Pan Sasza, jak niechcący się przedstawił, podjął negocjacje. Nie wątpiłam, że będzie to żmudny proces, wymagający podwojenia starań. Wymagający wielu okupień…
Włamywacz żądał wiele i sięgał po wiele.
Podbijał stawkę, ciągle „rugając” jak szewc.
- Bliadź! Bliadź!
Odkrywał moje tajemnice jedna po drugiej, szeptają wulgaryzmy do ucha.
Wiedziałam, że w procesie negocjacji, należy też stosować uległość… zatem stosowałam…
Przy czym nieustannie wręcz, uśmiechałam się do przybysza ze Wschodu.
- Panie Saszo… na pewno się dogadamy… jak profesjonalista z profesjonalistką…
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.