Jakże można by było odpuścić poparcie takiej wpływowej i znamienitej osoby, jak pani Katarzyna - prezes Fundacji! Wszak to ona daje kasę na wszelkie lokalne inicjatywy! Na stowarzyszenia i dla samorządów. O czyje dobre słowo należałoby zabiegać jeśli nie jej?
Tajemnicą poliszynela było to, że pani prezes gustowała w płci pięknej…
Ale nie do takich tylko poświeceń gotowa była Marta.
„Przynajmniej nie zmajstruje mi dziecka!” – rozmyślała zakładając seksowne, czarne pończochy. Pani prezes okazywała się być damą nie mniej wytworną w manierach i stroju co Marta.
Szybko znalazły wspólny język…
Szybko znalazły też drogę do sypialni. „A więc nie tylko przez męskie wyrka się przewinę… Cichodajka ze mnie do kwadratu!” Obie byłyśmy w pończochach, obie miałyśmy śliczne staniki i elegancką biżuterię. Byłam wielce zażenowana, gdy tak przytulałyśmy się.
- Cóż moja droga, niech mężczyźni zazdroszczą!
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Historyczka
„Przynajmniej nie zmajstruje mi dziecka!” - i co wy na to, panowie?