- No to jakie miejsce chciałaby uzyskać pani kandydatka??? – kpiącym głosem dworował Wałek. – No teraz to chyba na podłodze – szydził Misiek. Rzeczywiście, już nie na fotelu, a na podłodze mieli mnie panowie sztabowcy. Czułam się wyjątkowo upodlona… wręcz zeszmacona… Ale… czego się nie robi dla szczytnej idei… Znosiłam to upokorzenie… Nawet kornie się przymilałam, klęcząc i wypinając pupę… Myślałam wówczas: „Marta, nadstawiasz tyłka jak jakaś cichodajka… Wstyd! Ale… chyba warto… chyba uwzględnią moje oddanie???” – Wielka niepewność kołatała się w mym sercu. A co jeśli tylko wykorzystają mnie, wyżyją się, a potem najzwyczajniej wskażą – tam są drzwi. Ale odpowiedziałam: - Może drugie miejsce? W końcu was też jest dwóch… - głupawo zaśmiałam się ze swego czerstwego żarciku. Ale oni podchwycili. – No dobra. Inaczej… Masz pani kandydatko trzy dziurki! – sapał Misiek, jakoś tak zwierzęco, wbijając się we mnie dziko – My się nimi nacieszymy, a ty się, pani kandydatko ucieszysz właściwym miejscem! – Nie byłam do końca pewna, czy dobrze zrozumiałam obietnicę, ale na wszelki wypadek, wypinałam się, jak nigdy dotąd.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.