Nie mogłam nie udać się do pana burmistrza. W końcu to najważniejszy człowiek w miasteczku. Wiele od niego zależy, jak choćby to, czy powita panią kandydat na miejskich uroczystościach, czy nie. Czy zapowie, że pani Marta wspomoże nasze miasteczko jako pani poseł, czy też wrzuci jakieś złośliwe aluzje, do czego jest zdecydowanie zdolny. Musiałam pojawić się na jego dywaniku… a konkretnie na biurku…
No cóż, trzeba się powdzięczyć do ojca miasta…
- Panie burmistrzu, od pana tak wiele zależy… jest pan tak zdecydowanym włodarzem! Takim twardym i odważnym. Podziwiam pana bezgranicznie… To dla mnie zaszczyt, że zgodził się pan mnie przyjąć… jestem gotowa pójść z panem na możliwie najdalszą współpracę…
Burmistrz miał opinię donżuana, zyskał pono ksywę „konesera cipek”… Powiadają ludziska, że nikt nie zliczył by armii petentek, jaka przewinęła się przez jego gabinet… A taki lowelas nie przepuszcza żadnej spódniczce…
Więc chyba dlatego wybrałam się doń właśnie w minispódniczce…
Prawiąc mu komplementy, prężyłam się przed nim, niczym kotka…
- Ależ to wspaniale znajdować się pod pańską opieką… Pod pańską władczą opieką można się czuć bezpiecznie, jak w ramionach rycerza…
Prężąc się, co rusz dawałam sposobność dostrzeżenia koronkowych manszet pończoch…. A nawet… zajrzenia pod mą skąpą mini…
2 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Historyczka
@trewq10293 Co pobudza Twą ciekawość drogi i cny czytelniku?
trewq10293
Coraz ciekawiej się robi...