Dom - 88

Dom - 88Siedziałem na miękkiej kanapie, powinienem czuć się odprężony. Wszystko bolało, zewsząd napływały pytania "Co ci strzeliło do głowy?”, "Kamil chciał cię zabić, wiesz o tym?” itp.
Na stoliku przede mną stał talerz z dwoma połówkami tostowego chleba z serem. Obok szklanka z wodą i jakieś proszki przyniesione przez Kamila. Najpierw wali na oślep a potem pomaga złagodzić ból? Ten chłopak jest mocno powalony…
Kiedy gadałem z chłopakami kąciki moich ust napinały się powodowały ból. Nie odzywałem się większość czasu a patrząc na tosta miałem ochotę go zjeść ale to by powodowało jeszcze większy ból. Moi koledzy śmiali się i gadali ze sobą, ja siedziałem brudny, skulony i z rozczochranymi włosami jakbym wpadł pod śmieciarkę i kosiarkę jednocześnie.  
Z zestawu stojącego na stoliku wybrałem szklankę i tabletki które połknąłem szybko. Chłopaki gadali a ja czułem się jak piąte koło u wozu. Byłem wyłączony z rozmowy, obolały i zmęczony czyli jednym słowem zbędny w tym pokoju.
- Idę do siebie - powiedziałem wstając. Napotkałem wzrok Kamila i jego pytanie "Co się stało?”.
-Nic, po prostu chce być sam - powiedziałem z frustracją. Odszedłem nie patrząc na chłopaków choć wiedziałem że Kamil patrzy na mnie.  
"Nic, po prostu chce być sam”… to samo z siebie mówi "Pomóż mi, coś mnie gnębi” ale ja nie chciałem się spowiadać. I tak nic by nie zrobił. Zamierzałem się umyć, przebrać i paść na łóżko jakby nie liczyło się nic. Jakby gdzieś w oddali nie był zranionej dziewczyny która płacze przez chłopaka w którym się zakochała a on ją okłamał.  
Kiedy wchodziłem po schodach nogi pobolewały. Gdy wszedłem do łazienki, usiadłem pod prysznicem. Oczy mi się zamykały, opuchnięte powieki dawały o sobie znać. Zimna podłoga i ściany dawały chwilowe ukojenie ale to mi nie wystarczało. Chciałem cofnąć czas i inaczej rozegrać spotkanie z Magdą. Dalej trwać w kłamstwie ale mieć ja przy sobie.  
Pociągnąłem nosem i spojrzałem w górę. Wyciągnąłem rękę i odkręciłem letnią wodę. Relaksowałem się chwilę, temperatura była idealna. Kropelki spadały na twarz. Oddychałem powoli chcąc odprężyć się na tyle na ile dam rade.  
Odchylałem głowę do tyłu, zamykając oczy. Po chwili zdjąłem koszulkę i odrzuciłem w kąt łazienki tuż obok kosza na pranie. Była mokra i brudna, nadawała się tylko tam.
Moje dżinsy doszczętnie przemokły ale ja siedziałem pod prysznicem jakieś 15 minut. Nie wiem czy przypadkiem nie zdrzemnąłem tam na chwilę.  
Do świata żywych przywróciły mnie wkurzające w tamtym momencie kroki. Przecież mówiłem że chce być sam!
Kamil najpierw szukał mnie po pokoju i garderobie a w końcu zajrzał do łazienki i zdziwił się co robie.
- Dobrze się czujesz? - zapytał lekko się uśmiechając.  
- Zajebiście - powiedziałem twardo, z ironią w głosie.  
- Chodź tu - powiedział stawiając apteczkę na blacie z umywalkami.  
Po kilku minutach mój nos był opatrzony, rozwalony przez Mickeya łuk brwiowy wyglądał tak samo jak przedtem ale z mojej twarzy zniknęła zaschnięta krew a mała ranka pod uchem została zaklejona.
-Dzięki - powiedziałem wychodząc za Kamilem z łazienki. Trzymałem worek z lodem przy policzkach i oku.
-Spoko. Będę na dole jakby co - Dał mi do zrozumienia że jeśli mi przejdzie albo będę chciał pogadać żeby do niego przyjść. Widać lubił grać troskliwego brata.  
Chodziłem chwilę po pokoju. Patrzyłem na mój tors ciesząc się że rany na piersiach przetrwały ten atak. Dostałem w brzuch, poniżej ciemnoczerwonych kresek.  
- Włączę muzykę - pomyślałem odwracając się w stronę komody gdzie wczoraj stał laptop.  
Przypomniałem sobie wczorajsze zajście i włączyłem telewizor. Na jakimś kanale muzycznym leciało akurat New Devide, Linkin park. Pogłośniłem trochę ale nie za dużo i przebrałem się przy tych zajebistych dźwiękach.  
Zmoczyłem włosy pod prysznicem i przejechałem po niech dłonią. Stały perfekcyjnie, tak jak lubie. Ubrany w granatowe poprzecierane dżinsy, biały tshirt i czarne Supry łaziłem po pokoju chcąc rozchodzić całe to gówno które Kamil mi zrobił.  
Nawet nie zauważyłem kiedy muzyka się zmieniła. W głośników leciał teraz Aion Clarke - This time. Powolna piosenka, skłaniająca do myślenia o Magdzie.
Usiadłem w fotelu obok drzwi i nie miałem już na co założyć nóg. Szkielet stolika który zniszczyłem został stąd wyniesiony. Lekko się uśmiechnąłem wstydząc się swojej głupoty.  
Włączylem jeden z kawałków TMK. Słowa drugiej zwrotki idealnie pasowały do sytuacji.
"Gdy mijając ją mój wzrok zastygł w jej źrenicach
Wiedziałem, że nie jestem warty nawet sekundy z jej życia”
Tak, smutna prawda o nas. Tak naprawde od początku wiedziałem że nic z tego nie będzie… ale żyłem nadzieją. Lecz wczoraj ona prysnęła tak szybko… Nawet nie powiedziałem przepraszam.
W sumie… to za co mam przepraszać?
Wstałem z fotela i z zaciśniętymi pięściami myślałem o niej chodząc w kółko. Może uważa że seks to wszystko. Ja mogę żyć bez seksu, wystarczy mi ona i jen słodkie spojrzenia. Gdybym tylko wcześniej jej powiedział co do niej czuje… może zmieniłoby to bieg wydarzeń. Kurwa… znowu fantazjuje.
Myśli zasypały mój mózg jak sterty śmieci wysypisko. Śmieci, gdyż chciałem się ich pozbyć z głowy.
Usiadłem przy biurku opierając o nie głowę. Chciałem zapomnieć o tym wszystkim. Na świecie są miliony dziewczyn lecz żadna nie jest dla mnie. To fakt i jedyna prawda o moich związkach.
#Stał w kuchni opierając się o wysepkę. W czerwonych dżinsach, białej koszulce i czarnych Nike’ach Kamil ściskał butelkę Corony i wpatrywał się w polanę. Odzwierciedlała myśli jego i Doma: była szara i smutna. Z zamyśleń chłopaka wyrwał wchodzący do kuchni brat.
- Co tak stoisz? - klepnął go w ramie i wyjął sobie piwo z lodówki.
- Chyba za mocno go potraktowałem.
Spojrzeli na siebie. Widać było że Daniel jest młodszy. Na twarzy Kamil można było zauważyć kilkudniowy zarost który dodawał mu lat.
- Dopiero to zauważyłeś? - W sposobie w jaki Daniel patrzył na brata widać było jego sympatię do najmłodszego członka gangu, dezaprobatę zachowania dowódcy ale też… jakby ziarnko współczucia dla Kamila.  
Chłopak westchnął.
- Już go przeprosiłem - zamknął oczy i położył ręke na czole chcąc się skupić - Co jeszcze mam zrobić?
- Może napraw to co spieprzył? - powiedział Daniel otwierając piwo zapalniczką. Dało się słyszeć dźwięk kapsla upadającego na blat.
- A co spieprzył? - Głos Kamila był ospały i jakby chłopak był pijany choć wypił tylko jedno piwo do połowy. Pewnie tak bardzo przejmował się Domem.  
- Sam go zapytaj - Daniel wyszedł zostawiając brata z myślami.

EdD

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1312 słów i 6980 znaków.

1 komentarz

 
  • Gabi14

    Jesteś okropny! Zostawiasz część w takim momencie!!! Grr! I jeszcze czekanie na kolejną! Nieeee! ;__;

    17 paź 2014