Dom - 76

Dom - 76Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy.
Kamil wstał.
- Dzięki za pomoc - powiedziałem w końcu.
- Nie ma sprawy, jesteś głodny? Daniel zrobił kanapki.
-Daj mi chwile, zaraz zejdę - Wydając ciche westchnienie położyłem się boku i zamknąłem na chwilę oczy.
Usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi i zostałem w pokoju sam. Było gorąco, więc zdjąłem z siebie koc i odrzuciłem go na tył łóżka.
W tej chwili mogłem to zrobić. Jęknąłem cicho. Tabletki chyba jeszcze nie zaczęły działać. A przy Kamilu nie chciałem zachowywać się jak tchórz. Głowa piekielnie bolała.
Wtuliłem się w poduszkę i napiąłem kilka razy mięśnie żeby się rozluźnić.  
Zacząłem się zastanawiać czy Kamil i ja nie jesteśmy do siebie podobni. On też wiele przeżył i co najgorsze obwinia się o śmierć swojej matki. Pewnie też ma takie momenty że gdy jest sam o tym myśli i się rozkleja. A przy nas jest twardy. Dotarło do mnie że to przez tamten wypadek nauczył się doceniać ludzi wokół siebie. Że ten dom, kasa i samochody to tylko otoczka. A najważniejsze to przyjaźń i wzajemna pomoc oraz szacunek do tych którzy nie mają nas za nic i będą przy nas choćbyśmy zrobili najgorsze głupstwo.
Zawsze myślałem że mam przy sobie takich ludzi. Ale potem okazywało się że obgadują mnie i tak naprawdę mają za nic. Albo to ja za dużo sobie wyobrażałem. Na szczęście Kamil i chłopaki wyciągnęli mnie z tego szamba. Myślę że oni tacy nie są i gdyby coś do mnie mieli nie kryliby tego. Nie traktują mnie jak dziwaka czy odmieńca., Dali mi nowe życie i uczą mnie jak żyć z godnością i jak czerpać z życia pełnymi garściami. Dali mi przyjaźń i uczucie że jestem kimś. Czyli rzeczy jakich nigdy nie miałem.
- Pieprzyć to… - pomyślałem i uśmiechnąłem się głupio. Zawsze tak robie kiedy zaczynam myśleć o głupotach. Ale w tym momencie znowu coś mi przyszło do głowy. Jak mam być szczery wobec innych jak nawet nie umiem być szczery wobec siebie? Zawsze myślałem o głupotach a jak nachodziły mi na myśl rzeczy ważne zawsze je odpędzałem z tym głupim uśmieszkiem. Może czas to zmienić i wydorośleć?
Z grymasem na twarzy sięgnąłem po telefon. Usiadłem na łóżku i trzymając się za głowę zobaczyłem że rozmyślałem przez 10 minut. Chłopaki pewnie siedzą w salonie albo na tarasie jedząc śniadanie a Kamil zaraz tu wpadnie mówiąc "Miała być chwila a nie 15 minut”, zobaczy że coś mnie trapi i zacznie przesłuchanie. A tego nie chciałem.  
Byłem słaby. Powoli podniosłem się z łóżka, nie wchodząc do garderoby wziąłem pierwszą z brzegu ciemną koszulkę i chowając Samsunga do kieszeni opuściłem pokój.  
Kiedy tylko zszedłem na dół oślepiło mnie słońce wpadające przez okno w kuchni. Dzień był ładny i postanowiłem spędzić go na dworze.
Wyszedłem na taras. Na okrągłym stoliku przy którym siedzieli moi koledzy stał duży talerz. Było na nim 12 kanapek z szynką, sałatą i pomidorem. Był też dzbanek z herbatą i szklanki. Gdybym był sam otworzyłbym oczy ze zdziwienia gdyż do nas bardziej pasuje piwo i chipsy. Uśmiechnąłem się lekko i przywitałem z chłopakami.
- Jak tam? - zapytał Daniel. Przy jedzeniu miał na sobie snapback podczas gdy Kamil swoją czapkę odłożył na leżak przy basenie.
- Daje rade - powiedziałem kiedy wszyscy wzięliśmy sobie po kanapce.
- Ale co się właściwie stało? Jak zobaczyłem Kamila niosącego cię na rękach nie wiedziałem co myśleć - powiedział Grzesiek
- Sam nie wiem co się stało. Nie ma dla tego wytłumaczenia.
Przez następne pięć minut jedliśmy w ciszy. Potem Kamil nalał nam herbaty do szklanek i zaczął temat "Co robimy po śniadaniu?”.
- A mamy jakieś plany na dzisiaj? - zapytałem.
- Nie chyba że jakiś debil zadzwoni ze zleceniem - powiedział i napił się.
- Wyjdzie w praniu - dodał Grzesiek.
-A, możecie mi wytłumaczyć jak to możliwe że nowicjusz w tym biznesie załatwił robotę pierwszy? - zapytał wszystkich Daniel wskazując na mnie. Zaśmialiśmy się. Kamil mu odpowiedział
- Mówiłem że ma potencjał - odpowiedział mu Kamil oblizując usta.
Chyba wszyscy się z nim zgodzili. Ja poczułem się dumny z siebie.
Ciszę która między nami powstała rozdarł GShock Kamila. Włączył się alarm ustawiony na godzinę 12.
- To jest ten moment… - powiedział właściciel zegarka uciszając go.
- Jaki moment? - zapytałem odstawiając pustą szklankę.
-Dom, chodź ze mną - Obaj wstaliśmy i udaliśmy się na górę. Byłem ciekawy co jest tak ważne że aż zegarek musi ci o tym przypominać.
Skręciliśmy w prawo. Na górze były razem z moim cztery pokoje. Nad boiskiem do kosza znajdowały się sypialnie chłopaków. Piewsze drzwi z prawej strony prowadziły do pokoju Kamila. Byłem tu pierwszy raz. Chłopak wszedł pierwszy, ja za nim.
W jego pokoju ściany miały zgniło-zielony kolor. Na lewo od drzwi na przeciwległej ścianie znajdowało się wyjście na balkon. Koło nich stało mniejsze od mojego lóżko i stolik nocny. Kamil nie miał garderoby. Po wejściu do pokoju prawie wpadłem na szafę. Była duża i dosyć źle usytuowana gdyż drzwi stukały o nią gdy się je otwierało. Stała po prawej stronie pokoju. Na lewo od wejścia postawiono małą kanapę koloru niebieskiego. Na wprost od łóżka na ścianie wisiał mały telewizor plazmowy. Wisiał tuż obok drzwi do łazienki.
Kiedy prawie zabiłem się ciuchy leżące na podłodze stwierdziłem że to nie ja jestem największym bałaganiarzem na świecie. Kamil od razu po wejściu skierował się na koniec niewielkiego pomieszczenia by otworzyć lewe skrzydło tej nieszczęsnej ogromnej szafy.
- Usiądź na kanapie - powiedział szukając czegoś wśród pudeł na jednej z półek.  
Spędziłem na tej kanapie dłuższą chwilę myśląc że zaraz rozwali tą szafę. Denerwował się nie mogąc czegoś znaleźć. Nie odżywałem się śmiejąc się z niego w myślach.  
Kiedy w końcu wyciągnął niewielkie pudełko usiadł obok mnie.  
Z zainteresowaniem patrzyłem jak wyciąga z niego strzykawkę i jakąś buteleczkę. Zastanawiałem się po co mu te rzeczy i co ja mam z tym wspólnego.
- Twoje wybawienie - powiedział podając mi małą buteleczkę o pojemności 250ml. Spojrzałem… Omnadren.
Omnadren, jest to testosteron który przepisują osobom trans płciowym typu km endokrynolodzy. Mnie ominęło kilkuletnie czekanie i wpatrywałem się w ten lek jak w gar ze złotem znaleziony na końcu tęczy. Tyle na to czekałem.  
Uśmiechnąłem się. Kamil nabrał płynu do strzykawki i powiedział żebym zsunął spodnie. Następnie pozbył się powietrza ze strzykawki i cała jej zawartość powędrowała prosto w moje udo.
Nie że boje się igieł ale trochę się trzęsłem. Sam tego chciałem - najlepsze wytłumaczenie dla bólu który towarzyszył temu zastrzykowi. Oczywiście na Kamilowe "Boli?” odparłem kręceniem głowy.  
Westchnąłem i spoglądałem na kumpla uśmiechając się kiedy ten chował pudełko do szafy.
- To testosteron, nie morfina - skomentował mój dziwny wzrok.
- Jesteś zajebisty - powiedziałem.
Ten klepnął mnie w ramię z uśmiechem mówiąc "Wiem” po czym obaj wyszliśmy z pokoju.  
Zanim jeszcze zeszliśmy na dół chłopak przyjrzał się szwom na mojej brwi i stwierdził że goi się szybko i zdejmie się je za jakieś 5 dni. Spotkaliśmy się z resztą na dole. Daniel z Grześkiem siedzieli na kanapie. Z nogami na stoliku oglądali powtórki NBA.

EdD

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1434 słów i 7588 znaków.

2 komentarze

 
  • seti

    Pisz to piszzz :)

    3 sie 2014

  • Gabi14

    Koleja **** część ^^

    1 sie 2014