Miłość sensem życia cz. 35

Miłość sensem życia cz. 35Po ciężkiej rozmowie z Natalią poszłam do Chrystiana. Wiedziałam, że czuł się samotny i bezsilny. Potrzebował mnie, czułam to w sercu. Spojrzałam w lustro. Widziałam siebie, a jednak czasem się nie poznawałam. Miałam wrażenie, że stoi przede mną ktoś inny, obcy, nieznajomy. Pomachałam ręką. Postać w lustrze zrobiła to samo. To ja i nie ja. Przypomniałam sobie rozmowę z moim ukochanym:
"-D-U-Y-G-U
-Duygu...?
-Tak
-A dlaczego tak?
-Bo jesteś bardzo wrażliwa. To imię oznacza kobietę, która jest uczuciowa.
-Więc jestem twoim uczuciem?
-Owszem. Od teraz masz się przedstawiać w ten sposób. Zapomnij o Edycie.
-Jak rozkażesz, wasza miłość."
   Nie potrafiłam zapomnieć o tym jak wielka krzywdę mi wyrządzono. Porwali mnie bez słowa, chcieli zabić z powodu miłości. Czy była dla mnie zakazana? Nie miałam prawa kogoś pokochać? Czy jestem potworem? Nie chciałam słabnąć... Mimowolnie do oczu napłynęły mi łzy. Spłynęły powoli po moich policzkach. Patrzyłam na nie. Wyglądały, jak rzeka. Emocje, które brały nade mną górę doprowadzały do sztormu. Zaczęłam płakać niepohamowanie. Schowałam twarz w dłoniach, podeszłam do kołyski, w której spała moja córka i usiadłam bezsilnie na łóżku. Spojrzałam na nią. Naprawdę musiałam wylać tyle łez, by ona pojawiła się na świecie? Nie mogłam spokojnie przeżyć tych siedmiu miesięcy, gdy nosiłam ją pod sercem? Zawsze znalazł się ktoś, kto jej nie chciał. To tak bardzo mnie bolało. W końcu ja oddałabym za nią życie. Chrystian również, wyznał mi to już wiele razy. Zrobiło mi się ciepło w sercu. Tylko oni dawali mi siłę, jedynie oni byli moją rodziną. Dawid, Aleksandra, Otylia i Aleksander zawsze byli obok, ale to nie to samo. Antosi i Chrystiana potrzebowałam, jak niemowlę matki, jak ludzie na pustyni, wody.  
   Otworzyły się drzwi i weszła moja przyjaciółka. Otarłam łzy, po czym przeniosłam na nią swój wzrok.  
-Pani...- ukłoniła się blondynka- Zgodnie z rozkazem, Pan Dawid przeniósł Natalię do haremu. Czy masz jeszcze jakieś rozkazy?
-Nie...- wydusiłam zachrypniętym, słabym głosem- To, jednak nie oznacza, że mogę już spać spokojnie.
   Ola spojrzała na mnie z bólem w sercu. Przetarła ciemne oczy ze zmęczenia.
-Wypocznijcie- uśmiechnęłam się do niej blado- Jutro pomyślimy co robić dalej.
-Jutro może być za późno- stwierdziła podejrzliwie nastolatka.
-Nie tracę czasu. Wy również. Hasan leży w śpiączce...- wydusiłam- Leokadia na razie kłóci się z mężem i to jej największy problem na tę chwilę. Fryderyk nie wie co ze sobą zrobić.
-A jeśli to pozory?
-Nie mylę się. Spójrz tylko na nich- podeszłam do niej powoli- Nie sądzę, że sami są w stanie cokolwiek zdziałać.
-Księżniczko... A jeśli książę Hasan się wybudzi?- spytała Aleksandra drżącym głosem.  
-Nadal będziemy go po cichu podtruwać- westchnęłam- Inaczej niczego nie osiągniemy. Zaczął być pewniejszy siebie. Gdybyśmy go nie powstrzymali, zabiłby Chrystiana, mnie i Antoninę...- rzekłam hardo.
-Boisz się go?
-To dla bezpieczeństwa. W końcu nie ja tu rządzę. On jest synem króla, a ja dopiero co zostałam wyzwolona. Jeszcze wiele ciężkiej pracy przed nami, Aleksandro- położyłam jej dłoń na ramieniu.

*#*#*#* Zamek w Fantylii *#*#*#*

   Emma siedziała przy biurku i próbowała napisać kilka szczerych zdań na kolejnej kartce papieru. Dziesiąty skrawek tworzywa z drewna wylądował za nią na podłogę. Uważała, że jest już nie potrzebny. Spojrzała bezsilnie w ścianę na przeciwko, jakby ona miała jej podpowiedzieć, co napisać do męża. Księżniczka wielokrotnie słyszała,  "ściany mają uszy", ale nie było osoby, która chciałaby i mieszkałaby w jej głowie. Męczyła się sama ze sobą. Ze swoimi durnymi postępkami, intrygami i przekleństwami. Wciąż pamiętała, jak Duygu ją wyśmiała, gdy opuszczała zamek w stolicy. Nie zapomniał, jak obiecał jej, że jeszcze kiedyś wróci tam, gdzie jej miejsce. Żyła w przekonaniu, że skoro jest matką księcia, jej w pierwszej kolejności należy się władza. Czy to prawda? dziewiętnastolatka próbowała stłumić głosy w jej głowie. Głosy Chrystiana, który zwracał uwagę na jej najmniejsze błędy i karał ją. Prawda była okrutna. Nie wybaczył jej. Rudowłosa kobieta momentami miała wrażenie, że mąż o niej zapomniał... Nie pisał. Nie chodziło jej to o listy miłosne, ale nie pofatygował się, by wysłać jej wiadomość o treści: "Książę Oskar ma się dobrze. Dzięki Bogu jest zdrów". Tyle jej wystarczyło, by spać spokojnie. Nie miała siły na to, by wysłuchiwać planów jej rywalki. Zniszczyła ją, drążyła jak woda skałę.  
   Pośród tego chaosu w głowie, Emma nie usłyszała, gdy do komnaty weszła Zuzanna. Trzymała w ręku list.  
-Wasza miłość- ukłoniła się szybko- Przybył list ze stolicy.
"Kolejny list o tym, jak to dziewczęta dostały nowe materiały na suknie, jak wspaniale kucharz przyrządził nową potrawę i co teraz robią służące książąt"- pomyślała znudzona matka księcia Oskara. Wywróciła oczyma i nie patrząc na służącą, wyciągnęła do niej dłoń. Służka podeszła czym prędzej do swojej pani, nie zwracając uwagi na stos papierów, leżących na podłodze. Rutyna. Codzienny widok.  
-Od kogo?- Emma przeniosła swoje beznamiętne spojrzenie na wierną służącą.  
-Nie wiem, pani- dziewczyna wzruszyła ramionami.
Księżniczka wstała z krzesła i odeszła od niej kilka kroków. Rozwinęła list i zaczęła czytać:
"Emmo!
Nie mam dobrych wieści. Mam podejrzenia, że Duygu współpracuje z moją siostrą. Ponadto, dzisiejszego południa, król ją wyzwolił. Nie możemy dłużej czekać. Będę do Ciebie pisała, Zuzanna ma ode mnie rozkaz. Fryderyk będzie dostarczał jej listy. O wszystko zadbałam. Z moim bratem nie jest dobrze. Tylko Bóg wie co z nim będzie. To dla Duygu doskonała okazja, której pewnie nie przegapi. Pisz, jeśli masz jakieś plany, skontaktuję się z Panem Fryderykiem. Chcesz, czy nie musisz ponownie z nim pracować. Postaram się Cię tu sprowadzić
                                                                                                 Księżniczka Leokadia"
   Emma zgniotła kartkę w małą kulkę... Zmrużyła oczy, po czym krzyknęła wściekła:
-Wyzwolona?! Ta żmija?! Co narobił król Edward?!
-Co się stało?- spytała Zuzanna, zaskoczona zachowaniem swojej pani.
-Król wyzwolił Duygu... Nie jest już niewolnicą...! Jeśli jej nie powstrzymam, zostanie żoną Chrystiana, a potem...
-Czy złe samopoczucie księcia Hasana to jej sprawka?- przerwała jej blondynka.
-Księżniczka nic o tym nie napisała...- jęknęła zrezygnowana rudowłosa kobieta- Muszę tam wrócić!- zerwała się na równe nogi.
-Z wygnania, bez pozwolenia?!- wrzasnęła przerażona służąca, blokując jej wysokości drogę do drzwi.
-A co mam robić?! Czekać z założonymi rękoma.
-Samo to, że tam pojedziesz, niczego nie zmieni- Zuzanna pokręciła przecząco głową.
-Zostawiłam tam syna! Nawet nie wiem co z nim jest!
-Poproś księżniczkę w liście, by cię informowała o stanie zdrowia księcia- zaproponowała jej dziewczyna.
Żonie Chrystiana to nie wystarczało. Nie miała stuprocentowej pewności, kto tak naprawdę pisze listy...

*#*#*#*#*#*#*#*#*#*

   Natalia cicho weszła do komnaty Hasana. Kiedy tylko zamknęły się za nią drzwi, podbiegła do nieprzytomnego młodzieńca. Tak bardzo chciała mieć pewność, że śpi i za chwilę się obudzi. Niestety, jedynie miała taką nadzieję. Aleksandra powiedziała jej o złym samopoczuciu następcy tronu praktycznie od razu. Natalia płakała dobre pół godziny, siedząc na zimnej podłodze w komnacie faworyt. Dawid i Aleksander, wyciągnęli ją stamtąd siłą. Była bezradna. Miała świadomość tego, że nie wygra z przeznaczeniem. Jej los został już napisany, choć nieznany jej osobie, był pewny. Bóg napisał jej życie. Zadecydował za nią.  
-Hasanie...- załkała bezsilnie blondynka, patrząc na jego bladą, chudą, uwidaczniającą kości, twarz. Królewicz wyglądał okropnie- Zamorduję tych, którzy tak bardzo cię skrzywdzili... Czuję to co ty. Wiesz?
   Blondyn nie odpowiedział. Jak miał z nią rozmawiać, skoro jej nie słyszał? Natalia, jednak miała cichą nadzieję, że czuł jak dotyka jego ochłodzonych dłoni. Ucałowała je. Chciała być dla niego zapałkami, jak dla tej zamarzającej dziewczynki. Walczyła, by żył. Walczyła z samą sobą, by nie płakać, bo dość już łez w jego życiu. Nie chciała go osłabić.
-Co mam zrobić, byś się obudził, królewiczu z bajki?- spytała cichutko trzynastolatka, mocniej ściskając dłoń ukochanego.  
   Nagle otworzyły się drzwi i wszedł Chrystian. Nałożnica wstała szybko i ukłoniła się nisko.
Najstarsze dziecko króla spojrzało na jej zmęczoną twarz ze zrozumieniem. Westchnął ciężko, przypominając sobie, że gdy przed chwilą patrzył w lustro, wyglądał dokładnie tak samo. Kochał go tak samo silną miłością, jak ta dziewczyna, choć innym uczuciem, to jednak, miłością...
-Wybacz, książę...- wydusiła Natalia, wycierając łzy- Nie chciałam... Ja...
-Nie tłumacz się- przerwał jej łagodnie dwudziestotrzylatek- Rozumiem twój ból- podszedł do łoża. Rzucił krótkie spojrzenie na umierającego brata, nie mogąc znieść tego widoku. Ten obraz niszczył jego głowę, oczy. Miał ochotę się oślepić. Po raz kolejny widział dzieło śmierci... Chciała zabrać stamtąd Hasana, odebrać im wszelkie nadzieje, że kiedykolwiek, choć na chwilę po śmierci księżniczki Rozalii, było z nim dobrze.  
-Nie będę narzekała i przeciwstawiała się woli Nieba- szepnęła po dłuższej chwili, faworyta siedemnastolatka.
-Nikt nie ma tego prawa...- wydusił Chrystian, przenosząc wzrok na trzynastolatkę- Możemy, jedynie modlić się, by przeżył tę noc...

Duygu

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda i miłosne, użyła 1790 słów i 9981 znaków.

3 komentarze

 
  • AuRoRa

    Chrystian martwi się o brata. Nie wiadomo czy przeżyje   :sad:

    18 cze 2018

  • Duygu

    @AuRoRa Ciężkie ma życie Hasan, niestety...  :sad:  Chrystian go kocha.

    18 cze 2018

  • Margerita

    łapka w górę

    8 maj 2018

  • Duygu

    @Margerita Dzięki!  :)

    8 maj 2018

  • Somebody

    Ładna, emocjonalna część. Tylko czemu Hasan umiera???? NNIIIIEE.... :sad2:

    23 paź 2017

  • Duygu

    @Somebody Dziękuję za uznanie  :kiss: Miejmy nadzieję, że nie umrze

    24 paź 2017