Dom - 78

Dom - 78Zamknąłem na chwilę oczy i odpłynąłem. Niestety, jedyne co widziałem to było moje stare życie. Chciałem się odprężyć a nie dobijać. Zamiast imprez z chłopakami widziałem stolik pod moim domem. Siedziałem przy nim z butelką piwa, na ławeczce naprzeciwko mnie widziałem Anię z kuflem. Wpatrywała się we mnie z lekkim uśmiechem. Jej blond włosy oświetlało słońce którego promienie odbijały się w jej okularach.
Patrzyłem na tą scenę z punktu widzenie osoby trzeciej. Jakbym stał obok tego stolika, jakby mnie tam nie było a to co widziałem to tylko znak że tak już nigdy nie będzie.
Jęknąłem cicho, wykrzywiając usta. Mlasnąłem nimi i podniosłem się z kanapy. Rozglądałem nerwowo po pokoju. Coś znowu we mnie pękło.  
Oddychałem głęboko chcąc pozbyć się z głowy obrazka który widziałem przed chwilą. Chciało mi się płakać.  
Przygryzłem wargę gdy mój wzrok zatrzymał się na stoliku. Jego szklana powierzchnia wołała moją stopę. Znowu obudził się we mnie zwierzak. Agresywny i silny.
Stałem pół metra od stolika. Nie wytrzymałem. Krzyknąłem i pod wpływem impulsu kopnąłem od dołu w szybę. Roztrysnęła się na malutkie kawałeczki. Gdyby obejrzeć to w zwolnionym tempie byłby ładny spektakl. Ale to była mniej niż sekunda kiedy odłamki zasypały fotel.
Warczałem przez zęby myśląc w duchu "Co ty głupku zrobiłeś?! Zaraz cała hołota się tu zleci i Kamil ci tego nie daruje!”
Chciałem zapaść się pod ziemię. Wściekłość szybko została zastąpiona strachem a ja nie chciałem przyznać przed samym sobą że boje się co powie Kam. Albo co zrobi bo hałas zapewne rozniósł się po całym domu.
Po jakiś 20 sekundach od rozwalenie szyby drzwi otworzyły się a w nich stanął Daniel krzycząc "Co się stało?”. Jednak kiedy zobaczył moje zaciśnięte usta i kawałki szkła na skórzanym fotelu jego twarz zmieniła się.
Chłopak westchnął cicho, wyjrzał za drzwi czy nikt nie idzie i zamykając je powiedział, jakby ze współczuciem "Zaczekaj chwilę”
Przykucnąłem i złożyłem ręce opierając głowę na zaciśniętych pięściach. Czekałem bojąc się żaby Kamil nie wpadł tu lada chwila.
Jednak kiedy drzwi się otworzyły wszedł nimi Daniel z szufelką i zmiotką. Podał mi je i powiedział spokojnie:
- Posprzątaj to. Nie było sprawy.
- Powiedziałeś Kamilowi? - spojrzałem na niego z dołu kiedy zabrałem się za sprzątanie szkła.
- Nie. Nie jestem taki - Czule się uśmiechnął po czym dodał:
- Zresztą - potarł nos i kontynuował - Kamil też taki był.
- Jaki? - spytałem nie patrząc na kolegę.  
- Też kiedyś często wpadał w szał. Zmienił się po śmierci mamy.
Czekałem na dalszy ciąg opowieści.
- Po tym jak uciekliśmy często wkurzał się z byle powodu. Raz nawet zbił szybę w samochodzie albo skopał oponę która walała się po podwórku.  
- Co opony robiły na tej polanie?  
- Nie, nie mam na myśli polany - Daniel przykucnął obok mnie - Przez jakieś dwa tygodnie mieszkaliśmy z Kamilem w małej komórce za miastem. Dopóki Grzesiek nie załatwił nam tego domu.
- A jak zdobyliście samochody?  
- Ścigałem się - Powiedział po czym jego głoś posmutniał - Kamil powiedział że już nigdy nie będzie jeździł szybko.
Wiedziałem o czym mówi jednak nie rozumiałem jednej rzeczy. Szkła prawie zniknęły z fotela.
- Ale to podobno pogoda wszystko zawaliła?
- Też ale Kamil szalał. Dlatego przez pewien czas obwiniałem go za to co się stało. Ale potem powiedziałem sobie że został mi tylko on i nie mogę być na niego zły. Ojciec by nas zabił a Kamil chciał dla nas dobrze i dlatego wymyślił to całe Nowe Życie.
W głosie Daniela wyczuwałem smutek. Jednak skoro sam zaczął temat nie przerywałem mu. Chciałem szczerze z nim pogadać.
- A jaka była wasza mama? - zapytałem wstając i kierując się do śmietnika.
- Na pewno lepsza niż ojciec - Zaśmiał się bez humoru - Kochała nas, pomagała w lekcjach. A on nawet z nami nie rozmawiał. Nie wiem dlaczego ale czuliśmy że gówno dla niego znaczymy. Wiesz jak jest.
- Wiem - powiedziałem. Dobrze wiem jak to jest. Wyrzuciłem resztki szyby do śmietnika i położyłem obok szufelkę. Potem podszedłem do Daniela i pomogłem mu wstać.
-Dzięki że mu nie powiedziałeś.
Daniel się uśmiechnął  
- On ci nigdy nie powie że był taki sam. Prawdę mówiąc- nachylił się do mnie - Wszyscy widzimy w tobie trochę z Kamila.
Teraz obaj się zaśmialiśmy.
Miałem zamiar wyjść z Danielem z pokoju kiedy usłyszałem dźwięk mojego telefonu.
Daniel wyszedł bez słowa a ja podszedłem do komody i zobaczyłem że to Magda dzwoni.
Humor od razu mi się poprawił. Odebrałem nie wiedząc jak się zachować.
- Cześć, co tam? - powiedziałem. Mam nadzieje że niw wyczuła sztuczności w moim głosie.
- A, tak dzwonie. Siedzę przed domem i nie mam co robić. Wiesz… - zastanowiła się chwilę a ja z lekkim uśmiechem na ustach podszedłem do okna.
Kontynuowała.
- Chciałam ci podziękować. Noc był spokojna. - Jej głos był niepewny albo się wstydziła.
Uśmiechnąłem się jeszcze bardziej.
- To się cieszę - nie wiedziałem co jeszcze powiedzieć.
- Chcę ci podziękować więc może poszlibyśmy gdzieś razem na obiad albo spacer? - Kiedy z tym wyskoczyła prawie ugięły mi się kolana.
Lekko otworzyłem usta po czym prawie od razu dodałem  
" Jasne, bardzo chętnie”
Usłyszałem cichy śmiech dziewczyny.
- Jesteś zabawny. Dobra, przyjedź to coś wymyślimy.
- Będę za jakieś 40 minut. Czekaj pod domem.
Oszołomiony zakończyłem rozmowę i włożyłem telefon do kieszeni dżinsów. Stałem chwilę pod oknem nie wierząc że to dzieje się naprawdę. Jeszcze bardziej wierze że marzenia się spełniają.
W drodze do łazienki zdjąłem spodnie i nie zważając na Samsunga w kieszeni rzuciłem na parkiet.
Wziąłem szybki prysznic uważając żeby nie moczyć głowy i z ręcznikiem na biodrach poszedłem do garderoby.
Szybko złapałem jedną z wielu par czarnych dżinsów. Prawie taką sama jak te w których leży telefon. Włożyłem je i zacząłem szukać czarnych butów Supry. Nałożyłem je i chwyciłem w biegu pierwszą lepszą koszulkę. Nigdy nie byłem sam na sam z dziewczyną więc nie miałem zielonego pojęcia jak się ubrać by zrobić na niej wrażenie.  
Nie mogłem nałożyć koszuli bo byłoby to zbyt oficjalne. A nie wiedziałem też czy lubi chłopaków typu 50 Cent, Justin Bieber czy punków?
Postawiłem na bycie sobą i wziąłem w rękę zwykły czarny tshirt. Zawsze wyglądam dobrze w takim zestawie.  
W łazience włożyłem koszulkę, spryskałem perfumami znalezionymi w szafce pod umywalką i poprawiłem włosy wystające spod bandaża.. Wyglądałem jak poharatany gangster. Chyba takiego mnie lubiła.
Z kurtki leżącej na krześle pod biurkiem wyjąłem pieniądze które dał mi Gringo. Dziesięć tysięcy to za duża kwota żeby nosić ją w kieszeni. Wyjąłem dwa banknoty stuzłotowe a resztę schowałem do szuflady w biurku. Chłopaki dostali tyle samo, nie powinni interesować się moimi pieniędzmi więc byłem spokojny. Z gotówką w kieszeni spodni wziąłem ze sobą telefon wrzucając tamte dżinsy do kosza na pranie. Chwyciłem kluczyki i miałem już wychodzić. Oszołomiony zaproszeniem Magdy zapomniałem o najważniejszej sprawie. O wściekłym Kamilu.
Znów przygryzłem wargę. Myślałem czy mu się narazić i usłyszeć "Nigdzie nie pójdziesz!” czy zachować się jak ostatni dureń i wyjść bez pozwolenia…
-Dan! Gdzie Kamil? - zapytałem schodząc na dół. Daniel nalewał sobie drinka w kuchni.
- Pali przed domem. A co?- Po chwili dodał - Ty chyba nie chcesz z nim teraz gadać? Zabije cię.
Kiedy już dołączyłem do Daniela wyjaśniłem mu sytuacje.
- Wiesz - Jedź. Jakoś go udobrucham. W końcu zależy ci na tej dziewczynie.
Uśmiechnąłem się. Daniel już po raz drugi dzisiaj ratuje mi tyłek przed Kamilem, .
- Ale co jak się wścieknie? - zapytałem opierając się o blat.
- Spierdalaj do tej laski! Dam sobie rade - zażartował i zaśmiał się. Ja też w świetnym humorze skierowałem się do drzwi.
"Pali przed domem” - przypomniałem sobie zanim otworzyłem drzwi. W ostatniej chwili wycofałem się i wyszedłem tylnimi drzwiami.
Zaczajony przy lewym skrzydle domu czekałem aż Kamil siedzący na schodach z szlugiem w dłoni sobie pójdzie. Czekałem tam jakaś minutę po czym chłopak zniknął we wnętrzu domu.
Było mi głupio ale innej opcji nie miałem. Dla Magdy mogę nawet narazić się dowódcy.
Otworzyłem garaż i wślizgnąłem się do Lambo. Bałem się ale kiedyś już tym jeździłem. Auto jest jak koń - musisz je oswoić, nie bać się go i wyczuć je.      
Odpaliłem silnik i ostrożnie wyjechałem z garażu. Wyobrażałem sobie że Kamil usłyszał silnik i zaraz wybiegnie tutaj i potraktuje samochód tak samo jak laptopa. Bez cienia wątpliwości wjechałem w drogę i zniknąłem z polany. Potem będę się martwić o swoją dupe.

EdD

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1746 słów i 9107 znaków.

2 komentarze

 
  • Gabi14

    Swietnie piszesz ^^

    17 sie 2014

  • seti

    Świetna część. :) Bardzo bym chciał przeczytać z 50 kolejnych części nie odrywając się. Ale cóż... :) Na tej stronce człowiek uczy się (słusznie) cierpliwości :)

    17 sie 2014