Polityka - cz. 29 - srogie kazanie

Polityka - cz. 29 - srogie kazanieSługa Boży najpierw dotknął mojego czoła. Potem obrócił mnie tyłem do siebie. Zrazu nie wiedziałam o co chodzi, jednak szybko dane mi było poznać jego zamiary. – Szukasz mojego błogosławieństwa? Już ja cię pobłogosławię! - Ksiądz dziekan nagle zmienił się nie do poznania. W jednej chwili, wszedł we mnie. Jednocześnie, stał się nad wyraz wulgarny. Grzmiał srodze, niczym na kazaniu: - Ty ladacznico! Nadstawiasz się każdemu, kto może cię poprzeć! Kupczysz swym zadkiem gorzej niż córy Koryntu, które stoją przy drodze czekając na kierowców. Pozwalasz by hufiec kutasów gościł w twej chętnej piczy, którą udostępniasz na lewo i prawo, statecznym mężom i chudopachołkom! Rozkładasz nogi nie za srebrniki tylko za zaszczyty. To jeszcze większe kurestwo! Zadzierasz kieckę przed każdym, kto wydupczy cię, byle dostać poparcie…. Jesteś zwyczajną wywłoką! Najtańszą dziwą! Jeszcze nie spotkałem się z tak wychędożoną dziewką! Z tak rozepchanym cipskiem! Katabas beształ mnie i ciskał we mnie pioruny… Jednak nie przeszkadzało mu to, w najmniejszym nawet stopniu, wciskać we mnie swego katabasowskiego kutasa…

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 200 słów i 1182 znaków.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto