Dom - 65

Dom - 65Kiedy wyszedłem z pokoju usłyszałem znajome głosy. Przepite i słabe, dochodziły z kuchni. Zszedłem na dół już wyobrażając sobie co tam zastane.  
Nie spodziewałem się wysepki zastawionej opróżnionymi butelkami po wodzie. Chłopaki tak jak przypuszczałem siedzieli skuleni na meblach. Wzrok moich kumpli penetrował wnętrza trzymanych w dłoniach butelek. Nawet nie zauważyli że przyszedłem. Żyją w swoim świecie gdzie kac jest Szatanem i właśnie opanował świat.  
Żaden z nich nie był wyspany ani gotowy żeby zacząć nowy dzień. Współczułem im, czułem się lepiej. Prawdę mówiąc nigdy nie miałem porządnego kaca. Zawsze po imprezie budziłem się normalnie.  
-Siema - powiedział Kamil dalej zapatrzony w wodę - Nie zimno ci? - pytając spojrzał na mnie. Niektóre z jego włosów stały pionowo.
-Jakoś niespecjalnie - Włożyłem ręce do kieszeni z lekkim uśmieszkiem.
-Jeszcze jedna zasada młody - Kamil zszedł z szafki obok kuchenki i zbliżył się do mnie - Nie pozwól żeby to - pokazał na zasypiających kolegów - i to - przy tym zbliżył palec do mojej brwi - się powtórzyło.
-Jasne - odpowiedziałem patrząc na jego worki pod oczami.
Kamil westchnął i odwrócił się krzycząc " Pobudka panowie!”
Daniel i Grzesiek zaczęli wracać do życia a ja spojrzałem na swoje ciało.
Lubiłem jako dzieciak chodzić bez koszulki. Lecz gdy miałem jakieś 12 lat trzeba było przestać. Teraz znowu czuję to radość. Wróciła po 5 latach i zostanie na zawsze.
Uśmiechnąłem się do siebie.
Chłopaki dalej siedzieli koło butelek na wysepce a Kamil dopił właśnie ostatni łyk i wrzucił plastik do zlewu gdzie było już 5 innych. Jaki oni mają spust?! Nawet nie licząc butelek postawionych za plecami chłopaków.
-Jak się czujecie? - Lekko się uśmiechając spojrzałem na Daniela i Grześka. Dan uśmiechnął się sam do siebie a Gregor tylko machnął ręką. Nawet nie trzeba było słów.
Kamil chodził od okna do szafki kiedy nagle zadzwonił jego telefon. Odebrał z szybki " Co tam?”
-Dobra… Damy radę… O 19… Trzymaj się - po czym schował telefon do kieszeni. Telefon obudził też resztę drużyny i wszyscy patrzyliśmy na Kamila z zaciekawieniem.
-Mamy robotę - powiedział upewniwszy się że wszyscy są przytomni i w wystarczającym stopniu trzeźwi żeby się skupić.
- Jaką? - zapytał Daniel.
- Dzwonił Gringo. Mamy się zająć przemytem.
-Jakim przemytem? - zadał pytanie Grzesiek.
-Kilka kilogramów trawy - Na te słowa moje oczy niezauważalnie się rozszerzyły. To dużo, za śladowe ilości można stanąć przed sądem.
- A co jak nas złapią? - Wtrąciłem do rozmowy swoje wątpliwości, jednak Kamil nie zwracał na nie uwagi. Był pewny siebie, jak zawsze.
- Robiliśmy to wiele razy, co może pójść nie tak? - Uśmiechnął się, natomiast ja dalej miałem mieszane uczucia.
Kamil spojrzał na kolegów i zdecydowanym tonem dodał  
" O 19 pod magazynem domem Gringo”
- A gdzie jest punkt B? - usłyszałem Daniela.
- Tego dowiemy się na miejscu - Kamil klaszcząc w dłonie oficjalnie zakończył część poranka związaną z interesami - Ktoś ma ochotę na jajecznicę?
Ucieszyliśmy się dając tym samym twierdzącą odpowiedź. Jajecznica jest najlepsza na kaca. Chłopaki zaczęli krzątać się niczym kury domowe a ja wskoczyłem na wysepkę i usiadłem przewracając kilka butelek. Spadły na podłogę.
- Posprzątaj to - powiedział Kamil wyjmując patelnię z szafki wiszącej. Grzesiek szukał jajek a Daniel miski w szafce koło lodówki.
Odgłosy gotowania dochodziły zewsząd kiedy wrzucałem do metalowego śmietnika 3 puste butelki. W moim domu takie dźwięki goszczą koło15, nie 10 rano.  
Wysepka była zalana wodą więc znad zlewu urwałem kawałek ręcznika papierowego i też wziąłem udział w tej grupowej pracy wycierając blat. Kiedy wyrzucałem ręcznik Kamil polecił mi żebym zrobił herbatę.
Mój mózg na chwilę się zatrzymał. Wszystko zwolniło.
Odkąd żyję z chłopakami moje życie całkowicie się zmieniło. Jednak teraz będziemy jeść dokładnie takie śniadanie jak czasami spożywaliśmy u mnie w domu. Kiedy rano budziłem się po imprezie, moje zmysły były pobudzane przez dochodzące z kuchni zapachy jajecznicy i herbaty. Słyszałem brzdęki naczyń, Ania już wstała i właśnie przygotowuje nam śniadanie. Ja jeszcze relaksuję się pod kołdrą.
Ania mnie kochała choć czasami zachowywałem się jak ostatni drań. Przynosiła mi to otrzeźwiające śniadanie. Do tego herbata lub kawa. Następnie siadała na brzegu łóżka i delikatnie odgarniała moją grzywkę. Zawsze wtedy lekko się uśmiechałem, jak ona. Zasłaniała grzywką moje wygolone boki a następnie szeptała tym słodkim głosem  
" Pobudka…”
Otwierałem oczy żeby spojrzeć na tego anioła. Piękna jak zwykle.
Jeśli było lato, szliśmy na taras jeść a jeśli pogoda nie dopisywała zostawaliśmy u mnie. Zwykle przy tym wspominaliśmy minioną noc.  
Wróciłem myślami do rzeczywistości. Obraz znikł równie szybko jak przyszedł. Stałem oparty rękami o blat koło okna i jak naćpany wpatrywałem się gdzieś w dal, za granice wspomnień. Moje oczy, tak jak połowa serca były puste.

EdD

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 962 słów i 5284 znaków.

7 komentarzy

 
  • EdD

    za chwile sie spodziewać. Jestem zajęty przygotowaniami do osiemnastki :)

    24 mar 2014

  • .

    Oj wiesz ale mógłby zajrzeć. . I coś napisać w stylu komentarza kiedy się spodziewać.

    23 mar 2014

  • Misia

    Nie każdy może żyć życiem tylko na necie.  ;) Najwyraźniej coś mu przeszkodziło.

    23 mar 2014

  • .

    Chyba za rok. Długie To Twoje chyba jutro.

    23 mar 2014

  • EdD

    Next chyba jutro ( CHYBA )

    17 mar 2014

  • Gabi14

    Genialne!!!

    17 mar 2014

  • .

    W końcu. ! Super kiedy następne?

    17 mar 2014