Uznałam, że by mocniej zaistnieć w świecie polityki, powinnam napisać i wydać książkę. To takie modne, i Tusk i Palikot je wydali...
Udałam się do znanego mi wydawcy, jednocześnie właściciela księgarni. Poprosiłam o pomoc. Zwłaszcza, że sama kompletnie nie miałam pomysły na to co ma tam być.
Chętnie się zgodził, ale nie za darmo...
Twierdził, że od dawna miał na mnie chrapkę, a teraz to doskonała okazja... Już on wszystko przemyśli, choć czeka go kawał roboty. Więc ja to wszystko mu muszę zrekompensować... A zaliczkę powinnam mu dać już tu, w księgarni...
Zaskoczyłam się, gdy ten, wydawało się, niepozorny człowieczyna, nagle bezpardonowo zażądał, żebym podwinęła spódnicę...
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.