Dom - 59

Dom - 59- Lubie cię - zaczął Kamil ciągle patrząc mi w oczy - Nie lubię na ciebie krzyczeć ale zmuszasz mnie do tego. Nie chce żebyś zrobił sobie krzywdę bo czuję się za ciebie odpowiedzialny. Jesteś jak… - zrobił chwilową przerwę szukając słowa - Jak mój młodszy brat.
Zapamiętałem ostatnie zdanie. Tak samo ja uważam Kamila za przyszywanego brata.
Chłopak dostrzegł błysk w moim oku. Przetarł je kciukiem które zrobił się mokry. Robiąc to lekko się uśmiechnął po czym rzekł "Nie zgrywaj twardziela, nawet ja nim nie jestem” Uśmiechnąłem się do niego.
Przez jakieś pół minuty staliśmy w milczeniu, jednak Kamil zdecydował że nie ma po co tego ciągnąć.
- Łap się za skrzynkę - Powiedział po czym zabrał rękę, odszedł i oświetlony słońcem zniknął za rogiem garażu.
Wziąłem skrzynkę i będąc w drzwiach do domu dogoniłem Kamila. Chłopak wszedł do salonu i zmierzał ku kuchni gdzie byli Daniel z Grześkiem.
-Yo, Dan! - krzyknął Kamil - Czyją bryką jeździłes ostatnio po towar?
-Młodego, a co? - zapytał Daniel nalewając sobie soku na blacie.
-Gówno - Kamil podszedł do wysepki i gwałtownym ruchem położył skonfiskowane rzeczy na niej tak żeby Daniel je zobaczył. Następnie spojrzał na niego srogim wzrokiem.
Daniel zachowywał się jakby pierwszy raz widział tą trawę i lufki.
-Zgadnij kto własnie zajarał - powiedział Kamil z sarkazmem.
Daniel zdziwiony pytająco pokazał głową w moją stronę, na co Kamil potwierdził " Yhm”
-Kurwa, … zapomniałem że tam zostały - chłopak nie wiedział jak się usprawiedliwić.
-Teraz nic się nie stało ale mogło być gorzej - Mówiąc to dowódca popatrzył na mnie dając mi do zrozumienia że mówił serio o nie paleniu bez niego. Stałem w wejściu do kuchni. Spojrzałem na Grześka który siedział na parapecie.
-Ej, chłopaki - powiedział w tym momencie patrząc przez okno - Chyba przyjechał.
Reszta grupy podeszła do okna a ja dalej stałem w miejscu nie wiedząc o co chodzi.
- Tak, to on - Kamil ruszył w stronę drzwi wejściowych a ja zostałem w kuchni, jednak podszedłem do okna żeby widzieć do kogo wychodzi mój kolega.  
Na polanie stał czarny błyszczący Cadillac Escalade. Wyszło z niego dwóch mężczyzn. Jeden był w ciemnej marynarce, właśnie podszedł do Kamil i się z nim przywitał. Po chwili dołączył do nich drugi facet ubrany w niebieskie dżinsy i białą bluzę z czarnym tygrysem. Wyjątkowo ładny nadruk.
Facet w marynarce wrócił po cos do samochodu a drugi mężczyzna przekazał Kamilowi dużych rozmiarów kopertę. Zastanawiała mnie sytuacja na dworze ponieważ chyba tylko ja nie wiedziałem o co chodzi. Chłopaki rozmawiali o czymś za mną niezainteresowani.
Po chwili Kamil oprócz koperty trzymał też duży przezroczysty pakiecik z marihuaną. Tym samym podsycił moją chęć na kolejnego jointa ale wiedziałem że nie mogę. Jednak ta paczka mnie hipnotyzowała. Chciałem ją mieć.
-Nie gap się tak, raczej nic z tego nie dostaniesz - Zaśmiał się za moimi plecami Grzesiek.
-Wcale nie chce zapalić - udając głupka uśmiechnął się chuchając tym samym na szybę.
Na polanie odbyła się krótka rozmowa po czym samochód odjechał a zadowolony Kamil wszedł do kuchni. Kiedy położył na wysepce pakiet z towarem wszyscy trzej zaczęli się cieszyć wykrzykując "Ale będzie ubaw!” i "Wystarczy na całą noc!”

EdD

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 626 słów i 3458 znaków.

2 komentarze

 
  • EdD

    Może dzisiaj

    9 lut 2014

  • Without

    Podoba mi sie ^^ kiedy dalej? XD

    9 lut 2014