Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Moja Bee cz.34 Koniec pobytu

Moja Bee cz.34 Koniec pobytuWtorek wieczór
   -To co kochanie jutro po śniadaniu niestety trzeba będzie wracać?
   -No tak. A na którą ta pożegnalna impreza?
   -Na 17 więc myślę że spokojnie zdążymy by się jeszcze przygotować.
   -Ja jutro mam zamiar jeszcze iść zrobić zdjęcia wschodu słońca nad jeziorem. Pójdziesz ze mną?
   -Wschód słońca? To o której byśmy musieli wstać?
   -No jest trochę drogi do przejścia a wschód ma być około 4:15 więc tak najpóźniej o 3:30
   -To na mnie nie licz mi wystarczy zachód słońca.
Przygotowałem sobie aparat i statyw by rano nie budzić mojej Bee i po małych harcach poszliśmy spać. Trochę było mi ciężko się zebrać widząc moją nagą partnerkę słodko śpiącą ale się zebrałem. Wyszedłem z domu i skierowałem się nad brzeg jeziora, po kilku minutach drogi w świetle czołówki okazało się że zrobiłem podręcznikowy błąd. Wszędzie radzą by sprawdzić miejsce wcześniej a ja wpakowałem się najpierw w jakieś krzaki, potem próbowałem je obejść robiąc koło. Słońce już zaczynało wschodzić a ja byłem w jakimś lesie skutecznie zasłaniającym mi widok. Na domiar tego wszystkiego wpakowałem się w jakiś podmokły teren i tak się zapadłem że straciłem buta. Już nie było szans na zdjęcia tylko cały ubłocony w jednym bucie chciałem wrócić do łóżeczka. Z tego wszystkiego straciłem orientację gdzie jestem i w którą stronę mam iść. Udało mi się dojść do jakiejś szosy i postanowiłem iść jej poboczem. Przypomniałem sobie mniej więcej gdzie słońce było jak się opalaliśmy więc obrałem kierunek wydawało mi się że właściwy. Szedłem ubłocony przeklinając swoją głupotę gdy dostrzegłem jadący w moją stronę radiowóz policyjny. Był już blisko mnie gdy zamrugał niebieskimi światłami i się zatrzymał. Z radiowozu wysiadła policjantka z policjantem i coś do mnie zawołali po Holendersku. Sięgnąłem do kieszeni po telefon by zadzwonić do Bee by mogła tłumaczyć o co chodzi.
Policjantka widząc mój ruch ręki do kieszeni wyjęła pistolet i zaczęła jeszcze głośniej krzyczeć w moim kierunku. Od razu podniosłem ręce do góry.
   -K...wa jego mać.
  Podeszli do mnie i wtedy jakoś się ,,dogadaliśmy" że ja nic nie rozumiem i chcę zadzwonić. Gliniarz pozwolił mi wyjąć telefon i zadzwoniłem do Bee. Po kilku próbach (pewnie spała) odebrała telefon.
   -Kochanie zatrzymała mnie policja i nie wiem co chcą pogadaj z nimi.  
   -A gdzie jesteś?
   -Na jakiejś szosie. Zabłądziłem a teraz jeszcze mnie zatrzymali i nie wiem jak się z nimi dogadać.
   -Dobra daj mi tego policjanta do telefonu.
Podałem telefon i długo coś tam tłumaczyli a po kilku minutach ten policjant sięgnął po kajdanki i mnie skuł przykładając mi telefon do ucha.
   -Miśku jesteś tam!
   -Jestem o co chodzi? On mi założył kajdanki.
   -Żeś się nieźle wpakował. Oni wyjaśnili mi że jesteś ZATRZYMANY pod zarzutem szpiegostwa.
   -Co? Ja tylko chciałem zrobić zdjęcia wschodu słońca.
   -Tak im mówiłam, ale wyszedłeś z terenów wojskowych z aparatem fotograficznym i muszą to wyjaśnić. Więc staraj się być grzeczny a ja postaram się coś załatwić.
Poprowadzili mnie do radiowozu wsadzili na tylne siedzenie i policjantka usiadła obok mnie a mój plecak z aparatem trafił do bagażnika. Nawet nie zwracałem uwagi gdzie mnie wiozą tylko w głowie piętrzyły mi się myśli jak to mnie zamkną w jakimś Holenderskim więzieniu. Nagle moje myśli przerwało zatrzymanie się samochodu. Zatrzymali się przy bramie ośrodka gdzie stała uśmiechnięta Bee.
   -No kochanie trzeba się uczyć języków obcych. Chyba już więcej nie zostawisz mnie samej w łóżku?
   -O co tu chodzi?
  -Zaproś policjantów na kawę i ci wszystko wytłumaczę.
Poszliśmy do naszego pokoju i zrobiłem cztery kawy. Podczas picia Bee wyjaśniła że jak zadzwoniłem to była zła za to że ją budzę i gdy rozmawiała z policjantem to wpadła na szatański pomysł by mi dać nauczkę. Ogólnie to ta para policjantów od razu mieli chęć mnie odwieść na naszą kwaterę.Więc się wszyscy pośmialiśmy chociaż mi było jakoś najmniej do śmiechu bo prawie się posikałem w gacie. Pożegnaliśmy funkcjonariuszy i jeszcze przed śniadaniem razem z Bee wzięliśmy długi szalony prysznic.
Po śniadaniu pożegnaliśmy się z wszystkimi gośćmi ,właścicielką i pojechaliśmy przygotować się do pożegnalnej imprezy w Bee pracy.
   I się zaczęły nerwowe przygotowania do wyjścia. Bee biegała po mieszkaniu nago robiąc depilację i wybierając strój na wyjście. Ja zająłem się przygotowaniem kawy.
   -Kochanie trochę zwolnij mamy jeszcze sporo czasu, usiądź napij się kawy.
   -Łatwo ci mówić. Właściwie to dlaczego ja zawsze mam być w sukience?
   -No wiesz ty na pewno lepiej będziesz wyglądać w sukience niż ja.
Bee w końcu się zatrzymała i wybuchnęła śmiechem.
   -No tak masz rację. Tylko ja nie lubię sukienek.
   -To idź w spodniach.
   -Nie wypada. Szefowa zawsze powtarza że na takie przyjęcia kobiety powinny mieć na sobie sukienki.
   -Spokojnie wypij kawę i coś znajdziemy.
   -To nie musi być jakaś super kreacja jak na sylwestra ale sukienka.
Faktycznie Bee nie miała wielu sukienek. Wyjęła z szafy cztery po czym jedną od razu schowała z powrotem.  
   -Dobra przymierzaj.
Pierwsza była bardzo błyszcząca długa sukienka z długimi rękawami. Od razu odpadła następna czarna co prawda bez rękawów ale z golfem.
   -No w tej będzie za ciepło już mi gorąco.
   -A co jeszcze masz?
   -Jeszcze mam białą obcisłą mini z odkrytymi ramionami.
   -To przymierzaj.
   -Ale mam tylko czarne szpilki.
   -A co to przeszkadza ja mam czarne myśli a białą duszę.
   -Aj ty zawsze sobie żartujesz a to są poważne sprawy.
Już się wydawało że biała rozwiąże problem ale okazało się że po jakiejś imprezie Bee w niej usiadła na świeżo malowanej ławce i zostały plamy po farbie.
  -Jeszcze jedną odłożyłaś do szafy.
  -Tamta nie to taka luźna z dekoltem nic specjalnego.
  -Przymierz co ci szkodzi.
   -Nie będę przymierzać biała była by super gdyby nie te plamy.
   -Nic już nie kupisz to albo przymierz tamtą, albo?
   -Albo co?
   -Daj nożyczki i ci powycinam te plamy i będzie ok.
   -Tak i pójdę z odkrytym tyłkiem. Chciał byś.
   -Pewnie że bym chciał a najlepiej idź tak jak jesteś teraz.
   -Tak nago?
   -Nie zupełnie. Proponuje łańcuszek na nogę, kolczyki i myślę że czarne szpilki będą pasować do twojej opalenizny.
   -Przymierzę jeszcze tą ostatnią. Chociaż wydaje mi się że jest zbyt zwyczajna.
Ta ,,zwyczajna" okazała się właściwa. Miała prosty krój, taka z wyglądu koszulka z szerokimi krótkimi rękawkami dekolt w kształcie łódki i odkryte plecy i długość do pół uda.
   -A pochyl się kochanie do mnie jakbyś chciała coś mi szepnąć.
   -Co mam ci szepnąć?
   -Nie wiem, może: ,,jesteś kochany"
   -Ok. Jesteś kochany.
Pochyliła się a ja cyknąłem jej zdjęcie telefonem.
    -No i tak jest pięknie.
    -To jeszcze bielizna i może być.
    -Z bielizny proponuje to co wcześniej mówiłem.
    -A co mówiłeś?
    -Kolczyki i łańcuszek na kostkę.
    -To jest biżuteria a nie bielizna.
    -W takim razie z bielizny proponuję czarne stringi by pasowały do butów.
    -A stanik?
    -A stanik zostaje w domu nie pasuje do odkrytych pleców.
    -Niech ci będzie, ale majtki zakładam.
    -Dobra zakładaj ale nie jestem pewien na jak długo.
Impreza była całkiem fajna po za tym że znowu odczułem brak znajomości języka i nie bardzo miałem z kim pogadać. Bee szefowa zapisała sobie mój adres w Polsce bo tradycją jej firmy jest że dla pracowników odchodzących z pracy wysyłają paczkę pożegnalną. Były różne przekąski, tańce i pokaz tańca na róże wykonywany przez dwie siostry pochodzące z Ukrainy. Impreza przeciągnęła się do drugiej w nocy. To znaczy my z Bee i z jej jeszcze jedną koleżanką Tess wyszliśmy o drugiej.
   -Andrzej po Tess za chwilę przyjedzie tata i pyta czy chcemy by nas podrzucić do domu? Ja bym chętnie się przeszła jest fajna ciepła noc, a ty co wolisz? Jesteś już zmęczony?
   -Wiesz że ja z tobą to mogę iść nawet na koniec świata. A jak zdejmiesz majteczki to nawet dalej.
   -Zdejmę nawet szpilki.
   -W takim razie idziemy dwa razy na koniec świata.
   -Ale zaczekamy jeszcze aż tata Tess przyjedzie po nią?
   -Oczywiście przecież nie zostawimy dziewczyny samej.
Bee jeszcze pogadała z Tess podczas rozmowy jeszcze za nim przyjechał jej tata zdjęła swoje stringi i włożyła mi do kieszeni. Zauważyłem tylko uśmiech na twarzy Tess i powiedziała:
    -Nou, ik zie dat je je klaarmaakt voor een lange, aangename wandeling.   (No widzę że szykujecie się na długi, przyjemny spacer)
   -Hij is zo lief dat ik vind dat hij een mooi einde van het feest verdient.     (Jest taki kochany że chyba zasłużył na miły koniec imprezy)
   -Fijne terugreis voor jullie beiden     (To miłego powrotu dla was obojga)
Przyjechał tata Tess i pożegnaliśmy się a Bee zdjęła szpilki i łapiąc mnie za rękę poszliśmy w kierunku jej mieszkania. Po drodze mieliśmy kilka przyjemnych postojów a gdy szliśmy przez park zatrzymaliśmy się na trochę dłuższy ,,odpoczynek" podczas którego moja pani spędziła kilka minut leżąc na ławce przykryta tylko moim ciałem. Sukienka wisiała sobie grzecznie na oparciu ławki. Dobrze że ławka nie była świeżo malowana.
  W sobotę ruszyliśmy w drogę do Polski by już w końcu zamieszkać razem.

andkor

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka i miłosne, użył 1782 słów i 9495 znaków.

1 komentarz

 
  • Użytkownik Pumciak

    Andrzej tego twojego djabełka nieda się niekochać z tą policją to wkręciła cię kącertowo .Moja tygrysica mało się nie posikała ze śmiechu jak to przeczytała serdecznie was pozdrawiamy

    3 godz. temu

  • Użytkownik andkor

    @Pumciak To też nie mam zamiaru przestawać kochać tego diabełka. Co do tej policji to naprawdę prawie się posikałem. Zrobiła mi WKRĘT ROKU.  
    Pozdrawiam Andrzej

    2 godz. temu