
No cóż, trzeba się powdzięczyć do ojca miasta… 
- Panie burmistrzu, od pana tak wiele zależy… jest pan tak zdecydowanym włodarzem! Takim twardym i odważnym. Podziwiam pana bezgranicznie… To dla mnie zaszczyt, że zgodził się pan mnie przyjąć… jestem gotowa pójść z panem na możliwie najdalszą współpracę… 
Burmistrz miał opinię donżuana, zyskał pono ksywę „konesera cipek”… Powiadają ludziska, że nikt nie zliczył by armii  petentek, jaka przewinęła się przez jego gabinet… A taki lowelas nie przepuszcza żadnej spódniczce…  
Więc chyba dlatego wybrałam się doń właśnie w minispódniczce…  
Prawiąc mu komplementy, prężyłam się przed nim, niczym kotka… 
- Ależ to wspaniale znajdować się pod pańską opieką… Pod pańską władczą opieką można się czuć bezpiecznie, jak w ramionach rycerza… 
Prężąc się, co rusz dawałam sposobność dostrzeżenia koronkowych manszet pończoch…. A nawet… zajrzenia pod mą skąpą mini…
2 komentarze
Historyczka
@trewq10293 Co pobudza Twą ciekawość drogi i cny czytelniku?
trewq10293
Coraz ciekawiej się robi...