No i co z tego, że „nie jestem taka…” Prokuratorowi wszak się nie odmawia… - Wie pani, pkandydatko, że musi pani z nami szczególnie dobrze żyć??! – niby z humorem, ale jakoś zjadliwie wypowiedział tę groźbę… Zadrżałam, chyba nie mam nic za pazurkami, ale... Wiem o nich, że mogą umilić życie. Przecież Włodek to przez nich zrezygnował ze startu w wyborach!!! Nie chcę, żeby spotkała mnie jakakolwiek krzywda! Chyba przyjdzie mi stać się dla nich przychylną… Nie minęła, krótka chwila i… usiadłam na jego kolanach. Z tym, że pan prokurator, gdy próbowałam ulokować tyłek na jego kolanie – obrócił mnie i usadził tak, że siadłam na nim niczym na oklep… Co za wstyd… moją spódniczkę podciągnął jeszcze wyżej! W taki sposób – że dobrze widać było nie tylko moje pończochy i uda… ale całe pośladki! W które pan prokurator raczył wymierzyć siarczystego klapsa! - Auuuaaa!!!! – zakrzyknęłam, ale pan prokurator dał mi kolejny powód do zażenowania… Schwycił mnie za biust! I przez materiał bluzki zaczął mnie macać! - Pani kandydatko… sprawiedliwość to wielka wartość w polityce…. Znacznie ważniejsza niż wiele innych cnót… A co jest pani cnotą??? - O tak… moja cnota jest dla mnie… ważn…. – niestety nie dał mi dokończyć tego zdania. Tak mnie dociskał do swojego kolana, że aż na mej kobiecości poczułam szorstkość materiału.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.