Ja tez się uśmiechnąłem patrząc na pakunek choć wiedziałem że nie dla psa kiełbasa : Kamil jest nieugięty.
Kamil zobaczył że uśmiecham się do worka trawy i podał mi kopertę którą dostał mówiąc " To jest dla ciebie”.
Zaciekawiony otworzyłem ją. Wyjąłem ze środka dwie amerykańskie tablice rejestracyjne. Na czarnym tle widniały trzy białe litery : DOM.
- Wow… - powiedziałem pod nosem, jednak wszyscy usłyszeli.
- Nawet nie wiedziałeś że jeździsz bez tablic, co? - zaśmiał się Kamil i poklepał mnie po plecach.
-Tak - Szeroko się uśmiechałem zadowolony z prezentu.
-A teraz - klepnął mnie w tył głowy - Chyba wiesz gdzie są narzędzia?
-Tak, spoko - Szczęśliwy wyszedłem z kuchni. Chłopaki zajęli się pakowaniem piwa do lodówki.
Na dworze pogoda była cudowna. Była godzina 13:20, mieliśmy jeszcze dużo czasu do wyjazdu.
W garażu podszedłem do stojącej po prawej stronie od samochodów półki na narzędzia. Na drewnianym blacie walały się klucze i śrubokręty. Wszystkie brudne i czymś oblepione. Było ciemno, nie widziałem numerów kluczy.
Poświeciłem telefonem i wybrałem trzy które prawdopodobnie pozwolą mi przymocować te metalowe skarby do samochodu.
Kucnąłem przy masce mojego Lambo i zająłem się tablicami.
Kiedy zegar pokazał 13:35 dokręciłem ostatnią śrubkę z tyłu auta i odłożyłem klucze na miejsce. Wytarłem ręce o szmatkę lezącą na beczce z paliwem obok i otrzepałem je. Po tym usiadłem na masce mojego samochodu i wyjąłem telefon z kieszeni. Teraz zobaczyłem że za pomocą telefonu mogę włączyć muzykę w Lamborgini albo zamknąć lub otworzyć auto. Uśmiechnąłem się i postanowiłem wypróbować tę aplikacje.
Udało mi się. Otworzyłem szybę i ze środka usłyszałem moją ulubioną piosenkę. Drake śpiewał Find you love.
Ustawiłem w telefonie playlistę i schowałem go do kieszeni.
Założyłem ręce na pierś i obejrzałem garaż. Przy otwartych drzwiach i słońcu wpadającym przez nie to pomieszczenie wygląda mniej mrocznie niż zazwyczaj. Jest tu jasno, choć samochody są utrzymane w ciemnych barwach. Tak jak prawie wszystkie rowery i dwa motory.
Siedziałem tam jakieś pół godziny a o 14 poszedłem do chłopaków.Obejrzeliśmy film na dvd a gdy zegar wybił 16 Kamil powiedział żebym się przebrał bo za 20 minut przyjedzie nasz transport.
Poszedłem do swojej garderoby i zerknąłem na wieszaki. Były tam ogromne ilości ubrań ale nie mogłem znaleźć nic eleganckiego. Po 10 minutach chodzenia w kółko po pokoju rzuciłem na łóżko biały tshirt, czarną skórzaną kurtkę bo wieczór może być zimny, ciemne dżinsy i całe czarne Jordany. Do tego dodałem srebrny nieśmiertelnik z literą D. Ubrałem spodnie i buty po czym poszedłem do łazienki poprawić włosy a resztę założyłem tuż przed Kamilowym " Dom, na dół w tej chwili!”
Kiedy zszedłem na dół w salonie przybyło dwóch gości. Jeden taszczył skrzynkę z piwem, drugi gadał o czymś z Kamilem. Obaj byli elegancko ubrani i wysocy.
Grzesiek, tradycyjnie w swoim snapbacku i Daniel w marynarce siedzieli na oparciu kanapy. Greg założył czarny tshirt, czarne dżinsy i czerwoną niedopiętą bluzę do białych Suprów. Wyglądał podobnie do mnie sprzed kilku lat. Daniel był bardziej elegancki, gdyż jego szara marynarka pasowała do czarnej koszuli. Na nogach miał eleganckie Adidasy.
Obaj bylli gotowi do drogi, czekali tylko aż Kamil skończy gadać.
-Co to za jedni? Stanąwszy przed Grześkiem zapytałem pokazując głową na obcych.
-Nasz kierowca, ogólnie ludzie Gringo - powiedział Grzesiek patrząc na nich.
Kamil trzymając zioło w ręce podszedł i podał je Danielowi mówiąc " Na rozgrzewkę”. Chłopak zaciągnął się raz po czym przekazał trawkę Danielowi. Ten też się skusił i gdy miał podać lufkę mnie spojrzał na Kamila pytająco. Wiedział że to on jest tak jakby moim opiekunem.
-Nawet o tym nie myśl - Kamil wziął trawę i pokazał gestem że wychodzimy. Wszyscy wyszliśmy na polanę. Było jeszcze w miarę widno chociaż zaczynało się ściemniać. Niebo poszarzało, pojawiły się na nim chmury. Wszystkie kolory pociemniały.
Na polanie stała czarna limuzyna. Ciekawiło mnie czyj to samochód.
-Kam, czyje to? - spytałem kolegę kiedy staliśmy na schodach a on dopalał jointa żeby nie kopcić w samochodzie.
-Gringo, ma 3 takie - Po chwili wszyscy weszliśmy do auta. Za nami jechał van do którego załadowano cały zapas alkoholu i narkotyków na tę noc.
Siedliśmy obok siebie a Daniel od razu dorwał panel sterujący. Postanowił zacząć imprezę już teraz i włączył muzykę na cały regulator.
Na stoliku przed skórzanym siedzeniem które zajęliśmy stały kieliszki i wódka. Do tego przygotowano kilka soków i lód. Grzesiek patrzył na to od 10 minut kiedy weszliśmy do tego auta.
- Nie gap się na to tylko zrób nam po drinku! - krzyknął Kamil żeby przebić się przez Lil Wayne’a rapującego w głośnikach.
W limuzynie na suficie biegły podłużne lampki które świeciły na kolorowo. Podobał mi się ten efekt.
-Ej, Dom! - Grzesiek podał mi drinka odrywając mój wzrok od światełek. W szklance znajdowała się niebieska ciecz.
Nie byłem pewien czy powinienem pić teraz skoro mamy przed sobą parę godzin zabawy ale powiedziałem słynne:
-Fuck it - przy tych słowach wszystko znika z głowy. Wszystkie obawy idą do diabła. Przechyliłem szklankę i wypiłem trochę drinka. Nie było wcale takie złe jak się spodziewałem.
Dodaj komentarz