki stali i gadali o czymś w rogu pomieszczenia.
Rury na których wisiały łańcuchy wisiały niezbyt wysoko nade mną. Patrzyłem w górę na jedne z nich.
6 komentarzy
EdD
Spooko ;p
Gabi14
Haha, przeziębienie potrafi niszczyć, ale po będziesz "wyrabiał ponad normę" xD
EdD
No właśnie nie kac. Przeziębiłem sie, kac był w środe ;p
xxv
na kacu..
EdD
Zauważyłem dopiero po wstawieniu. Jakoś wolniej myśle od kilku dni. Nawet ciężko mi sie marzy ( bo na tym polega cały kontekst opowiadania )
Gabi14
Bardzo fajne, ale w ostatnim zdaniu masz powtórzenie które brzmi jak "muszę wymyślić pomysł" ( moja koleżanka ostatnio coś takiego na polskim powiedziała )