Polityka - cz. 31 - Miejsce na liście - oferujemy siedemnaste

Nikomu nie trzeba wyjaśniać jak istotne w wyborach jest miejsce na liście. Niby szef partii postawił na mnie, ale to od sztabu zależało konkretne miejsce. Udałam się wiec do dwu, zdawało się, kulturalnych panów, od których wszystko zależało.
Okazuje się, że ci szubrawcy zaproponowali mi miejsce poza pierwszą dziesiątką! Cóż… musiałam być dla nich miła. Więcej, musiałam się do nich wdzięczyć. Oczywiście nie było wyjścia, należało pozwolić im gapić się w mój dekolt (celowo w tym celu ulokowałam swoją pupcię na skraju stołu, żeby być niżej od nich) a nawet udawać, że nie zauważam, gdy przesuwali dłonią po moim biuście… Oczywiście odpowiednio wystroiłam się na to spotkanie. Obowiązkowa minispódniczka, dość szeroka, jakby zapraszająca do tego, by podwijać ją do góry… bluzeczka z właściwym dekolcikiem, pozwalająca męskiemu oku zawiesić się na nim… - Oferujemy miejsce siedemnaste… chyba będzie adekwatne dla pani zasług… - proponował „Wałek” – sztabowiec od spraw organizacyjnych (zaufany szefa partii) mężczyzna w czarnej koszuli, gładząc moją pierś, jakby ją badał…. Mierzył… - Ależ panowie… liczyłam na więcej… - mówiłam cicho, jak przystało na nieśmiałą, nieobytą w wielkim świecie dziewczynkę, nie odpychając nachalnej dłoni z mojego biustu, jakby jej nie zauważając, jakby dając jej przyzwolenie… Równocześnie kręciłam prawą nogą, aby zwrócić uwagę na me seksowne, czarne szpile.