Ten wszeteczny świntuch zażądał, żebym włożyła sobie butelkę jednego z najdroższych win! Żebym wepchnęła je w pochwę, a potem stojąc przed nim, ostro się nim onanizowała. Odmówiłam! Lecz pan senator zagroził, że mnie stąd nie wypuści! A ponadto dał do zrozumienia, że jak nie spełnię jego życzeń, może wezwać pomocników, którzy mi skutecznie pomogą… Cóż ja biedna, bezbronna kobietka mogłam począć??? Mogłam jedynie stać się uległa… Najpierw lubieżnik zażądał, bym obnażyła swe piersi… potem, bym uniosła do góry nogę, bo on „musi zobaczyć moją cipkę…”. Gdy to spełniłam, przyszedł czas na najstraszniejsze. Musiałam wepchnąć w moją norkę, szyjkę butelki! Do tego miałam jęczeć… „Stękaj suczko!” – usłyszałam – „Nie po to tak wystroiłaś się na przyjęcie, żebym nie napawał się twoimi wdziękami!” Cóż miałam począć? Kołatała mi się myśl – może w ten sposób wkradnę się w łaski wpływowego i majętnego polityka? - Achhh… Panie senatorze! Czuję się przez pana zdobyta! – zawodziłam, gdy wbijałam w siebie butelkę…
2 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto
Helen57
Bardzo ciekawe......................co dalej ?
enklawa25
super bardzo