Miłość sensem życia cz. 72

Miłość sensem życia cz. 72Ciemność, która zaczynała powoli zakrywać niebo i gęsty las, przerażały Emmę do tego stopnia, że miała ochotę wrócić do siebie, mimo że przeszła kawał drogi i byłoby szkoda zawrócić.  Była już tak blisko celu, że musiała zabić myśli o krwiożerczych bestiach, zwanych wilkami i ukryć strach przed samą sobą, by nie spanikować nagle i nie zrobić hałasu na całą okolicę. Wyszła sama, zarzuciwszy na siebie czarny płaszcz i szła przed siebie po ogromnym błocie. Droga podobno jest łatwa. Owszem, kiedy masz konia i towarzysza przy boku. Ona kazała zostać Fryderykowi i milczeć. O zaistniałej sytuacji nie mógł wiedzieć nikt inny, jak tylko ich dwójka i sprawcy tego zdarzenia… Księżniczka podskoczyła z przerażenia, słysząc pohukiwanie sowy i jakieś szmery w krzakach.  
    W końcu przedarła się przez gęsty las, nie napotkawszy dzikiego zwierza. Przez moment jej radość nie znała granic, aż dotarła do rwącej rzeki. „I jak niby mam pójść?”- marudziła w duszy, kręcąc bezradnie głową. Westchnęła ciężko i podeszła do wody. Zamoczyła stopę w źródle i od razu ją zabrała, gdyż woda była zimna, jak lód. W końcu zbliża się okres śniegu, lodowisk i porywistych wiatrów. To nie pocieszało kobiety. Modliła się o słońce, by choć trochę ją rozgrzało. Zaczęła doceniać to, że w zamku miała piec i ciepłe łóżko. Czasem sądziła, że nie jest jej to potrzebne do szczęścia. A jednak!
    Po kilku ładnych minutach przeszła przez rzekę i pobiegła w stronę chaty opisanej w tajemniczym liście. Przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz, gdy zobaczyła przy drzwiach dwóch dobrze zbudowanych strażników. Głęboko wciągnęła powietrze, by nie wyglądać na zdesperowaną i weszła do środka bez oporu ochroniarzy.
    Od razu zobaczyła tych, którzy to wszystko zorganizowali. Tylko najważniejszej osoby brak…
-Jesteś- uśmiechnęłam się z satysfakcją.- Twoja obecność niejedną osobę napełnia szczęściem w takie dni.  
-Gdzie jest Zuzanna?- spytała ostrzegawczym tonem, mierząc mnie podejrzliwym wzrokiem.
-Oh, nie tak prędko…- pokręciłam przecząco głową.- Żeby tu przyszła… a, to chyba złe słowo, musisz mi coś powiedzieć.
    Rudowłosa kobieta spojrzała na mnie zestresowana. Jej oczy wołały o pomoc, widząc, że nie ma na co liczyć. Przegrała. „Po co tu przyszłam?”- zdenerwowała się na samą siebie.  
-Czego chcesz?- burknęła pod nosem.
-Kontaktujesz się z Leokadią?- spytałam, siadając na krześle.
-Wiedziałam…- prychnęła z pogardą.
-Więc pewnie zdążyłaś już wymyśleć prawidłową dla was wersję wydarzeń- poniosłam brwi, drwiąc z jej zachowania.- Oczekuję prawdy, inaczej dziewczyna zginie na twoich oczach!- krzyknęłam zbulwersowana.  
    Emma spojrzała na mnie z wyższością:
-Masz czelność mnie szantażować, niewolnico?
    Krew zaczęła płynąć w moich żyłach jak szalona. Zerwałam się z krzesła i podeszłam do rywalki szybkim krokiem. Wyrzuciłam z siebie, patrząc jej ze złością w twarz:
-Nie jestem niewolnicą, tylko przyszłą matką księcia! Współczuję Oskarowi takiej matki, jak ty! Podobno za mną tęskni, ciekawe dlaczego?!...
     Księżniczka spojrzała na mnie zdenerwowana. Zacisnęła usta w cienką kreskę. Widziałam chęć zemsty w jej oczach, ale nie cofnęłam się przerażona. Miałam rację. Rywalka powstrzymywała się, by mnie nie uderzyć.
    Emma rozwarła usta, by coś powiedzieć, ale nie pozwoliłam jej się odezwać:
-Może nie mam racji? Nie dajesz dziecku tego, czego oczekuje od rodziców. Ono oczekuje miłości, nie tronu!  
-Pouczasz mnie? Masz większe doświadczenie?- podniosła głos, marszcząc czoło.
-Widocznie tak, skoro to ja zajmuję się księciem Szymonem. Nie jestem matka księcia, a jednak to ja sprawuję nad nim opiekę, nie ty.  
-Cóż… należą ci się za to wielkie ukłony- zadrwiła- Ciekawe, czy córka się w ciebie wdała. Jeśli tak, współczuję jej przyszłemu mężowi.  
-Lepiej zadbaj w końcu o swoje dziecko. Nie brnijmy w to dalej. Kontaktujesz się z Leokadią?
-Niby jak? Król nam tego zabronił.
    Strażnik Chrystiana prychnął pogardliwie pod nosem, kręcąc niedowierzająco głową. Dawid próbował zachować spokój. Ta sytuacja doprowadzała go do szału. Poczerwieniał na twarzy, jak burak, powstrzymując się od bluzgów.  
-Mam ci wierzyć?- zaśmiałam się głośno.
-Nie wiem jak ci to udowodnić. To już nie mój problem, że mi nie wierzysz. Nie kontaktujemy się przez wierne nam osoby ani listy.  
-Zamierzacie mnie zniszczyć i tylko czekacie na odpowiedni moment, węszycie, jakby tu porozmawiać, choć przez chwilę… Nie radzę! Będziecie miały ze mną do czynienia!
-Nie groź mi. Nie dałaś księciu syna ani nie jesteś jego żoną.
-Jeszcze…- uniosłam głowę dumnie do góry- Ja mam szansę urodzić kilku następców, ciebie książę dawno oddalił. Nawet na ciebie nie patrzy.  
-Dla każdego kiedyś wzejdzie słońce i na każde niebo przyjdą chmury…
-Pocieszaj się przeszłością, to zawsze wychodziło ci najlepiej. Mam tu Zuzannę. Biedulka, wpadła w moje sidła. Jeśli chcesz ją ratować, powiesz mi to, co chcę. Jeśli nie… nie będę miała litości.
    Emma głęboko wciągnęła powietrze, by się uspokoić. Emocje nie opadły, jak kurz. Miała nóż przy gardle, stała tam jak kołek i biła się ze swoimi myślami: „zgódź się/ nie zgadzaj się”. Nerwowo bawiła się swoimi palcami i prześledziła żądne krwi twarze mojej służby, uświadamiając sobie, że prócz umierającej Zuzanny, nie ma tu nikogo, kto mógłby ją ocalić. Przeżywała psychiczne tortury, jakich w jej życiu było niemało, ale w tamtym momencie czuła się osaczona przez bestie, jak nigdy dotąd. Była szantażowana! Mogła przyczynić się do śmierci człowieka. Wszystko zależało od niej… Od tego jednego, ale tak trudnego do wypowiedzenia słowa: „tak” albo „nie”. Cała filozofia! Tyle, że tu chodziło o Zuzannę i dumę żony księcia.  
-Co chcesz wiedzieć?...- spytała drżącym głosem, coraz bardziej czując się jak nie u siebie. Przerażał ją mrok, szum drzew na wietrze i skrzypiące drzwi.  
-Kiedy Leokadia wróci do zamku? Dostała już pozwolenie?- spytałam, patrząc na nią uważnie.  
-Skąd mam wiedzieć, skoro z nią nie rozmawiam…
-Mogłaś spytać króla- przerwałam jej zniecierpliwiona.
-Ty również- przez jej głowę przeszła jakże złota myśl.
-Faktycznie! Ale władca nie rozmawia ze mną często. Powodów nie musisz znać- ukryłam przed nią prawdę. A to wszystko przez to, że oskarżyłam Leokadię w jego obecności! Tak się płaci za prawdę-niesprawiedliwie.
-Nie wiem, kiedy przyjeżdża.
-Przykro mi- uśmiechnęłam się wścibsko- Dawidzie, przyprowadź Zuzannę!
    Eunuch skłonił się i odszedł. Po chwili wrócił, ciągnąc służącą brutalnie po nierównej, starej podłodze. Dziewczyna jęknęła z bólu, czując jak zaschnięte rany otwierają się na nowo i krew spływa po jej ciele. Najgorzej było z jej brzuchem, który pokrywało arcydzieło siniaków i krwi. Mężczyźni specjalnie dla Emmy ukazali jej obolałe ciało w największej postaci, aby tylko nie nabawiła się wstydu, okryli jej kobiecość. Reszta była widoczna, nawet dla ślepca. Zuzanna wyglądała, jak trup.
    Dawid rzucił służącą na kolana. Zawyła z kolejnej wyraźniejszej fali bólu i głęboko wciągnęła powietrze. Bolały ją żebra, przez co ciężko jej się oddychało.
-Może teraz powiesz?- patrzyłam to na Emmę, to na Zuzannę. Z twarzy rywalki wyczytałam jedynie przerażenie tym widokiem…

*#*#*#*#*#*#*#*#*#*

    Chrystian ledwo co powstrzymywał się od tego, by pójść do ojca. Chciał podzielić się szczęśliwą wiadomością z królem. Monarcha cały czas skarżył się na ból kręgosłupa, leki nie pomagały, medycy byli bezradni… Królewicz miał świadomość tego, że dni władcy dobiegają końca. Pragnął, by Edward wziął w ramiona jego syna i powiedział, że jest do niego podobny, silny i wspaniały, by uśmiechnął się, bo tak rzadko to robił. Niestety, Chrystian musiał czekać na odpowiedni moment. Uszanował prośbę ukochanej, nie wyjawi tajemnicy, by jego kobieta i ich dziecko było bezpieczne.  
    Książę wstał z krzesła i krzyknął w stronę drzwi:
-Straż!
    Do jego komnaty z ukłonem, natychmiast wszedł ochroniarz.
-Wezwij księżniczkę Duygu!
-Wasza książęca mość, księżniczka gdzieś wyjechała- odparł zmieszany mężczyzna.
-Jak to?- królewicz zmarszczył brwi- Dokąd?
-Nie ma pojęcia- wzruszył ramionami.
-Przecież nie może…- jęknął zmartwiony o ukochaną. Miał w głowie czarne scenariusze. Nie wiedział dokąd, po co, do kogo i z kim pojechała matka jego dzieci. Podrapał się po głowie, głęboko zastanawiając się gdzie mogła pojechać. Przypomniał sobie ich rozmowę, ale przecież nic nie powiedziała na temat wyjazdu!...  
    Wyszedł szybkim krokiem ze swojej komnaty, by się od kogoś dowiedzieć czegokolwiek na ten temat.  

*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*

-Ona kłamie!- krzyknęłam poirytowana, gdy Emma opuściła chatę. Chodziłam niespokojnie po pomieszczeniu i zastanawiałam się nad tym wszystkim, co usłyszałam- Umówiły się! Nie ufam im, muszą kłamać!
-Pani, spokojnie- szepnął Dawid, podchodząc do mnie. Spojrzał na konająca Zuzannę- Nie przejmuj się. Zabijmy dziewkę i miejmy to z głowy. Fryderyk nie współpracuje z księżniczką Emmą, jeśli zabijemy Zuzannę, Leokadia nie będzie miała z kim intrygować. Nie ufa strażom, po tym, co usłyszy, na pewno nie będzie ich prosiła o pomoc.  
-Kto niby jej powie o porwaniu? Może pomyśli, że dziewczyna się zgubiła albo pożarły ją wilki.
-Nie, pani. Ona żyje teraz w ciągłym strachu. Poza tym, pewnie niedługo zawita w zamku i pierwsze co zrobi, to pójdzie do Emmy, a ona nie umie trzymać języka za zębami i powie o wszystkim.  
-Obyś miał rację.
-A jeśli doniosą na ciebie, wasza miłość?- kastrat przeraził się na tę myśl.
-Komu uwierzy książę? Czy to ja zabiłam Aleksandra? Czy to ja chciałam zabić jego nałożnicę, gdy dowiedziałam się, że ktoś staje mi na drodze? Nie uwierzy ani Emmie, ani Leokadii.  
-A co z królem?
-On nie zajmuje się takimi bzdurami. Ma swoje zmartwienia, większe niż zamordowanie jednej z tysięcy służących- na te słowa skinęłam głową do szatyna, który cały czas wpatrywał się z zadowoleniem na umierająca Zuzannę.  
    Zrozumiawszy ten prosty gest, sięgnął swojego ostrego, idealnie wypolerowanego miecza… Z nieprzyjemnym dźwiękiem dla uszu wszystkich istot żywych, wyciągnął kojarzący się z bolesną śmiercią, miecz ze stalowej pochwy i po cichu zbliżył się do niewolnicy. Odgarnął jej włosy z twarzy. Miała otwarte oczy… Strażnik spojrzał na mnie niepewnym wzrokiem, nie wiedząc, czy ma dokonać egzekucji. Blondynka lada moment miała umrzeć. Ja jednak nie chciałam czekać i skinęłam głową, na znak, by ją ściął.  
    Mężczyzna przypomniał sobie moment, gdy jako piętnastolatek po raz pierwszy miał przeprowadzić egzekucję. Pamiętał tłum ludzi, którzy podzielali zdanie króla i sprzeciwiali się mu, twierdząc, że ten człowiek jest niewinny. Przed oczyma pojawił mu się obraz uniesionej ręki kata, przewodniczącemu tego okropnego zdarzenia. Chwilę potem z szaleńczo szybkim biciem serca, pozwolił opaść broni na szyję i doprowadzić do śmierci jednego z ludzi… Człowiek taki, jak on. Szatyn rozpłakał się, gdy wszyscy opuścili plac i odszedł do zamku. Usiadłszy w kącie swojego ciemnego pokoju, pozbawionego okien, opanował go jeszcze większy mrok. Łzy lały mu się z oczu całą noc. Potem, z każdą kolejną egzekucją, było mu coraz łatwiej. W końcu stracił poczucie winy i… awansował. Zdaniem króla był idealnym człowiekiem, który mógłby chronić jego najstarszego syna. Od tego czasu zabija wszystkich podejrzanych, bez możliwości wytłumaczenia sytuacji…
    Zamyślił się, ale wrócił do rzeczywistości. Rzucił krótkie, beznamiętne spojrzenie na miecz. Przysunął bliżej drewniane, stare krzesło i przyprowadził dziewczynę obok niego. Ułożył jej głowę na drewnie. Dawid przytulił mnie delikatnie, uniemożliwiając mi oglądanie tej egzekucji.  
    Strażnik stanął wygodniej na skrzypiącej podłodze, poprawił miecz w dłoni, po czym uniósł rękę Dało się słyszeć jedynie świst opadającego miecza i odgłos rozciętego ciała, które opadło bez sił na ziemię. Duch odszedł z ciała i upragnione od wczorajszego wieczoru marzenie Zuzanny, spełniło się…

Duygu

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda i miłosne, użyła 2271 słów i 12703 znaków.

2 komentarze

 
  • Margerita

    No ciekawe dokąd Emmę się wybiera

    17 cze 2020

  • Duygu

    @Margerita Cieszę się, że zaciekawiłam ;)

    17 cze 2020

  • Somebody

    Każda część jest coraz lepsza. Wspaniale. Jestem w pełni usatysfakcjonowana  <3  <3  <3

    1 kwi 2018

  • Duygu

    @Somebody Dziękuję bardzo, kochana  <3  Cieszę się!  :D   :danss:

    1 kwi 2018