
 
" Heh... kurwa” pomyślałem. Ma racje. Ale to ona zaczęła, ja tylko powiedziałem prawde. 
Zadzwoniłem do Magdy. 
- Heej. Co tam, jak tam? – zapytałem. Nie wiem czy w moim głosie słyszała jak bardzo mnie jara. 
- A, śniadanie sobie robie. Wstałam dopiero – Czułemże ma na sobie ten swój słodki uśmieszek. Pewnie jest w samym staniku i dresach... 
- Jesteś? – zamyśliłem sie. 
- Tak, sory. Musisz zajebiście wyglądać – wypaliłem. Zaraz potem poczułem się jak "O kurwa, co ja zrobiłem...” 
Słyszałem jak się śmieje. Starałem się grać spokojnego choć wszyscy w aucie się na mnie gapili. Nawet Kamil który zaraz spowoduje wypadek.  
- Jesteś słodki. A co u ciebie? – zapytała. 
- Właśnie, posłuchaj. Idziesz dzisiaj ze mną na parapetówke? – zapytałem. Z uśmiechem czekałem na "Tak, Dom”. 
- Tak, Dom. Jasne, Bardzo chętnie. A do kogo? 
Uśmiechnąłem sie, prawie zapominając że o coś pytała. 
- Ee... sam nie wiem. Ale kotku, alkohol będzie. Będzie dobrze – uśmiechnąłem się sam do siebie. 
- Czy ty właśnie powiedziałeś do mnie kotku? – zapytała, jakby z wyrzutem. 
Zamilkłem, zawieszając sie. Chłopaki słyszeli rozmowę i właśnie dostałem żartobliwie z placka w policzek. 
Trwała krótka cisza. 
- Słodkie... – usłyszałem w końcu i przed oczami ukazał się jej uśmiech. 
- Tak jak ty... – Pomyślałem, na szczęście tym razem nie na głos. - Dobra, dam ci potem znać. Pa skarbie... Kurwa. 
- Pa – usłyszałem jej chichot. Ale ze mnie głupek. 
- Greg musi cię nauczyć rozmawiać z laskami, inaczej dupa z tego – usłyszałem Kamila, czując się jak ostatni debil. 
Uśmiechnąłem się zawstydzony. Niedługo potem byliśmy już w domu. 
Po zarwanej nocy, strsie z poprzedniego wieczora nic dziwnego że wszyscy czterej padliśmy na kanapę bez chęci wstawania z niej.  
- Wie ktoś skąd ta psiarnia wczoraj? – Mając zamknięte oczy, usłyszałem pytanie zadane przed Grześka. 
- Zapomnij, daj się cieszyć odpoczynkiem... – powiedziałem cicho wiedząc że każdy z ans ma zamiar się zdrzemnąć na chwilę. 
Oczy widziały ciemność, ukojone chwilową drzemką. Nie wiem ile spaliśmy. Ale pobudkę pamiętam. Była gwałtowna... i głośna. 
Kamil zerwał się pierwszy. Potem ja i Dan. Coś stukało, głośno. Ale my przez jakieś 2 sekundy wogóle nie wiedzieliśmy o co chodzi. 
- O, patrzcie kogo przyniosło! – krzyknął Kamil. W drzwiach na taras stało Gringo w towarzystwie dwóch swoich goryli. 
Nie trzeba było patrzeć na wkurzoną twarz Kamila żeby wiedzieć co się stanie. 
- Nie przyjechaliście wczoraj... – zaczął Gringo. Ale ktoś mu przeszkodził. 
- TY KURWA TEŻ! – wydarł się Kamil i skoczył z pięściami na niego. Dobrze że został zatrzymany przez tych dwóch facetów. Nie chce wiedzieć co by było dalej. 
Siedzieliśmy z Danielem na kanapie przyglądając się tej szopce a Grzesiek spał w najlepsze. Jakby odpalić granat na środku salonu też by spał.  
- Właśnie przyniosłem wam hajs, chłopaku! Ogarnij sie! – Gringo się zbulwersował. 
- Wiesz co tam się wczoraj działo? Skąd te psy?!  
- Nie mam pojęcia. A moje pieniądze? 
- Nie powiedział... – Kamil potarł twarz ręką. Powoli dochodził do siebie. 
- Kurwa, niedobrze. Anyway, dzięki za pomoc, chłopaki. 
Kierował się w stron drzwi. 
- Muszę spadać, mam jeszcze pare spraw. Nara. 
- Cześć – odpowiedział Kam bez entuzjazmu. 
- Phi... kurwa – zaklął i wrócił na swoje miejsce obok Daniela – On jest oczywiście bez winy. Umawia się z nami... " oj, kurwa sory, nie dałem rady przyjechać... Taki jestem świetny że nie muszę się wam tłumaczyć...” 
Patrzyliśmy z Danielem jak Kamil gada sam ze sobą. Jednak, znudziłem się po chwili i poszedłem do siebie.
4 komentarze
EdD
Aha,czyli czytacie to jeszcze
*******
Zaczniesz dodawać części.?
Bo nie wiem czy warto obserwować.
EdD
Ktoś to jeszcze czyta? Wklejać nexta?
DziecieChaosu
„ oj, ku*wa sory, nie dałem rady przyjechać... Taki jestem świetny że nie muszę sie wam tłumaczyć...” - hahaha xD no jakbym siebie widziała xD fajne piszesz