Moje biadolenie, jaką to jestem bezbronną kobietką, przyniosło jedyny możliwy skutek.
Pan kierownik natychmiast, bez wahania, zaczął mnie napastować!!!
Cóż z tego, że krzyczałam! Tylko się uśmiechnął i powiedział, że nikt z portierni nie zareaguje, bo to że w tym pokoju kobiety krzyczą – to standard!
Zatem co ja biedna mogłam począć? Musiałam pozwolić mu na odchylenie mych majteczek… na rozchylenie mych ud. Żeby wykazać mi jak jest silny, a jak ja słaba przy nim – podniósł mnie do góry jak piórko! Po czym… nadział na swój kierowniczy hak!
Oczywiście nadal krzyczałam. Ale teraz, już pogodzona z losem… Pozwoliłam mu ulokować swój męski korzeń, najgłębiej jak potrafił…
Wbijając się wysyczał: - Oczywiście pani kandydatka nie płaci za numer…
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.