
- Ojcze duchowy, zgrzeszyłam istotnie. Oddawałam się mężczyznom. Nazwijmy to po imieniu… puszczałam się… Jak mogę to teraz odpokutować? A przecie w kampanii tak zależy mi na reputacji cnotliwej niewiasty… Cały ratunek w mym spowiedniku i kaznodziei...
Nie wierzyłam, że mi się uda. A jednak. Księżulo rozczulił się, czy podniecił mymi wyznaniami.
– Córo wyrodna. Nawet dla takich jak ty, opatrzność jest miłosierna. Musisz się tylko otworzyć… szerzej otworzyć… obnażyć… i przyjąć głęboko łaskę przewodnika duchowego.
Nie wiedziałam, czy dobrze usłyszałam – „łaskę”, czy „laskę”. Drugie polecenie zrozumiałem doskonale – mam siebie „dawać”…
O dalszy los kampanii byłam dziwnie spokojna…
2 komentarze
enklawa25
Historyczka
Panowie, a Wy podzielacie to zdanie - że należy się szeroko otworzyć???