Polityka cz. 57 - zlecony napad - choroszo

Polityka cz. 57 - zlecony napad - choroszoPan Sasza proces negocjacji poprowadził bardzo sprawnie. Dopiął wszystkiego… wręcz zapiął…
- Panie Saszo… jest pan sprawnym negocjatorem… tak łatwo uzyskał pan ode mnie wszelkie ustępstwa… najdalej idące ustępstwa…
Trudno powiedzieć, kto wygrał negocjacje… chyba doszło do zastosowania strategii modnie nazywanej: „win win”..
W każdym bądź razie pan Sasza sapał:
- Choroszo tiebia tarchatsia!
Odrzekłam:
- Panie Saszo, może pan, bez odrobiny kłamstwa, oświadczyć zleceniodawcom, że wypełnił pan zadanie… Nastraszył mnie pan porządnie! Oj… porządnie! Ale, jeśli zechce pan jeszcze raz się do mnie włamać i znów mnie straszyć – zapraszam… kiedykolwiek pan zechce… moje drzwi będą otwarte…

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 115 słów i 753 znaków.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto