Dom - 90

Dom - 90Przepraszam za błędy które mogą się pojawić. Po naprawie komputera Word nie podkreśla mi błędów które każdemu się zdarzają. Gdyby ktoś wiedział jak to naprawić to niech napisze na priv :) Zapraszam, 90 część :)

Widząc sceny z przeszłości, usłyszał hałas. Jakby piłkę odbijaną od parkietu. Otworzył oczy i powoli wrócił do teraźniejszości.
Usiadł na kanapie, potarł twarz i ocknął sie. Daniel z Grześkiem grają w kosza, normalka.  
Zastanawiał się czy to jest ten czas. Spojrzał w górę i powiedział "Nie bądź tchórzem”.
- Co?! – usłyszał Daniela.
- Nic, do siebie gadam – Wstał i szybkim krokiem skierował się na górę.
-Powiedziałem to na głos? – pomyślał kiedy naciskał klamkę w drzwiach do pokoju Doma.
Zajrzał do środka. Było dziwnie cicho. Kiedy zasypiał leciała muzyka, teraz w pokoju było jak w grobie.  
Cichutko zamknął za sobą drzwi. Zobaczył że Dominik śpi jak słodkie kociątko: zwinięty w kłębek leżał na łóżku pojękując cicho.
- Dobrze że nie chrapie – pomyślał Kamil nakrywając swojego brata kocem. Spał tak słodko. Niestety, ten obrazek zakłucały blizny i siniaki na jego twarzy.  
Chłopak westchnął cicho i rozejrzał się po pokoju. Nic nie było zbite, rozwalone czy coś: znaczy ze nie wpadł w furię.
Kamil podszedł, najciszej jak mógł do biurka. Lampka się paliła, zgasił ją i spojrzał na kartkę którą Dom tam zostawił. Zaczął czytać naskrobany ołówkiem tekst:
"Ty jak dym z papierosa z mojego życia się ulotniłaś. Nie wiedziałaś że tym samym jak nożem mnie zraniłaś. Została dziura w sercu, krew ciągle sączy sie. Siedze sam i czekam: może wrócisz nim wykończe sie. Widziałem wiele dziewczyn lecz żadna nie jest tobą. Widze, patrzą się - lecz tym mi nie pomogą. Nie otworze już serca, ono biło tylko dla ciebie. Teraz został tylko popiół, uczucia się wypaliły. Został ze mnie wrak jak z Titanica. Szczątki, nie mam już w sobie ani grama miłości. Moje sumienie poszło grać z diabłem w pokera. O moją dusze. Gdy nie ma ciebie coś mnie zżera. Nie widzisz że nie jestem już taki sam jak kiedyś. Nie widzisz że nie płacze, nie widzisz że się nie wściekam. Pozwól mi teraz ostatni raz zamknąć oczy. Przegrałem swoje życie bo ty już nie wspierasz mnie  

Ciągle mam cię przed oczami, ciągle widze nas. Twój portret maluje wspomnieniami dawnych lat. Gdybym mógł cofnąć czas, zrobiłbym to teraz. Oddałbym ci każdą z gwiazd by jeszcze raz usłyszeć Kocham.  

Myślałem że zapomne albo że jakaś cię zastąpi. Jednak ja ciągle nie moge w nas zwątpić. Mam ochote pójść do ciebie, porozmawiać i przekonać. Ale ty już chyba też przestałaś być na miłość chora. Ciemność mam w środku, tak samo jak ty. Pewnie nasze dusze teraz gdzieś daleko spełniają swe sny. A my jesteśmy sami, dwa puste ciała bez serc. Patrzymy sobie w oczy jednak nie czujemy nic. Ja nie wiem co się stało, kto co zrobił, kto chciał odejść. Byliśmy jak Bonnie i Clyde, na wiecznośc razem. Tak mówiłaś, obiecywałaś "Na zawsze tu będę”. Tak, teraz widze ile z tego było szczere. Byłaś dla mnie aniołem jednak w niebie się nie spotkamy. Ja byłem gangsterem, jednak to ty umiesz zabić. Od środka boli bardziej, robisz to powoli. Wystarczy że znikniesz by cały mój świat zawalić.”
Wpatrywał się w słowa, były niesamowite. Przeczytał jeszcze raz nie wierząc że ten gówniarz to napisał. Widać że podejrzenia Kamila nie były bezpodstawne. Między Domem a Magdą coś się zepsuło.  
Nadal będąc pod wrarzeniem, opuścił pokój. Gra w kosza się skończyła, była godzina 20. Spotkał swoich braci siedzących na kanapie. Palili papierosy i oglądali jakiś program w telewizji.
- Gadałeś z nim? – zapytał Daniel nie odwracając sie. Kamil stał za nim mówiąc do daszka jego czapki.
- Nie, śpi. Ale wiecie co – obszedł kanapę i usiadł między chłopakami – Ten dzieciak jest utalentowany.
- Jak to? – zapytał Daniel zaciągając sie.
- Napisał piosenkę. O nim i o Magdzie. O tym że coś się popsuło i nie da się tego naprawić.
Chwilę ciszy która powstała rozdarł dźwięk papierosa gaszonego w szklance po piwie z wodą. Grzesiek był chyba w swoim świecie, nie zwracał uwagi na rozmowę kolegów.
-No... zaskoczyłeś mnie – powiedział Daniel też wyrzucając peta.
- Sam się zdziwiłem. Śpi teraz tam na górze i wygląda jak słodki chłopczyk z amerykańskiego filmu.
- Dlaczego z amerykańskiego filmu?  
- Bo w tych filmach wszystko jest idealne i ładne.
-Aha. Co robimy przez resztę wieczoru?
- Nie mam pojęcia – westchnął Kamil. Rozejrzał się po salonie szukając podpowiedzi.
- A może byśm dokończyli tą torbę z imprezy od Gringo?
Obaj spojrzeli na Grześka.
- Zabraliśmy tą torbe? – zdziwił ie Kamil.
-Tak, ty byłeś najebany i zajęty obmacywaniem panienek Gringo – Daniel wstał i zniknął w kuchni. Kamil poszedł do swojego pokoju. Grzesiek został i znowu się zamyślił.
Po chwili Daniel rzucił na stół plastikową torbę z resztkami zioła z imprezy. Kamil wrócił z bletkami.
- Noo... To będzie fajna noc – rzekł Daniel.
-Lepsza niż poprzednia – dopowiedział Kam.
-Zgadzam się –Dan pokiwał głową skupiony na robieniu pierwszego skręta.  
Kilka minut później wszyscy już odlecieli. Telewizor nadal grał, na dworze się ochłodziło a atmosfera w końcu się rozluźniła.
Pamiętam że pisałem tekst, wyrzucalem te śmieci z głowy na papier co oswobodziło mój umysł i pozwoliło przestać się zadręczać. Położyłem się na chwilę aby się zdrzemnąć. Jednak przespałem aż do 8 rano.
Obudziłem się nakryty kocem. Poobijane kości dawały o sobie znać, jednak wstałem i powoli, jak zombie poszedłem do łazienki.  
Myjąc zęby zastanawialem się jakie Kamil ma plany na dzisiaj. Bo jego plany są tez zwykle moimi. Ja chciłem odpocząć od pracy, stresu i... Magdy?
- Nie, nie zadzwonie do niej – pomyślałem chcąc przegonić pomysł który przyszedł mi do głowy. Trzeba dać jej czas. Może sama zadzwoni i przeprosi?
Ale tak właściwie to ona nie ma za co przepraszać. Prawde mówiąc ja też nie mam. Nie wiem już sam kto bardziej nawalił. Ja tylko w końcu przestałem ją okłamywać a ona... jest nietolerancyjną suką której zależy tylko na seksie i nie widzi że też mnie pokochała.
Głośno westchnąłem, kłapiąc drzwiami od łazinki. Nie myśleć o niej = Nie wpaść w furie.
Poszedłem do garderoby i w końcu zrzuciłem z siebie przepocone ciuchy. Rzucilem je na podłoge, potem sprzątne.
Założyłem biały tshirt, ciemne jeansy i niskie czarne trampki Nike. Zaczesałem włosy na prawą stronę i zastanowiłem się co takiego jest we mnie z dziewczyny. Bo wydaje mi się że nic poza cipą. Wychodząc chwyciłem skórzaną kurtkę zostawioną niedawno na krześle i zszedłem na dół.
Macając czy mam w kieszeni zapalniczkę i szlugi schodziłem po schodach. Jednak zanim wyszedłem na dwór zatrzymał mnie niecodzienny widok.
Kanapa. Po prawej stronie na oparciu widać głowę Daniela. Na jego ramionach śpi Kamil a na kolanach Kamila ułożył się Grzesiek. Spali... słodki widok.
Śmiejąc się cicho podszedłem bliżej i zobaczyłem pozostałości po nocy u Gringo. Znaczy... pustą torbe, zapalniczki i kilka pogniecionych bletek.
Mieli fajną noc, jak widać.  
Z uśmiechem na ustach, nadal smiejąc się z nich wyszedłem na podwórko.
Słońce już wstało. Świeciło, jednak blado. Co chwilę zasłaniały je chmury. Dobrze że wziąłem kurtkę.
Usiadłem na schodach i zapaliłem papierosa. Mój brat zawsze tak robił: kiedy wstawał pierwszą rzeczą jaką robił było wyjście na dwór ze szlugiem. Usłyszałem w myślach krzyki mamy "Wyjdź mi stąd z tym papierosem!” kiedy w zimie palił w kuchni. Uśmiechnąłem sie, po czym wciągnąłem dym głęboko pozwalając mu odstresować mój organizm.
Było może 18 stopni... cieplutko, choć nie patrzyłem na termometr. Letnią pogodę zakłócały te chmury i lekki wiatr ale sądziłem że złe dni już się skończyły. Dzisiaj musi wydarzyć się coś fajnego.

EdD

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1510 słów i 8235 znaków.

Dodaj komentarz