Miłość sensem życia cz. 18

Miłość sensem życia cz. 18Wieczór wlókł się nieubłaganie, może dlatego, że już za dużo tych niepewności i nieprzyjemnych chwil, mrożących krew w żyłach? Chrystian siedział spokojnie na swoim łóżku, nie wiedząc o tym, co niedługo ma się stać... Plan Fryderyka ma wejść w życie już niebawem, bo nie mogli już dłużej czekać. Chcieli pozbyć się dwudziestotrzylatka raz na zawsze! Niepewność i strach przed śmiercią, pukanie do drzwi, odgłos chodzenia po korytarzach... Wszystko to budziło w Hasanie ogromny lęk, nie chciał dłużej tego ciągnąć. Czy istnieje ktoś, kto zdoła ich powstrzymać?...  
   Głębokie przemyślenia bruneta przerwało pukanie do drzwi. Chrystian nie odezwał się,ani słowem, myśląc, że może właśnie przyszła wiadomość o śmierci ojca. Nie chciał tego słyszeć po raz kolejny usłyszeć od lekarzy: "Niestety, książę... Nie udało nam się go/jej uratować".
-Wasza miłość?- odezwał się ochroniarz, stojący przy drzwiach- Wszystko w porządku?
   Następca tronu jedynie burknął pod nosem:  
-Poza tym, że umiera mi ojciec, brat mi nie ufa i straciłem zonę- wszystko w porządku...
-Mogę wejść?
-Wejdź!- krzyknął Chrystian, patrząc w stronę drzwi. Po chwili stanął w nich strażnik, który skłonił się i rzekł:
-Przyszedł Pan Dawid.
-Po co?- zdziwił się- Coś z Duygu?
-Mówi, że to jest z nią powiązane i nie może to dłużej...- urwał, bo książę mu przerwał, zrywając się z łoża:
-Wpuść go natychmiast!
   Ochroniarz przepuścił eunucha, który szybko oddychał z pośpiechu, a w jego oczach widniał strach.
-Wasza wysokość...- schylił głowę kastrat.
-Co się stało, mów!- rozkazał zdenerwowany królewicz- Co z Duygu? Źle się czuje?
-Chodzi mi raczej o twego brata i pana Fryderyka...
-Nie rozumiem...- Chrystian zmarszczył brwi.
-Knują coś przeciwko tobie, wasza wysokość. Podsłuchiwałem ich przez chwilę, ale musiałem po chwili odejść, gdyż usłyszałem czyjeś kroki, więc...- tu Dawid przerwał, bo brunet podszedł do niego szybko i spojrzał ostrzegawczo w oczy:
-Jak śmiesz podejrzewać syna króla o coś takiego?!
-Wybacz...- haremowy sługa spojrzał mu ze zrozumieniem w oczy- ale obaj wiemy, iż królewicz cię nienawidzi. Razem z szambelanem chcą cię wykończyć i...- głośno przełknął ślinę, nie mogąc myśleć o tym, co może się stać...
-I co?- warknął przez zęby następca tronu, nie wierząc mężczyźnie.
-Próbują cię skłonić do... popełnienia samobójstwa.
-Dawidzie...- westchnął głęboko Chrystian, próbując się uspokoić.
-Słyszałem na własne uszy, jak Pan Fryderyk mówił, że sam ze sobą skończysz, po tym co zrobią!- zawołał błagalnie rudowłosy mężczyzna.
-Masz jakieś dowody? To tylko przypuszczenia!
-Zapewne chcą uderzyć w najczulszy punkt! Musimy chronić Duygu. Pan Fryderyk od lat wiernie służy twej zonie, nie odważy się wyrwać jej włos z głowy. Tu chodzi o życie twego dziecka, królewiczu...- Dawid patrzył jego wysokości w oczy, chcąc go przekonać, że mówi prawdę. Dwudziestotrzyletak pokiwał głową. Powoli przeczesał elegancką brodę, po czym rzekł zamyślony:
-Jak myślisz... Co chcą zrobić?
-Ajjjjj...- eunuch złapał się za głowę- Boję się myśleć, wasza miłość!
-Będziemy działać dyskretnie- szepnął, podnosząc palec- Masz mi mówić o wszystkim, rozumiesz?! Chroń Duygu za cenę własnego życia, chroń od złego, mów mi o wszystkich podejrzanych osobach!
-Tak jest!
-Wyjdź- brunet machnął niedbale ręką w stronę sługi, który opuścił komnatę z ukłonem.

*#*#*#*#*#*#*#*#*

-Nie mogę dłużej czekać!- powiedział stanowczo Hasan, patrząc Fryderykowi w oczy.
-Więc zrobimy to dziś, skoro nalegasz- szambelan przewrócił oczyma.
-Nie można było tak od razu?!- warknął książę- Idź, na co czekasz? dziś ma być po wszystkim. Żadnych sztuczek...- upomniał, podnosząc palec do góry- Umowa stoi?
-Zaiste, że tak, mój królewiczu...- Fryderyk schylił głowę i wyszedł szybko z komnaty blondyna.
-To się zobaczy- szepnął sam do siebie, po czym usiadł powoli na łożu.
   Spojrzał za okno, które ukazywało chłodną jesień. Hasan miał wrażenie, że w jego życiu, wciąż panuje zima: sroga i bezlitosna. Czuł, jak jego serce zamarza każdego dnia, coraz bardziej, nie chciał zostać bałwanem, bądź lodowym posągiem. Jednakże, sam do tego doprowadzał, gdyż nie potrafił i nie chciał zaufać bratu. Od małego matka wpajała mu, że musi uważać na Chrystiana i uważać na to co robi. Kiedy umarła, poczuł się samotny i niepewny. Tak bardzo, że raz chciał ze sobą skończyć... Miał wtedy czternaście lat. Od tamtej pory regularnie śniła mu się Śmierć, o której potem opowiedział bratu...
   Opadł bezsilnie na poduszki. Czuł się dobrze w tym ciemnym pomieszczeniu, przesiadywał w nim cały czas. Nie lubił opuszczać swojej komnaty, z obawy o własne życie. Uważał je za kruche, porównując do porcelany: kiedy ktoś ją upuści, nawet z niskiej wysokość, od razu rozpada się na małe kawałeczki.
   Podniósł się, przypomniawszy sobie o ostatnim liście od matki. Podszedł do biurka i otworzył szkatułkę, w której znajdowała się zwinięta kartka papieru. Trzęsącą się ręką, wyjął ją z pudełeczka i rozwinął. Zaczął czytać, a wraz z kolejnymi linijkami, w jego oczach pojawiało się coraz to więcej łez:
"Mój ukochany synu!
Wierzę, że u Ciebie wszystko dobrze i Bóg nie gardzi Twymi modlitwami. Niestety, nie czuję się dobrze, boli mnie żołądek. Chciałabym, jednak byś się o mnie nie martwił. Zobaczymy się wkrótce w stolicy, król Edward mówił, że mnie odwiedzisz. Jeżeli, jednak masz dużo pracy w prowincji, zostań i módl się za mnie, nie zaniedbuj ludzi, którzy na Ciebie liczą. Uważaj na siebie
                                                                          Księżniczka Rozalia"

Za każdym kolejnym przeczytaniem tego listu, Hasan miał ochotę go podrzeć na kawałki, jakby pragnął zapomnieć o zmarłej matce. O kobiecie, która tyle dla niego zrobiła. Ona była sensem jego życia, nie miał innej kobiety przy swym boku, to ją kochał najbardziej. Ile jeszcze będzie musiał cierpieć? Kiedy ten ból minie?

*#*#*#*#*#*#*#*#*

   Fryderyk miał na sobie czarny płaszcz, który był ciemniejszy od dopiero co wydobytego, węgla. Założył na głowę szeroki kaptur, by nikt go nie rozpoznał. Przechadzał się między straganami z przeróżnymi towarami, z różnych państw. Był na targu, wraz ze swymi trzema strażnikami, którzy również się przebrali. Pośród tłumu ludzi, przy tej pogodzie i ciemnym niebie, trudno było znaleźć osobę,z którą chciało się porozmawiać. Szambelan, jednak doskonale wiedział, gdzie szukać owego człowieka... Podszedł do zniszczonej, drewnianej chaty, na rogu targowiska i szepnął do swych ludzi, którzy stali za nim:
-Zostańcie.
   Wszedł z trudem do środka, gdyż porywisty wiatr, utrudniał poruszanie się, Zamknął za sobą z trzaskiem drzwi i zdjął kaptur. Uśmiechnął się lekko, widząc starszego, otyłego mężczyznę o bujnej, siwej brodzie, siedzącego na ciemnym krześle, przy dużym kominku, w którym palił się ogień. Fryderyk podszedł powoli do właściciela chaty, słysząc jak pod jego ciężarem, trzeszczy stara podłoga.  
-Jesteś...- odezwał się starzec, patrząc w płomienie.
-Przyszedłem, mistrzu- szambelan pokiwał głową- Przyszedłem po napój.
-Nie ma nic za darmo- właściciel domu przeniósł swój ciepły wzrok na młodzieńca i uśmiechnął się lekko. Jego oczy były w kolorze nieba, miały w sobie coś tajemniczego.
-Wiem o tym, Jakubie- odparł sługa pałacowy.
-Czyli pamiętasz jak mam na imię?- siwobrody mężczyzna podniósł się z krzesła- Ludzie przychodzą do mnie tylko, gdy czegoś ode mnie chcą. Siedzę tu sam, jak palec. A pamiętam, jak kiedyś siedziałeś tu całe dnie. Kiedyś... Kilka lat temu- poprawił się Jakub- Piliśmy piwo. A potem, któregoś dnia, gdy lał deszcz, sprzątnęli cię jacyś straże i zawieźli do zamku króla Edwarda. Gnijesz tam, te kilka lat... Zapomniałeś o mnie.
-Nie mam czasu- westchnął- Tęsknię za tym piwem.
-Za piwem, nie za mną- uśmiechnął się starzec- Co cię sprowadza?
-Chcę kupić truciznę...- zaczął cicho blondyn- Truciznę, po której osoba nie straci życia.
-Konkretnie?- Jakub z trudem stanął za biurkiem z różnokolorowymi płynami, znajdującymi się w flakonikach.
-Dla kobiety w ciąży...- odparł Fryderyk, stając przed znajomym.
-Ma poronić?- spytał, ciężko wciągając powietrze. Zaczął palić cygaro i patrzył w oczy szambelana z zaciekawieniem- Co znów knujesz?
-Nie ja- wzruszył ramionami, uśmiechając się kpiąco- Daj mi to i miejmy to z głowy- rzekł, rzucając na biurko sakiewkę ze złotem.
-Mało- stwierdził Jakub, rzucając na woreczek beznamiętne spojrzenie- Za mało, jak na ciebie.
-Nie mam tylu pieniędzy, ile mówiąc i łajdacy!- warknął blondyn, przeczesując gęste włosy.
-Masz więcej- podniósł brwi i włożył cygaro do ust.
-Tyle?- spytał Fryderyk, dokładając kilkanaście monet z drugiej sakiewki, na której widok Jakubowi zaświeciły się oczy.
-Wystarczy- siwobrody mężczyzna zebrał złoto ze stolika i włożył do dużej skrzyni, stojącej za biurkiem, obok niego- Dla kogo to?- spytał, wyciągając flakonik z zieloną miksturą.
-Potrzebuję bezbarwnej trutki- Fryderyk z niezadowoleniem pokręcił głową.
-skoro tak, to musisz dać mi ten woreczek- starzec puścił mu oczko, wskazując na zwiniętą szmatę, w której były pieniądze.
-Niech cię diabli!- warknął przez zęby szambelan, rzucając Jakubowi na stolik resztę monet- Weź to i daj mi bezbarwną.
-Spokojnie- rzekł starzec, wyciągając spod stolika bezkolorową truciznę. Fryderyk chwycił ją szybko, schował do szerokiego rękawa i podał dłoń znajomemu, mówiąc:
-Miło się robi z tobą interesy, Jakubie! Miło, miło...


********************

Uuuuuu! Czy ktoś będzie miał po tej części koszmary? :) Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Pozdrawiam ciepło! :D

Duygu

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda i miłosne, użyła 1788 słów i 10159 znaków.

3 komentarze

 
  • AuRoRa

    A to szelma z tego Fryderyka  :ninja: zamaskowany zabójca

    22 maj 2018

  • Duygu

    @AuRoRa Jako autorka bardzo go lubię, a jako bohaterka opowiadania- nienawidzę  :mad:

    22 maj 2018

  • Margerita

    ten Fryderyk jest okropny  :pissed: Czemu jego nikt nie chce zabić

    5 paź 2017

  • Duygu

    @Margerita Uwierz mi, że praktycznie wszyscy chcą go zabić, ale nie mogą  :and:  To nie jest zwykły człowiek, tylko wysoko postawiony mężczyzna: szambelan króla. Hahah, starałam się, by był denerwujący  :D

    5 paź 2017

  • Somebody

    Koszmarów może nie, ale paznokietki to pewnie poobgryzam z niecierpliwości ;)

    11 wrz 2017

  • Duygu

    @Somebody Ojojoj, wiedzę, że nie tylko ja tak robię, szczególnie na lekcjach, gdy nauczyciel zaczyna pytać  :whip:  :) Dziękuję, kochana  <3

    12 wrz 2017