Miłość sensem życia cz. 14

Miłość sensem życia cz. 14Stałam, patrząc jej w oczy z niemałym przerażeniem. Czułam się, jak owca przed, którą stoi głodny od tygodnia wilk. Nie miałam dokąd uciec, brak mi było sił. Dodatkowo świadomość tego, że ją okłamywałam, była dobijająca. Miałam ochotę wzywać pomocy, ale coś, jakby siedziało mi w gardle. Nie mogłam nic z siebie wydusić, było mi trudno oddychać, ale nie przez gorące, duszne powietrze, lecz z emocji, które wzięły nade mną górę... Doprowadziło to do tego, że w moich oczach pojawiły się łzy. Zbyt wiele wody, nie miałam szans tego powstrzymać. Zaczęły spływać szybko, jedna po drugiej. Kobieta patrzyła na mnie tak, jakby chciała mnie zabić. Bałam się, że to może być prawda. Biła żądzą nienawiści...  
-Więc... to ty!- stwierdziła, mierząc mnie srogim wzrokiem. Zadrżałam z przerażenia, głowa bolała mnie coraz bardziej. Dłużej nie wytrzymam, muszę jej to wyznać!...
-Księżniczko, błagam...- wydusiłam przez łzy- Daj mi to wyjaśnić...
-Nie ma czego wyjaśniać!- krzyknęła, podnosząc dłoń. Zmarszczyła brwi i podeszła do mnie powoli- Wychowaliśmy żmiję we własnym zamku...- stwierdziła cicho, kiwając głową.
-Pani...- kręciłam przecząco głową.
-Dawali ci jeść, pieniądze, komnatę- zaczęła wyliczać, patrząc mi ze złością w oczy- W dodatku powierzyłam ci w opiekę mojego syna! Jedyne dziecko Chrystiana! Mogłaś zabić Oskara!
-Wasza wysokość!- spojrzałam na nią z niedowierzaniem- Jakże bym...
-Zaufałam ci. Król ci zaufał, dziewko!- warknęła i szarpnęła mnie za nadgarstek- Nie masz prawa patrzeć nam w oczy...
Każdy mój oddech przypominał burzę: poszarpany, głośny, niedokładny i tak nieidealny... Serce, które biło dla miłości, teraz funkcjonuje dla strachu, robiąc mi na złość. Nie chciałam dożyć tego dnia. "Boże, jeśli ona ma mnie zabić, niech teraz trzaśnie we mnie piorun!"- modliłam się w duchu.
-I co teraz?- spytała z cwanym uśmieszkiem rudowłosa- Pamiętam dzień, w którym cię poznałam. Rzeczywiście...- pokiwała szybko głową- Przedstawiłaś się, jako "Edyta". A gdzie twoje papiery? Spalono je, prawda?- nadal trzymała mnie za dłoń.
-Tak...- wyjąkałam- Nie chciałam, by tak się stało.
Po tych słowach w łaźni rozległ się głos śmiechu Emmy. Spojrzała na mnie z niedowierzaniem i spytała:
-Śmiesz sobie ze mnie żartować?! Nie daruję ci tego, co zrobiłaś!
-Wasza...
-Rozbiłaś moje małżeństwo!- ścisnęła mnie za szyję...- Moje dziecko przez ciebie cierpi! Straciłam męża! Już mnie nie kocha! a wszystko przez jakąś prostaczkę z Królestwa Polskiego! Zwykłą niewolnicę, jak wszystkie inne w haremie!!!- wrzasnęła i powaliła mnie na ziemię, nadal mocno ściskając mnie za szyję. Bolało mnie gardło, czułam jak szybko i zawzięcie dobija mi krew... Traciłam oddech... Emma uderzyła mnie w policzek za całej siły. Nie miałam jak wyswobodzić się z jej uścisku...

*#*#*#*#*#*#*#*#*#*

Nieświadomy niczego książę Chrystian, czekał na mnie w swojej komnacie. Gotowy, elegancko ubrany w zielony kaftan i lśniące, czarne buty. Patrzył w swoje odbicie w lustrze. Uśmiechał się sam do siebie, bo za chwilę ma tu być Duygu... Jego ukochana, jego pani o pięknych uczuciach, dziewczyna o zielonych oczach. Rozmarzył się i nawet nie usłyszał, jak pukają do drzwi jego komnaty, straże. Wszedł ochroniarz i ukłonił się w pas:
-Przyszedł Pan Dawid.
Brunet zamrugała kilka razy oczami, by wrócić do rzeczywistości i rozkazał wpuścić eunucha.
-Wasza miłość...- załkał rudowłosy mężczyzna.
-Coś nie tak, Dawidzie?- uśmiechnął się lekko następca tronu.  
-Tragedia! Zabij mnie od razu!- sługa upadł przed nim na kolana.
-Co się stało?- przeraził się dwudziestotrzylatek, widząc, że mężczyzna cały się trzęsie- Wstań!
Kastrat powoli podniósł się z klęczek i rzekł:
-Duygu... Została zaatakowana... Jest w lecznicy. W ciężkim stanie...
-Co ty mówisz?!- krzyknął wściekły- Jak mogliście zostawić ją samą?!- zmarszczył czoło i wybiegł z komnaty, razem z Dawidem.

*#*#*#*#*#*#*#*#*#*

Leżałam w małym łóżku, przykryta cienkim, jasnym materiałem. Ściany w tym małym pomieszczeniu były w kolorze słońca. Na podłodze leżał brązowy dywan. Medyczka o Czarnych włosach, ubrana w niebiesko-żółtą suknię, szukała potrzebnych ziół przy stoliku, który stał obok łóżka. Powoli otworzyłam oczy. Zmarszczyłam brwi, gdyż obraz przed oczyma się nie wyostrzył zbyt dobrze. Próbowałam się podnieść, ale zrezygnowałam, bo poczułam silny skurcz, z tyłu głowy. Lekarka uśmiechnęła się lekko i rzekła:
-Nie wstawaj, jesteś bardzo słaba. Ledwo uszłaś z życiem.
-J... Jak to?- spytałam cicho i momentalnie poczułam ból dolnej części twarzy.
-Nie mów zbyt dużo- spojrzała na mnie ze smutkiem- Podać ci lusterko?
-Tak...- odparłam, ale... po chwili zaczęłam tego żałować. Moje policzki były więźniami czerwonych rys, z dolnej wargi ust, wciąż ciekła krem. Nad brwiami widniała zaschnięta czerwona ciecz. Wyglądałam okropnie.
-Boli mnie głowa...- wyjąkałam i rzuciłam lusterkiem o ścianę naprzeciwko mnie.
-Dziewko!- zawołała lekko zdenerwowana brunetka- Uspokój się! Dziękuj Bogu, że żyjesz.
-Nie mam po co żyć... Już nikt mnie nie ze chce!- warknęłam przez zaciśnięte zęby.
-Spokojnie...- położyła mi dłoń na ramieniu- Masz dla kogo, uwierz mi- uśmiechnęła się, by dodać mi otuchy- Każdy ma dla kogo istnieć w tym szarym świecie.
  Nagle otwarły się drzwi i wszedł Chrystian. Lekarka skłoniła się. Chciałam wstać, ale mój ukochany usiadł obok mnie i szepnął:
-Siedź, mój pierwiosnku.  
-Nie patrz na mnie!- zaczęłam płakać i schowałam twarz w dłoniach. Ten mężczyzna za dużo wycierpiał w swoim życiu. Nie chciałam, by widział mnie w tym stanie- Wyglądam... okropnie!- zaszlochałam.
-Kto ci to zrobił?- odgarnął mi włosy z twarzy- Powiedz, moja miłości, kto?
-Nie... nie mogę...- pociągnęłam nosem i jeszcze bardziej się rozpłakałam.
-Dlaczego?- zdziwił się- Ktoś ci groził?
-Idź sobie...!- podniosłam głos- Nie jestem już tak piękna, jak kiedyś i... nie będę! Nie patrz na mnie, błagam...
  Książę chwycił moje dłonie i położył je na łóżku. Widział moją czerwoną od krwi, zapłakaną twarz. Zajrzał mi w oczy, z których lały się łzy i uśmiechnął się:
- Wystarczy mi ta zieleń pod powiekami, Duygu.  
-Nie prawda!- krzyknęłam- Dlaczego kłamiesz?!
-Nie płacz i uspokój się- przytulił mnie do ciebie. Poczułam się tak, jakbym nie spowiadała się przez ponad dwa lata i Bóg odpuścił mi grzechy: byłam wolna, szczęśliwsza i czułam się lekka, jak piórko. Wypuściłam ciężko powietrze- Kto cię pobił?
-Nie ważne- szepnęłam.
-Powiedz. Zapłaci najsurowszą karę- spojrzał mi w oczy, a jaj tylko parsknęłam śmiechem. "Jasne! Zabije swoją żonę i matkę swego syna. Już to widzę!"- rzuciłam w myślach z ironią.
-Nie powiesz mi?- spytał cicho i ucałował mnie w czoło.
-Nie- wzruszyłam ramionami i mocniej się w niego wtuliłam.  
-Kiedy z tego wyjdzie?- Chrystian zwrócił się do medyczki.
-Najpóźniej za półtorej tygodnia- odparła brunetka, patrząc w podłogę.
-Macie odpowiednie leki?- książę chciał się upewnić, czy aby na pewno jestem pod dobrą opieką.
-Oczywiście, wasza wysokość.
-Co teraz będziesz z nią robiła?
-Codziennie rano i wieczorem będę smarowała rany maścią. Jeśli to nie pomoże, owinę bandażami.
  Mocno ścisnęłam Chrystiana. "Będę wyglądała, jak szmaciana lalka! Dobrze, że mnie nie zszywają!"- pomyślałam wściekła, patrząc na lekarkę, nieprzyjaźnie.
-Rozumiem...- westchnął ciężko syn króla i zwrócił się do mnie- Czegoś ci potrzeba, ukochana?
-Chcę tylko, żebyś mnie czasem odwiedzał.
-Rany są poważne?- spytał cicho.
-Bez obaw, widziałam gorsze- rzekła, patrząc na mnie z lekkim uśmiechem- Cieszmy się, że nic im się nie stało.
  Zmarszczyłam brwi, patrząc na nią, jak na wariatkę. Chrystian, także nie krył zdziwienia.
-Jak to "im"?- spytał oszołomiony tą całą sytuacją.
-Duygu jest w ciąży- powiedziała medyczka.
  W pokoju zapadła grobowa cisza. Była tak głęboka, że słyszałam bicie swojego serca. Nikt nic nie mówił. Poluzowałam uścisk na plecach Chrystiana, po czym spojrzałam na brunetkę, która tylko pokiwała do mnie głową. Uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam na księcia, który... przytulił mnie i pocałował w usta. Spojrzeliśmy sobie szczęśliwi w oczy.
-Chrystian...- szepnęłam i przytuliłam go mocno. Nie mogłam w to uwierzyć! Jeszcze przed chwilą chciałam umrzeć, a teraz... wiedziałam, że muszę żyć. Zrozumiałam słowa medyczki, które padły z jej ust przed chwilą: "Masz dla kogo, uwierz mi". Cały ból minął, już nie żałowałam tego, jak wyglądam.  
-Moja różo- pogładził mnie po włosach- Moja najpiękniejsza z najpiękniejszych.
-Nie wierzę- zaśmiałam się i spojrzałam mu w oczy z miłością.
-Więc uwierz, najwyższa pora- pogładził mnie po policzku i krzyknął w stronę drzwi- Dawidzie!
  Do lecznicy wszedł eunuch. Skłonił się i rzekł:
-Wzywałeś, królewiczu.
-Niech moi ludzie rozgłoszą, że moja faworyta spodziewa się dziecka.
  Rudowłosy mężczyzna spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Po chwili, jednak uśmiechnął się szeroko i odparł:
-Oczywiście, wasza wysokość, przekażę!

*#*#*#*#*#*#*#*#*#*

  Emma chodziła niespokojnie po swojej komnacie, wyczekując jakichkolwiek wiadomości, na temat swojej przeciwniczki. Pocierała dłonią o dłoń, ponieważ było jej zimno. Czyżby jej serce i dusza zamarzły na dobre? Czy ta kobieta czuje coś jeszcze, prócz zimna i ciepła? Po dzisiejszym zdarzeniu, możesz wywnioskować, że nie... Żona księcia głośno przełknęła ślinę. Była potwornie zmęczona, nie jadła nic od kilku dni. Czuła smak zwycięstwa, ale z drugiej strony... bardzo się bała. Była blada, jak ściana. Oddychała głośno, tak jakby chciała udowodnić wszystkim w tym zamku, że nadal żyje. Niewolnice plotkowały, że Duygu odebrała jej wszystko. Z resztą, rudowłosa kobieta, sama to przyznała w rozmowie z wrogiem. Matka księcia miała wielu wrogów. Jednym z nich, była pycha, która doprowadzała do tego, że księżniczka nisko upadała, niżej niż kiedykolwiek myślała. Czy pobicie Duygu jest tego przykładem? Oczywiście, że tak, ponieważ żonie następcy tronu, nie wypada...
  Emma usłyszała pukanie do drzwi jej komnaty.
-Nareszcie!- uśmiechnęła się i spojrzała w stronę wejścia. Kiedy tylko zobaczyła, kto przyszedł, zmieniła swą minę na przeciwna. Jeszcze niedawno ta twarz powodowała u niej niesamowitą radość, a dziś... To już przeszłość- Chrystian...- ukłoniła się przed mężem, który przekroczył próg jej komnaty. Nie podszedł do niej blisko. Stali dosyć daleko od siebie. Księżniczka tego nie lubiła.
-Jak mogłaś?- spytał dwudziestotrzylatek, marszcząc brwi. Patrzył jej w oczy z niedowierzaniem.
-Co zrobiłam?- próbowała przed nim zagrać, ale Chrystian znał ją doskonale.
-Nie upadaj niżej, niż upadłaś godzinę temu. To co zrobiłaś, udowodniło mi, że nie doceniasz tego, co ci dałem...- podniósł brwi, patrząc na nią z wyższością.
-Wasza...- zaczęła rudowłosa, ale syn króla jej przerwał:
-Milcz, Emmo. Milcz... Nie szarp się, gdy tkwisz w ruchomych piaskach. Jak można tak potraktować człowieka?
-Chrystianie, wysłuchaj mnie- zaczęła do niego podchodzić, lecz książę podniósł dłoń, więc się cofnęła.
-Nie odpowiadaj, bo nie ma na to żadnej odpowiedzi. Każde żywe stworzenie ma uczucia. Nie ważne, czy jest to mysz, czy słoń. Rany bolą- powiedział cicho i postawił kilka kroków na przód- Duygu jest moją kobietą- wskazał na siebie palcem.
-Widzę, że cię zaczarowała...- ucięła, bo... Chrystian chwycił ją za dolną szczękę i wydusił przez zaciśnięte zęby:
-Jeśli jeszcze raz ją poniżysz, szczególnie teraz, gdy jest brzemienna... Utnę ci ten niewyparzony język!- puścił ją.
-Jak... to?- zmarszczyła brwi i zaczęła płakać- Ona...
-Nie waż się jej dotykać!- podniósł palec- Wiem, ze to ty ją pobiłaś! W dodatku kazałaś jej milczeć! Duygu jest cała roztrzęsiona, mogłaś ją zabić, a razem z nią moje dziecko! ta dziewczyna jest pod moją opieką, a ona broni moje dziecko... Jeżeli dowiem się o zaledwie planach, które masz w głowie... Niech mnie ręka Boska chroni!- rzekł królewicz, oddychając głośno i wyszedł dumnie z komnaty małżonki, zostawiając ją samą, w osłupieniu. Płaczącą...



*************************
Koniec części 14! :)  Przepraszam, jeśli jest krótsza, niż zawsze, ale chciałam, by taka była- mniej tekstu, ale więcej emocji, niż zazwyczaj. Udało mi się? :D Całuski! :*
PS: Chcę was poinformować, że jako zaczyna się rok szkolny, części nie będą pojawiały się codziennie, tak jak przez ostatnie dwa tygodnie. Postaram się, aby były jak najczęściej i z rozdziału na rozdział- lepsze. Nie chcę Was zawieźć, ale szkoły też nie można lekceważyć i- jak to mówią- olewać. Pozdrawiam! :)

Duygu

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda i miłosne, użyła 2454 słów i 13401 znaków, zaktualizowała 3 wrz 2017.

3 komentarze

 
  • AuRoRa

    To teraz dopiero się zacznie. Bardzo dużo emocji w tej części. :)

    9 maj 2018

  • Duygu

    @AuRoRa Zacznie się i się nie skończy  :woot2:  Dużo, uważam, że emocje są ważne.  ;)

    9 maj 2018

  • Margerita

    łapka w górę żal mi Edyty co się z nią stanie czy Emma każe ją zabić?

    19 wrz 2017

  • Duygu

    @Margerita Dziękuję za łapeczkę  :jupi:  Ahhh... Emma jest nieobliczalna, popełnia wiele błędów...  :ninja:  Buziaki  :)

    19 wrz 2017

  • Somebody

    Udało się ;)

    4 wrz 2017

  • Duygu

    @Somebody Dziękuję, słońce  <3

    4 wrz 2017