Dom - 82

Dom - 82W weekend nie będe miał dostępu do sieci więc dodaje dzisiaj. Może jutro coś jeszcze ale nie obiecuje :)

Z rękami w kieszeni i spuszczoną głową szedłem obok Magdy w kierunku samochodu. Patrzyłem na stare deski które przy każdym kroku stukały. Oddychałem głęboko i głośno. Wiatr przybrał na sile jakby mój gniew przejął kontrole nad żywiołami.
Magda szła powoli. Miała spuszczony wzrok.
- Dom, przepraszam - powiedziała smutno.
- Co? - gwałtownie na nią spojrzałem - To nie twoja wina.
Mówiłem szybko, mój głos był niski. Pewnie ze złości, mutacja jest dopiero w początkowej fazie.
- Ale to ja cię wyciągnęłam z domu.
- Przestań - odwróciłem wzrok żeby nie musiała patrzeć na moje oczy. Ciemniały z każdym momentem.  
- Może pogadam z chłopakami…
- Nie rozumiesz że to nic nie da? - powiedziałem, jakby z sarkazmem gdy schodziliśmy z mostu.
- Może jednak? - Uśmiechnęła się smutno.
Pokręciłem głową. Usiadłem na masce samochodu. Miałem w sobie pustkę więc pewnie się nie wgniecie. Moja dusza została gdzieś między niebem i piekłem, szczerością a kłamstwem.  
Magda przysunęła się do mnie i przytuliła lekko mówiąc "Będzie dobrze”
W jednej chwili wszystko się zmieniło. Była tak blisko mnie i zrobiła coś czego bym się nigdy nie spodziewał. Dziewczyna usiała mnie naprawdę lubić.  
Jej głowa spoczywała na moim prawym ramieniu. Czułem jej dotyk na swoich plecach i trzymałem dłonie na jej. Była ciepła, na zewnątrz i w sercu.  
Chciało mi się płakać bo nie zasługiwałem na to. Nigdy nie zasłużyłem na taką dziewczynę ani na tyle ciepła w stosunku do mnie. Byłem Bad boyem, nawet zanim przekroczyłem linie światów. Darłem się na innych, wyzywałem ich a teraz ona chce mi pomóc. Nie wie jaki jestem naprawdę. I kim jestem.
Westchnąłem kiedy spojrzała mi w oczy. Jej twarz wyrażała współczucie. Oczy szkliły się jakby chciała płakać razem ze mną. Ja nie miałem zamiaru ale moje oczy tak.
- Kurwa… - powiedziałem cicho ocierając łzę z policzka. Gangster który płacze… w sumie Kamil też się rozczula ale to inna sytuacja. Ja po prostu…
- Boje się - Przyznałem patrząc w dal. Nie chciałem żeby widziała mnie jak się rozklejam. Ani żeby zobaczyła we mnie tchórza.
- To twój przyjaciel. Nic ci nie zrobi - usłyszałem zza pleców.
- On kiedyś zabił przyjaciela - poinformowałem ja. Mój głos lekko się załamywał.
- Naprawdę? - spytała niedowierzając. Musiała otworzyć usta ze zdziwienia gdyż usłyszałem jej wdech.
Pokiwałem tylko głową. Myślałem że zaraz zemdleje ale to pewnie tylko strach odbiera mi czucie w nogach.
Westchnąłem głośno wstając. Otworzyłem szybko drzwi do samochodu i ułożyłem się na siedzeniu. Oparłem głowę o zagłówek i zamknąłem oczy chcąc odlecieć. Najlepiej na zawsze bo śmierć z rąk Kamila będzie powolna.
Oddychałem powoli, jakbym zastanawiał się nad każdym wdechem. Wokół było cicho. Jakbym już umarł. Jednak następował kolejny wdech.
#Siedziała na tym samochodzie myśląc "Co ja narobiłam…” Schowała twarz w dłoniach widząc że jej przyjaciel chce być teraz sam. Spojrzała na niego pociągając nosem. Leżał nieruchomo, jednak nie chciała mu przeszkadzać. Potrzebował czasu.
Przyglądała mu się chwilę dostrzegając że był w tym momencie piekielnie przystojny. Jak z filmu w którym gangster zakochuje się w normalnej dziewczynie a potem na rozterki. Zabawne gdyż właśnie żyła w tym filmie.
Lekko się uśmiechnęła. Chciała by teraz on zrobił to samo. Żeby na chwilę przestał się zamęczać…
Kontynuowałem mój lot przez nicość, jednak nie natrafiłem na żadną przydatną myśl. Na nic co pomogłoby mi przestać myśleć o najbliższych godzinach mojego życia.
- Hej…
Otworzyłem szeroko oczy i lekko rozwarłem usta. Magda siedziała w samochodzie. Nawet nie słyszałem jak weszła. A teraz jej głos wydał mi się głośniejszy. Patrzyłem na nią jakby w szoku.
Potrząsała paczką papierosów chcąc zwrócić moją uwagę.
- O, dzięki - wyjąłem jednego i odpaliłem. Po raz kolejny zachowując się jak kretyn wyszedłem na zewnątrz bez słowa.  
Paląc oparłem się o tył auta. Z założonymi rękami patrzyłem na drogę którą tu przyjechaliśmy.
- Chce swoje dawne życie - pomyślałem.
Po chwili odwróciłem się i zobaczyłem tył głowy Magdy.
- Ale z nią - dodałem ciągnąc z fajka.
Przygryzłem wargę bawiąc się papierosem i nie mogąc się skupić na niczym innym niż to że tonę w gównie. Nie mam innego wyboru jak pojechać do domu i dać się zabić. Czy mam?
Samochód ma nawigację, mógłbym dotrzeć nim do mojej dawnej rodziny. Jakby nic się nie stało wjechać na podwórko i wejść do domu. Tam czeka na mnie kobieta mojego życia. Jednak… dziwnie uczucie. Myśląc "kobieta mojego życia” zobaczyłem dwie twarze. Magdy i Ani.
Rozdwojenie jaźni. Jedna część mnie chce zostać tu z jedną, druga chce wrócić do drugiej. Jednak siostra nie zastąpi miłości mojego życia. Pierwszą dziewczyną jaka pokochałem była Ania ale… to nie ten rodzaj miłości. A nie mogę mieć obu dziewczyna przy sobie.
Wypuściłem głośno powietrze i dym szybko opuścił moje usta. Zaciągnąłem się po raz kolejny patrząc na rozżarzony koniec papierosa.
Dreptałem za samochodem. Gniew powoli znikał. Pojawiało się zakłopotanie. Miałem tylko jedno wyjście. Kocham Magdę, tak naprawdę.  
Niestety, przypomniałem sobie że mam coś do zrobienia. Przygryzłem wargę na myśl o tym. Jeden problem więcej.
- Pieprzyć to - pomyślałem zaciągając się po raz ostatni. Wyrzuciłem peta w trawę, na szczęście był ugaszony.
- Jak tam? - zapytała dziewczyna kiedy wsiadłem do auta.
Zacisnąłem dłonie na kierownicy i zamknąłem oczy. Teraz jest ten moment. I tak zginę, nie mam nic do stracenia.  
- Musze ci coś powiedzieć - zacząłem. Moje ramię zakrywało twarz. Wszystkie mięśnie były napięte.
- O co chodzi? - spytała. Nie przeczuwała takiego obrotu sprawy.
- Jestem dziewczyną - walnąłem głośno, prosto z mostu. Gwałtownie spojrzałem na nią.
Usłyszałem cichy śmiech i dodane "Co?” Dziewczyna się uśmiechała.
Moja twarz była napięta, usta zaciśnięte. Zrobiłem coś głupiego.
Chwyciłem jej rękę. Mocno, za nadgarstek i położyłem na moim kroczu. Czułem się jak ostatni dupek ale chciałem już skończyć.  
Kiedy poczuła pustkę w moich bokserkach przestała się uśmiechać.. Patrzyła na mnie w osłupienia z twarzą bez emocji.
Milczeliśmy przez chwilę. Puściłem jej rękę, ona spuściła głowę.  
- Urodziłem się dziewczyną ale czułem się chłopakiem. Kamil i reszta mi pomogli.
Cisza była wszechogarniająca. Nacierała z każdej strony, jak artyleria chcąca mnie pogrążyć. Dokładnie tak się czułem. Że ta dziewczyna na siedzeniu pasażera już nigdy nie spojrzy mi w oczy.
- Ja pierdole - powiedziała po jakichś 3 minutach. Dobrze że w ogóle się odezwała.
- Zdziwiona? - powiedziałem cokolwiek. Myślenie mi się wyłączyło w tamtej chwili.
Podniosła wzrok. Jej oczy wyrażały szok. Na pewno nie spodziewała się takiej nowiny.
- Jeszcze jak - udała śmiech. Zauważyłem że znowu chce grać tak jakby nic się nie stało.
Przygryzła wargę jakby nie umiała wyjść z tego z twarzą.
- Wiesz co - powiedziała i otworzyła drzwi. Wyszła i zanim je zamknęła powiedziała "Zadzwonię jutro” po czym uśmiechnęła się do mnie. Jednak ja nie poczułem radości. To była czysta gra.
Nie chciała dać po sobie poznać ale ja widziałem we wstecznym lusterku sposób w jaki odchodzi. Szybko, cała spięta. Skrzywdziłem ją.
Zaczęło się we mnie gotować. Zrobiło mi się gorąco, zacząłem nerwowo oddychać w przyśpieszonym tempie. Zamknąłem oczy i zacisnąłem zęby. Czy to ona była suką czy ja pojebem?
Ręce zacisnęły mi się w pięści. Czułem swoje paznokcie wbijające się w skórę.
Walnąłem ręką w kierownicę. Kiedy poczułem ból, miałem ochotę walnąć jeszcze raz. Ale zobaczyłem że jacyś ONI tego właśnie chcą. Chcą żebym się wkurzył i znowu wrócił do dawnej depresji i chował się po kątach byle tylko być samemu.
Może moim przeznaczeniem było bycie szalonym i nie umiejącym się kontrolować gównem do zabijania albo wkurwiania ludzi? Może to moje przeznaczenie nie kontrolować agresji i uwydatniać wszystkie emocje które we mnie siedzą? A wszystkie frustracje przemieniać w ciosy i bolesne słowa mówione innym ludziom?
Położyłem głowę na kierownicy przykładając czoło do przedramienia. Chciało mi się płakać wiedząc jak słaby jestem. I że zraniłem dziewczynę na której mi zależało.
W sumie…
- Wszystko zależy od niej.
- Jeśli ktoś nie akceptuje cię takim jakim jesteś to olej go.
Słowa Kamila mówiły prawdę. Ale nie mogłem jej tak o zostawić. Kochałem ją nawet jeśli ona już mnie skreśliła.
Wciągnąłem powietrze głęboko w płuca chcąc przestać dramatyzować. Trzymałem kierownicę rozglądając się wkoło. Odpaliłem silnik chcąc opuścić to miejsce.
Jechałem przed siebie. Nie wiem gdzie. Po prostu chciałem się przejechać, może znaleźć jakieś rozwiązanie. Z jednej strony chciałem umrzeć ale z drugiej miałem nadzieje że ona pokocha mnie jeszcze raz…
Właśnie zrozumiałem że dziewczyna zawróciła mi w głowie. Trzymając kierownicę mlasnąłem ustami. Myślę tylko o niej o jakichś 10 minut.  
Przyśpieszyłem chcąc zmienić tok myślenia i zapomnieć o tej dziewczynie. Musimy dać sobie czas. Przeżyła szok, musi to przetrawić.
Doszedłem do wniosku że i ona jest suką bo gdyby kochała mnie naprawdę nie musiałaby się zastanawiać, i ja jestem pojebem bo wkurwiłem ją dzisiaj kilka razy.
Zacisnąłem usta wciskając gaz. Wskazówka wznosiła się ponad 100. Chciałem poczuć adrenalinę.
Postanowiłem wyjechać z tych łąk i pojeździć trochę. Pomyśleć i cieszyć się życiem dopóki je mam.  
Zmieniałem prędkość. Raz jechałem ponad 100, raz ledwie wlokłem się po jezdni. Chciałem być sam, mieć czas dla siebie.
Kiedy się zorientowałem była prawie godzina 18. Do zmysłów przywrócił mnie pojawiający się na dworze mrok i ciemniejące niebo. A że byłem na ulicy w lesie groza tej pory była większa.

EdD

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1997 słów i 10432 znaków.

4 komentarze

 
  • seti

    To fantastycznie ! :D Fajnie byłoby to doczytać w całości ^^ Ale trudno ;)

    14 wrz 2014

  • EdD

    Ale do końca jeszcze jakies 300 stron. Jestesmy na 317 dopiero :-)

    14 wrz 2014

  • seti

    Czekam na kolejną :) Ciekawy jestem jak chcesz zakończyć tą historię :)

    14 wrz 2014

  • Gabi14

    O...M...G... CUDO *,*

    12 wrz 2014