Pan Sasza proces negocjacji poprowadził bardzo sprawnie. Dopiął wszystkiego… wręcz zapiął…
- Panie Saszo… jest pan sprawnym negocjatorem… tak łatwo uzyskał pan ode mnie wszelkie ustępstwa… najdalej idące ustępstwa…
Trudno powiedzieć, kto wygrał negocjacje… chyba doszło do zastosowania strategii modnie nazywanej: „win win”..
W każdym bądź razie pan Sasza sapał:
- Choroszo tiebia tarchatsia!
Odrzekłam:
- Panie Saszo, może pan, bez odrobiny kłamstwa, oświadczyć zleceniodawcom, że wypełnił pan zadanie… Nastraszył mnie pan porządnie! Oj… porządnie! Ale, jeśli zechce pan jeszcze raz się do mnie włamać i znów mnie straszyć – zapraszam… kiedykolwiek pan zechce… moje drzwi będą otwarte…
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.